Skocz do zawartości

3 nie powinienem wrociuc do bamboszy i TV ?


robsmok
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

w przypływie ułańskiej fantazji zrobilem sobie prawko na moto

hmm fajna zabawa pomyslalem :icon_rolleyes:

 

z miesiaca na miesiac czytajac tu i owdzie

okreslenie FAJNA ZABAWA zaczelo ewoluowac

i uswidomilem sobie ze moto to przede wszystkim NIEBEZPIECZNA ZABAWA

 

no ale powiedzialo sie A czeba powiedziec B

po wielu poszukiwaniach znalazlem maszyne dla siebie padlo na XJ

 

do dzis przejechalem 700km

wiedze na temat techniki jazdy lykam z forum bo na kursie to kazdy wie jak jest :(

co przeczytam cwicze na pasie startowym :) (poślizg przodu, tylu, hamowanie awaryjne, przeciwskrety, balans cialem)

 

z kazdym kilometrem jest coraz lepiej no ale

po kazdej wycieczce 50-70km (60-80km/h) wracam tak posrany

ze potem niemoge spac 2 dni :(

 

moze ktos mi poradzi co jest grane ?

 

czy to normalne ze czlowieka strach oblatuje ?

moze powinienem wymienic moto na 250 ?

predkosc za duza ?

a moze to nie jest hobby dla kazdego ?

 

ktos sie podzieli rada jak okielznac bestie :) jakos niemoge znalezc metody

jak tak dalej pojdze to sobie obzydze moto - choc podswiadomie wiem ze chcialbym jezdzic :D

 

THX

POZDRAWIAM

 

MOTOLAMER :D

Edytowane przez robsmok
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie skakanie na gleboka wode. Mimo licznych glosow, ze pojemnosc pierwszego motocykla nie ma znaczenia, ze to ROZSADEK motocyklisty jest w stanie okielznac wszytski konie mechaniczne, jestem zdania, ze lepiej zaczynac od mniejszych pojemnosci, mas i mocy, a przesiadac sie na wieksze, kiedy czujemy sie juz wystarczajaco pewnie. Niechcialbym zaczynac kolejnej dyskusji nt. pojemosci pierwszego motocykla itd... ale dla mnie przypadek robsmoka tak wyglada.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To normalne, że się stresujesz jadąc na maszynie, której tak naprawdę jeszcze nie potrafisz okiełznać. Gorzej by było gdybyś myślał, że po 700km jesteś już taki zajebisty, że możesz jeździć 150km/h na gumie po mieście.

 

Przeczytaj książkę "motocyklista doskonały", jest idealne dla kogoś świeżo po kursie prawka. Nie przestawaj ćwiczyć...

 

A jeśli boisz się aż tak ryzykować to zmień motor na słabszy lub w ogóle z niego zrezygnuj.

 

Ja też jak sobie poczytam na tym forum o wypadkach to potem jak jadę to się boje, ale z czasem te uczucie mija.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po kazdej wycieczce 50-70km (60-80km/h) wracam tak posrany

ze potem niemoge spac 2 dni

 

Jak to mowisz to masz na mysli ze posrany bo to bestja i boisz sie ze jak odkrecisz to odlecisz czy posrany ze Cie ktos np w puszce p.....lnie bo Cie nie widzi/nie chce zobaczyc/wymusi itd???

Jezeli to pierwsze to moim skromnym zdaniem trening czyni mistrza.

Jezeli to drugie no to coz, bedzie lepiej ale czy to bedzie 250 czy skuter to i tak ryzyko i pozostaje...

Edytowane przez Earl77
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobiłem prawko kat.A rok temu i na początek zająłem się WSKą 175, ale to była tylko lekcja mechaniki, i może 2-3 razy nią jechałem, ale bałem sie ze zaraz mi się cos zapali, albo odpadnie. Więc po odpicowaniu WSKi dałem sobie spokoj - sprzedałem ją. Przez zimę szukałem kawasaki GPZ 500 lub GS 500, ale oba motocykle okazały się dla mnie za małe gabarytowo (190cm wzrostu) i dopiero jak usiadłem na Bandita 600 to poczułem że na tym można sobie pojezdzić. Obawiałem się, że 78KM i 220kg to troszke za dużo jak na początek, ale daje rade. Uczę się manewrów, hamowania, pracy skrzynią biegów, ogarniania wzrokiem i innymi zmysłami tego co sie dzieje dookoła mnie. Przeczytałem juz 2 razy ksiązke "Strategie uliczne" (jest opisane sporo ciekawych niebezpiecznych sytuacji - można się uczyć na błędach, najlepiej nie swoich), aktualnie czytam motocykliste doskonałego i przypominam sobie to co mi mówiono na kursie prawa jazdy, bo akurat trafiłem do dobrej poznańskiej szkoły, więc to co czytam w motocykliście doskonałym jest mi juz w dużym stopniu znane.

Co do mocy maszyny to przypomina mi sie podpis jednego z użytkowników tego forum : "nie ważne co masz pod dupą tylko to co masz nad nią". Jadąc po mieście rzadko zdarza mi sie przekroczyc 5000 obrotów/min i do tej granicy 78 konne suzuki jest spokojne jak baranek i dla mnie w sam raz. Dobór charakteru motocykla też ma znaczenie, przejechałem się na suzuki GSX600F kumpla, które ma zaledwie 8KM więcej, ale jego maszyną nie da sie jezdzić poniżej 5000 obr/min, bo się dusi i nierówno chodzi - GSX600F jest bardziej sportową maszyną i to na pewno nie jest maszyna dla mnie na początek.

Mam to szczęście że daje mi radość jazda z rozsądnymi prędkościami, ale i tak trzeba mieć stalowe nerwy jak się widzi niektórych kierowców samochodów.

Też czasem jak widze ile informacji o wypadkach się tu pojawia to się włos na głowie jeży, mam dla kogo żyć i spory kawał czasu przede mna, dlatego musze się jeszcze duzo nauczyć i nie kusić losu.. ale nadal pozostaje ryzyko, że jakis kretyn cie nie zauważy. Motocykle na pewno nie są bezpiecznym środkiem lokomocji, ale można to ryzyko ograniczyć. Dla mnie każdy wyjazd motocyklem to też osobna lekcja pokory i zdobywanie doświadczenia. Sam czuje że jestem jeszcze zwykłym szaraczkiem, który kiedyś by chciał móc się nazwać prawdziwym motocyklistą, ale pracuje nad tym :icon_razz:

 

Szerokiej drogi i śpieszmy się powoli :bigrazz:

 

 

EDIT:

 

Kwestia tez co jest przyczyną tego że się tak stresujesz ?

Wszystko sie dzieje za szybko i czujesz ze nie do konca kontrolujesz sytuacje - zwolnij

Czujesz się jak cel na drodze i kazdy samochód chce Cie zabić - zwolnij i unikaj jazdy w godzinach szczytu i w zatłoczonych miastach

Edytowane przez serpente
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzieki za odzew :)

 

w moim przypadku chyba najwiekszego stracha mam przed hamowaniem awaryjnym

 

przy 60km/h jakos tak niema problemu - wszystko jest spoko

lekko tyl, lekko przód , odpuszcam tyl, przód zdecydowanie ale z czuciem, odpuszcam tyl i wciskam sprzeglo :) moto staje :)

 

ale przy 80km/h na sama mysl uzyca przedniego hamulca jeza mi sie wlosy na glowie !!!

 

ruchu w mieście mnie jakos nieprzeraza

poki co zbytnio sie nerozpycham, predkosci tez mam umiarkowane zeby niepowiedziec rowerowe :)

(picca-boy na skuterkach maja radoche ze mijaja frajera na 600) ;)

 

poki co miedzy jazdami robie sobie parodniowe przerwy wsiadam

na moto jak czuje ze znow musze sie przejechac

 

przyjalem metode ze po rozgrzewce na pasie lotniska

wyjezdzam za miasto na jakas lepsza droge

i sie ropedzam do 80-90 zeby sie obyc z predkoscia

i to mnie psychicznie wykancza :) a jak przy 80 widze koleiny w asfalcie

to jestem prawie posrany :)

 

cieplo sie robi z checia bym sie z kims przejechal gdzieds

ale widze ze motocyklisci to do 80km/h zwalniaja jak mijają na pasach :)

 

wiedzialem ze niebedzie lekko ale

 

 

THX

POZDRO

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej nie masz po co się bać przedniego hamulca bo po pierwsze motocykl to nie rower a po drugie jest on skuteczniejszy od nożnego. Cały pic polega na tym, żeby od razu nie wcisnąć hamulce do końca, tylko robić to stopniowo w około 1 sekundę [to zależy od motoru].

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

na początku też unikałem przedniego hamulca bo nie miałem jego wyczucia...

potem zapomniałem zupełnie o tylnym,

a teraz... staram się używać i przedniego i tylnego i hamuje silnikiem...

 

i doskonale pamietam jak byłem posrany gdy pierwszy raz wyjechałem na drogę za przeproszeniem publiczną i zdałem sobie sprawę z tego jak mały i kruchy jestem w porownaniu z byle jakim samochodem

 

i z przykroscią stwierdzam ze z każdym przejechanym kilometrem czuję sie pewniej co niestety powoduje że staję się mniej uważny

Edytowane przez marcinn72

CZ 175 '1961 -> Honda VT600c '1999 -> BMW F650GS

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba było sobie kupić motocykl o pojemności 250 na początek, do ćwiczeń i oswajania się z jazdą. Masz moc której i tak nie wykorzystujesz bo brakuje ci doświadczenia czy nawet zwykłego obycia się z maszyną.

Nie jest powiedziane, że nie dasz sobie rady ale znacznie bezpieczniej i przyjemniej było by dla ciebie śmigać gdzieś na bocznych drogach na słabszym sprzęcie, który łatwo wybacza błędy, niż na tym smoku. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że można powiedzieć że to dzięki temu ze się tak boisz jeszcze żyjesz. Jak wszyscy.

Ja osobiście wczoraj mało nie zlałem sie w gacie, gdy jadąc jakieś 60 km/h po lekkim łuku w lewo, wyobraziłem sobie co by sie ze mną stało gdybym właśnie w tej chwili wpadł motocyklem do tego rowu obok i stukną w łupek lub dziurę, tudzież kamień lub cokolwiek stanęło by mi na drodze. Normalnie wizualizacja była tak silna ze omal sie nie zatrzymałem. Następnych kilkadziesiąt kilometrów przejechałem tak bezpiecznie jak nigdy. I jestem pewien ze wsiadając za chwilę na mojego B6 znowu będę miał przed oczami to wyobrażenie. Dzięki temu pojadę bezpieczniej dla innych i dla siebie. Taki rów może być chodnikiem po którym ktoś się przechadza, jedzie rowerzysta lub bawi się dziecko.

Strach budzi respekt, a respekt do motocykla to podstawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzieki za odzew :notworthy:

 

w moim przypadku chyba najwiekszego stracha mam przed hamowaniem awaryjnym

 

przy 60km/h jakos tak niema problemu - wszystko jest spoko

lekko tyl, lekko przód , odpuszcam tyl, przód zdecydowanie ale z czuciem, odpuszcam tyl i wciskam sprzeglo :) moto staje :)

 

ale przy 80km/h na sama mysl uzyca przedniego hamulca jeza mi sie wlosy na glowie !!!

Polecam książkę "motocyklista doskonały". Koszt ok 50 zł na allegro, ale zapewniam Cie że to dobra inwestycja. Dowiesz sie kilka ciekawych rzeczy na temat hamowania, bezpieczeństwa, pokonywania zakrętów itd.

Jeśli boisz się hamować to właśnie to powinieneś ćwiczyć najczęściej jak możesz, w bezpiecznych warunkach (pusty pas lotniska jest idealny). Mój kumpel też sie boi używać przedniego hamulca, ale jak kilka razy zablokował tył to stwierdził że jednak sie nauczy. Najważniejsze jest to żeby wciskać hamulec powoli - około sekundy, żeby dociążyć przód. Stanowczo odradzam używanie przedniego hamulca na pochylonym motocyklu, przy odrobinie piasku na jezdni bardzo łatwo stracić przyczepność i gleba gwarantowana (mając 10 lat wywaliłem się tak na rowerze to teraz wiem że tak sie nie robi :icon_razz: ). Generalnie zawsze powinno sie hamować na motocyklu ustawionym pionowo. Gdzieś na forum czytalem o takiej metodzie nauki, że jedziesz np 5-10 km/h po równym trawniku (łatwiej stracić przyczepność) i próbujesz zahamować przodem, powoli, az do utraty przyczepności, żeby zobaczyć jak to jest i nauczyć się jak odpuszczać hamulec żeby znów złapać przyczepność. Przy tak małej prędkości nawet zablokowanie koła łatwo jest skontrować lub podeprzeć się nogą, więc nie powinno być problemu. Potem możesz poćwiczyć hamowanie na piasku, ale też przy bardzo małych predkosciach i przy pionowo ustawionej maszynie. Mimo małych prędkości ubierz najlepszy strój na motocykl jaki masz, żebyś nic sobie nie zrobił.

Awaryjnego hamowania trzeba sie nauczyć, bo nawet jak jezdzisz spokojnie to ostre hamowanie również może się przydać - to tylko kwestia czasu.

Ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć.

 

przyjalem metode ze po rozgrzewce na pasie lotniska

wyjezdzam za miasto na jakas lepsza droge

i sie ropedzam do 80-90 zeby sie obyc z predkoscia

i to mnie psychicznie wykancza :) a jak przy 80 widze koleiny w asfalcie

to jestem prawie posrany :)

No polskie drogi pozostawiaja wiele do życzenia :icon_razz: Najwazniejsze to dostosować prędkość i starać sie nie przecinać pod małym kątem wysokich uskoków.

 

cieplo sie robi z checia bym sie z kims przejechal gdzieds

ale widze ze motocyklisci to do 80km/h zwalniaja jak mijają na pasach :)

Na takie wycieczki z doświadczonymi motocyklistami trzeba bardzo uważac, szczególnie jeśli jedziesz z tyłu i musisz ich cały czas gonić, wtedy bardzo łatwo można popełnić błędy związane z nadmierną prędkością. Ostatnio tez się wybrałem ma przejażdzke z kumplem, który się czuje bardzo pewnie na swoim motocyklu i ostro go kręci, uciekał mi cały czas i na początku chciałem go gonić, ale po małym błędzie w zakręcie znalazłem sie na piaszczystym poboczu i miałem sporo szczęścia, że nie było tam dziury lub jakiegoś wysokiego uskoku i że panicznie nie zacząłem hamować. Dostałem nauczke, która mnie na szczęście kosztowała jedynie chwile strachu. Najlepsze jest to, że doskonale wiedziałem, że takie gonienie szybszego motocyklisty może byc ryzykowne, ale dopiero jak popełniłem błąd to sobie odpuściłem. Znacznie więcej przyjemności mi sprawia jazda z kumplem, który ma ciut słabsze moto i nie jest ryzykantem. Nie ma sie co spieszyć :D

 

Pozdro :flesje:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

w moim przypadku chyba najwiekszego stracha mam przed hamowaniem awaryjnym

 

Na wykładzie Marek Godlewski pokazał, jak powinno wyglądać hamowanie (pozycja i ruch ciała). Prawdopodobnie jeszcze nie robię tego poprawnie, ale już przestałem wisieć na kierownicy, motocykl stał się bardziej stabilny, zniknął strach przed mocniejszym naciśnięciem hamulca, a i czasu na zrzucenie biegów jakby więcej. Żadne książki nie dadzą tego, co kurs doszkalający - nawet sam wykład.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...