Skocz do zawartości

Poczatkujaca

Forumowicze
  • Postów

    105
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Poczatkujaca

  1. Kumam ale ponawiam pytanie, co zrobić jak już ktoś mi wyjedzie a nie jak zapobiec tej sytuacji. W jaki sposób przejechać przez trudną nawierzchnię w sytuacji awaryjnej?
  2. Każda rada jest cenna i rozumiem chyba o co Ci chodzi. Trzeba jednak ostrożnie jeździć ale cały czas piszę o sytuacji gdy ktoś mi wyjedzie z boku. Wtedy brać szeroki łuk, żeby uciec to chyba marnowanie czasu, to wygląda trochę jak slalom szybki czy ominięcie przeszkody więc nie ma szans na najazd pod kątem prostym na szyny czy te kocie łby i co wtedy?
  3. Nie o to mi chodzi. Myślę o sytuacji gdy już ten ktoś wyjedzie a ja muszę uciec, nie o zapobieganie. Czy to faktycznie ma prawo zakończyć się glebą przy tak specyficznej nawierzchni? To samo tyczy się przejazdów po torach tramwajowych. Równolegle do mnie idzie szyna i ktoś mi z boku wyjedzie a ja ucieknę, zetnę te tory i gleba. Tak jak pisałam... Coś jakby slalom szybki robić na torowisku czy na krzywych kocich łbach, koło się uślizgnie i przewrotka. Da się to wyćwiczyć?
  4. Mnie raczej chodziło o sytuację gdzie droga ma profil w kształcie łuku, w sensie, że środek drogi jest wysoko i boki opadają, dodatkowo nawierzchnia to te kocie łby, które nawet nie są gładkie a bardzo kanciate. Powiedzmy, że jadę sobie normalnie prawym pasem i wyjedzie mi ktoś z podporządkowanej, więc chcę uciec w lewo, lekko po górkę po tych nierownościach Nie chodzi o dodawanie gazu czy jego ujmowanie tylko o to, że pod małym kątem przecinam lekką gorkę po śliskich i nierównych kamieniach - coś jak slalom szybki na takiej nawierzchni. W moim wyobrażeniu skończyłoby się glebą i dlatego jadę wtedy "obsrana" ;)
  5. Uff to mi ulżyło trochę, bo już myślałam, że to użalanie się nad sobą mi zostanie i że wiecznie będę po powrocie myśleć, co zrobiłam źle a jak zrobię coś źle to mam do siebie takie pretensje, że szkoda gadać. PS Chwalę się, że dzisiaj udało mi się kilka razy wrzucić tę dwójkę na rondzie. Z lekkim cykorem ale poszło ;)
  6. Normalnie tak robię z tym patrzeniem, bo i po piachu lepiej się jedzie, gdy człowiek nie patrzy pod koła ale gdyby mi coś wyjechało na tych łbach to najpewniej uciekłabym w drugą stronę i najpewniej skończyłoby się na glebie bo to jednak nie asfalt. Kurczę a mieliście na początku swoich jazd chwile zwątpienia? Ja tak mam po każdej godzinie eLką na mieście, że cały dzień przeżywam nawet jak wyjdzie wszystko w miarę płynnie, że może to nie dla mnie, bo sama na swoim motocyklu (bez stróża w aucie) zrobię coś głupiego. Po placu gębą mi się zawsze cieszy ale gestwiny miejskiej się boję. Może nawet nie boję się w trakcie jazdy a po powrocie do domu i analizie całego mojego przejazdu. Żałuję teraz, że nie robiłam prawka jak byłam młoda i głupia to by mi to latało koło nosa a z wiekiem człowiek zaczyna myśleć coraz bardziej odpowiedzialnie i widzi ewentualne dalekociągnące się konsekwencje swoich błędów. Powiedzcie, że też tak mieliście, bo inaczej będę musiała zebrać się do kupy i poszukać swoich "jaj" ;)
  7. Croowab masz rację, ale to wymaga czasu i wielu przejazdów po mieście. Ja sama na początku jazdy po mieście byłam tak zaaferowana tym, co robię że modliłam się by wszyscy wokół mnie byli "grzeczni", bo nie wiedziałabym co robić. Z każdym przejazdem mam coraz więcej wolnej uwagi na to by poświęcić ją obserwacji dookoła ale nadal gdyby ktoś mi wyjechał to nie wiem co bym zrobiła. Dzisiaj jechałam po tzw. kocich łbach, które dodatkowo były lekko wykoleinowane (istnieje takie słowo? :D) i obniżały się w stronę chodnika i srałam w porty, bo wiedziałam że jak ktoś mi z boku wyleci pod koła to nic nie zrobię. Ani bym nie dała rady po tej nawierzchni uciekać w drugą stronę, ani pewnie hamować. Co w takiej sytuacji robić? Ćwiczyć na takich nawierzchniach gdzieś po wioskach?
  8. O ja.. to nie wiedzialam o centralce, zaskoczyliście mnie, chociaż pewnie to pominę, bo może i motek będzie miał lżej ale ja się kuźwa zasapie przy stawianiu go :D Marekw1 chyba coś nie ogarnęłam. Dlaczego wg Ciebie na swoim motocyklu nie doszłoby do tego zdarzenia? Ze względu na wzmożoną czujność, czy coś źle zrozumiałam?
  9. O kurde a dlaczego na centralce? Bo mam takową ale raz mi się tylko udało go na nią wrzucić i wymagało to sporego wysiłku, bo pod kimś kto waży 90kg podstawka sama unosi motocykl i pozostaje go tylko przesunąć. Pode mną podstawka ani drgnie więc muszę skakać jak małpa. A światła w sumie same się włączają przy zapłonie, więc mam je wyłączać specjalnie? U mnie się chyba nawet nie da. PS no tak, gladiusa bez sprzęgła nie odpalisz ale ja i tak odruchowo zawsze wciskam klamkę
  10. marekw1 no faktycznie ostatnio coś mi się obiło o uszy, że mało co wygrywa w testach z tourance'ami a jak już to właśnie scorpion bił je pod każdym względem. Jeszcze chyba dunlop trailsmart są warte zastanowienia. Żużu77 o dzięki, właśnie o to mi chodziło. Czyli od wielkiej biedy, jak nie ma czasu to śmiało można odpalać na biegu ale na spokojnie lepiej wrzucić luz. Dobrze wiedzieć
  11. Marekw1 to świetną Żonkę masz ;) jak to mówią za każdym sukcesem mężczyzny stoi mądra kobieta Rozumiem co masz na myśli, jazda dla samej jazdy nie wnosi zbyt wiele do doświadczenia. Ja wiem, że chcę być w tym dobra i nie odmówię sobie szkoleń a następnie ćwiczenia zdobytej wiedzy. Chciałabym móc już ćwiczyć ale nie mam gdzie, bo bez prawka wolę się z chałupy nie wyłaniać. Wolę trudną nawierzchnię ale pustą drogę niż odwrotnie stąd też wybrałam GSa, myślałam kiedyś o "trampku" ale jego gabaryty nie zgadzały się z moimi więc chyba dobrze wybrałam. Kurcze korci mnie coraz bardziej gymkhana, może kiedyś spróbuję... A no i mam kolejne pytanie. Gdy zapytałam pierwszego instruktora, czy mogę odpalać motocykl na pierwszym biegu gdy mi zgaśnie odpowiedział, że jasne. Drugi instruktor nawet nie zwrócił uwagi, że tak robię a mąż jak ostatnio to zobaczył to stwierdził, że nie powinno się tak robić i zawsze trzeba wrzucić wcześniej luz. Co o tym myślicie? Czy to jest jakoś bardzo niekorzystne dla motka? PS Marek co Ty masz za kapcie? Fabryczne czy zmieniałeś? Ja mam fabryczne metzeler tourance i póki co są świetne aczkolwiek wielu nawierzchni nimi nie zbadałam
  12. No w sumie masz rację, przy najbliższej okazji przetestuję te ronda ;) Ja tam swojego gsa lubie aczkolwiek wkurza mnie niska ale szeroka kanapa. Mimo, że siedzę prawie na ziemii to nadal nogami nie dosięgam bo jest upasiony w "talii". No i wolne manewry są słabe z racji wysoko umieszczonego środka ciężkości i tego, że szarpie niemiłosiernie. Ma takie taktowanie na trzy, szarpie lekko, lekko, mocno, lekko, lekko, mocno i kuźwa te mocne szarpnięcie zawsze wypadnie mi na łuku ósemki i mnie z niej wyrzuci. Poza tym jest bardzo grzeczny, nie robi mi żadnych niespodzianek w trakcie jazdy i wymaga niewielkiego wysiłku przy szybkich manewrach, no i zawieszenie na naszych drogach się spisuje
  13. Ja nie mam problemu ze zmianą biegów ani z prędkością na rondzie tylko jak jest właśnie małe i ciasne rondo to po ruszeniu z jedynki boję się wrzucić dwójkę, co by się nie wywalić (boję się zmiany biegów w skręcie) ale jak mówicie, że można zmieniać śmiało biegi to sobie popróbuję, bo tak jak piszesz męczy mnie jazda na jedynce. Pisząc, że gladius jest sporo cięższy od mojego motocykla może trochę przesadziłam ale jakieś 20-30kg różnicy jest i jest też inny środek ciężkości więc różne mam odczucia w zależności od manewrów itp. Jak pojeździłam trochę gladiusem, to mój motocykl wydaje mi się być "plastikowy" :D Mam bmw 650gs, coś tam widać na miniaturze.
  14. Też tak wlasnie próbuje śladem jechać, choć to zależy od nawierzchni i wielu innych rzeczy. Często też jest tak że w miejscu środkowym jest "górka" i trochę słabo się po niej jedzie. Na dwójce jest dla mnie idealnie ale chodzi tu o sytuację, gdy ruszam na rondzie, wtedy ruszam z jedynki i dwójkę musiałabym zapiąć w trakcie jazdy po rondzie a tego się właśnie boję.
  15. Znaków, studzienek itp wiem żeby unikać i tak robię nawet jak jest sucho, jazda gladiusem po poboczu raczej jest średnio przyjemna więc nawet siłą nikt mnie do tego nie zmusi, choć na początku jezdzilam właśnie z boku (taki odruch od jazdy rowerem) ale instruktor nakazał jeździć środkiem, żeby auta wyprzedzające w porę mnie widziały i nie spychały mnie. Czyli nie ma nic złego, oprócz mej własnej niewygody, w jeździe na jedynce po rondzie? Ciupcianie mi się kojarzy z jazdą ciągnikiem, nie wiem czemu, no i jazda na pierwszym biegu również ;)
  16. Tak czułam właśnie dlatego się bałam, jak widać słusznie. Staram się wjeżdżać na 2 biegu zazwyczaj ale jak ruszam to wiadomo, że z jedynki a na pierwszym biegu po rondzie jedzie się okropnie, ni to złożyć się, ni to gazu dać, bo się prostuje no ale wolę jednak chwilę "pociupciać" po tym rondzie niż spotkać się z asfaltem.
  17. Nie taki znowu mały ;) sporo cięższy od mojego motocykla chociaż po postojówce sama dałam radę tego klocka podnieść, więc jestem z siebie dumna
  18. Dobra Panowie, chill ;) Powiedzcie mi lepiej, czy śmiało mogę zmieniać biegi w trakcie jazdy po rondzie PS po waszych wypowiedziach chyba zaczynam rozumiec dlaczego podczas zwykłego zatrzymania z pierwszego biegu gladius czasem szarpnie- tak jakby sie zatrzymał ale jednak dalej chciał jechać. Pewnie zbyt delikatnie wtedy wciskam sprzęgło + charakterystyka silnika. Dobrze myślę? Na innych motocyklach tego nie odnotowałam.
  19. Tzn ja wjezdzalam nawet z 60km ale zwalnialam trochę przez cykora w trakcie slalomu ale zdaję sobie sprawę, że powinno się przejechać całość ze stałą niższą prędkością. Teoretycznie slalom przejeżdżam standardowo w 2.5 sekundy czyli 40km/h bo w ten sposób mierzymy poprawność manewru. Tylko, że mój instruktor "robi w pory" że się wyrżnę i jak składam moto do zakrętów (slalom robię bez świadomego przeciwskrętu ale mam zamiar to właśnie poćwiczyć w najbliższych dniach na swoim motocyklu) to mówi, że za mocno i mam jechać prosto bo na kostce przyczepność słaba. Jak dodaję gazu to czuję, że przód jest nieco wyżej, co jest logiczne i jest mi zwyczajnie niewygodnie robić slalom. W swoim motocyklu przód mam sporo wyżej i też mam wrażenie, że precyzja w skrętach jest mniejsza ale może to tylko moje odczucie jakieś. A ubrania dobre mam i motocykl również ;)
  20. Może troszkę źle się wyraziłam, bo wciskam to sprzęgło w ostatniej chwili ale faktycznie moment wciśnięcia zależy trochę od sytuacji, bo jeżeli wiem, że na sto procent sie zatrzymam to sprzęgło wciskam trochę wcześniej ale tylko dlatego, że tak mi wygodniej a nie dlatego, że ktoś mnie tego uczył. Jednak jak piszesz nie jestem w stanie do końca powiedzieć co bym zrobiła tak na prawdę w trudnej sytuacji. Chcę się podszkolić ale pozostaje mi czekać. Rozkład masy rozumiem, przynajmniej podstawy, bo nie wiem jak rozległe może być to zagadnienie, srodek ciężkości także. Nawet próbowałam ostatnio wytłumaczyć instruktorowi przy szybkim slalomie, że przy dodaniu gazu przód się podnosi i utrudnia mi nieco przejazd. Chodziło o to, że miałam ze 3 metry na rozpęd. On argumentował, że spokojnie motocykl się rozpędzi no i faktycznie się rozpędza tylko co mi po tym jak większość masy siedzi na dupie. Motocykl mam z jedną tarczą ale wystarczającą szczególnie przy masie około 200kg i absolutnie nieimponujących osiągach. Odbieram go jako idiotoodporny więc chyba sobie na nim poradzę, gladius wymaga większego myślenia co się robi. PS wyobraźcie sobie moje załamanie, gdy pierwszy raz wsiadłam na większy motocykl, zahamowałam i sie przewróciłam. Chodzilam i pytałam wszystkich po kolei, nikt nie potrafił mi odpowiedzieć, słyszałam że pewnie za ciężki, że nie dosięgam nogami itp. Co się okazało każdy myślał, że skoro jeździlam 250tką to umiem hamować, a ona miała słabe hamulce i tam wystarczyło wcisnąć klamkę na maksa a on sobie powoli hamował. Hamowałam zero-jedynkowo i oczywiście...doszłam do tego sama.
  21. No on szuka teraz motocykla i chciał bym mu doradziła co kupić. Mówi, że nie chce Vki, bo za mocno silnikiem hamuje i czasem coś tam mu się z tyłu dzieje. Nic dziwnego skoro tyłu używa. Plan mam taki, żeby ogarnąć jazdy po mieście, bo sama widzę, że czasem zbyt chaotycznie jeżdżę. Czasem się zagapię i chce jechać na dwójce mimo, że obroty spadły bo ciut za długo przyhamowałam, np. przed ustąpieniem pierwszeństwa. Więc czasem na mieście zdarzy mi się zgasić motocykl, trochę jeszcze muszę poćwiczyć nad płynnością jazdy w mieście, bo brak jakiegokolwiek prawka swoje robi ale do tego mój instruktor się nadaje. Plac jak mówiłam ogarniam, choć wiem że profesjonalista przyczepiłby się do kilku rzeczy. Więc na plac potrzeba mi myślę 2h, może 4 a na miasto minimum 6h. Jeżeli uda mi się zdać egzamin to w te pędy na motocykl i do jakiegoś dobrego instruktora, potem na pewno jeszcze jakieś szkolenia. Póki co jestem uwiązana, chyba że znajdzie się ktoś kto zechce mnie uczyć w niedzielę, bo tylko wtedy mąż jest w stanie dowieźć mnie gdzie trzeba, tym bardziej że to pewnie minimum 100 km ode mnie.
  22. Ok. Uznałam, że chyba najrozsądniejsze jest hamowanie bez redukcji, bo wg mnie jest najbardziej naturalne i myślę, że ile bym nie ćwiczyła to w nagłej sytuacji skupianie się na odpowiednim biegu przynosi więcej strat niż zysków. Hamuję ZAWSZE, na mieście, na placu, awaryjnie ze sprzęgłem w ostatnim momencie, które wciskam tylko po to by utrzymać pracę silnika i przy tym zostanę. Przypomniało mi się, że ostatnio często przed rondami musiałam się zatrzymywać, bo był duży ruch i jak ruszałam to objeżdżałam całe rondo na pierwszym biegu, bo jakoś mi się w głowie ułożyło, że wciskanie sprzęgła w lekkim przechyle jadąc po okręgu to zły pomysł. Zapytałam instruktora i mówi, że mogę śmiało wbić sobie dwójkę jadąc po rondzie. Oczywiście zechciałam to najpierw u kogoś potwierdzić, bo wiem ze jazda po okręgu na luzie raczej skończy się źle no ale przy zmianie biegów to jednak chwilka, więc raczej żadnej przewrotki być nie powinno. Potwierdzacie? A ten mój instruktor pojęcia o motocyklach wielkiego nie ma i całe szczęście, że ja o tym wiem i mu nie ufam bezgranicznie, ale gościa lubię. Zauważyłam jego niewiedzę podczas pierwszej rozmowy. Namawiał mnie na ćwiczenie 8 na moim motocyklu. Odpowiedziałam, że to męczące, bo motocykl szarpie. On uznał, że w takim razie muszę z nim koniecznie iść do mechanika. Ja odparłam, że duży singiel na wolnych obrotach raczej zawsze szarpie, mniej lub bardziej ale jednak... Zobaczyłam wtedy tylko pustke w jego oczach, nie wiedział o czym mówię. Ostatnio mi powiedział, że wiem więcej niż "niejeden chłopak"-też mi komplement, skoro połowa tych chłopaków wie tyle, co on.
  23. Ja tam myślę, że ma sens, bo poznaje opinię wielu ludzi i mam jakiś szerszy pogląd na sytuację. Oczywiście każdą informację, nawet prosto od męża, sprawdzam w innych źródłach i tylko dzięki temu hamuję przednim hamulcem przy zwykłym zatrzymywaniu się na normalnej nawierzchni, bo instruktor boi się przedniego używać, ogólnie motocyklista z niego słaby ale jest dobrym instruktorem na mieście, nie strofuje mnie tylko dlatego, że nie mam uprawnień do prowadzenia auta, a na mieście właśnie radzę sobie najgorzej. Mąż z kolei motocykle ogarnia dobrze ale nauczycielem jest kiepskim. Niestety nie mam gdzie zdobywać wiedzy, bo w promieniu kilkudziesięciu kilometrów nie mogę znaleźć nikogo, kto mógłby mnie odpowiednio szkolić. Po zdaniu egzaminu pójadę wszędzie i gdzie się da na naukę ale póki co muszę szukać informacji wszędzie, nawet na forum. Jak ktoś jest w miarę ogarnięty to wie, że żadnej z porad internetowych nie można brać na 100% ale dają one impuls do pewnych przemyśleń. Odnośnie do egzaminu, to cały czas myslalam, że motocykl zgasnąć nie powinien ale to też sprawdzę
  24. Tommo chyba mam podobny tok myślenia. W rzeczywistości gdyby coś się działo sprzęgło wcisnęłabym tylko dlatego, że taki odruch sobie wyrobiłam ale najmniej by mi na nim zależało. Tak samo starałabym się ominąć nagłą przeszkodę mimo pewnej przewrotki po tym ale chodzi mi o sam egzamin. Na egzaminie motocykl zgasnąć nie może i bardziej chodzi o to by zatrzymać się bez cyrków ale z dłuższą drogą hamowania niz odwrotnie i tu mnie zastanawia jakie jest założenie WORDów. Jak to wg nich powinno wyglądać? Przecież nie będę jechać na drugim biegu z wysokimi obrotami przez całą trasę tylko dlatego, że w każdej chwili na egzaminie może coś się wydarzyć i po zatrzymaniu będę kombinować z biegami, żeby tylko motocykl nie zgasł.
  25. Dokładnie chodzi o zmianę biegów w trakcie jazdy. Poprzedni instruktor kazał mi, co akurat wydaje mi się słuszne, co mąż potwierdza, żebym zmianę biegów traktowała jednoczesnym krótkim ruchem wszystkich "rzeczy", czyli przystawiam nogę do dźwigni, łapa na klamkę i w jednej sekundzie klamka, dźwignia, zamknięcie gazu i wszystko puszczam. Jak tak robiłam przy nowym instruktorze, to mówił że to zbędne oszczędzanie czasu i może ba torze mi sie przyda ale na ulicy nie ma sensu i żebym klamkę puszczała bardzo powoli. Co do gladiusa to fakt, mam czasem wrażenie że ma swoje "humorki" ale nawet go lubię, to jak zwinnie rusza z miejsca jest dla mnie bardzo komfortowe przy wjeżdżaniu np na rondo. Mój osobisty motocykl potrzebuje troszkę mocniejszego popuszczania sprzęgła i więcej gazu. A no i faktycznie chyba stan techniczny gladiusa jest lekko nadszarpnięty, choć eLką jest od niedawna, bo coraz częściej zauważam na placu, że muszę sie przepychać, żeby wbić 1 z luzu lub odwrotnie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...