Chłopak na bandicie był pierwszy raz na torze i trochę się tym zaaferował i nie zauważył w którą stronę ludzie jeżdzą. Wjechal pod prad i zderzyl sie z supermoto na dużej patelni. Sila byla dosc duza, bo supermociakowi wyrwalo cale przednie zawieszenie. Kierowca bandita pojechal do szpitala, reka zlamana i chyba noga w kostce, z supermoto tylko poobijany. Gdy wyjeżdzał wszyscy myśleliśmy ze jedzie na stacje benzynową, ale on nie skręcił na górę tylko poleciał na pętle.Ttrąbienia i krzyczenia nie usłyszał. Jeden motocyklista go zauważył i zjechał na bok, ale supermociakiem mocno poginał i myślał, ze ten mu tylko ustępuje drogę. Wyprzedził go po czym nadział sie na bandita.