Skocz do zawartości

Evergreen

Forumowicze
  • Postów

    56
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Evergreen

  1. Masz rację. Nie doczytałem pierwszego posta. Sory :crossy:
  2. Kurcze, z tego co czytałem, to mapy zapłonu są dopiero od K8 - prawda to? Też słyszałem, że opinia większości jest taka, że opcja B w mapach jest nie wiadomo po co - czuje się różnice pomiędzy A i C
  3. E no, Chłopaku, trochę pojechałeś... Sam tam czasami zaglądam.... To coś złego? :) E no, Chłopaku, trochę pojechałeś... Sam tam czasami zaglądam.... To coś złego? :icon_twisted: Co do tematu - rozważcie jeszcze CBFki Hondy: 78km w 600 cm3, fajnie, przewidywalnie, przyjemnie i bardzo łatwo się prowadzi
  4. Ponoć kiedyś strasznie trzymali się rozpędzania do prędkości zbliżonych do 50 km/h, aż pewnego razu chłopaka pogotowie z płotu zdrapywało :notworthy: po tym odpuścili...
  5. No właśnie kieruję się dokładnie tą samą logiką i dlatego - mimo że byłem zdecydowany na k8 - poważnie się łamię z tą k7. Z drugiej strony, jeżeli mądrzejsi ode mnie powiedzą, że technologicznie to jednak k8, to przeboleję te 4000 bo jak coś ma być na kilka lat to nie warto pożałować tych pieniędzy, żeby potem nie mieć do siebie samego żalu.
  6. Witam, Mam następujący dylemat (bo problemem to tego nazwać na pewno nie można). Postanowiłem sobie zrobić prezent na urodziny w postaci nowego motocykla. Po wielu analizach, czytaniach forów, testów itp itd wybór padł na GSXR 750. Do września niespecjalnie się jednak zajmowałem sfinalizowaniem sprawy, bo mam na czym jeździć i chciałem zrobić przesiadkę dopiero w następnym sezonie. Ale - jak pewnie wszyscy wiecie- Suzuki Polska wprowadziło parę tygodni temu nowy cennik, który mnie osobiście zwalił z nóg. Mój wymarzony gikser k8 spadł z 44 900 do 34 900 (Busa kosztuje teraz 38 000). Stwierdziłem, że w tej sytuacji nie warto czekać bo 10 000 piechotą nie chodzi, a że w 2009 nie będzie nowej 750tki to rocznik specjalnie nie ma znaczenia. Ale tu pojawił się kolejny wątek. Okazało się, że Suzuki nowym cennikiem zrobiło kuku swoim dealerom, bo jak tu sprzedać stojącego w salonie GSXR 750k7 za np. 35 000, skoro k8 kosztuje 34 900. Tych k7 po Polsce trochę w salonach stoi (ponoć nie wiedzieć czemu są obowiązkowym motocyklem, który salon musi mieć, a w oficjalnej sieci dealerskiej nie sprzedają się prawie wcale). No i tak sobie pomyślałem, że w tej sytuacji to do 29 - 30 tysięcy powinni zjechać na tych k7. Gdyby tak się stało to czy jest za 29/30 tysi sens kupować k7 zamiast k8 za 34 900 ? Z tego co czytałem to technicznie ten sam (albo bardzo podobny) motocykl - poprawiono tylko owiewkę i inna jest pucha wydechu, inny zadupek...Nie wiem jak jest z SDMS (czy k7 też go ma ? to akurat dla mnie ważne) Ale, że pokornie podchodzę do moich wiadomości, to chciałbym to zweryfikować z wiedzą mądrzejszych ode mnie. Dla mnie gikser ma być rozwiązaniem na 3-4 lata więc nie chcę popełnić błędu. Poradźcie proszę. pozdrawiam
  7. Dzięki wielkie za wszystkie gratulacje :) YUBY - ale wymyśliłeś :D Całe prawko zajęło mi 6 miesięcy (najpierw wybrałem gównianą szkołę- o tym więcej w topicu o szkołach jazdy we wro), a czekało się też niemało - na teorię 5 tygodni, na praktykę 3 tygodnie i nie można mieć łączonego egzaminy (teoria i praktyka w jeden dzień). W sumie widać że WORD we wro nie daje rady z rosnącą liczbą chętnych na A. Z drugiej strony z moich znajomych zdawały ostatnio 4 osoby i wszystkie zdały za pierwszym podejściem. pozdrawiam :D
  8. Hej, Jako początkujący i użytkownik CBF 600N powiem tyle: - jak CBF to z owiewką (czyli S), chyba, że naprawdę poza miasto nie wyjeżdżasz - ABS z CBS bardzo przydatny (CBS to układ, który nawet jak zahamujesz tylko ręcznym to i tak rozłoży Ci siłę hamowania na przód i tył, co mi jako początkującemu ze trzy razy tyłek uratowało) - CBF 600 na pierwsze moto daje radę, głównie dlatego, że łatwo się prowadzi i bardzo liniowo oddaje moc (czyli nie ma jej gwałtownych przyrostów, które mogą powodować utratę kontroli nad sprzętem). miłego wybierania :icon_exclaim:
  9. Obiecałem sobie, że jak już zdam (co stało się wczoraj :lapad: to opiszę GDZIE NIE IŚĆ na kurs we Wrocławiu. ABSOLUTNIE, POD ŻADNYM POZOREM NIE ZAPISUJCIE SIĘ NA KURS NA A DO SZKOŁY Z. KOSZELI. A teraz już na spokojnie dlaczego: 1. Teoria jest wykładana przez bardzo starszego Pana traktującego wszystkich jak 7 letnie dzieci. Nic facet nie nauczy ale godziny z zegarkiem w ręku każe bez sensu wysiadywać. 2. Egzamin wewnętrzny trzeba zdać dwa razy: pierwszy raz tak jak wszędzie, drugi raz przy odbiorze kwitów ze szkoły. Niby nic, ale jak się jest zajętym człowiekiem to ciężko znaleźć jedno popołudnie na przypomnienie sobie testów. Mi to opóźniło odbiór kwitów o około miesiąc, bo bez zdania testu po raz drugi nie chcieli mi ich wydać. 3. Jazdy można mieć tylko z samym Koszelą. I tu pojawia się żart: można je mieć tylko między 6 rano a 12 w południe. Ale o tym dowiadujesz się już po zapłaceniu kasy i odbyciu teorii. 4. Same jazdy to też żart: facet z placu pokazał mi tylko 8 i górkę i nie powiedział w ogóle, że są inne manewry. Resztę musiałem się dowiedzieć w innej szkole w której wykupiłem dodatkowe godziny przed egzaminem. Jazdy zajęły mi grubo ponad miesiąc bo na moim kursie były 3 osoby na A, jeden motocykl i jeden instruktor (rzeczony Koszela), który do tego wiecznie nie miał czasu. 5. Motocykl jest w fatalnym stanie, ale jak gaśnie itp itd to dostaje się zrypę od Koszeli, że to twoja wina. Koszela jest niby tańszy ( o 100 zł ) od przeciętnej ceny na rynku, ale jego kurs nie jest wart nawet 200 zł. Ja na doszkalanie w innej szkole wydałem ponad 200 zł (więc kiepski interes zrobiłem). Podsumowując: żenujący nieprofesjonalizm. Wymagania wobec kursantów wysokie, a wobec siebie żadne. Teraz trochę przekazu pozytywnego. Jak już napisałem wyżej doszkalałem się w innej szkole , którą polecił mi kolega. Ich strona to jazdy.pl Pan Tomek jest naprawdę w porządku i przede wszystkim przygotowuje do egzaminu. Co ciekawe to szkoła zaprzyjaźniona z autofanem Pana Marka Flisowskiego (korzystają z tego samego placu) którego kilkukrotnie w tym topicu chwalono. Z czystym sumieniem mogę polecić ich obu bo po prostu są profesjonalni. W końcu zdałem za piewszym podejściem :icon_rolleyes:
  10. Ello, W końcu (po 6 miesiącach) stało się - wczoraj zalegalizowałem związek z motocyklem. Udało się za pierwszym razem i muszę powiedzieć, że byłem pozytywnie zaskoczony postawą egzaminatora. Zdawało nas sześciu (sami faceci), z placu wyszło czterech (jeden odpadł na niewłączeniu świateł, jeden na niezapięciu kasku - na samych manewrach nie odpadł nikt, choć np. u mnie można się było przyczepić do awaryjnego hamowania - miałem może z 20 km na liczniku i nie zamknąłem gazu;). W mieście nie oblał nikt. Muszę powiedzieć, że jestem z siebie dumny, bo nie myślałem, że uda się za pierwszym razem !!! pozdrawiam wszystkich dziś szczególnie radośnie!!!
  11. A to się niestety zgadza. Gadałem z mechanikami w Hondzie i twierdzą, że to kolejne macanie rynku przez Hondę poprzez puszczanie kaczek w postaci zdjęć. Doszli do tego analizując dokładnie te dwa zdjęcia co się pokazały. Wyszło im, że ta wizja na zdjęciach ma jakąś tam osłonę wydechu z obecnej VFRki (nie wiem dokładnie o co chodzi). Sęk w tym, że w obecnej ta osłona potrzebna jest po to, żeby nie poparzyć sobie kulasków z tego powodu , że sam wydech jest pod tyłkiem. W tych niby wizjach co się pokazały wydech jest na dole, więc te osłony są zupełnie zbędne, a mimo to są. Ale gdyby to była prawda to chyba byłby to rynkowy hicior - zacięcie sportowe a i okufrzyć się da... Dwa w jednym :icon_biggrin:). Nie mogłaby tylko kosztować tyle co obecna jeszcze sezon, dwa temu, bo za ponad 50k to naprawdę już można wybierać (busa, lekko używane beemki)
  12. Dziś rano około 9 ulica Drobnera we Wrocławiu. Ostro rozwalony chyba cruiser, na miejscu karetka - ktoś wie co się stało bikerowi?
  13. hi hi - jest nawet takie pytanie w teście teoretycznym na A - odpowiedzi są dokładnie takie jak napisałeś. Znaczy, że część pytań teoretycznych ma sens :biggrin: Na razie jestem na etapie "strategii ulicznych" :lalag: pzdr Evg
  14. Pochwalę się nowym doświadczeniem z zakresu zwierzyny na drodze. W zeszłym tygodniu jadę puszką na bocznej drodze pod Trzebnicą. Nie specjalnie szybko (110/120 km/h). Ciemno (było koło 23.30), droga pusta, koleżanka obok - generalnie luzik guzik... W pewnym momencie widzę ślepia w trawie po lewej stronie drogi. Zdejmuję nogę z gazu. A te ślepia - osadzone jak się okazało we łbie dzika - wyskakują mi na jezdnię i zaiwaniają jak szalone (biedny zwierzak musiał być strasznie zdezorientowany i przestraszony) na drugą jej stronę. Hamulec, ABS, odbicie w lewo, i dosłownie milimetry od dzika.... Chyba się nawet biedak pośliznął i - miałem wrażenie, że przejechałem mu po jego ogonku.. Ale na pewno go nie trafiłem. Ja wystrachany, pasażerka także. Dzik chyba dostał zawału... I tu pojawia się pytanie: czy macie jakieś doświadczenia z gwizdkami odstraszającymi zwierzęta? Ponoć montuje się je w autach (nie wiem czy na moto da radę) i emitują one fale dźwiękowe niesłyszalne dla człowieka, ale odstraszające zwierzaki. Wydaje się to być interesujące, ale ponoć TVN turbo w programie Gadźet LAb nie zostawiła na tym czymś suchej nitki...
  15. W sumie jak zadałem to pytanie, to - już po jego uwidocznieniu na forum - zdałem sobie sprawę z tego, że nie bardzo miało ono sens. Bo niby co miałbym uzyskać w odpowiedzi? "podskocz trzy razy na podnóżkach, spluń przez lewe ramie i będzie git" ?? Pocieszające jest to, że - już po opisanym przeze mnie zdarzeniu - miałem kilka podobnych i po prostu jestem trochę bardziej opanowany, więc jakoś bardziej z sensem reaguję... Dzięki za odpowiedź - pozdrawiam :icon_twisted:
  16. Witam, Byłem dwa dni temu na przeglądzie mojej cebeefki w hondzie. Gadałem z mechanikami i jeden z nich coś mówił, że chodzą słuchy, że Honda ma w 2009 reaktywować Afrykę. Coś mi się nie chce w to wierzyć (dwucylindrowca mają w ofercie - Transalp - brzydki (imho) bo brzydki ale jest). bo to by była kanibalizacja marki (choć BMW to robi systematycznie i jakoś na złe mu to nie wychodzi). Sam się przymierzam do zakupu w 2009 enduro i na razie jakoś nowa Tenerka jest liderem prywatnego rankingu (tak naprawdę to chciałbym BMW F800GS ale ta cena...) - poręczna, ładowna i w akceptowalnej cenie..
  17. :icon_twisted: :icon_twisted: Zawsze do tej pory jeździlam jako pasażer. Zupelnie inne wrażenia niż saodzielnie wsiąść na 210 kilową maszynę o pięknej szerokiej kierownicy. Duuuużo trudniej. Mam jeszcze problemy z rownowagą, kiedy muszę sie nagle zatrzymać. Zdarzylo mi sie to przy wyjeździe z garażu. Wyjazd jest nieciekawy, dwa zakręty ostre, jeden w prawo, drugi w lewo.Podloże nierówne i wysypane miejscami grysem. Sam wyjazd na ulicę dość stromy, tak, ze wzniesienie na egzaminie to byla bajka przy tym, ktore ja i Intruz musimy pokonać. Stoję na tym wzniesieniu, trzymam Intruza na hamulcu ręcznym by podpierać sie nogami, upewniam sie czy mogę jechać, a tu nagle wyskakuje samochod, ktory stal i nie widzialam, nie zwrocilam uwagi, że ktoś w nim jest i ma zamiar ruszyć. Więc ruszając musialam znow sie zatrzymać i jakoś dziwnie nie utrzymalam rownowagi i ....zaliczylam glebę. Szlag mnie trafial....na samą siebie, ze nie dalam sobie s tym rady. Zdaję sobie sprawę, ze muszę bardzo uważać własnie na tym wyjeździe. Jest niewygodny, dla mnie trudny a to, że jest tam strefa miejska czyli 20 km/h to samochodow jakos to i tak nie obejmuje. Czekam teraz na prawo jazdy, wlasnie 21go lipca je odbieram. Czuje kręcenie w brzuchu, taki lekki strach przed tą pierwszą legalna przejażdżką, czy dam sobie radę prowadzić te moje czarno - chromowe diabelstwo. Wiem, że jak juz motocykl jedzie to wszystko jest ok, gorzej z utrzymaniem rownowagi na nim przy naglych sytuacjach jakie stwarzają sytuacje na drodze. Czuję ogromny respekt do mojego Intruza, też nie mam zamiaru szaleć i cwaniakować na drogach, tym bardziej, że 30 godzin, jakie przejeździlam na kursie i jeszcze trochę dni moim Intruzem na placu to marne doświadczenie. Motocykl mam od grudnia zeszlego roku, potem prawo jazdy. Teraz pozostaje przełamać się ten pierwszy raz i czerpać przyjemność z przyjaźni jaką ofiarowuje mi mój Intruder. Intruder, ważący ponad 200 kg to chyba niezłe wyzwanie :icon_twisted: Nie odkryję Ameryki jak napiszę, że siodło to chyba winno być na maksa w dół, żeby łatwiej Ci się było podeprzeć...Eno, przyznaj się na placu tylko to nim nie jeździłaś :icon_twisted: Choppery to w ogóle na pierwsze moto są trudne (ale w końcu takie relacje są najbardziej emocjonujące :icon_twisted:) , więc powodzenia. Że buszujemy po tych samych regionach to pewnie się gdzieś miniemy na trasie :icon_twisted:
  18. A to się zgadza, że po zmierzchu na długich gdy ktoś jedzie z przeciwka śmigać nie należy. Chodziło mi o jazdę w dzień. Z drugiej strony gadałem dziś ze znajomym, który pomyka już z 8 sezonów i stwierdził, że: np. Hondy mają mocniejsze światła i za bardzo długie nie są potrzebne. Podobno zwyczaj jazdy na długich (on tak twierdził, ja tylko powtarzam co usłyszałem) zrodził się stąd, że swego czasu Yamahy miały nie najlepsze światła i to pomagało - ile w tym prawdy - nie wiem. Co do oceny odległości - moim zdaniem jak się ma wiele świateł mijania puszek we wstecznym lusterku, to cięzko wyłowić światła mijania moto. Wtedy nie ma rozmowy o ocenie odległości, bo go w ogóle moto się nie widzi dopóki nie jest blisko. Jak wyłowi się długie światła moto spośród świateł mijania puch (nawet jak myka pomiędzy puszkami długo za Twoim autem) to chociaż wie się, że gdzieś z tyłu czai się bzyk...
  19. Nie wiem, czy coś Ci jeszcze przyjdzie z mojej odpowiedzi (po półtrora miesiąca od postu) ale anyway spróbuję: Nabyłem kilka tygodni temu CBF 600N (czyli taki bez owiewki) my08 i na razie zrobiłem nim 1k. Nie mam doświadczenia (to moje pierwsze moto) i punktów odniesienia więc siłą rzeczy do mojej opinii podchodź z dystansem. Sprzęt idelany moim zdaniem na pierwsze moto bo: 1/ łatwo się prowadzi, 2/ bardzo liniowo oddaje moc, 3/ dostępne są wersje z ABS. Duży opis CBFki 600 ale w wersji z owiewką był w czerwowym albo lipcowym Motocyklu. 78 koników niby nie mało, ale moment obrotowy jest coś około 60nm więc nie powala, co pozwala na opanowanie go nawet przy małym doświadczeniu. W zasadzie - poza bardzo spokojnym i trochę bez wyrazu wyglądem - nie mogę złego słowa powiedzieć. No i cena - jak kupiłem nowego i w tej klasie z ABSem było to najtańsze moto. Do nauki jazdy w moim przekonaniu idealny. Tylko doradzam wersję z owiewką jednak (to pierwszy wniosek z użytkowania-niby naked fajniej wygląda, ale jednak na trasach zwłaszcza jest mniej praktyczy- choś w mieście daje radę). pozdrawiam Jak odpowiadałem na Twojego posta, to mi się Twój profil nie załadował - tylko nicka widziałem - skoro masz Fazer'a to to nie ma być Twoje 1. moto więc większość moich uwag jest bezprzedmiotowa - sorki
  20. :icon_mrgreen: Bo my jesteśmy mientkie faciety i fajeczki mamy nie za duże...
  21. W zakresie pozbawania zwierzątek (które na marginesie bardzo lubię) życia to kiedyś ze znajomymi pocinaliśmy Nyską może z 80 kmh (to jest wyzwanie dla tego sprzętu) i trafiliśmy dwa gołębie. Ale co lepsze nie na raz, tylko pac, i za 10 km następne pac... Nie wiem, może jakiś opad radioaktywny był wówczas w regionie i miały obniżony refleks... Dwa lata temu jechałem w nocy trasą Wałbrzych - Świdnica, ale taką mniej uczęszczaną (tam gdzie jeździł swego czasu rajd elmotu). Kupę tam winki w górkach, ale znam ją prawę na pamięć. Jedziemy nie za szybko - może 70-90kmh fokusem. I nage na środku drogi zaświecił do mnie oczami jeż. Kopnąłem hamulec z całej pary (ale nie zblokowałem go) kierownicą w lewo, potem w prawo i znowu kontra w lewo... Udało się - jeż przeżył, kierowna wraz z ładunkiem tyż - ja dumny z siebie (zachowałęm się w końcu prawie jak instruktor szkoły bezpiecznej jazdy i do dziś nie wiem dlaczego, bo mi się to pierwszy raz zdarzyło) .... i jak mnie pasażerowie nie zaczeli opie**alać że ich życie dla jeża narażam... Do samego wro słuchałem jaki to jestem nieodpowiedzialny... Ale to był odruch. Rozmawiałem ostatnio z ludźmi co to sporo na bajkach mykają (fakt, że na choperach więc to duże i ciężkie ergo ma większą siłę zabijania zwierzątek) i niedawno ich znajomy, ponoć doświadczony motocyklista, próbował ominąć kota, czy psa. Wyłożył się i swoją kawę prawie skasował. Jemu szczęśliwie nic się nie stało. Ich rada była taka - jak już coś wybiegnie to wybrać tak jak Titanic powinien wybrać górę lodową, czyli centralnie przodem. Inaczej można skończyć jak skończył rzeczony rower wodny... No chyba, że to będzie dzik - wtedy tylko "o ku*wa" zostaje...
  22. Jako kierowca puchy (który dopiero kilkanaście tygodni temu wsiadł na moto) zgadzam się w 100% z efektem "kuli światła" o której pisał Engels. Zwłaszcza przy bajkach mających podwójne przednie reflektory dużo lepiej je widać w lusterkach, bo ma się szansę zobaczyć je do w luterku wstecznym (daje po oczach lepiej niż puszki we wstecznym na mijania), a jak się widzi we wstecznym, to się jest gotowym na to, że za milisekundę będzie w bocznym, a potem w martwym polu...
  23. Pewność siebie jest jak dobry smak - rodzi się z czasem :D
  24. Marcin700 - jestem super początkujący - jak Ty (kurs na A plus ok 1k zrobione od czasu odbioru mojego moto 3.5 tyg temu) - pierwszą jazdę samodzielną zaliczyłem w niedzielę rano (o 8.30) - wtedy i spokojnie i widać wszystko. Kangura odwaliłem kilka razy (w tym raz jak wyjeżdżaliśmy większą grupą moto z podporządkowanej na trasę wro-pozn a facet autem nas wpuszczał - lekka siara bo zdezorganizowałem całą grupę :), kilka razu mi zgasła hondzia na światłach - IMHO normalna kolej rzeczy jak się zaczyna... Co do prędkości to przecież nie każdy na moto musi być jej demonem. Ja jeżdżę w mieście prawym pasem, grzecznie stoję w korkach (zdecydowany brak wyczucia szerokości moto, żeby się przeciskać muszę mieć przerwę wielką jak stodoła, a takie się nieczęsto zdarzają) i wychodzę z założenia, że jak się nie ma doświadczenia, to kozaczyć nie ma co... Spokojnie jedziesz, dalej zajedziesz jak mawiali czerwonoarmiści. Nie ma co panikować, bo panika na krzyżówce to Ci dopiero może kuku zrobić... No i wszystkimi kończynami podpisuję się pod twierdzeniem, że najlepszą szkołą są samodzielnie nawijane kilometry (choćby powoli - jak w moim przypadku). Nie martw się co pomyślą ludzie na około - chodzi o to co by samemu mieć przyjemność :) pozdrawiam i powodzonka :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...