Skocz do zawartości

piórko

Forumowicze
  • Postów

    3417
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Odpowiedzi opublikowane przez piórko

  1. U nas służba zdrowia jest dużo łatwiej dostępna, niż się wielu wydaje. Niezależnie od wysokości odprowadzanej składki mamy takie same świadczenia; mało tego - bezrobotni, bezdomni też mają dostęp do świadczeń. Szpital musi udzielić pomocy osobie nie posiadającej ubezpieczenia, a potem o kasę upomina się od NFZ, który tych świadczeń nie finansuje... To jeden z powodów powstawania "zadłużenia" szpitali....

     

    A w UK, z tego co wiem, jak masz kiepskie ubezpieczenie (czyli płacisz niską składkę), to masz kiepską "obsługę". Wraz ze wzrostem wysokości składki, poziom usług medycznych rośnie.

     

    Życzę szybkiego powrotu do zdrowia!

  2. Sikor, to że panowie mają dużą nadwagę, to akurat, według mnie bez znaczenia. Najważniejsze, że jest frekwencja i część startujących traktuje zawody "śmiertelnie" poważnie, a dla części to udowodnienie sobie czy innym czegoś tam lub po prostu spędzenie czasu.

    Jedno i drugie podejście, w naszych warunkach jest ok. A problem raczej leży gdzieś indziej.

     

    W latach 90-tych startowałam w zawodach (polskich i międzynarodowych) w niszowej "dyscyplinie sportu". Wyglądało to podobnie, tylko nie było w tle pieniędzy. W zasadzie żadnych. My, jako zawodnicy płaciliśmy tylko koszty podróży (czasem bardzo wysokie - choćby bilet lotniczy do Pekinu), ale już resztę pokrywał Związek. Poziom zawodów był bardzo zróżnicowany - dla jednych ważny był sam start, inni trenowali dwa razy dziennie po 4 godziny, żeby być na pudle. Jedno i drugie było ok. Były przyjaźnie, były imprezy, była fajna atmosfera.

     

    Może nie ma co traktować zbyt poważnie sportów niszowych, jakim na pewno są wszelkiej maści wyścigi motocyklowe w Polsce? Jak ktoś chce faktycznej rywalizacji, na profesjonalnym poziomie, to raczej należało zająć się (i to od najmłodszych lat) dyscypliną olimpijską. W akrobatyce sportowej, nie za bardzo jest miejsce dla oldboyów, jakimi wszyscy tu jesteśmy....

    Sikor, to że panowie mają dużą nadwagę, to akurat, według mnie bez znaczenia. Najważniejsze, że jest frekwencja i część startujących traktuje zawody "śmiertelnie" poważnie, a dla części to udowodnienie sobie czy innym czegoś tam lub po prostu spędzenie czasu.

    Jedno i drugie podejście, w naszych warunkach jest ok. A problem raczej leży gdzieś indziej.

     

    W latach 90-tych startowałam w zawodach (polskich i międzynarodowych) w niszowej "dyscyplinie sportu". Wyglądało to podobnie, tylko nie było w tle pieniędzy. W zasadzie żadnych. My, jako zawodnicy płaciliśmy tylko koszty podróży (czasem bardzo wysokie - choćby bilet lotniczy do Pekinu), ale już resztę pokrywał Związek. Poziom zawodów był bardzo zróżnicowany - dla jednych ważny był sam start, inni trenowali dwa razy dziennie po 4 godziny, żeby być na pudle. Jedno i drugie było ok. Były przyjaźnie, były imprezy, była fajna atmosfera.

     

    Może nie ma co traktować zbyt poważnie sportów niszowych, jakim na pewno są wszelkiej maści wyścigi motocyklowe w Polsce? Jak ktoś chce faktycznej rywalizacji, na profesjonalnym poziomie, to raczej należało zająć się (i to od najmłodszych lat) dyscypliną olimpijską. W akrobatyce sportowej, nie za bardzo jest miejsce dla oldboyów, jakimi wszyscy tu jesteśmy....

  3. Cebra jest malutka - dla mnie idealna, ale ja mam 165cm wzrostu.

    Sądzę, że dla Ciebie dużo lepszym wyborem będzie Kawa, na której jest dużo więcej miejsca:-)

     

    Pozycja w obu motocyklach jest podobna. W Cebrze chyba kierownica jest nieco wyżej, a przez to troszkę wygodniej.

    Kawą jeżdżę po ulicach i jest ok. Cebra to torówka.

  4. Masz jakiś problem ? to pozostań na onecie a to jest forum motocyklistów którzy giną codziennie na drogach całego świata z własnej głupoty lub innych użytkowników drogi.

    Jeżeli chcesz to przedyskutować osobiście to będę na zlocie motocyklistów w Jedlińsku i o ile nie jest to dla Ciebie drugi koniec świata i Twój motocykl tak daleko nie da rady podjechać.

    Piotr, czytaj ze zrozumieniem, proszę.

    Nie kwestionuję, że R6 to fatalny wybór na (prawdopodobnie) pierwszy motocykl dla 19-latka. Razi mnie jedynie poziom wypowiedzi części z Was, w tym (szczególnie) Twoich, ponieważ poziomem bardziej pasują do komentarzy pod informacjami o wypadkach, niż do forum ludzi, którzy rzekomo kochają i znają sie na motocyklach.

    Nie potrzeba wielkiej wyobraźni ani wiedzy, by stwierdzić, że wypadki śmiertelne (z udziałem osób w każdym wieku) były, są i będą. Zabić sie można na pierdzibąku o poj. 49ccm. Oczywiście, wśród młodych kierowców (wszelkich kategorii lub jeżdżących bez uprawnień) statystyki zawsze były, są i pewnie będą znacznie gorsze niż u tych, którzy mają wieloletnie doświadczenie.

    Stanowczo jednak nie zgadzam się z określaniem takich jak ta tragedii mianem "selekcji naturalnej". Być może ta dziewczyna była głupia (bo ładna?), a może po prostu zadziałał zbieg okoliczności, czy po prostu popełniła błąd.

    I smutne jest to, że część z Was wypisuje takie rzeczy, nie wiedząc, czy jutro lub za tydzień nie zagapi się, nie popełni błędu i wpakuje się pod naczepę albo wjedzie w śmieciarkę. Czego oczywiście, nikomu nie życzę...

     

     

    W ogóle nie wiem, po co ten temat. Takich wypadków dziennie jest kilka i po cóż debatować nad trumną. Chyba, że Was to kręci, bo była 19-letnią dziewczyną, a nie chłopakiem... Tym bardziej to obrzydliwe....

     

    P.S. Złośliwości osobiste możesz sobie darować - nie zniżam się do Twego poziomu i nie zrewanżuję się.

  5. Stare Dziady (dokładnie i w przenośni) - jeszcze raz: nie popieram jazdy na takich motocyklach przez tak młode osoby i absolutnie odradzam to nie tylko mojemu synowi, któremu moje sporty bardzo się podobają ale również kursantom, których mam na kursie.

    Razi mnie jednak wasz brak empatii, bo to jest tragedia, która (jak się dobrze zastanowić), może sie przydarzyć każdemu... Nawet, jeśli to było za szybko, był to brak koncentracji, cokolwiek...

     

    Piotr, szkolenia i starty w zawodach jak najbardziej zwiększają szanse, ale nie gwarantują przeżycia na drodze publicznej....

  6. Jak niektórych z Was się tu czyta, to jakby komnentarze w Onecie czytać... Przykro, zwłaszcza, gdy tak doświadczeni (niby) życiowo ludzie, jak P. Dudek piszą takie rzeczy...

    Osobiście uważam, że tak młodzi ludzie, powinni nabrać doświadczenia na drodze w samochodzie, zanim w ogóle wsiądą na moto, ale nie można oceniać tej konkretnej sytuacji, nie znając jej szczegółów. Ktoś z Was tam był? Jechał za nią? Może Piotrek?

    Piotr, gdyby to było Twoje dziecko, też pieprzyłbyś o selekcji naturalnej? Tobie samemu, staremu - nie zdarza się popełniać błędów, zagapić? Wątpię. Tylko do tej pory miałeś przy tym trochę szczęścia. I oby tak dalej.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...