Mówi się, że motocykliści mają złą opinię, ale w statystyce proporcjonalnie jest tyle samo wypadków samochodowych co motocyklowych. Nawet więcej tych samochodowych. Prawdą jest, że sporty, np. jeżdżenie na oponie przez centrum miasta nie są dobrym rozwiązaniem. (jeden motocyklista w moim mieście tak szpanował przed budynkiem swojej szkoły; coś mu nie wyszło, poszedł na lewe pobocze i trafił w latarnię. Oczywiście nie żyje). Prawdą jest także, że motocykliści są lekceważeni przez "bezpiecznych" w swoich puszkach samochodziarzy. Nie o to chodzi, by generalizować, ale przecież tak się dzieje. Chłopaka, który dopiero startował w życie, po prostu żal. A sprawca, nawet, jeśli dostanie wyrok, to przecież żyje! I pomyślcie, jak się czuje Jego Matka, Ojciec??