Skocz do zawartości

Kawa

Forumowicze
  • Postów

    71
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kawa

  1. Witam, ciezko mi jest zejsc ponizej 5 l/100 km. Fakt ze swoje waze, honda ni ema szyby ani owiewek. Z kolei jak byl obladowany + plecaczek to na trasie, spokojnym tempem tez lubil 5 spalic. Czasem nawet 6 :(. Pomiary robilem zaraz po synchronizacji i ustawieniach.
  2. Witka, jestem jak nabardziej za, moge nawet na ochotnika przygotowac sie merytorycznie z jakiegos działu (rozdzialu :banghead: .
  3. Siemka, ja moge dodac tylko jedno: uwaga na bryły lodu. W ostatnia sobote odstawialem sprzet do garazu. Na jezdni nie bylo sniegu, wszystko sie stopniowo roztopilo, wiec sie troszke wyluzowalem podczas jazdy. Na poboczach i chodnikach zas pełno sniegu i lodu, ktory jednak od czasu do czasu wala sie po jezdni. Tylko bezpieczna odleglosc od samochodu i szybka reakcja uratowla mnie od wjechania w spora bryle lodui, ktora pojawila sie nagle pod samochodem,i pozwolila uniknac wywrotki. Na szczescie otarlem sie tylko troszke o nia, co i tak mocno poczulem na kierownicy. Nie sposob tez przewidziec czy cos nie zawala drogi, bo samochodziarze w ogole nie reaguja na takie rzeczy i jada prosto. Badzcie czujni!!!! Ufff. Na szczescie udalo mi sie zakonczyc sezon bez wywrotki. Od Po pierwsze do po czwarte - zgadzam sie Po piate - nie zgadzam sie. Stojac ostatnio na swiatlach jakis gostek z usmiechem na twarzy pokazal mi kciuk do gory :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
  4. gixer: a jak to wygladalo jak przesiadles sie na inne sprzety, bo po rd350 miales pare innych rarytaskow ;), czy musiales sie uczyc dlugo od nowa, czy wystarczylo wyczuc poprostu sprzeta tak jak w normalnej jezdzie. Igla: problem w tym, ze supersporty mlodsze niz 2000 troszke kosztuja, a szczerze mowiac strasznie mi byloby szkoda takiego sprzeta, gdybym zrobil wheelie 180 stopni. No bo chyba bez gleby nie da sie nauczyc, trzeba., jak to ktos ladnie powiedzial kiedys na forum: sie wyglebic, zeby poczuc ta granice ;)
  5. Gratulacje!!!! Bardzo ladny Gsik, tez sie nad takim zastanawialem ;) Ps. wypucowany to on chyba juz zostal :smile2:
  6. a co waszym zdaniem jest najlepsze do cwiczenie gumy? Zakladam ze musi to byc cos leciutkego, mocnego,z mala odlegloscia miedzy osiami no i pewno wyposazonego w jakies crash pady :mrgreen: , moze jakies 400 cm..... na czym zaczynaliscie????? a moze najlepiej wprawic sie maxymalnie na rowerze?????? ed: sorry juz sobie znalazlem :oops: http://www.forum.motocyklistow.pl/viewtopi...4&highlight=gum ale moze sie pochwalice?
  7. Nie zawsze mozesz uciec.Np.tankujesz na stacji a tu sobie podjezdza radiowoz i co? i proszą o zdjęcie kasku przy tankowaniu :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
  8. jak celuje w cbr 1100 xx ;) A co powiecie o dodge tomahawk? Czy to jest jeszcze motocykl?
  9. Czesc, mam pytanko, a nie chcialem zakladac nowego tematu: Czy przydazylo sie wam, ze jadac w korku, czy to omijajac samochod z lewej z prawej, ktos przed waszym nosem otworzyl drzwi i ..... nie mieliscie zadnych szans???? Sam pomykajac samochodem, bez wiekszego zastanowienia (no w koncu wszyscy stoja) wychodzilem nieraz, zeby sobie np. kurteczke wrzucic do bagaznika, albo wysiadalem na czerwonym jak ktos mnie podrzucal??? Pare dni temu jechalem za gosciem na Pan european czerniakowska. Tam sie prawie wydazyla opisywana przeze mnie sytuacja, ale na szczescie koles otworzyl drzwi 4 samochody przed pan european i nie bylo stresu. Ale za kazdym razem jak smigam miedzy samochodami to boje sie, ze ktos mi wywinie taki numer. Hmm, staram sie od czasu do czasu przygazowac, zeby mnie slyszeli, no i do tego dlugie swiatla..... nie wiem co jeszcze mozna zrobic... trabic.... wymontowac tlumik?????
  10. Czesc, dopiero teraz znalazlem Twojego posta, jesli masz jakies pytania dot. hondy ntv, to sluze pomoca.
  11. marlew: a gdzie kupowales tego maxxisa, bo w necie ciagle trafiam na oferte opon rowerowych, a cene 360(z przesylka) krzykneli mi w jotte.pl
  12. wielkie dzieki za rady, no to chyba w takim razie skusze sie na tego maxxisa :)
  13. Czesc, mam pytanko: jakie moga byc konsekwencje, gdy zaloze opony roznych producentow z roznymi bierznikami? Pewnien kolo mowil mi, ze nalezy koniecznie zakladac przod i tyl z tym samym bierznikiem. Tego lata zmienialem przod i kupilem Metzelera ME 33 110/80-17 57H TL, w tej chwili z tylu ( Metzeler ME 55 A 150/70-17 69H TL) zrobili mi sie slick a kupienie nowego to sporo kasiorki. 1. Jaki moze byc efekt zalozenia innej oponki niz ME 55?? 2. Znalazlem oponke Maxxis Promaxx za 360 PLN, czy ktos cos wie na temat tej opony? Czy to drogo za maxxisa? Co robic? Pozdr
  14. Kawa

    Sycylia - relacja

    Wyjezdzajac na mieciac musialbym kupic 2 winiety za 5 E, gdyz wieniety w austrii sa na terminowe: winieta na 1 tydzien ok 5 (czy to bylo 7 E, nie pamietam tak dobrze), sa jeszcze na miesiac i na rok, roczna chyba 70 E, z tego co wyczytalem u austriakow. Nie kalkulowalo mi sie to ;) , chociaz mandat pewno bylby o wiele drozszy :D , no ale odrobina adrenalinki nie zaszkodzi (hmm, jak wracalem to niemieccy zandarmi scigali kogos na autostradzie, wlaczony kogut, predkosc grubo powyzej 200, smigneli kolo mnie, za chwilke przycupneli przy zjezdzie, za 2 km z nowu mnie wyprzedzili = adrenalinka mi skoczyla :lol: W trakcie wyjazdu nie obylo sie tez bez przygod 1. Pierwsza (z wlasnekj glupoty) mialem jak zwiedzalismy toskanie, jade sobie w okolicach sieny (wypadzik krajoznawczy) no i patrze na licznik dzienny, liczba km zbliza sie do 400, hmm pomyslalem sobie ale tym razem malo spalil, bylem zachwycony, po chwili czuje jak traci moc, czas przekrecic rezerwe, krece, ale za chiny nie chce sie przekrecic, mysle co jest, krece w druga, przekrecielm (hmm pomyslilem strony - pomyslalem), ale jakos dziwni paliwa coraz mniej w gazniku az w koncu zero. Po chwili wpadlem na to o co chodzi - zapomnialem przekrecic rezerwy na stacji!!!! :D No nic, polecialem do pobliskiego domu (w podroz wybralem sie z moja dziewczyna na jednym motorze), siedzi para dziadkow przed domem, pokazalem na migi o co chodzi (benzina, niente itd.), zalapali o co chodzi, ale na podworku same samochody, nie bylo nawet jak zlac. Nie pomogli mi, bo nie mieli chyba zamiaru wiesc mnie 10 km do stacji - bo tyle powiedzieli ze jest, albo to nie ich wozy. No to stanelismy przy drodze, no i nie minelo 5 minut, pojawil sie gosciu na skuterze, od razu zalapal o co chodzi, pokazal, ze mam wsiadac, no i pognalismy na jego piaggio. Do stacji bylo ok 15 km (patrzylem na jego licznik), zastanawialem sie tylko co bedzie jak mni epodrzuci do stacji i nie zechce podwiesc spowrotem,hmm, ale ni dosc, ze mnie odwiozl, to jeszcze z usmiechem zadzwonil z komory do swojej synowej polki, z ktora zamienilem pare slow. (zdjecie z gosciem zamieszcze jak wywolam film :D. 2. Historia wydazyla sie w kalabrii, zatrzymawszy sie na stacji stwierdzielm, ze nie mam swiatel mijania, zostaly tylko postojowe, no to srubokrecik, i odkrecam reflektor, hmm halogen caly. No to bezpieczniki, lookam, ten od swiatla trafiony, ufff wymienilem, stacyjka na "on", a tu nic, zero pradu, shit, sprawdzam kable, nic nie widac, szukam, ale niczego nie znajduej co wzbudzilo by moje podejzenie. Lece do gosci ze stacji pokazuje o co chodzi, gosciu pokazuje telefon i mowi "mechanico", no to pomyslalem, ze zadzwoni po goscia, poszedl. Po 30 min okazalo sie ze nie zadzownil, tylko ze ja mam zadzwonic, hmm ciakawe jakbym sie dogadal. Daje mu moj telefon, gosciu pogadal, powiedzial "1 ora". Okazalo sie za na stacji przyjmuje mechanik, ale przez to ze byla niedziela, mechanik sie byczyl. No to czekam, po chwili zjawil sie gosciu, serwisant fiata i alfy, na wstepie powiedzial "non capisco motor", shit ( gosciu nie znajacy wloskiego, daje do naprawy wloskiemu nie znajacemu sie na motorach mechanikowu swoj motor). Koles sprawdzil aku, ok (mozna sie bylo spodziewac), rozkrecilem mu reflektor, koles spial mi + akumulatora z kostka w reflektorze, szukajac metoda prob i bledow. Swiatla nadal nie dzialaly, ale za to byl prad. Za swoja usluge zainkasowal 30 E. Na szczescie udalo mi sie na tej prowizorce dojechac do Polski- okazalo sie ze obluzowala sie podstawka bezpiecznikow. To na tyle Bezawaryjnych podrozy
  15. Kawa

    Sycylia - relacja

    Jak juz pisalem, dzien pobytu to ok 10-12 E za nocleg/camping (srednio 22 E za camping dla 2 osóB) + zarcie z supermarketu: podstawa obiadokolacyjna to makaron z sosem czyli znana pasta (Lidl;)- najtanszy, ale na poludniu go nie ma, na pewno znajduje sie w miejscowosci Lazise kolo jeziora Garda, oraz w Nogara pod Veroną (tam to pelno niemcow) - można zrobic zapasy na droge :D, poza tym polecam MD - dyskont spozywczy ala biedronka, inne tanie to Sma, Eurospar itd.) co moim zdaniem wychodzi najtaniej, gdyz porcje z knajpy to raczej nie zaspokajaja mojego glodu :lol: - czyli jakby nie liczyc to makaron ok 0,5E+sos 0,6E+ ser 1,2E + oliwki 0,7E + winko 1,0 E,, do tego dochodzi wacha, czyli ok 20 E za bak + to co sobie wyszalejesz :D W knajpach ceny jak wiadomo rozna, ale srednia cena za jakies makarony lub pizze to 5-8 E w najtanszych knajpach. Poza tym polecam jak juz sie wybierzesz na Sycylie skosztowac miejskich specjalow typu Arancini, Sfoglia. Autostrada A3 jest bezplatna, na sycyliii niestety platne. W kazdym badz razie kolo autostrady zazwyczaj wije sie jakas bezplatna lokalna droga, ktora i tak jest o niebo lepsza od polskich. Poza tym trasa nr E45 z Perugii do Ceseny jest autostrada, ale nie trzeba za nia placic!!! Odcinek E847 Z salerno do Potenza tez jest bezplatny. Trasa Firenze - Siena tez jest bezplatna. W Austrii trasa od grnicy niemieckiej do Innsbrucka wymaga winiety, ale nikt nie kontroluje, z kolei dalszy odcinek - Innsbruck - Bolzen Bolzano ma bramki, co oznacza trudnosci, ale i tak udalo nam sie przemknac. Dlatego warto dojechac autostrada do Innsbrucka i 1 zjazdem myknac do miasta, a dalej to juz droga 182.
  16. Kawa

    Sycylia - relacja

    Moge Cie pocieszyc, ceny pol namiotowych po sezonie sa czasem sporo tansze, a sezon sie juz wlasciwie skonczyl (roznie to bywa ale najwyzsze ceny trwaja do ok 25 sierpnia). Rozne pola maja rozne taryfy, niektore nawet 5 stopniowe cenniki z najnizszymi cenami np. w kwietniu, maju, list i pazdz :D. Jesli chodzi o planowanie noclegow to byly spontaniczne decyzje, niczego nie planowalem, wiedzialem tylko ze chce pojezdzic po toskanii, no i odwiedzic po raz kolejny sycylie. Nie bylo nigdy problemow z noclegiem, bo pol namiotowych jest w brud, zazwyczaj so dobrze oznaczone, takze niesposob nie trafic, no a w ekstremalnym wypadku pomoze ci kazdy carabinieri. Poza tym co to by byla za trasa, ktora bym zaplanowal co do dnia. Jesli masz 2 tyg to calkiem sporo, wracajac trase Reggio - Warszawa pokonalem w 3 dni (z noclegami kolo Monachium oraz Perugii), wychodzi prawie 3000 km. Szerokiej drogi!
  17. Kawa

    Sycylia - relacja

    Otoz w zwiazku z tym, ze jest zainteresowanie relacja z Wloch (prv), zamieszcze troszke informacji na temat mojej trasy. Dla szczegolnie zainteresowanych proponuje usiasc przy mapie, zeby doglebnie przestudiowac jak jechalem. Trasa wygladala nastepujaco: Warszawa-Wrocław-Praha-Plzen-MĂźnchen-Innsbruck-Bolzen Bolzano-Verona-Bologna-Arezzo-Siena-Castel d. Piano (tam sporo zwiedzania -Orvieto, Montepulciano, Pitigliano, Sorano itd.)- L'Aquila- Pescara - Gargano (plazowanie) - Foggia- Potenza- Reggio d Calabra- Messina - Giardini Naxos - Messina - Salerno- Benevento - L'Aquila - Perugia - Bologna - Verona - Bolzen Bolzano - Meran Merano - Innsbruck - Munchen - Praha - Warszawa Dlaczego taka trasa??? 1. We Wloszech bylem juz pare razy i najwieksze hiciory (Rzym, Pisa, Wenecja itd.) mam juz obcykane, dlatego tez wybralem trase, ktorej nie znam zbyt dobrze. 2. Uwielbiam Verone, miasto jest rewelacyjne (polecam szczegolnie camping Castel san Pietro, w samym centrum miasta, z widokiem na starowke, na zboczu gory, w ruinach zamku), dlatego tez jechalem przez niemcy. www.campingcastelsanpietro.com/ 3. Chcialem zminimalizowac trase przez Austrie, bo nie mialem zamiaru palcic 2 razy za winiete :D Z tras to szczegolnie polecam: 1. Sterzing - Meran Merano, trasa nazywa sie Jaufenpass (nie ma zadnego kierunku, sledzic znaki Jaufenpass), prowadzi przez szczyt gory 2000 mnpm, co chwila zwroty 180, wazka, super widoki (polecam cieply ubior)m droga nr. 42 2. Insbruck - Sterzing, pod warunkiem, ze sie zjedzie na boczne drogi, ktore prowadza przez cukierkowo wypicowane wioski, malo uczeszczane, bo sama trasa nr 182 to nuda. Trasy 182 i 42 sa lubiane przez niemieckich motorowcow, co chwila jacys goscie na swoich sprzetach pomykali (lewa reka caly czas w gorze), w najbardziej ekstremalnym momencie spogladajac na trase w dol, doliczylem sie 4 grupki motocyklistow. 3. Dla tych co sie nie zapuszczaja dalej do Wloch to polecam trase dookola jeziora Garda, zaraz kolo Verony, nad samym jeziorem, skaliste zbocza itd. No i oczywiscie posmiganie sobie po starowce Verony - dla motocyklistow otwarte!!!! 4. Hiciorem jest dla mnie (jedna z lepszych jaka jechalem) to trasa nr. 65 z Bolnii do Florencji, nazywa sie della Futa - uwaga trzeba sie kierowac na della Futa, nie na Florencje. Rewelacja, zadnych samochodow, tylko miejscowi, bo reszta smiga autostrada, lub trasa 64, szeroka, rowniutka, strome podjazdy i zjazdy, co chwila zakrety powuzej 90 stopni, na zakretach czesto lustra :D :twisted: zeby widziec co sie dzieje za zakretem ;) . CO chwila goscie na ducatti lub gsx/cbr, kladacy sie jak na torze. Dla mnie rewelacja. 5. Polecam wycieczki do Toskanii, okolice Sieny, Orvieto. Smigaslismy w tych okolicach, bardzo polecam, teren gorzysty, ale traski o wiele wolniejsze niz ta z bolonii, tempo 10-40 km/h, strome zbocza, super widoki, ekstra miasta (Pitigliano, Montepulciano, Pienza, Castel d. Piano) 6. Warte odwiedzenia sa tez trasy na Gargano - wiekszosc Gargano to park narodowy, trasa nr 89 jest b mila. Polecam tani camping pomiedzy Lago di Lesina (trzeba w Rodi Garganico skrecic w lewo i jechac ok 5 km.) najtanszy na jaki natrafilismy, przy samej plazy, mila atmosfera. 7. Szczegolnie tez polecam traske 18 z Neapolu do Reggio d Calabra (liczy ok 600 km), szczegolnie mila na samym poludniu ze wzgledu na widoki jakie maluja sie na horyzoncie. Uwaga - Autostrada z Neapolu do Reggio A3 jest bezplatna, takze warto posmigac autostrada i pod sam koniec zjechac na trase 18. Fakt ze sama autostrada tez jest niezle kreta. 8. Bardzo mila byla tez wycieczka na Etne, oraz okolice (Francavilla, Taormina!!!) (trasa E 45 tez jest mila ale w sezonie na maxa zakorkowana), mozna wjechac na wysokosc ok 2000 m, pozostale 1500 dla chetnych kolejka (cena 25 Euro :cry: ) Oglolnie bardzo duza czesc Wloch to tereny gorzyste, takze milych trasek jest na pewno multum. Cala ta trase zrobilismy w caly miesiac, nie spieszac, sie zwiedzajac, plazujac, na Gargano, Sycylii i w Kalabrii. Z pewnoscia warto tez pojechac via Adriatica, trasa nr. 16, ale nie zachwycila mnie tak jak Gargano, czy 18 w Kalabrii. Czy Wlochy są drogie, hmmm, porownujac z wakacjami w Chorwacji, Bulgarii, czy Polsce to tak, sa drogie. Najtanszy Camping - 16 Euro za dobe (2 osoby, namiot, moto), najdrozszy 35 :D , mysle ze znalazyby sie jeszcze drozsze. Paliwko to cena ok. 1,2 Euro. Jedzonko, kupowane w supermarketach w porownaniu z polska tez drozsze, szczegolnie gotowe produkty, mieso i sery, chleb. Ale makaron, pomidorowa passata, oliwki, tortellini sa bardzo przystepne. Dlatego tez glownie zywilismy sie po wlosku ;) gotujac sobie kolacyjki na plazy za pomoca campinggazu. Z kolei szczegolnie warto sprobowac wloskich win. Ceny nieporownywalnie nizsze niz w Polsce, np. winko Chianti (rejon Toskania) calkiem przyzwoity kosztowal 2,5 euro, w Polsce przylookalem dzisiaj 40 PLN, z kolei winko Brunello - na prawde pierwszej klasy wino (warto sie szarpnac i wychylic chociaz jedna buteleczke) kosztuje w Polsce ponad 500 PLN, tam dostaniemy go za niecale 20 E. Uff zmeczylem sie tym pisaniem. Pozdrawiam. I w razie dalszych pytan, dopisujcie sie PS. Czy warto jechac do Włoch, pomimo wyzszych cen? Jak dla mnie warto w 100%- trasy, wina, ludzie, miejsca, w Hiszpanii i Chorwacji, czy Grecji tez sa piekne, ale Wlochy maja to cos. Jednak jezeli ktos jedzie sie tylko smazyc na plazy, to nie polecam- to samo ma w Chorwacji.
  18. Kawa

    Warszawa-Berlin-Warszawa

    Siema, otoz przegladajac pewnego razu katalog Louisa w Internecie trafilem na calkiem niezle oferty butów, spodni do kombinezonu, itd , no i stwierdzilem - trzeba je miec. Napisalem nawet do nich maila - za ile dojdzie przesylka, jednak okazlo sie, ze najwczesniej za 2 tyg, co mi nie pasowalom, bo wybieram sie na dluzsze moto wakacje a ciuchy potrzebne od zaraz. W zwiazku z tym długo nie myslalem no i stwierdzilem z moja dziewczynka, ze jedziemy do najblizszego Louisa, czyli do Berlina - ot taka pierwsza dluga trasa. Z wyliczen wypadalo mi, ze jesli wyrusze o 5:00 nad ranem z Warszawki, to bede tam ok 13, o 14 wyrusze spowrotem no i bede o 22 w domciu. Katamarenem traska wychodzi mi cos wlasnie ca 7 godzin spokojnie :buttrock: jadac. No i git, w sobote zapakowlismy prowiant. Kaski na łeb i ognia. Udalo sie wyruszyc o 6:00 (jak ja uwielbiam pobudki). Traska bardzo mila, szczegolnie Konin-Poznan, no a potem w Niemczech do Berlina - gaz po oporach, super pogoda. W Berlinie okazalo sie jednak, ze zerkajac na mapke internetowa musialem albo popatrzec na nie ta ulice, albo cos pomiszac, gdyz krecilem sie po tym Berlinie niezly kawal czasu. Na szczescie, dzieki pomocy dobrodusznych tubylcow udalo mi sie znalezc Holzhausenerstrasse. Po zrobieniu zakupow (Cafe-Racer rules :crossy:. Zorientowalem sie ze juz 18:00. Wtedy sobie uswiadomilem, ze bedziemy wracac w nocy. Hmm, no nic, rura i do domku. Pod poznaniem zrobilo sie juz ciemno i niemilosiernie zimno :ehz: . Wdziany w skorzany kombinezon i bluzke pod sodem, rekawice, kominiarke, niewyrabialem- na szczescie w kufrze mialem sobotnia Gazete wyborcza. Najpierw poszla w ruch "Turystyka", potem regionalny dodatek i tak razem z moja dziewczynka opatulilismy sie cala wyborcza, no glownie rece, klata i plecy. Na parkingu nie bylo osoby, ktora by sie na nas nie obejrzala :lol: . Po gazetowaniu dalo sie jakos jechac. Doczepilem sie jakiegos goscia w katamaranie, ktory nadawal niezle tempo no i grzalem. Traska z poznania do konina byla spoko - pani od kasowania 11 PLN powiedziala, ze jest zdziwiona, ze widzi o tej porze motor, bo tak pozno to juz nikt nie jezdzi (pocieszyla mnie). Lecz po zjezdzie z autostrady zauwazylem, ze jezdnia jest cala mokra i sliska - hmmm "niezle padalo" pomyslalem sobie. Nie minelo 5 minut a tu jak nie lunelo, zdazylem zwolnic - tempo max 40/h. Krople wody nie zlatywaly z szybki, do tego byla oblepiona juz muszyskami , musialem ja podniesc zeby cokolwiek widziec. A tu z lewej dwie ciezaroweczki, ktore urzadzily mi maxymalny prysznic (podniesiona owiewka). Przy najblizszej mozliwosci myk z moto, szybko zarzucilismy kombinezony przeciwdeszczowe, no i ognia do najblizszej stacji, zeby troszke przeczekac. Oczywiscie zakladanie kombinezonu podczas ulewy jest zajeciem, ktorego nie zyczylbym nikomu - kazdy zamek oczywiscie musial sie wtedy zaciac, ale jakos sie udalo. No i dalej w traske, 50/h a tu po drodze ani jednego daszku, nic a nic co moglo by dac mi schronienie. Na dodatek jechalem na odcinku ktory jest wlasnie remontowany- zero linii narysowanych, frezy, albo wyboje. Z naprzeciwka oslepiajacy mnie goscie - z zamknieta szybka swiatlo rozmazuje sie na kroplach wody = zero widocznosci. Nie wazne juz bylo za ile dotre do jakigos pierwszego lepszego miejsca, chcialem sie tylko nie wypierniczyc lub nie wjechac w cos lub kogos nieoswietlonego. Na dodatek moja dziweczynka (bylo juz pozno) byla tak wymeczona, ze zasypiala mi z tylu i musialem ja co chwila budzic, zeby mi tam nie odpadla do tylo lub na bok. Na szczescie kombinezon p-deszczowy polo super sie sprawdzil, jedynie rekawice zaczely przemakac, kask nasiakl przz chwile gdy jechalem z podniesiona szybka (potem bylo lepiej), no i buty troszke wilgotnialy. Po ok 15 km w strugach deszczu, gdzie co chwila bylem wyprzedzany przez jakis tir (niektorzy ok. 1m odemnie) albo katamaran, gdzie wszystko coraz bardziej przemakalo (nie wiem jakim cudem, ale zaczelo mi sie wlewac przez kolnierz z tylu., chyba za slabo zapiolem) - wydawalo mi sie ze jade wietrznosc w tym gownie - moje oczka ujzalu niebieski szyld petrochemia plock - zbawienie. Zatrzymalem sie na stacji przeczekalismy deszcz, zaczelo sie rozjasniac. Pognalem do domciu, bylismy na miejscu ok 6:00. Dzisiaj odsypialem, lewa reka napieprza na maxa (sprzeglo), kark (kask), kregoslup (siedzenie) W zwiazku z tym: 1. Niezla mialem zaprawe 2. Nie zycze nikomu takiej trasy 3. Ciesze sie ze dotarlem w 1 kawalku 4. Ciesze sie ze mam wytrwala dziewczynke, ktora w niedziele namawiala mnie na kolejne jazdy pozdr Opiszczie swoje najtrudniejsze trasy ps. Nie wiem czy to dobry dzial, moze lepszy by byl - podroze
  19. Sprowadzilem wczoraj uzywany motor z niemiec. W zwizku z tym pytanko: W zielonej karcie mam zaznaczone "entgultig abgemeldet", czyli w drugim kwadracie. Znaczy to tyle, ze pojazd zostal ostatecznie wyrejestrowany (nie tymczasowo - pierwszy kwadrat). Dlaczego niemialbym zarejestrowac go skoro dostalem od niemcow "Internationaler Zulassungsschein" czyli miedzynarodowy dowod rejestracyjny z moimi danymi. Jesli motor idzie na eksport musi byc ostatecznie wymeldowany w niemczech. Obciecie briefu oraz gwiazdka w drugim polu oznacza, ze jesli chcemy ten pojazd z nowu rejestrowac w niemczech traktowany jest jako import do niemiec. Tak to rozumiem. Druga opcja: gdzies doczytalem, chyba na tym forum, ze jesli wlasciciel w briefie nie jest zgodny z wlascicielem na umowie to beda problemy. Ale jak moze byc zgodny, skoro kupilem go od handlarza, ktory nie rejestruje na siebie pojazdow, tylko posredniczy w tym procederze i gdyby musial dziennie rejestrowac 5 pojazdow to 50% czsu spedzal by w urzedach. PS. Dlaczego wlasciwie musze tlumaczyc niemiecki brief oraz Abmeldebescheinigung (potwierdzenie wyrejestrowania), skoro mam "Internationaler Zulassungsschein" (w ktorym stoi tez po polsku!!!!), ktory jest na moje nazwisko. Przeciez niemcy juz zdazyli mi potwierdzic, ze ja jestem wlascicielem pojazdu? Nie wydali by mi czerwonych tablic na moje nazwisko, nie zawarlbym umowy OC, bez ustalenia, ze to ja wlasnie jestem wlascicielem pojazdu. To po jaki gwint cale te ceregiele z tlumaczeniem briefu i jakimis gwiazdkami?????
  20. Sytuacja: Załóżmy, że sprowadzam moto z niemiec, przychodze do Wydziału Komunikacji (tak?) otrzymuje tymczasowe papierzyska oraz blachy? Pytanko: Jak długo trzeba czekać na kartę oraz stały dowód- czy to ustawowo jest miesiac, czy max miesiac, jak to wyglada w praktyce? pytanko2: Czy na tymczasowych papierach moge wyjechac za granice? pytanko 3: jak dlugo wazne sa papiery tymczasowe? Czy dokładnie 1 miesiac, czy moze dluzej? Z gory dzieki za info Pozdr
  21. hmm, nie jest to co prawda szkola MDK,ale nie jest tam zle, nie jestem tez zwyklym kursantem, gdyz kurs juz kiedys odbylem (dokladnie 8 lat temu), nawet zdawalem 2 razy z wynikiem negatywnym :D. Takze koles nie uczy mnie od podstaw, niezle sobie radze, takze moze dlatego znika. Jesli chodzi o sprzet to tez jest calkiem niezly, z wyjatkiem tego baku moze. W kazdym badz razie odbywajac kurs 8 lat temu jezdzielem na 100 razy gorszych zlomach (wska, skoszone etz 150). Ogolnie nie mam na co narzekac, no a osemek jedna reka musze sie nauczyc - bede cwiczyl. Pozdr ps. bylem sie dzisaj zapisac na egzamin (odlewnicza), no i lekko sie zszokowalem - nie mozna sie zapisac na laczona teorie i praktyke :D((, termin na teorie za 3 tygodnie, na praktyke pewno kolejne 3 (dlaczego sie od razu nie mozna zapisac na praktyczny juz nawet nie chodzi o ten sam dzien co teoria to nie wiem). A gdzies tam wypisuja w WORDZIE ze na egzamin to sie dluzej niz miesiac nie czeka. No jesli traktujac egzamin na prawko jako 2 egzaminy, to moze wtedy.
  22. Zainspirowany tymi atrakcjami w szkole Kulika stwierdzilem dzisiaj, ze krecenie normalnych osemek jest zbyt monotonne i zapragnalem tez nauczyc sie tych wspanialych ewolucji na moim kursie. Kozystajac z nieobecnosci instruktora ("ja tylko skocze po paliwo ;)") zabralem sie za krecenie osemek jedna ręką. Slalom wyszedl calkiem calkiem, coprawda podczas pierwszych osemek trudno mi bylo kontrolowac gaz no bo caly ciezar kierownicy trzeba pokonac jedna reka, wyjezdzalem ciagle za linie. Ale nic to po 5 osemkach miescilem sie jako tako miedzy liniami, gaz juz nawet niezle pod kontrola, wow, spoczko niezle mi idzie. Powolli zaczalem sie wyluzowywac, :D , dumny z siebie ze tak szybko zajelo mi pobiezne opanowanie tej sztuczki, rozmyslajac juz o kolejnych ewolucjach, przy ktoryms tam zakrecie reka poszla za bardzo w lewo no i ......... gleba :ehz: :D . Moto lezy, ja pod nim, paliwo sie leje z nieszczelnego wlewu, ja zszokowany. I tak oto wygladala moja pierwsza lekcja pokory. Czy znacie jakas fajna stronke z lopatologiczna metodologia powyzszych technik?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...