Jeżdżę ponad 30 lat i powiem krótko - jeżdżenie bez glebnięcia- niemożliwe- a to że nie miałem nigdy złamań to poprostu szczęście. ostatnią glebę miałem w zeszłym roku przez głupotę, zachciało mi się przewieźdź w laćkach.
Przed karczmą w Miłosnej stał motocykl i na tablicę rejestracyjną miał założone... stringi! Przez parking przetoczył się patol, pogapili się - widziałem ich roześmiane gęby - i pojechali sobie.
Pozdrawiam łódzkich motórzystów z Witoni. Jeżdżę dosyć długo, ale tak wyszło że okolic Łodzi z motocykla dobrze nie poznałem choć to moje województwo. Mam zamiar to nadrobić w przyszłym sezonie, hej.
Znajomy kupił moto tydzień temu i dał siedzenie do tapicera coby nie korciło i żeby grypy nie złapać.
Gatulacje - ładne moto, też sobie kiedyś taki kupię.