Skocz do zawartości

PiotrZ

Forumowicze
  • Postów

    47
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez PiotrZ

  1. No pięknie, pięknie. Piszesz - kumple - czyli ekipa raczej nie zmawiana przez net ? Jeśli tak i jak piszesz wyprawa extra to może zostań przy sprawdzonym wzorcu ? Po mojemu to ogłoszenia netowe niosą silną przypadkowość a potem możliwe rozczarowania. Pozdrawiam PZ.
  2. No może faktycznie trochę cwaniaczymy, szukamy wymówek albo najzwyczajniej w świecie lubimy jak to w piosence być "sam ze sobą na sam" i zrzucić stres dnia powszedniego. To w temacie a z innej beczki i z wrodzonej ciekawości chcę zapytać czy ten Ural to na Magnie ? I jakie wrażenia, widoki, drogi , ludzie. Podziel się Alien. Pozdrawiam PZ PS. solo czy w ekipie ?
  3. Króciutko: -jeśli wydechy są dedykowane do moto to nie musisz nic robić. Takie wydechy mają podobną do oryginałów długość układu co daje podobne efekty zjawisk falowych w układzie i nie wymaga ingerencji w fazy rozrządu. Zresztą długość dobiera się do zakresu użytkowej prędkości obrotowej silnika a tego raczej nie zmienisz. Pojemność układu może wpłynąć na przebieg krzywej momentu ale to także nie wymaga ingerencji w regulacje. Tak czy inaczej nie zawracaj sobie zbytnio głowy. Chyba, że jesteś maniakiem osiągów a wtedy: - hamownia jako podstawa do pracy (pomiary przed, w trakcie i po zmianach dla porównania efektów), - ingerencja w układ korbowo-tłokowy - np. kute korbowody i tłoki, - ingerencja w głowicę - podniesienie stopnia sprężania, - ingerencja w rozrząd - wałki "strome", zmiana kątów pokrycia ssania i wydechu, - filtr powietrza, - gażniki - dysze (bo inne podciśnienie po wymianie filtra na np. K&N), - mapa zapłonów ...............itd, itd. Aha, zapomniałem o pieniądzach. A więc dużo pieniędzy, bardzo dużo. I czasu. Ale Bulldog to nie ta bajka. Fajny jest taki jaki jest. Ładny dżwięk mu się przyda a wyciśnięcie siódmych potów z silnika nie wniesie wiele do jazdy bo podwozie nie nadąży. Pozdrawiam PZ
  4. Robię Delete bo temat nie ma już nic wspólnego z Mechaniką Ogólną. Pozdrawiam PZ
  5. Bo wpuszczać powinno się klientów w krawatach, klient w krawacie jest mniej awanturujący się .... To cytat dla żartu i dla nabrania dystansu do sprawy. Uważam, że inaczej brzmi : "Kolego, uważam, że powinieneś zmienić kompletny napęd pompy bo w przeciwnym wypadku ....", zamiast "Jeżdzenie motocyklem nie jest obowiązkowe ...". Fachowa porada udzielona a wybór należy do właściciela pojazdu, wszak swój rozum ma. Miło i sympatycznie, a nie złośliwie i na dodatek nie dowcipnie. Ostatecznie to forum dla zakręconych jednośladami, którzy raczej wspierać sie powinni niż drzeć łacha jeden z drugiego. I tym bardziej nie rozumiem przytyków do czyjejś sytuacji materialnej, bo to już jest grubiaństwo. Piotrze D.: "jak chcesz to poślę Ci kolego nowy łańcuch i będzie dużo tańszy niż w serwisie ...." - tak właśnie zdobyłeś klienta, a tak natychmiast go straciłeś na zawsze: "Naoglądałeś się filmów i chcesz poszpanować? Wyjedź do pracy do stanów i będzie Cię stać na każdy nowy motocykl i nie będziesz musiał po kątach płakać że brak kasy przeszkadza Ci w zabawie." Chłopak raczej nie chce poszpanować, po prostu chce jeżdzić. I tyle. Więcej sympatii wzajemnej życzę wszystkim. Pozdrawiam. PiotrZ P.S. Piotrze, cenię Twą fachowość (choć mam wątpliwość co do laserowych obrabiarek wykonujących elementy z metalu z dokładnością do trzech atomów ;-) ). Naprawdę. Ale nie dowcip.
  6. Piotrze D. - i pamiętaj na przyszłość - uprzejmość nie jest obowiązkowa ale bardzo ułatwia życie i zjednuje ludzi, podobnie jak nieobowiązkowe jest wypowiadanie się na forum. Możesz zrezygnować jak Cię nie stać na dystans do sprawy albo zmienić forum. Wypowiadasz się jako fachowiec - miło. Wyzłośliwiasz się - niemiło. Zapomniał wół jak cielęciem był (zawsze srałeś pieniędzmi ?). PiotrZ
  7. Co prawda jesteśmy już przy układzie smarowania (w tym smalcem), a nie przy układzie korbowo-tłokowym i dokładności wykonania czopów wału i panewek, ale właśnie przyszło mi do głowy, że myk polega na tym iż nie znamy jednostki owej jednej dziesięciotysięcznej. Dokładność 0,0001 jest możliwa i być może stosowana w fabrykach Hondy, tyle że w USA gdzie obowiązuje calowy system miar. W takim przypadku tolerancja wykonania elementów mieści się w granicach rozsądku i co ważniejsze w granicach osiągalnych technologii. Pozdrawiam PZ
  8. Piotrze, zapytam z ciekawości - atomów jakiego pierwiastka ? Pozdrawiam PZ
  9. Coś nie pasuje w twych zeznaniach: primo - DOT to zgodność z normami amerykańskimi (Department Of Transportation) secundo - 0223 ??? na pewno dobre odczytałeś ? Według tego byłby to 2-gi tydzień 1923 roku (mało prawdopodobne). Rocznik 1993 miałby oznaczenie XX93 (gdzie XX oznacza tydzień roku). Wniosek - sprawdż jeszcze raz. Pozdrawiam PZ.
  10. No może z tą Europą przesadziłem ale prawdą jest, że problemów na granicach nie miałem. 2-3 godziny uznaję za normę i nie traktuję jako przeszkody i przygody. 48 godzin nie spotkałem w życiu. Papierologia stosowana - strachowki (ubezpieczenie - wyłącznie ichnie, bo zielona karta nic nie warta), deklaracje celne, ksera, dokumenty spedycyjne. Ale to lokalny folklor. A tak to nuda, Panie. Piotr
  11. http://www.motoweteranbazar.com/ http://www.mototarg.pl/ zakładka Terminarz PZ P.S. Silna ekipa ze Lwowa zawsze jeżdzi na Moto-weteran Bazar do Łodzi. Nie jestem pewien ale zapytaj u Lions.
  12. Niestety nic z tego. Wieje nudą jak to na autostradzie. Bo to nie "interstate" do Irkucka tylko Europa, Panie. PZ
  13. Spodziewasz się mrożących krew w żyłach relacji z sensacyjnej podróży autostradą M1 ? Najprawdopodobniej się zawiedziesz. PZ
  14. Ty chłopie nie próbuj teraz wykręcać kota ogonem, boś palnął głupotę a teraz brniesz w następną. Sprzęgło kłowe jak sama nazwa wskazuje jest sprzęgłem kłowym a nie żadnym synchronizatorem. Zajrzyj do książek (do skrzyni z taką znajomością tematu lepiej nie zaglądaj). PZ
  15. Fajnie, że trafił się głos "drugiej strony" i to nie oszołoma (nieczęsto spotykany brak agresji i zacietrzewienia. Pozdrawiam Roberta) a człowieka rzeczowego, traktującego góry jak miejsce odpoczynku od codziennego stresu i hałasu, miejsce gdzie można pobyć sam na sam ze sobą i popatrzeć z dystansu na świat cywilizacji. Dla łatwo wpadających w skrajności opinii powinno być to sygnałem, że są oprócz motonitów inni ludzie na świecie i że ten świat musi pomieścić nas wszystkich. Mam nadzieję, że ta spokojna opinia więcej zdziała w sprawie zastanowienia się nad swoimi poczynaniami i ich skutkami niż niewątpliwie tendencyjne i tandetne artykuły prasowe i programy telewizyjne. Jeszcze raz pozdrawiam Roberta i obyśmy mogli wspólnie cieszyć się pięknem Jury, Bieszczadów itd. PZ
  16. Chłopy, temat wywołany w prasie i TV powodując oburzenie wielu z nas (bo to, Panie, nagonka jest !!!), wbrew pozorom przyczynia sie do pozytywnych działań. Parę osób się zastanowi co robi, komuś się lampka zapali pod sufitem gdy już ręka ma odwinąć manetkę, ktoś pójdzie z flaszką do leśniczego żeby pomógł wytyczyć bezpieczną trasę w leśnych ostępach do polatania i wyżycia się, ipt. No i w pytę. Założę się, że każdy z nas ma na koncie mniejsze lub większe grzechy związane z pasją motocyklową. Strzał z rury w wąskiej ulicy powodujący niemal zawał staruszka albo stratowanie jakiegoś zasiewu (mówię o własnym doświadczeniu z moich lat 10 albo 11 kiedy pierwszy raz ujeżdzałem ojcową WFM na wiejskich wakacjach. Dodam, że konsekwencje były bolesne - najpierw właściciel gonił z batem a potem babcia dokończyła dzieła. ))))) Łza się w oku kręci). Do licha, nikt nie jest święty. Nie jest hańbą popełniać błedy, hańbą jest się na błędach nie uczyć. I pamiętajmy o jeszcze jednej rzeczy - licho nie śpi i czasem chwila zapomnienia lub zaćmienia zmienia nasze i innych życie w horror. Na potwierdzenie tej tezy zdarzenie (niestety znów związane z enduro) - kilka miesięcy temu, sobota lub niedziela, enduro rider (gość dla którego naprawdę to nie była pierwszyzna, doświadczony jeżdziec) potrącił dzieciaka. Śmiertelnie. Okazało się że po kielichu. A niby leciał boczną drogą itp, itd. Teraz możemy rozważać, po kiego wsiadał na moto po kielichu, po kiego .... itd. To była chwilka, sekundy wcześniej lub póżniej i nic by się nie wydarzyło, dzieciak ujeżdzałby rower nadal, rider wychasany powrócił szczęśliwy do domu, słonko świeciłoby. Dzieciaki giną nie tylko z powodu wypadków motocyklowych. Samochody, maszyny rolnicze, mnóstwo innych historii. Ale jeśli artykuł w gazecie lub program TV spowoduje, że kilku gości odpuści kozactwa tam gdzie nie trzeba to jest to pożądany skutek. I jeszcze jedna sprawa, czasy takie, że chcąc uprawiać pasję enduro trzeba się ciut poświęcić. I nie przekonuje mnie argument, że wokól Pruszkowa nie ma gdzie poszaleć. W Łomiankach jest mocna ekipa TNT i jakoś sobie radzą. Popytać, zasięgnąć rady, może nawet jeżdzić do Łomianek wychasać się. Ostatecznie Gdańszczanin zapalony narciarz pojedzie do Zakopanego poszusować. Bo to jego PASJA i poświęci to i owo. To co wielu prezentuje to łatwizna, skróty. Kij im w oko ale niech się nie obnoszą z tym bo tylko obciach. Sorry że wziąłem Pruszków na tapetę. Równie dobrze mógłby to być Sochaczew albo Kielce. Chodzi mi o zasadę. Reasumując - nie obrażajmy się na krytykę tylko zastanówmy się czy aby nie jest uzasadniona, nie załamujmy rąk że się nie da tylko do dzieła (z głową) i przestańmy być niedostępni jak góry szklane (nie jesteśmy ani lepsi ani gorsi od innych). Keep smiling, boys. Uśmiech pomaga. No i kurde, życzmy sobie tańszej wachy do naszych MOto. Pozdrawiam PZ
  17. Panowie Enduromaniacy, latka moje i staż motocyklowy skłoniły mnie do udziału w dyskusji. Pech chciał, że chwilowo zmuszony jestem do poruszania się o kulach. Piekna pogoda parę tygodni temu skłoniła mnie do powolnego (cos wspominałem o napędzie na dodatkowe "koła") spaceru nad nowym zalewem w okolicy miasta rodzinnego. Tama, parking, skarpa ze świeżym trawnikiem, lampy jeszcze nie porozbijane, kosze na śmieci, alejki wokół zbiornika, plaża. Pobliski las. Słoneczko, ptaki, bajka. Spacer po alejce szerokości metra. Z przeciwka nadciąga grupa 4-5 motocykli. Jeden plażą, pozostali alejką, obowiązkowo stawiając moto na koło. Lekkie, mocne enduro, w przeciwieństwie do mojego R1100GS idzie na koło z gracją po odkręceniu manetki. Fajnie, czadowo tylko jak się czuje facet o kulach na którego z rykiem silnika wali moto na jednym kole. Spier..alać ? Jak, gdzie ? Motonita umie jeżdzić czy dopiero się uczy ? No ku..wa, czy moje kule są przezroczyste a ja w czapce niewidce ? Dlaczego tak ? Wystraszyć dziada, i za prezydentem - Spieprzaj dziadu ! A potem ujeżdzanie świeżutkiej skarpy przy tamie i wyrycie każdego żdżłba trawy. Wokół lasów i dróg leśnych nieprzebrana ilość ale tam nikt nie widzi i co to za kozactwo ? Tylko dla siebie ? Kicha. Na moją uwagę, że ktoś się przy tym napracował a rwać ziemię można już 100 metrów dalej bez niczyjego bólu serca - tylko agresja i pogarda we wzroku. To nic, że ja przeciętnie w sezonie przejeżdzam na moto 25 tys. km, nie mam tego na czole wypisanego. Dla nich jestem puszkarzem (bo puszką przyjechałem) czyli spoza klanu, śmieć. Panowie Enduromaniacy, któryś z poprzedników w dyskusji już napisał - tylko brać się chce, nic dać. Niech zrobią, niech wytyczą. Jak Stanisław Anioł do pchających dżwig Kotka - hej, raaazem ! I trzeba nazwać rzecz po imieniu - uganianie się moto po Parku Narodowym to przestępstwo i przede wszystkim chamstwo. Nikomu z Nas (a jednak mam nadzieję na więż między motocyklistami, obojętnie co ujeżdzają) nie życzę przypadków takie jak opisałem (ze szczególnym uwzględnieniem niesprawności). Wniosek - nie czyń drugiemu co tobie niemiłe, po prostu szanuj innych. Pozdrawiam PZ
×
×
  • Dodaj nową pozycję...