Heja!! W środku tych wakacji miałem wypadeczek... jest godz. punkt 22 ciepły letni wieczór, wiozłem dla kolesia jakies wydruki... 250m od emnie. Dojechałem do skrzyzowania przepisciłem samochód i 1, 2, kawałek 3 spojrzałem na swój elektroniczny zegar 40km/h wskoczyłem na kanape (robiłem JEZUSA) wyprostowałem nogi w kolanach i mnie zwiało :roll: do tyłu na prawo. To był ślizg potem turlanie się po asfalcie przez 20pare metrów.Byłem w kurtce, dżinsach, i w kasku CABERGA, nie miałem rękawic!! Jak przywaliłem głową (szczęką kasku) o asfaltto mi go lekko zsunełło do góry - potem pamiętam obrut z dotknięciem swoją brodą asfaltu OSTRO. I po kilku obrotach poleciał zatrzask od szyby... Mocne kaski ale pamiątke będę miał do końca życai!! Obtartą brodę...hehe.. i miałem portfel na łąńcuchu łańcuch był w kieszenie-to go przetarło wydarło dzióre w dżinach i pprzycierało biodro... A najbardziej to sobie załatwiłem dłonie-kostki, nadgarstki, paluszki... od turlania się po asfalcie... trwało to zaledwie 1,5sekundy. Potem wstałem podbiegłem do motoru podniosłem go (pracował) lewa strona była cała na płasko nóżka tak sie zawineła na kopniaku ze sie nie ruszał dzwignia zmiany biegów też na płasko, zbiłem z 3 do 1 i pojechałem po jakichs 10 15 minutach pusciłem farbe. Mocno miałem kark,plecy barki ponaciągane, problem z nerkami, i nadgarstkiem przez jakies 2,5miesiąca. A niejezdziłem z jakies 5 dni po wypadku. :buttrock: Bozia pokarała za JEZUSA :roll: Jeźdzcie w rękawicach :!: zawsze... Pozdrawiam...