Skocz do zawartości

ZwierZ

Forumowicze
  • Postów

    115
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

O ZwierZ

  • Urodziny 09/18/1979

Informacje profilowe

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Skąd
    Toruń/Płock/Poznań

Osobiste

  • Motocykl
    był Bandit 600S, '01r.
  • Płeć
    Mężczyzna

Metody kontaktu

  • Gadu-Gadu
    1384999
  • Strona www
    http://

Osiągnięcia ZwierZ

NOWICJUSZ - podwórkowy kaskader

NOWICJUSZ - podwórkowy kaskader (13/46)

1

Reputacja

  1. Koleżanka z Poznania ma na sprzedanie, praktycznie nie używana: http://olx.pl/oferta/damska-kurtka-motocyklowa-m-CID5-ID5Nmgb.html#xtor=EREC-50-[id1]-20140503-[link]-13753157@1-20140503081534
  2. Robicie jeden podstawowy błąd - a mianowicie niektórzy z Was patrzą przez pryzmat słowa "rondo" na wszystko to co ma znak "ruch okrężny" i usilnie próbują stosować zasady jakie są na prawdziwych rondach. Ta krótkowzroczność na jeden schemat powoduje, że potem jest ta dyskusja tutaj i wcześniejszych tematach. Żeby to pojąć to trzeba rozgraniczyć, wprowadzić do głowy jeszcze jeden schemat, rozwiązanie: 1. Rondo, te prawdziwe gdzie jeździ się naokoło, zmieniając pasy w środku (bo tak są wytyczone), zjeżdża z zewnętrznego. 2. Duże skrzyżowania z wyspą w środku, ukierunkowane, wyglądające jak "rondo" i mylnie tak nazywane. Tu są inne zasady, takie same jak na skrzyżowaniach "kwadratowych". Tutaj są znaki kierunkowe przed nim a potem odpowiednio wyznaczone pasy ruchu, które nas wyprowadzają ze skrzyżowania. Tylko z wewnętrznego można skręcać w lewo na umowną poprzeczną, zajmując tam dowolny pas ruchu, bez obaw, że ktoś z prawej w nas przyłoży. Bo ze środka i z prawego można na tylko wprost. I nie można ślepo sugerować się znakiem "ruch okrężny" i na siłę jechać na około, bo na tym drugim przypadku "pseudo rondach" się tak nie da. Trzeba zwrócić uwagę na pozostałe oznakowanie, zwłaszcza kierunkowe. I wtedy wiadomo z czym ma się do czynienia. Czy ze zwykłym rondem czy z dużym skrzyżowaniem wyglądającym jak rondo. Nie. Te auta na dole (po lewej) zajęły te trzy pasy ruchu na umownej poprzecznej z pasa wewnętrznego. A nie jak Ty sugerujesz z każdego, ze środka i z prawego. Tu masz do czynienia ze skrzyżowaniem z ruchem skanalizowanym i stosujesz się do strzałek kierunkowych przed nim. Tu nie pojedziesz na około z każdego pasa bo to nie rondo.
  3. No ale co się nie robi dla miłości czy dla pokazania się :> Dwie stówy to mała cena za małą przygodę z laską, do tego ile wrażeń do pamiętania :-P - 200 złych w kieszeni + 10000000 pkt podziwu u laski :D (sex byłby szybciej :P)
  4. Otóż nie. Masz na wjazdach strzałki kierunkowe, które Cię determinują jak jechać dalej. Ze wszystkich na wprost ale tylko ze skrajnych na boki, skręcasz. Przerywane linie to tylko są dla tych jadących z poprzecznego ruchu a nie równoległego. Wyobraź sobie jak Ci z lewego i środkowego jadą na wprost a tu nagle ten z prawego chce na lewo pojechać ? Istny sajgon by był. Dlatego strzałki przed wskazują jak masz potem jechać. To nie jest "rondo" gdzie bezkarnie sobie możesz w kółko jeździć każdym pasem. Ukierunkowanie masz zaznaczone już przed, na wjazdach.
  5. To musisz jednak zapodać gdzie to było bo nie kojarzę takiego "ronda" bez sygnalizacji świetlnej. Jest niby Żegrze ale to tylko trzy zjazdy i nie pasuje do Twojego. A na drugiej stronie miasta też nic nie ma bez sygnalizacji. Była? A może tylko wyłączona? W każdym bądź razie znaki kierunkowe pokazują, że wjeżdżasz na skrzyżowanie i powinieneś użyć kierunkowskazu. Jak widzę po tamtych tematach i testach na PJ to też na zwykłych rondach używa się kierunkowskazu wcześniej, przynajmniej na tych małych ...
  6. Trochę musiałem powertować przepisy i pomyśleć z czego zrodziło mi się takie wytłumaczenie. Mam nadzieję, że w miarę prosto to opiszę. Mamy do czynienia z różnymi typami "rond". Są ronda gdzie nie ma pasów ruchu i jeździ się wokoło oraz gdzie są pasy ruchu na nich ale tak wytyczone, że też jeździ się wokoło - czyli zwykłe ronda. Tutaj wjeżdżając nic nie włączasz, tylko zajmujesz odpowiedni pas ruchu przed a dopiero w środku rozgrywa się Twoja decyzja. Zmieniasz płynnie pas ruchu przed zjazdem, dając sygnalizację kierunkowskazem, że zjeżdżasz. Ale są też takie jak tu w Poznaniu, które tak naprawdę jest tylko dużym skrzyżowaniem błędnie nazwanym "rondo". Tu zachowujesz się jak na skrzyżowaniu, przed włączasz kierunkowskaz a potem jadąc w lewo zajmujesz na poprzecznej odpowiedni dla siebie pas ruchu. Czyli inne zasady niż powyżej, na zwykłych rondach. Wjeżdżając musisz wiedzieć na co wjeżdżasz i jak się zachować. A to wiesz po oznakowaniu przed. Jeśli nie ma wcześniej nic kierunkowego to masz rondo gdzie możesz sobie jeździć wokół i zjeżdżać z niego z sygnalizowaniem. Ewentualnie zmiany pasa ruchu na nim też sygnalizowanie. Natomiast jeśli masz tak jak w Poznaniu, dodatkowo znaki kierunkowe - pionowe, płaskie, a i często sygnalizacja świetlna kierunkowa to jesteś na dużym skrzyżowaniu i stosujesz zasady jak na nim. Wcześniej kierunkowskaz co chcesz zrobić, a potem uważasz na pasy ruchu bo skręcając w poprzeczną w lewo musisz sobie wybrać ten, który Tobie odpowiada do dalszej jazdy. Przy zjeżdżaniu niekoniecznie sygnalizujesz bo Cię pasy ruchu-kierunkowe prowadzą na zjazd. NA tym typie nie dasz rady jeździć w kółko , zmieniając w środku pasy, tak jak na zwykłym rondzie. Niby to rondo i to rondo ale jednak w rzeczywistości dwie różne sprawy, dwie zasady zachowania. Jedno to "rondo" a drugie duże skrzyżowanie z wyspą błędnie zwane rondem. Na moje nie masz szans się wybronić. Stracisz czas i kasę. Próbowałeś jechać "na pamięć" jak po rondzie a nie zwróciłeś uwagi na oznakowanie przed, że tu jest inaczej - skrzyżowanie. I tłumaczenie, że to rondo na nic się nie zda, bo to nie rondo. Pewien znak trochę ludzi wprowadza w błąd i podchodzą stereotypowo do tego zamiast zwrócić uwagę na pozostałe oznakowanie. Niestety dla uproszczenia stawia się te znaki, zamiast napaćkać znaki znaki zakazy skrętu, wjazdu by nikt nie wjechał pod prąd. Ale to nie zwalnia z pomyślenia i zwrócenia uwagi na to na co się wjeżdża. I dobra uwaga mi się nasunęła - zwracajcie uwagę czy przed "rondami" są postawione znaki kierunkowe. Bo to da odpowiedź z czym ma się do czynienia i jak się zachować potem w środku.
  7. Zapewne to Rataje, jeśli od Kórnika jechałeś. Sygnalizacja kierunkowskazem potrzebna bo bez niej to powinieneś jechać na wprost (drugi zjazd) a Ty skręciłeś w lewo - a to już dezorientacja innych. A przy zjeździe potem niekoniecznie musiałeś mieć kierunek. Zresztą te rondo weź sobie naprostuj i zrób na "kwadrat" bo właśnie na tej zasadzie działają "ronda" w Poznaniu. I wtedy zobaczysz, że sygnalizowanie było potrzebne do skrętu - zmieniasz gwałtownie kierunek swego ruchu. Spójrz na pasy jak są namalowane. Ja takim tokiem myślenia rozbroiłem sobie te "ronda" jak tam zacząłem kiedyś jeździć. Bo chciałem jeździć jak po prawdziwym wielkim rondzie - wjazd bez niczego, a potem zmiany pasów, kierunków. A to jednak tylko takie większe skrzyżowanie z wysepką, a że zaokrągloną to niby rondo :-P I teraz u mnie w Płocku się kłócę, że przed "rondem" (czyli skrzyżowaniem) trzeba włączyć kierunkowskaz :D. Mnie dziwi jednak, co ten pojazd z Twojej prawej tam robił, że musiałeś go przepuszczać ? On powinien ewidentnie zjeżdżać gdzie Ty, więc co on? w lewo jechał? Zajechał Tobie drogę?
  8. Ja zacząłem od Bandyty sezon temu (kompletnie pierwsze 200 na którym jeździłem). Z początku były problemu z jego panowaniem, manewrowaniem. Musiałem się sporo pilnować jeżdżąc nim i nie było tej radochy momentami z jazdy jaka powinna być. Aż się wyłożyłem rok temu (ale tu zawiniła opona i moja nonszalancja - za ostro przyhamowałem i nie skleiło :D). W tym sezonie dopiero zacząłem czuć, że jeżdżę na nim pewniej, lepiej. Z perspektywy czasu to jednak kupiłbym coś innego - może Freewinda co mi chciał opchnąć znajomy za małą kasę lub jakąś 500. Ponieważ na tym od razu jeździłoby mi się lżej, łatwiej. Przejeździłbym jeden sezon, drugi i dopiero teraz może myślał o zmianie. A tak przygoda z Bandytem mi się nie udała zbytnio - zbyt długo szło jego poznawanie. Więc można zacząć od "większego" moto ale trochę będzie trzeba się pilnować z początkach. I minie zanim człowiek się w jeździ w niego i będzie czuł się swobodnie. A chyba o to chodzi, żeby swobodnie jeździć i mieć radochę niż mieć stresa, że coś pójdzie nie tak. Ogólnie to zastanawiam się nad Waszymi stwierdzeniami typu "czy mi się znudzi po sezonie", "bo za rok większy". Co Wy macie na myśli mówiąc tak ? Dlaczego chcecie od razu po sezonie zmieniać moto i to najlepiej na większe ? Jesteście lanserami, którzy co sezon chcą się pokazywać na innym moto, żeby wzbudzać poklask ? Czy może chcecie jeździć ekstremalnie, coraz mocniej, szybciej, mierzyć czasu przejazdu i potrzebujecie co sezon to mocniejszej, lepszej maszyny ? Bo zmieniać po sezonie to można ale jak się ma sporo kasy i stać na taki manewr. Ale nawet wtedy szkoda sprzedawanego moto, którym ledwo co się wyjeździło. Jak zakupicie moto to Wam się podejście zmieni i nie będziecie chcieli zmieniać. Bo to i straty finansowe, które lepiej wrzucić w przygotowanie i w jazdę na tym w co już się w jeździło. No i przyzwyczajenie do sprzętu, którego czuje się coraz lepiej z każdym kilometrem. Jak się kupuje sprzęt do jazdy i posiadania go to na pewno nie zmienicie go po sezonie, może po dwóch, trzech. Więc nie piszcie "tylko na sezon", "znudzi mi się". Tak piszą tylko Ci co nie jeździli i myślą, że tak wypada zmieniać co sezon. A zobaczcie czy tak większość zmienia po sezonie - wyjdzie, że wielu trzyma po parę sezonów moto, dopiero zmienia na inne. Kto chce to niech bierze Bandytę. Na pewno nie pożałuje. Tylko musi wziąć pod uwagę, że z początku będzie się pilnował i nie miał tej swobody w jeździe. Dopiero potem to przyjdzie. A na 500? Na pewno lżej, łatwiej i ... aż się nie będzie chciało schodzić z tego, bo tak przypasuje.
  9. pawlocz Ty się nie tłumacz tylko rób swoje tam. Bo widzisz ile "mądrych" rad masz. Działaj nie wdając się w dyskusje na forach, a potem daj znać kiedyś jak wyszło.
  10. elo ? Ale autor tematu poszukuje ludzi, którzy też się nacięli na ten komis/firmę/ludzi. Nie chce Waszego internetowego śledztwa, żeby tu wyrażać opinie na temat jego sytuacji, gdzie nie wiemy jakie ma dokumenty i jak było. Zresztą sam wspomniał, że już się pytał o tą sprawę kompetentne osoby Więc nie ma co mu w głowie mieszać. Ze swoim prawnikiem musi wybrać linię oskarżeń i tyle. I po co te "mądre" opinie, śledztwa jak tylko szuka ewentualnych innych poszkodowanych ?
  11. Albo wtedy zabierze z sobą (w siebie) i ... porysuje CI osprzęt :biggrin: :buttrock:
  12. Jak mawiają to opona do motocykla ma swoje własności klejące do 6 lat (do 3 jako nowa, powyżej 3 używka). Potem te klejenie się osłabia. Potocznie - kartofel z nich się staje :D. Na takiej oponie pojeździsz, nie rozleci się ale ... no właśnie, szybko można się przejechać na tym, że w pewnym momencie nie sklei (wiem z doświadczenia z oponą z 2002 :D ) i będzie niespodzianka, nawet bolesna. Dlatego tak bardzo tu ludzie mówią a jak najmłodszej oponie, ewentualnie paroletniej- bo wtedy klei. ;p
  13. Hej, Zależy do czego chcesz mieć ten sprzęt. Czy chcesz nim przede wszystkim jeździć, pokonywać kilometry czy tez poszaleć, lansować się "co to nie Ty". Do tego jak podchodzisz do moto - pewnie, bez zrażania się jakimiś błędami czy też dość krytycznie i przejmujesz się za bardzo, że coś Ci nie wychodzi tj. z lekka niemrawo, z bojaźnią :D. Jeśli chcesz jeździć to 500 Ci wystarczy. Zwinne, lekkie, nie za mocne. Będziesz jeździł i jeździł. Kumpel ma już drugi sezon CBF500, najpierw zablokowaną, potem ją odblokował i ... nie bardzo chce mu się zmieniać jej. A jeździ dużo - codziennie, plus trasy (nie jeden przy takim dystansie już by wymieniał na lytra :D). Bandzior też może być. Fajnie nim się jeździ, moc też nie za dużo i jak to czwórka rzędowa dopiero w najwyższych obrotach trochę kopie. Wada jak dla mnie to tylko jego ciężar i trochę ociężałość przy manewrowaniu i w zakrętach. Tym to się nie da swobodnie machać, trzeba trochę siły, techniki, wjeżdżenia w niego. Ale do podróży, jazd jest fajny sprzęt. Choć inne konkurencyjne 600 tego typu podobno się trochę łatwiej prowadzą (opinie zaczerpnięte - sam nie sprawdzałem tego). Więc jeśli potrzebujesz do jazd i nie zależy Ci na super lansowaniu to spokojnie wyjeździsz się pół-litrówką. Na pewno lżej Ci będzie niż z Bandytem. Na niego musisz trochę siły i myślenia przygotować. A części, koszty? W tych popularnych sprzętach to nie masz co się pytać. Są popularne dlatego, że są dobre (sprawdzone) i części w cenach umiarkowanych. Serwisy podobnie Ci wyjdą. Kwestia jak utrzymany sprzęt i jak Ty będziesz dbał o niego.
  14. A który kraj ma same drogi wielojezdniowe ? Dwupasmówki pomiędzy wioskami a autostrady pomiędzy miastami, w którym się jeździ ile fabryka dała i jest bezpiecznie ? Nie wiem, jestem lamer po innych krajach nie jeżdżę. Ale chciałbym wiedzieć gdzie tam mlekiem i miodem płynąco jest ? Skoro tak bardzo narzekacie na nasze drogi domagając się wielopasmówek wszędzie ? (USA pomińmy, poza klasyfikacją, tylko podobnej wielkości kraje jak nasz). Drogi mamy jakie mamy. Mnie nie podoba się, ze po przebudowie powstają gigantyczne rowy obok i nie ma mozliwości ratowania się przed czołówką. No ale ich stan nie zwalnia nas od myślenia. To, że drogi są "głupie" nie znaczy, że trzeba się myśleniem zniżać do ich poziomu i "głupio" jeździć. Więcej świadomości bezpiecznej jazdy i o wiele lepiej będzie nawet na naszych drogach. A nie bezmyślność.
  15. hehe Nop, zwłaszcza jak chcesz się ot tak kulnąć i nie chce Ci się przeciskać, objeżdżać. Dojeżdżasz do paru aut, stajesz za nimi a tu ... nagle zjeżdżają i ... powolne pojeżdżenie zgodnie z ruchem poszło się jeepać, bo jak tu nie skorzystać z tego zjeżdżania :> ? :crossy:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...