Skocz do zawartości

Cwikol

Forumowicze
  • Postów

    133
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Cwikol

  1. Po prostu zachował się zgodnie z zasadami. 1. Bezpieczeństwo własne. Zaparkował w bocznej uliczce, a nie przy głównej, na której był wypadek. Niestety tak to bywa, że ludzie którzy nie udzilają pomocy chcą się popatrzyć co się stało, nie zwracają uwagi na to co jest przed nimi i powodują kolejne wypadki. W tym przypadku zadbał o bezpieczeństwo swojego moto ;)
  2. Dokładnie to samo zauważyłem. Koleś leży nieprzytomny na ulicy a samochód omija go i jedzie sobie dalej... Masakra...
  3. Ja byłem w dokładnie takiej samej sytuacji. Uzbierałem kasę na robienie prawka, to je zrobiłem. Sam pomyśl. Chcesz czekać aż będziesz mieć motocykl i trzymać go w garażu, bo prawka brak (lub jak część oszołomów jeździć i ryzykować bez)... Będziesz mieć prawko, jak pojawi się okazja kupisz moto i będziesz śmigać "od zaraz". To jedyna słuszna kolejność. Prawko+ciuchy a dopiero później motocykl. A nie na odwrót. Motocykl, bez prawka i co gorsza bez ciuchów i dobrego kasku, bo wystukasz się z kasy na samo moto... Ja robiłem prawko właśnie w Krakowie. I jeśli chcesz się nauczyć jeździć a nie tylko odbębnić godziny i iść na egzamin zapisz się do KSM Krakowskiej Szkoły Motocyklistów. Zajęcia prowadzą motocykliści. Są przy Tobie cały czas, dając rady i ustawiając ćwiczenia pod Twoje umiejętności. „Na mieście” jeździsz z instruktorem na motocyklu, który pokazuje Ci odpowiedni tor jazdy w zakrętach, zwraca uwagę na to jak jedziesz, jakie popełniasz błędy, z kimś kto ma o tym pojęcie i na kim podczas jazdy możesz się wzorować, a nie facetem siedzącym za Tobą w samochodzie stojącym w każdym korku i patrzącym tylko na zegarek kiedy koniec. Podsumowując, nie ma się nad czym zastanawiać. Masz kasę i czas rób prawko. Kiedyś napewno się przyda.
  4. Z tego co napisałeś wynika, że faktycznie po co im mózgi. Dyżurny którego nawet na miejscy zdarzenia nie było wie najlepiej... Jak napisał Jeszua, ten przypadek nie był książkowym modelem i można było przemyśleć co się stało i dlaczego...
  5. Zawsze tak było niestety, że jadąc pojazdem uprzywilejowanym nadającym sygnały dźwiękowe oraz świetlne (na sygnale) ponosimy większa odpowiedzialność niż inni uczestnicy ruchu. Dla tego kierowcy poj. uprzywilejowanych muszą przechodzić oddzielne badania itd. To oni powinni najbardziej uważać. Pod to są zrobione przepisy i policjant postąpił zgodnie z pierwszą procedurą którą gdzieś tam znalazł i można było dopasować ją do zdarzenia. Jeśli faktycznie ratownik zatrzymał się przed skrzyżowaniem a wjechał w niego samochód prowadzony przez pijanego kierowcę, który dodatkowo przyznał się, że się zagapił, od policjanta można by wymagać minimum użycia rozumu i poszukanie innej procedury która istnieje i do takiego zdarzenia. Jeśli myślenie mu nie idzie zbyt dobrze, zawsze można oddać sprawę do sądu… Ratownik nie jechał dla zabawy, tylko ratować czyjeś życie. W dodatku nie dla wynagrodzenia finansowego, tylko poświęcając swój własny czas dla innych! Panowie policjanci powinni wykazać się odrobiną rozsądku, a nie postępując w ten sposób przyczyniać się tylko i utwierdzać ludzi w przekonaniu że panowie "na krawężniku" nie potrafią używać mózgu, bądź też go po prostu nie mają.
  6. Możliwe że OC doliczył. Żeby odebrać twardy dowód musi być ubezpieczenie.
  7. Odsyłanie dokumentów do tej firmy nie jest chyba najlepszym pomysłem. Może załatwią faktycznie sprawy za Ciebie, a może zarejestrują motocykl na siebie i zażądają wydania sprzętu, "bo to ich własność". Będą mieć dokumenty i rejestrację... Różnie bywa, ja bym nie ufał. Dobre wyjście wspólnie z firmą to załatwić. Z tym, że na siebie motocykl możesz zarejestrować chyba tylko w urzędzie komunikacji miejsca zameldowania. Dziwna sprawa. Kolego mx-wulkan. Skoro Jacenty ma kserokopię certyfikatu, znaczy że został on wydany.
  8. Ja dosłownie kilka dni temu rejestrowałem motocykl z włoch. Do rejestracji miałem Oryginały: -dowód rejestracyjny + tłumaczenie -certyfikat własności + tłumaczenie -umowa w dwóch językach + potwierdzenie jej zgodności językowej przez tłumacza/może być tłumaczenie (ważne żeby umowa zawarta była po za granicą polski na terenie UE) -VAT25 -badanie techniczne pojazdu, -oświadczenie o braku tablic rejestracyjnych (o tym że zostały one oddane do urzędu we włoszech podczas wyrejestrowywania) -wniosek o rejestrację w kraju (dostaniesz do wypełnienia w urzędzie) Z tym kompletem dokumentów i odpowiednimi opłatami trwało to ok 20 min i mam tablice. Z tego co się orientuję, oryginał certyfikatu dostaje osoba wyrejestrowująca pojazd we włoszech. Nie sądzę, żebyś mógł iść do urzędu tam, powiedziec że posiadasz taki a taki motocykl i poprośić o certyfikat własności... nikt takiego czegoś na słowo Ci nie wyda. Dla nich umowa kupna - sprzedaży też raczej nie będzie pomocna, ponieważ oni takiego dokumentu sprzedając pojazd normalnie nie podpisują. Chyba że istnieje jakaś procedura wydawania duplikatu takiego certyfikatu tam na miejscu, ale to raczej musiała by załatwiać osoba z dowodu rejestracyjnego... Głowy sobie za to obciąć oczywiście nie dam, ale na czystą logikę tak to dla mnie wygląda. Wydaje mi się, że o oryginał możesz jedynie prosić osobę, od której dostałeś kopię dokumentu. A bez oryginału zarejestrowanie może być trudne/nie możliwe. Powodzenia
  9. Dokładnie. Mniejszy kask się napewno "rozbije". Nie może też być do przesady mały, bo nie będzie w stanie wytrzymać 30 min na moto. Najlepiej niech żona ubierze taki kask w jakim kolwiek sklepie i posiedzi w nim tak z 15 min. Zobaczy czy daje radę. Za duży kask zdecydowanie odpada. Co do rozmiarówki, to firma firmie nie równa, więc w grę wchodzi tylko mierzenie konkretnego modelu.
  10. Jasne że świętych nie ma. Zwłaszcza w konfrontacji z obecnie ustawionymi znakami, nie sprzątniętymi ograniczeniami do 30 po remoncie który miał miejsce rok temu itp. Denerwuje mnie tylko fakt, że tacy kokesie jak ten, który z motocyklistą wg mnie nie ma nic wspólnego po za tym, ze podszywa się pod jednego, robi opinię osobom, które chcą normalnie jeździć po drogach i nie być zaliczani i oceniani tak jak teraz dzięki uprzejmości debili z artykułu... Czytający nie mający doczynienia ze środowiskiem łatwo łapią takie tematy a później generalizują... :(
  11. "o dziwo był trzeźwy"... Zbycho pewnie masz rację. Tyle że jak się domyślam, nie śmigasz bez uprawnień, badań itp. Za Toba musiely by jechać 30 min i pewnie by się uzbierało, za 2x ciągłą prędkość itp. Fakt. Ale też śmigasz na czerwonym i uciekasz kiedy chcą zatrzymać Cię do kontroli? Debil... (chodzi o tego o którym jest artykuł)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...