Skocz do zawartości

ouzo

Forumowicze
  • Postów

    71
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez ouzo

  1. @Xp: Dopiero teraz przeczytalem Twojego posta z 19 sierpnia i tak sobie mysle, ze od tego momentu kazdy temat "motonici vs. puszkarze" powinien byc automatycznie zamykany z linkiem do tego wlasnie posta. Sam nie bylbym w stanie tego tak dobrze powiedziec. Wszystko co dotyczy komunikacji po drogach w Polsce zakrawa o porownanie do Trzeciego Swiata. Dotyczy to WSZYSTKICH ASPEKTOW poruszania sie: - fatalne drogi - makabrycznie marne wyszkolenie. Moje szkolenie na kat. A to byla czysta kpina. Uczylem sie wszystkiego sam w stresie na "zywym organizmie". Przez pierwsze 2 tygodnie jazda dom/praca wiazala sie z kolką ze stresu. Poziom zdawalnosci egzaminu praktycznego kat. B w Poznaniu to 35%. To znaczy, ze srednio KAZDY zdaje 3 razy. A i tak powiedzmy sobie szczerze na publiczne drogi nadaje sie pewnie nie wiecej niz 20% tych "szczesliwcow". - przepisy drogowe (i ich wdrozenie w poszczegolnych miejscach), ktore wiekszosc uzytkownikow drogi po prostu olewa - policja, raz ze nieudolna, dwa, ze z mandatow wystawianych w glupawych miejscach ma swietny dochod, - strona prawna wypadkow, gdzie nie mozna orzec winy czesciowej. W ten sposob ktos kto wyprzedza z lewej strony wysepki jadac 140km/h w miescie dostaje mandat za wykroczenie, a osoba skrecajaca w lewo staje sie nagle sprawca wypadku i trafia do sadu. - mozliwosc jazdy litrem przez maloletnich idiotow (gdyby w Polsce 5 letnie samochody 500-konne kosztowaly 8000 PLN mielibysmy na drogach GTA na zywo...) - drogi specjalnie "zwalniane" organiczeniami, bo obok idzie autostrada i Panstwo z prywatna firma podpisala oficjalna umowe, ze nie bedzie poprawiac jakosci drog dookola. Glupota ludzka ma tutaj najmniejsze znaczenie. Wiekszosc ludzi to banda bezmyslnych idiotow od tysiecy lat. To nie jest kwestia wielce okrzyczanej KULTURY na drodze. Jesli mozna bezkarnie zasuwac 220 po ul. Katowickiej w Poznaniu i jeszcze chwalic sie tym znajomym, to znajda sie kretyni, ktorzy beda to robic, ot co. Nawet jesli trafia na patrol to i tak nawet sie nie zatrzymaja na wezwanie. Jak to sie dzieje, ze Polak jadacy za granice nagle jezdzi w miescie 50, na autostradzie nie przekracza 130, przepuszcza kategorycznie pieszych itp.? Nabral oglady? W zyciu - wie po prostu, ze jak tylko popelni wykroczenie nagle ni stad ni z owad pojawi sie albo policja albo strzeli mu fota. Bylem 2 tygodnie w Czechach w tym roku. Szok przez duze S. - Jedziemy przez miasto 3 pasmowka. Wszyscy jada 50 km/h. Nikt nie zajezdza mi na tylek. Wszyscy po manewrze zjezdzaja max na prawo. - Chodze po miescie, jeszcze nie doszedlem do pasow, a samochody juz stoja. Wariactwo. - Na autostradzie do Pragi jade rowno 130km/h na tempomacie - w czasie calej trasy wyprzedzaja mnie 4 samochody (w tym 3 nie czeskie). - Roboty drogowe - wszyscy jada na zamek, zadnego wciskania sie. - Praktycznie brak fotoradarow - na wjazdach do miejscowosci tablice wyswietlajace Twoja predkosc, ale nic w sumie wiecej. Da sie? Da sie.
  2. Moj egzaminator byl co najmniej dziwny. Sprawa miala sie w poznanskim WORDzie na poczatku lipca. Lalo przez caly dzien. Skonczylo lac doslownie 5 minut przed rozpoczeciem egzaminu. Bylem drugi. Pierwszy egzaminowany misio najwidoczniej nigdy w zyciu nie hamowal na mokrym. Jezdnia fatalnie sliska. Na wymalowanych pasach "lodowisko". Hamowanie awaryjne - DZWON. Misio wraca z obdarta reka, wpieniony na maxa. 5 min pozniej wchodze ja. Egzaminator pospiesza mnie notorycznie. Na moj opis sprawdzenia napedu mowi "BLAD!", a nastepnie kompletnie olewa moj protest, ze mowie dobrze... Jeszcze nie koncze osemki, a ten juz jeczy, ze mam wjezdzac na wzniesienie. Dochodzi do hamowania awaryjnego. Egzaminator kaze rozpedzic sie do trojki i heblowac z zyciem. Stwierdzam, ze mam gdzies to "z zyciem". Rozpedzam sie i hamuje w miare mocno, ale powiedzmy ze nie awaryjnie. "Jak Pan jezdzi? A jakby tu dziecko wyskoczylo?". "Dziecka tu nie ma, jest slisko. Jak bedzie slisko w warunkach rzeczywistych to bede jezdzic wolno, a jak mi cos wyskoczy to wtedy moge hamowac az do polozenia moto. Czy mam powtorzyc?" "Nie" Wyjezdzamy na miasto, pytanie czy znam trase, skoro znam otrzymuje polecenie, zeby jechac "zwawo i nie ociagac sie". Nadal delikatnie siapi. Dojezdzam do jednego skrzyzowania na ktorym udalo mi sie na kursie pieknie zatanczyc tylkiem. Licze samochody przede mna i juz wiem, ze bedzie dla mnie zolte. Jade. Na doslownie moment przed linia zatrzymania mam zolte, na suchym miejsca by wystarczylo. Tutaj za diabla. Wiem, ze jesli sie nie zatrzymam - bedzie dym - a wiec hebel. Czuje, ze moto nie hamuje tylko plynie (predkosc mialem praktycznie zadna, a nadal przyczepnosc byla tragiczna). Wystawiam wiec nogi i hamujac jak tak sensownie jak umiem rownowage lapie sunac stopami po asfalcie. Slizgawka. Uff ... stoje. Tyle ze dobrze ponad polowa moto jest juz poza linia zatrzymania. "TO JEST BLAD!" slysze w sluchawce. Do konca trasy jade bezblednie. Parkuje moto w osrodku. Wsiadam do goscia, a ten zaczyna mnie bluzgac. "To jest egzamin niezdany! Najpierw hamuje Pan jak dupa na placu, potem to samo na miescie". Tlumacze sie, ze mialem wybor przeleciec na zoltym i zrobic blad od reki, a dodatkowo czekac gdzies poza skrzyzowaniem. Moglem tez heblowac jak dziki i ciekawe kto by mnie potem zeskrobal jakbym sie wylozyl. "Jestesmy od tego ubezpieczeni." !!!!!!!!!!!!!!! Tutaj sie juz wpienilem "Ale moj kregoslup nie jest, mialem juz wypadek na rowerze, skonczylo sie zle, jak twierdzi Pan, ze kontrolowane zatrzymanie sie na dluzszym odcinku, gdzie przy okazji nie bylo ani pieszego to powod do niezdanego egzaminu, tu juz nic na to nie poradze". Egzaminator wypisal formularz i podaje mi papierek, a tam "Egzamin przeprowadzono z wynikiem pozytywnym". Bylem tak zdziwiony, ze zapytalem go jeszcze 2 razy o co chodzi i czy zdalem. "A chce Pan zdac?" "Oczywiscie" "No to gratuluje, zabieraj papierek i mamie sie pochwal" (najwidoczniej mimo calkiem siwego lba jak na 32 lata wygladam na szczyla...) Do dzisiaj nie wiem na czym to polegalo. W tym samym osrodku miesiac wczesniej zdawali znajomi. Pierwsze co powiedzial egzaminator to "jedziemy spokojnie i tylko prosze sie nie przewrocic, hamowanie awaryjne zazwyczaj i tak robi sie tylko raz ...".
  3. http://www.epoznan.pl/news-news-27349-Jana_Pawla_II_wypadek_z_udzialem_motocyklistki http://poznan.naszemiasto.pl/artykul/1060433,jana-pawla-ii-zderzenie-samochodu-i-motocyklistki-zdjecia,id,t.html
  4. ouzo

    CBR 1100 XX

    Bosz jaka brzydka, kolor iscie paskudny. :)
  5. Koniecznie bierz wypinana membrane - proponuje RST Ventilator II. Kurtka 3 czesciowa, grube ocieplenie, z wypietym calym srodkiem kurtka ma bardzo duzy % powierzchni siatkowy (podobnie 3-warstwowe spodnie). Na razie nie znalazlem stanowczych minusow (rzepy nie lubia sie z podpinka, napy na rekawach lubia sie odpinac, ale to malo istotne). W deszczu daje rade. Schnie szybko. Na taka pogode warto ubrac grubszego termika. Rekawy sensownej dlugosci (mam dlugie rece i mialem problemy z doborem innych kurtek). Przy mojej cherlawej budowie kurtka S i spodnie M spasowaly sie idealnie. Nie szlifowalem - nie wypowiem sie na temat wytrzymalosci. Stockowo brak protektorow bioder - mozna dokupic oddzielnie, ale sklep modli sie do importera juz chyba miesiac... Model jest podobno dosc popularny wsrod poznanskich instruktorow jazdy. Faktycznie spotkalem juz na miescie kilka osob w tym ciuchu. Komplet w poznanskim sklepie dostalem za 1300. Jezdze od 2 miesiecy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...