Skocz do zawartości

piórko

Forumowicze
  • Postów

    3417
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Odpowiedzi opublikowane przez piórko

  1. Ja już kończę dyskusję w tym temacie, bo nie ma punktu wspólnego do dyskusji. Theodor napisał dokładnie to, co ja myślę.

     

    Co do mnie, na pierwszym SD pojechałam 2:12 (10.2013), na czwartym i dotychczas ostatnim 1:56 (08.2014). Czyli cztery SD i urwane 16 sek. Nie wiem, czy to dobrze czy nie. Dla mnie nie są odnośnikami czasy innych, bo ich czasy nie są miarą moich postępów.

    Może i jest nie halo, że jadę 10 sek wolniej. Ale ja wiem, że jadę pewnie, spokojnie, bez napinki i wyjazdów w zielone (oczywiście zakładam, że mogę popełnić błąd i się przewrócić, ale zakładam też, że będę wiedziała, jaki błąd popełniłam i jak go w przyszłości uniknąć). To jest dla mnie bardzo ważne, być może również z uwagi na wiek - już dawno wyrosłam z pieluch i cenię sobie możliwość samodzielnego korzystania z toalety.

     

    Generalnie, martwi mnie tylko nasza polska bylejakość, którą w tym temacie potwierdziliście - po co robić dobrze, skoro byle jak też działa.

  2. Moim zdaniem, temat jest trochę bardziej skomplikowany i przyznam, że sama nie mam wyrobionego zdania - czy to dobrze, czy nie.

    Prawdą jest, że w wielu krajach nawet dziś egzamin na prawo jazdy jest formalnością, a u nas wymagania i upierdliwość zarówno ustawodawcy, jak i egzaminatorów graniczy z absurdem (co i tak nie ma zupełnie wpływu na bezpieczeństwo na naszych drogach).

    Z drugiej strony, jednoślad to coś zupełnie innego niż samochód i napewno jego prowadzenie wymaga innej wiedzy i umiejętności, które gdzieś trzeba zdobyć.

    Dzisiejsze motocykle, nawet te mniejszej mocy, to jednak nieporównywalne maszyny do Jaw czy WSek, podobnie jak natężenie ruchu wtedy i dziś jest nie do porównania.

    Ale też, nie ma co demonizować - jeśli ktoś ma trochę oleju w głowie, to poradzi sobie na małym motocyklu nawet w zakrętach, bo po prostu nie będzie w nie wjeżdżał z prędkością wymagającą od niego więcej niż potrafi (każdy zakręt przecież można przejechać niemal pionowym motocyklem, o ile będzie to niewielka prędkość).

    Pytanie, co z tymi, którzy tego oleju nie mają. I tak są tacy i nadal będą. Tacy przecież już od dawna jeżdżą bez uprawnień dużo mocniejszymi motocyklami i często powiększają statystyki wypadków.

    No cóż, zobaczymy. Ja jednak wierzę, że jesteśmy coraz bardziej cywilizowanym społeczeństwem, świadomym swoich możliwości i ograniczeń.

    A dowodem na to, może być fakt, że do mnie niedawno pisała dziewczyna, która chce kupić sobie małe moto, ale zanim na nie wsiądzie, chce wziąć kilka godzin szkolenia w szkole nauki jazdy.

  3. Dokładny - popraw też pisownię (rozpędzać i wahlować).

    Akurat w szkoleniach bardzo ważna jest metodyka, więc jeśli się jakieś szkolenie opisuje i do niego zachęca, to trzeba rzetelnie napisać, czego uczą. Z Twojego opisu wynika, że szkoda nawet tej stówy.

    Nie bardzo też rozumiem, w jaki sposób "schodzenie na kolano" ma zwiększyć stopień trudności. Chyba, że jest wynikiem wzrostu prędkości w zakrętach, czego pochodną jest większe złożenie motocykla.

  4. Smelka, czyli czołowy "wbijający motocykl w glebę" przy pierwszej wizycie na Poznaniu (drugiej na dużym torze w ogóle) awansował z gr. C do A, na 600ccm. Pewnie przez złą technikę.

     

    Piórko, czepiasz się wbijania moto w ziemię patrząc na zdjęcia z ciasnych nawrotów, a potem mówisz że to co innego? Polskie trasy gymkhanowe ze względu na ograniczone miejsce są "wolne" i wymagają właśnie takiej a nie innej techniki jak zaprezentowana przeze mnie na framgmencie filmu, w wykonaniu czołowego zawodnika światowego. My nic sobie nie wymyśliliśmy. Ale chętnie zobaczymy prawdziwie profesjonalny przejazd, pokażesz nam?

    Bo "polska gymkhana" to wbijanie motocykla w glebę, niezależnie od tego, czy jest to ciasny nawrót, czy szybki slalom. A ta technika w sposób zasadniczy różni się od tego, co prezentują Japończycy, a w dodatku kłóci się z tym, czego uczą na dobrych szkoleniach motocyklowych, czy co piszą uznani autorzy książek o technice jazdy motocyklem i jej wpływie na zachowanie motocykla. Dlatego o tym tu napisałam.

    Zresztą, nasze (Wasze) podejście sam Komandosek dobrze to określił kilka postów wyżej: Japończycy jeżdżą w gymkhanie od lat, a my dopiero się uczymy. Tylko moje pytanie: To dlaczego od razu nie uczyć się od najlepszych?

    W gymkhanie nie zobaczycie mnie, bo mnie to nie bawi. Może kiedyś zmienię zdanie.

    A to, że ktoś wbijając motocykl w glebę, awansował z grupy C do A w Poznaniu, to dla mnie żaden argument, bo są nawet zawodnicy czy instruktorzy jeżdżący w ten sposób i kręcący bardzo dobre czasy. Pytanie, czy nie byliby szybsi, gdyby nie pokusiło się o korektę nienajlepszych nawyków...

  5. Z szybą uważaj - ja wymieniłam na akcesoryjną Puig'a, bo była wyższa. Okazało się jednak, że jej kształt jest taki, że dawała jeszcze gorsze zawirowania w okolicy głowy niż ta oryginalna.

  6. Limo, ja wyrażam swoją opinię, która oparta jest na tym, czego na temat techniki jazdy motocyklem dowiedziałam się ze szkoleń i książek. Tę wiedzę wcielam w życie podczas jazdy na torze i po ulicach. I widzę, że to działa.

    To, co widzę na naszych zawodach gymkhany (jedne widziałam na żywo pod M1 w Markach), nie przekonuje mnie. I tyle. A że można przy tym dobrze się bawić i mieć z takich zawodów frajdę - na pewno tak i super.

     

    P.S. Technika ciasnych nawrotów na wolnej prędkości, to coś zupełnie innego niż szybkie slalomy miedzy pachołkami, więc nie ma o czym dyskutować.

    A jeśli ktoś uważa, że na naszych motocyklach nie da się jeździć poprawnie, to niech popatrzy choćby na zdjęcia Sikora z toru Poznań. Da się? Da się, tylko trzeba chcieć się czegoś nauczyć, zmienić...

  7. Hej, ja jeździłam nką i miło wspominam ten motocykl. Myślę, że na dłuższe trasy każde auto jest wygodniejsze od każdego motura, więc loooz:-).

     

    Podobny problem miałam z kaskiem Shoei XR1000. Ugniotłam piankę w tych miejscach, gdzie mnie bolała głowa. Trochę pomogło, ale ostatecznie kask sprzedałam...

    Szerokości i zadowolenia z Kawki:-)

  8. Czy nie uważacie, że u nas większość (a na pewno wielu) motocyklistów zatrzymało się na etapie techniki Micka Doohana?

     

    https://www.facebook.com/291306460950881/photos/a.297142687033925.71128.291306460950881/682294555185401/?type=1&theater

     

    Ja mam taką obserwację, nie tylko gymkhany, ale także SD. Myślę, że to wina kiepskiego szkolenia klursantów przez nieumiejących prawidłowo jeździć instruktorów, a z drugiej strony, wina samych motocyklistów, którzy nie widzą potrzeby doskonalenia swojej techniki...

  9. Wikipedia:"W celu zapobieżenia występowaniu tego zjawiska w lotnictwie stosuje się amortyzatory hydrauliczne, zwane tłumikami drgań Shimmy. Aktualnie w sportach motocyklowych stosuje się amortyzatory skrętu."

    i wszystko w temacie o ile to jest shimmy

    Ciekawe podejście do tematu...

    Ja mam dwa sporty i w żadnym amortyzatory skrętu. Żadne shimmy nie występuje... Ale ja mam sprawne motocykle (zawieszenia, łożyska główki ramy, opony).

  10. Ale właśnie ja mówię o współczesnej technice, a nie o tej sprzed 30 lat.

    Zdanie o pójściu łatwiznę, było skierowane do Ciebie, ponieważ to Ty wypowiedziałeś się powyżej. I dlaczego zaraz obrażam? Taka jest moja opinia, po prostu, bez zabarwienia emocjonalnego.

     

    BTW, nic tu nie jest "według mnie", jak byłeś uprzejmy to ująć. Są mądrzejsi ode mnie, którzy uczą, jak poprawnie jeździć na współczesnych motocyklach, więc ja zupełńie nie widzę potrzeby "wyważania otwartych drzwi", ale skoro Ty widzisz - Twoja sprawa - w końcu mamy demokrację:-)

  11. No właśnie....

    Po co się zastanowić, co można zmienić w swojej technice, która być może nie jest poprawna. Bo, z całym szacunkiem, Heniek, jest coś takiego, jak POPRAWNA technika jazdy motocyklem. I tu Cię muszę rozczarować: nie ja ją ustalałam.

    Nie jest to również wiedza tajemna: wystarczy otwarta głowa, chęć doszkalania, praca nad swoją techniką. Ale po co, kiedy można iść na łatwiznę...

  12. A ciekawe, dlaczego polscy motocykliści ćwiczący gymkhanę muszą uprawiać jej polską wersję, czyli "wbijanie" motocykla w glebę, co nie jest przydatne na ulicy, a nawet nie jest ładne i w dodatku kłóci się z budową motocykla? Wystarczy popatrzeć na Japończyków, żeby się przekonać, że da się inaczej... Poprawnie.

    Podobnie, jak z polskim stylem supermoto. My to jednak mamy dryg do kombinowania...

    Mimo wszystko - życzę udanej zabawy:-)

  13. piorko, nie jest tak w UK jak piszesz, wszycy maja ta sama panstwowa opieke medyczna. Nawet jak sie jest bezdomnym, niepracujacym tez ma sie darmowa opieke medyczna. Nie ma znaczenia jaka skladke miesieczna sie odprowadza czy tez nie odprowadza.

     

    To może coś się zmieniło. Brat mojego ojca jest w Londynie od 78 roku i przez wiele lat miał kiepskie ubezpieczenie. Jak złamał nogę, to na RTG czekał 8 godzin... A do dentysty, przyjeżdżał do Polski.... Teraz nie wiem, bo na szczęście się nie leczy.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...