Skocz do zawartości

W poszukiwaniu odpowiedzi.


spiwor
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Jeżdżąc już od 9 lat najróżniejszymi ciężarówkami po Polsce jakoś nie zdarzyło

się postawić nogi na mazurach a wiadomo swego nie znacie a cudze chwalicie,

więc na długi weekend zaplanowałem sobie wyjazd w tamte rejony i liznąć także

trochę Litwy. Wyjazd miał być od 3- ale, że nie było pewności, że w piątek

będzie wolne a poniedziałek tak więc zaczęło się od niedzieli, przy okazji

przyspieszony termin spowodował brak załatwienia sobie parę istotnych do

przetrwania rzeczy.

Motyw przewodni: Czy widać drugi brzeg na Śniardwym?

Droga na Warszawkę nie ma w sobie nic co by zasługiwało na uwagę czyli długa

prosta z jednym zakrętem w Piotrkowie Trybunalskim prędkość podróżna

160-180km/h, czerwona lampka ze zbiornikiem paliwa zapaliła się po 190 km. W

warszawce ceny paliwa szok, o nie! Że niby większe miasto i więcej ludzi mieszka to więcej trzeba zdzierać?

Takiej ceny nie zapłacę 4,55, to o 25

groszy więcej niż we Wrocku, jedziemy dalej(O naiwności kto mógł przewidzieć,

że będę płacić 4,75 za ltr.).

Pasie się przy drodze na Ostrołękę(pierwszy ltr. oleju i paliwko):

http://w2.bikepics.com/pics/2007%5C05%5C01...882695-full.jpg

I myk dalej rozcinać powietrze i mijać tłum samochodów do celu - Śniardwka,

Śniardwka. Po drodze pomyliłem trasę i zamiast skręcić w drogę nr.53 skręciłem

w drogę nr.57. I to nie był błąd to było przeznaczenie. Szczerze myślałem, że

takie asfalty w Polsce nie istnieją, równy dywanik jak stół, szybkie zakręty

tak, że jadąc tam pierwszy raz nic nie przeszkodziło żeby poobdzierać trochę

butów(brak zdjęcia bo zatrzymać się to byłaby profanacja cudowności) i tak

dojechałem do Rudzianej Nidy a stamtąd na Popielno i na brzeg Śniardwki a tam

co? Lipa, widać drugi brzeg ale i tak jest zajebiście.

http://w2.bikepics.com/pics/2007%5C05%5C01...882696-full.jpg

http://w2.bikepics.com/pics/2007%5C05%5C01...882698-full.jpg

Jeszcze tylko szybkie dwie kanapki i jazda dalej, po drodze z Popielna na

Wejsuny jedzie się przez tereny dzikiego konika polskiego który akurat

wyruszył na łowy:

http://w2.bikepics.com/pics/2007%5C05%5C01...882700-full.jpg

Kontrolka paliwa znów zaczęła się palić wzbudzając lekki niepokój - czy zdążę

dojechać do poidła? Więc zmiana trasy i pomykam na Pisz. W piszu tankowanie i

jazda drogą 63 przez Giżycko do Wilczego Szańca. Po drodze jeszcze wstąpienie

do głazu upamiętniającego bitwę litewsko-krzyżacką, to była pierwsza ostra

terenowa jazda, żeby do tego głazu się dostać trzeba przejechać przez zaorane

pole.

http://w2.bikepics.com/pics/2007%5C05%5C01...882774-full.jpg

Stamdąd do Wilczego. Jako, że miałem jeszcze nie dość jazdy nie skorzystałem z

możliwości wydania gotówki na obejrzenie bunkrów na piechtę i zajrzałem na

drugą stronę ulicy za darmo i na dwóch kółkach.

http://w2.bikepics.com/pics/2007%5C05%5C01...882702-full.jpg

I jazda przez Mamerki do Węgorzewa. Po drodze piękny widoczek(chatę ktoś ma w

świetnym miejscu):

http://w2.bikepics.com/pics/2007%5C05%5C01...882708-full.jpg

W Węgorzewie małe zakupy: woda, sznurek, łyżki i czas poszukać miejsca

noclegu. To był lekki hardcore. Przez około dwie godziny włóczenie się po

bocznych szutrowo-piaskowo-łąkowych drogach, a tu wszędzie lipa nieciekawa. W

końcu na jednej z łąk gleba, lekko pęknięty plastik i brak sił żeby podnieść

sprzęta. JUż za Baniami Mazurskimi na drodze w stronę Rapy włócząc się po

polnych drogach

http://w2.bikepics.com/pics/2007%5C05%5C01...882714-full.jpg

Nagle cudowne zjawisko. Bocian! Bociuś! Uachacha! Uratowani!

http://www.bikepics.com/pictures/882768/

A dusza wewnątrz mnie naprawdę się radowała i, to prawie nie do uwierzenia, w

okolicy kilometra od Wojtka wreszcie udało się znaleźć odpowiednie miejsce

noclegu nad małym stawkiem(na zdjęciu go nie widać).

http://w2.bikepics.com/pics/2007%5C05%5C01...882716-full.jpg

http://www.bikepics.com/pictures/882719/

Ognisko przyfgotowane na rano bo wierząc prognozom to w nocy może być ciężko.

Jeszcze tylko makaron na kolację i można iść spać.

http://w2.bikepics.com/pics/2007%5C05%5C01...882721-full.jpg

W nocy byłby luzik gdyby wieczorem nie zagościły myśli o dzikich zwierzętach

wokół i seryjnych mordecach, to pewnie po oglądnięciu"Dextera" co zaowocowało

barwnymi snami a w pewnym momencie odezwały się stopy. Tak skubane zmarzły, że

aż noc ostro walczyła z dniem. To zemściło się nie zdążenie kupienia

ocieplaczy chemicznych, które możnaby wrzucić na stopy do śpiwora.

Rano spakowanie obozowiska, zakręcenie rozrusznikiem-kręci ale nie pali.

Zakręcenie i znowu nic i tak do rozładowania akumulatora. No tak tradycji

stało się zadość. Tak jak na poprzednim wyjeździe pchałem MZ przez dość daleką

odległość z powodu braku paliwa, tak i teraz powtórzył się ten koszmar. Tylko

w podwójnym wydaniu. Z górki to ch*j malutki ale pchać ponad

dwustutrzydziesto kilogramowego sprzęta pod górę po piasku, uwierzcie to nie

przelewki. ... trzymam mocno za kierownicę, parę głębszych oddechów, rozbieg na prostej

pchając Jadźkę pod górkę po kilku metrach stop. Chwila odpoczynku by znów

zmagazynować trochę energii, zaparcie się o moto, mega wysiłek aby tylko ruszyć

moto, buty zapadają się w piasku, powodując osuwanie się w dół... wreszcie

ruszył, zapieram lewy łokieć o klatkę piersiową... po dwóch-czterech metrach

znowu stop. I znów krótki odpoczynek by znów zmagazynować trochę energii, która

w 3/4 zostanie spożytkowana na przezwyciężenie oporu kół zagłębionych w

piasku... Po bardzo dłuuugiej chwili wreszcie osiągam szczyt. Wsiadam na moto i

toczę się z góry na sam dół co daje chwile wytchnienia przed ponowną walką z

następnym piaszczystym podjazdem... Pomimo, że było cholernie zimno z czarnymi chmurami na niebie,

praktycznie mdlałem z przegrzania ale cóż innego robić? Siąść i płakać?

Wreszcie po najdłuższych 2 kilometrach w moim życiu pojawił się na horyzoncie

znów jakiś Bocian! Po chwili udało się dopchać sprzęta do zabudowań i w drugim

domu był akurat ktoś na podwórku i poratował prostownikiem do akumulatora. Ale

cóż z tego jak rozrusznik kręci a moto nawet nie zaskoczy? Już dokońca prawie

się załamałem. Zostało jeszcze tylko odkręcenie zbiornika i popatrzenie sobie

pod zbiornik bo przecież całkiem nie znam się na tym moto. Wtem nagle lekko

załapał. Ale tak jakby na włosku trzymał się życia. Lekka nadziej wbiła się w

me serce, i po dłuższej chwili już rozgrzał się i normalnie już chodził.

Dzięki serdeczne panu za pomoc, jeszcze tylko pytanie w którą stronę do Rapy i

jazda. Tylko jak tu zrobić taki winkiel prawie na 'kolano' z radości.

http://www.bikepics.com/pictures/882722/

Ciekawe kogo moje moto bardziej nienawidzi, wcześniejszego właściciela za to

że miało za szerokie kapcie i prawdopodobnie służyło do gumowania czy mnie za

to, że próbowałem zrobić z niej terenówkę, ale to naprawdę niechcąco.

Po drodze i inne niebezpieczeństwa czyhały wokół:

http://w2.bikepics.com/pics/2007%5C05%5C01...882724-full.jpg

I wreszcie dojazd do Rapy, do rodzinnego grobowca rodziny Farenheitów w

kształcie piramidy i znów zapomniałem wziąźć ze sobą stare maszynki do golenia

żeby je naostrzyć bo ponoć w piramidach same się ostrzą.

http://w2.bikepics.com/pics/2007%5C05%5C01...882726-full.jpg

I cała rodzinka w komplecie:

http://w2.bikepics.com/pics/2007%5C05%5C01...882764-full.jpg

Nad niebem zaczęły zbierać się już total czarne chmury trzeba wiać. Po drodze

Stańczyki:

http://w2.bikepics.com/pics/2007%5C05%5C01...882762-full.jpg

Później gdzieś na trasie fajne widoczki:

http://w2.bikepics.com/pics/2007%5C05%5C01...882756-full.jpg

I gdzieś indziej "Skóra z nogi" :icon_mrgreen:)

http://w2.bikepics.com/pics/2007%5C05%5C01...882728-full.jpg

I dojazd do polskiego bieguna zimna - Wiżajn:

http://w2.bikepics.com/pics/2007%5C05%5C01...882729-full.jpg

I stamtąd na Budzisko i Litwa!

NAjpierw jazda na Sangrudę ponieważ ukazał się moim oczętom taki oto drogowskaz

który uświadomił mi, że nie znam tego języka, totalny kosmiczny.

http://w2.bikepics.com/pics/2007%5C05%5C01...882731-full.jpg

I tzreba by sprawdzić co to oznacza, prawdopodobnie to:

http://w2.bikepics.com/pics/2007%5C05%5C01...882750-full.jpg

Tak na marginasie jakie tam drogi prowadzą. Miodzio. Dwa razy nawet lekkie

przeholowanie na winkielkach, prawie widziałem się w rowie ale było cudnie. W

pewnym momencie szok, kończy się świetny asfalt bez żadnego ostrzeżenie, zanim

to zauważyłem zafascynowany znakiem w języku litewskim na budziku było 140km/h

http://w2.bikepics.com/pics/2007%5C05%5C01...882732-full.jpg

Zanim zdążyłem wyhamować jeszcze na asfalcie było ok. 80km/h nie wiem jakim

cudem nie zakończyło się to tragicznie.

I znów dalej jazda przez Seirjai, Leipalings do Druskieników. Po drodze jeszcze

jedna naprawdę buzująca w żyłach sytuacja. Pomykam sobie rekreacyjnie 140/kmh,

droga prosta z górkami, z daleka już widzę samochód, zbliżam się do jednego z

wzniesień a tu zza wzniesienia pokazuje się czerwony mercedes jednocześnie

przednie koło startuje w powietrze a tuż za nim tylnie mieli w powietrzu

jednocześnie zwiększają się obroty. Serce się zatrzymało a powietrze tak uciekło

z klatki piersiowej aż zrobiła się wklęsła. Za wzniesieniem praktycznie była

przepaść, na szczęście nawet malutkiego szymiego nie było. Choć przyznam, że

pomijając szok to jak lecąc na chwilę w powietrzu uczucie jest cudowne, prawie

Adam Małysz.

Potem jeszcze powłóczenie się na dwóch kółkach po Druskienikach kiedy zaczął

padać śnieg. Przez całą trasę było zimno i zrobiło się jeszcze zimniej. Decyzja

szybki powrót do Wrocławia, do domu. W augustowie tankowanie paliwa za 4,75 i

szybka jazda na Warszawkę. Jejku jaka nudna trasa tam prowadzi. Po prostu długa

prosta. Praktycznie zamarzłem więc w Warszawce udałem się do Hotelu Annopol

(43zł za noc).

Rano znów chechłanie rozrusznikiem do rozładowania akumulatora, na szczęście

podjechał taksówkarz, pożyczył prądu ale co dziwnego, rozrusznik kręcił ale

silnik nie chciał załapać, nawet jak wkońcu załapywał to zaraz gasł i tak przez

dość długą chwilę. W końcu udało się załapał. Powłóczyłem się jeszcze troszkę po

Warszawce, marznąć totalnie przy okazji i szybkie pomknięcie do Wrocka.

 

Na liczniku wybiło 1916km, koszt około 600zł na paliwo, jedna noc w hotelu w Wawce 43zł, olej 96zł, jedzenie ok.50zł.

pozdrówka

Edytowane przez spiwor

Notoryczny kłamca :icon_twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śpiwór, nastukałeś kilometrów :clap:

Bardzo ładna relacja :wink: :) :)

Znalazłeś odpowiedź na problem wagi państwowej, teraz w każdym najmniejszym przewodniku po Mazurach będzie odnotowane, że drugi brzeg widać... :lalag:

Jadźkę do regulacji i w drogę... My life is a road and road is my life...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:)

Gdyby nie drzewa na drugim brzegu to mogłoby być ciężko dojrzeć drugi brzeg :)

Już od dłuższego czasu zastanawiałem się czy na największym w Polsce jeziorze widać drugi brzeg.

Teraz czas sprawdzić czy faktycznie drogi w Bieszczadach są takie kręte, zahaczyć o cycek najbardziej wysunięty na południe i czy w okolicy Tatr naprawdę wszyscy to Gąsienice :) , a jak starczy pieniążków, sprawdzić czy naprawdę w Alpach można tak się zakręcić na winklach i zakrętach, że aż stracić poczucie rzeczywistości...

Tylko najpierw te regulacje...

 

Jak najwięcej przygód życzę.

Edytowane przez spiwor

Notoryczny kłamca :icon_twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drugi brzeg na jeziorze Sniardwy niestety widac z kazdego miejsca nad jeziorem ale dla wybierajacych sie w tamte strony nad jezioro to zdecydowanie polecam odbic w Wejsunach na Niedzwiedzi Rog o wiele ladniejsze widoczki na jezioro niz w Popielnie. W Popielnie sa ze 2 -3 miejsca dostepu do jeziora a w Niedzwiedzim Rogu jedzie sie droga wzdluz brzegu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i już jest pretekst żeby tam powrócić :D

W głowie tylko się nie mieści jak mogłem zapomnieć podjechać do Hańczy i spojrzeć na najgłębsze jezioro :(

Statyw muszę kupić koniecznie ale nie żeby być na zdjęciach bo po cóż zasłaniać cudowne widoki swoją osobą, ale żeby przy przyciskaniu guzika ręce się nie trzęsły :D

Na Mazurach jest cudownie ale przydałoby się spędzić tam ze dwa dni na jeżdżeniu wzdłóż i wszerz..

Notoryczny kłamca :icon_twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Relacja z wyprawy super, bardzo mi się podobała. Mazury są bardzo fajne i ciekawe zwiedzania, drogi jak wyżej opisane asfalty i te mniej równe z dziurami oraz piaski. Rzeczywiście przynajmniej w dwa motocykle jeździ się turystycznie o wiele lepiej zwiedzając - prawda lukas 78 :)

Sprawny motocykl to podstawa w tak długiej wyprawie ale ciężko też jest do końca wszystko przewidzieć.

Oby więcej takich wypraw i relacji ze zwiedzania na motocyklu. Pozdrawiam

Edytowane przez alfonso
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak apropo Mazur.

Właśnie cały weekend spędziłem śmigając po winklach mazurskich. Z W-wy do Rucianego Nida, potem objazd dookoła Jeziora Śniardwy i do W-wy. Przez dwa dni natłukliśmy (ekipa liczyła 3 moto) jakieś 650 kilosów. Wszystkim szczerze polecam traskę: Ruciane Nida-Pisz-Orzysz-Mikołajki-Mrągowo-Ruciane Nida. Traska wynosi około 130 kilosów i jest niezłej jakości droga, a do tego w miarę pusta, pełna winkli, górek i casem fajna prosta się trafia. Do tego super widoczki. Polecam!! :icon_mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak apropo Mazur.

Właśnie cały weekend spędziłem śmigając po winklach mazurskich. Z W-wy do Rucianego Nida, potem objazd dookoła Jeziora Śniardwy i do W-wy. Przez dwa dni natłukliśmy (ekipa liczyła 3 moto) jakieś 650 kilosów. Wszystkim szczerze polecam traskę: Ruciane Nida-Pisz-Orzysz-Mikołajki-Mrągowo-Ruciane Nida. Traska wynosi około 130 kilosów i jest niezłej jakości droga, a do tego w miarę pusta, pełna winkli, górek i casem fajna prosta się trafia. Do tego super widoczki. Polecam!! :)

 

To się zgadza te okolice to moje strony :) ostatnio jeździliśmy w kilku tą traską moim przyjezdnym znajomym podobały się kręte drogi i nowe odcinki asfaltów wylanych w minione lato. Tą trasą można dojechać też na Piknic Cauntry do Mrągowa oraz w tych też dniach organizowany zlot w twierdzy w Giżycku. Fajne klimaty sporo motocykli na drogach pamiętam z tamtego roku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samemu też nie jest źle jak spotyka się ciekawych ludzi :D Asfalty są tam świetne, w ciekawych terenach, kontakt z naturą z bananem na twarzy :flesje:

Fajnie też wziąć ze sobą zamiast zwykłej drogowej mapy, Turystyczną mapę drogową Polski, jest dosyć dużo ciekawych miejsc zaznaczonych. Kiedyś była dołączona do ŚM w częściach z opisem w kształcie mini książeczki ale też jest w sprzedaży taka zwykła rozkładana.

pozdrawiam

Notoryczny kłamca :icon_twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...