Pierwszą glebę zaliczyłem na Ogarze 200, na dodatek miałem go na spółę z kuzynem (za gówniarza to było,po 12 lat wtedy mieliśmy ;) ). Moje (nasze) pierwsze moto. Ustawialiśmy zapłon... prędzej przez cały dzień polerkę robiliśmy. W końcu: kickstarter i o dziwo.. nie zgasł. Do rzeczy: dziwnie "wskakiwał" na wysokie obroty (no ale my uwagę zwróciliśmy, że w końcu odpalił i nie zgasł). Kuzyn cwaniak się bał wsiąść na dzikusa słysząc ten ryk silnika :icon_mrgreen: , więc padło na mnie. Chciałem delikatnie ruszyć, a on się zerwał jak z łańcucha, a ja z przerażenia zapomniałem dać po heblach i prosto w szyby. Stały oparte na murze (na transport czekały), kuzyna rodzice mają zakład szklarski. Dobrze, że to podwórko było. Kilka siniaków i o dziwo - bez szkła w ciele :smile: Bo doświadczenie bezcenne jest...