Skocz do zawartości

Twoja pierwsza gleba na moto


bakardi
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

pierwsza gleba byla na romecie... Chcialem szybko wjechac w furtke, ktorej szerokosc była ok2,5m-3,m. Przecenilem swoje umiejetenosci i jeszcze nie zuwazylem ostrych kolein przed wjazdem. Podrzucilo mi tylko tylnie kolo i dalej to juz nie ma co opowiadac. Na szczescie brame ominalem.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem mlodym kierowca, mam MZ TS 250, nie lubie szalec, cisnac gaz do 120 czy cos takiego, wole turystycznie 80-90, tato mi nasukal do glowy, sam zrobil ponad 50 tys. km motocyklem, bez wiekszych wypadkow.

Sam jeszcze nigdy sie nie wywalilem, ale raz na piasku mnie zarzucilo w drugi dzien posiadania MZ'ki i gleba, z kolega na plecach, po tym nabieralem coraz wiecej szacunku i doswiadczenia.

Drugi wypadek byl powazniejszy.

Motor mam u babci na wsi, wiec owego czasu postanowilismy pojezdzic, wyjechalismy na ulice ale tylko po wiosce, zajechalismy w jedno miejsce zgasilismy maszyne i rozmawiamy o motoryzacji.

Po chwili postanowilismy ruszyc, gdy odpalilem ts'ke podbieglo stado psow, zaczelo nas gryzc :icon_mrgreen:

Za mocno zebralem ts;ke(chcialem tylko szybciej ruszyc), a ze kolega byl jeszcze "przy kosci" to nas do gory wyrzucilo, jakies 10 m na przednim kole pojechalem, on sie strasznie z tylu wierzgal i na ziemie chlusnelismy :buttrock:

Moto pogiete bak, kierownica, nozki, i wiele innych rzeczy.

Juz przejechalem 3 tys km. od tamtej pory, wiecej sie do nie zdazy, bo zrobilem z tata remont kapitalny motorka, wymienilismy wszystko, KOMPLETNIE wszystko, jezdze turystycznie, nie wyscigowo, nie mam zamiaru "pedalowac" ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawno, dawno temu, jak żyły dinozaury...

;)

 

Jechałem kiedyś na komarku po ulicy i przed światłami wpadła mi mucha do oka..Zamknąłem obydwa a nie jedno oko..

Gdy otworzyłem oczy zobaczyłem , że przede mną stoi sobie na światłach autko - walnąłem w nie przy szybkości ok. 50 km..

Przeleciałem przez nie i spadłem koło drzwi kierowcy..Ten nie wiedząc za bardzo co się stało, otworzył gwałtownie drzwi i mi jeszcze przy młócił w głowę..

Bilans = rozwalony pojazd (kasacja), ciuchy, kolana, łokieć i głowa..

Wniosek: ZAWSZE ZAMYKAJCIE TYLKO JEDNO OKO W KTóRE COś WPADNIE...

:evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lat temu cztery. Mieszkałem w Budapeszcie. Pewnego piatku jadę sobie spokojnie do pracy, jak zwykle naddunajskim bulawarem. Pogoda śliczna, słońce świeci, na niebie chmury typu cumulus, a niebo przepisowo: niebieskie. Myślę sobie gdzie by tu pojechać w weekend: Serbia, Słowacja, czy może Rumunia.

 

Bokserek jeszcze zimny, miło sobie pode mną wibruje. W pewnym miejscu zmiana organizacji ruchu. Droga nagle skręca o 90 stopni w prawo i natychmiast (po jakiś 10 metrach) przecina równoległą, która ma pierwszeństwo. szystko ładnie oznacozne.

 

Dojeżdżam to tejże równoległej i przepisowo zatrzymuję się. Patrzę lewo, patrzę w prawo. Stoję bo ktoś jedzie. W tym momencie: pisk opon, wlanięcie i razem z motocyklem wyjeżdżam na środek skrzyżowania.

 

Powoli wstaję z asfaltu. Trochę dalej leży motocykl. Czerwony... Chyba mój. Acha - czy to znaczy że jestem motocyklistą? Mam na sobie kurtkę i kask. To chyba potwierdzałoby że nim jestem. Zdejmę kask. Ciężki. Nazywam się tak i tak... No a ta rzeka to Dunaj! Zaraz, zaraz.. czy jestem Węgrem?? Nie.. no chyba nie. Jakaś astra z wgniecionym zderzakiem. Obok starszy gość rozmawia przez komórkę. Chyba we mnie walnął. A w ogóle to co to za miasto??! ...Jadę do do pracy do biura w Budaors. A... to znaczy, że pracuję. ...Ale gdzie??? No właśnie: jestem Polakiem i tutaj pracuję. Telefon - koniecznie trzeba zadzwonić do narzeczonej. Jakiej kurcze znowu narzeczonej? Ale najpierw podniosę moto. Oj... chyba się nie da... Dobra, dzwonię do Krystyny. Ano właśnie: nazywa Krystyna! Jest teraz napewno za granicą. Ale gdzie..???

 

No dobra - dzwonię...

 

- Allo? (przez płacz)

- Kochanie, to ja.

- No... i jak tam? (nadal przez łzy)

- Słuchaj nic takiego: dzwonie tylko żeby Ci powiedzieć, że miałem mały, niegroźny wypadek motocyklowy, jakiś gość we mnie wjechał. Ale zupełnie wszystko ok, kompletnie nic mi się nie stało.

- (już zupełnie głośny płacz..)

- Zaraz, czemu Ty płaczesz, coś się stało??!!

- Przecież już do mnie dzwoniłeś...

 

Telefon pokazał iż istotnie, już dzwoniłem. Cztery minuty wcześniej. Potem karetka. Szpital. Wszyscy mówią wyłącznie po Węgiersku. Ja jednak nie mówię. Przeżyłem w tym szpitalu najdłuższy weekend w moim życiu. Oczywiście najbardziej w tym czasie zaprzątały mnie następujące kwestie: w jakim stopniu ucierpiał motorek? Gdzie go wywieźli? I kiedy na niego znowu wsiądę?

 

Badania wykazały, że z moją głową wszystko jest ok.

 

Ciekawe...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Allo? (przez płacz)

- Kochanie, to ja.

- No... i jak tam? (nadal przez łzy)

- Słuchaj nic takiego: dzwonie tylko żeby Ci powiedzieć, że miałem mały, niegroźny wypadek motocyklowy, jakiś gość we mnie wjechał. Ale zupełnie wszystko ok, kompletnie nic mi się nie stało.

- (już zupełnie głośny płacz..)

- Zaraz, czemu Ty płaczesz, coś się stało??!!

- Przecież już do mnie dzwoniłeś...

Czytam pomału i... oso chosi? - Myslę, ale motyw niezły. Kobita miała zmartwienie :biggrin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pierwsza glebę miałem na motorynce. Jechałem drogą żwirową i przy wjeżdżaniu na posesje znajomego chcąc zwolnić nacisnąłem przedni hamulec no i pierwsza gleba. Szkody znikome, zbite szkło przedniej lampy i urażona ego...

Bogaci są fajni i w miarę uczciwi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I stało się. Zaliczyłam pierwsza glebę na moim moto. Szuterek okazał się zdradliwy i pierwszy ślizg. Leżę sobie pod tym motocyklem i nie mogę się wydostać na szczęście ktoś się zatrzymał i podniósł maszynę. Straty: otarta lampa, zgięte biegi i rozwalony podnóżek. A ja: rozwalone kolano - dopiero zbieram na porządne spodnie, na szczęście kurtka okazała się wytrzymała i stłuczona prawa dłoń. Ale wsiadłam i pojechałam do domu, a miałam do pokonania dystans ok 100 km. Jednym z pozytywów jest to, ze przeczyściły mi się gaźniki, bo miałam z tym problem i moto lepiej jeździ.

Ha, kiedyś musiało się to stać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...