Skocz do zawartości

Rozpoczęcie kursu na prawko


Gość gutierrez
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Wynika to z faktu, że polski instruktor zazwyczaj kompletnie nie potrafi jeździć. Zatem czego ma nauczyć? Hasła takie jak przegazówka i przeciwskręt, powodują u rzeczonych osobników wielkie zdziwienie :)

Ponadto, winę ponoszą często sami kursanci. Płacą kasę, narzekają, ale płacą. Chodzą na durne zajęcia żeby pokręcić ósemkę, bo myślą że kurs musi tak wyglądać, a nauczą się jeździć sami :) Gówno prawda. Jeżeli "instruktor" zebrałby kilka razy zjebkę od klienta, że olewa i nic nowego poza ósemką nie pokazuje, to może coś by się zmieniło. Dla wyjaśnienia: na ósemkę poświęcam jedną godzinę, z dwudziestu jakie są do odjeźdżenia na kursie. Więcej nie trzeba, bo szkoda czasu.

Moge sie zgodzic po czesci z Pana wypowiedzia...odnosnie polskiego insturktora to 100% prawda... a jesli chodzi o to ze wine ponosi kursant to nie dokonca...

1. Skad ma wiedziec jak ma wygladac poprawnie przeprowadzone szkolenie... jak ma zaledwie 17 lat...

2. Dla takiego mlodzieniasza to jest wygodne, ze nikt po nim nie krzyczy i nie wytyka bledu... bezstresowa nauka...

3. Zjebka od klienta w wieku 17 lat... nie sadze... jestes za mlody zeby wypowiadac sie glosno o swoich sprzeciwach...

Tak jak w moich przypadku wnioski przychodza znacznie pozniej...

Edytowane przez skoal
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wynika to z faktu, że polski instruktor zazwyczaj kompletnie nie potrafi jeździć. Zatem czego ma nauczyć? Hasła takie jak przegazówka i przeciwskręt, powodują u rzeczonych osobników wielkie zdziwienie :icon_razz:

Ja tylko jestem ciekaw, kto i na jakiej podstawie dał takim "instruktorom" uprawnienia do prowadzenia szkoleń na kat. A. Podejrzewam, iż odbywa się to na takiej zasadzie, że instruktor samochodowy, który posiada prawo jazdy kategorii motocyklowej (wyrobione 25 lat temu na wuesce w rodzinnej wiosce), zgłasza chęć prowadzenia kursów także na tę kategorię (wiadomo, dodatkowa kasa), a potem traktuje je po macoszemu, jako zło konieczne, stanowiące jedynie dodatek do kursów na kat. B. :buttrock:

Ciekawym również, czy na takich chałturszczyków nie ma bata. :biggrin:

Romet Pony > Romet Ogar 205 > MZ ETZ 251 > Suzuki GSF 600 S Bandit i Peugeot SV 50 > Yamaha YP 250 R X-Max > Merida Freeway 9300

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na tym forum poleca się Pro-motora; rozumiem, że to dobra szkoła, ale czy aż tak, żeby opłacało się jeździć z Ząbek? Nie ma bliżej nic dobrego?

Przyznam szczerze, że ja wybrałem szkołę o najdogodniejszej dla mnie w owym czasie lokalizacji - mieszczącą się w budynku mojego LO, więc nie musiałem nigdzie dodatkowo dojeżdżać. Poza tym w połowie lat 90. nie było jeszcze (chyba) takiego wyboru szkół specjalizujących się w kat. A, jaki mamy dzisiaj. Dziś być może postawiłbym na jedną ze stołecznych szkół cieszących się najlepszą renomą, ale do dojazdów musiałbym mieć przynajmniej motorower/skuter 50 ccm, bo zapychać rowerem/autobusem z Wilanowa na Bemowo średnio by mi się chciało.

Romet Pony > Romet Ogar 205 > MZ ETZ 251 > Suzuki GSF 600 S Bandit i Peugeot SV 50 > Yamaha YP 250 R X-Max > Merida Freeway 9300

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bo zapychać rowerem/autobusem z Wilanowa na Bemowo średnio by mi się chciało.

Olsenie - stacja "Wilanowska" do stacji "pl. Wilsona", krótka przebieżka dla podtrzymania kondycji i jesteś na miejscu.

Czyżbyś się obraził na swój ulubiony środek transportu miejskiego???

 

Kolego qutierrez - aż tak dobra, że się opłaca jeździć z Ząbek.

Edytowane przez Maro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olsenie - stacja "Wilanowska" do stacji "pl. Wilsona", krótka przebieżka dla podtrzymania kondycji i jesteś na miejscu.

Czyżbyś się obraził na swój ulubiony środek transportu miejskiego???

Czy ja wiem, czy taka "krótka przebieżka"? :icon_razz: Ale na pewno jest to jakieś rozwiązanie. Tylko że w czasach, gdy robiłem prawo jazdy, metro dopiero się budowało.

Romet Pony > Romet Ogar 205 > MZ ETZ 251 > Suzuki GSF 600 S Bandit i Peugeot SV 50 > Yamaha YP 250 R X-Max > Merida Freeway 9300

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość gutierrez

Dzięki wszystkim za odpowiedzi, zastosuję się do porad.

Opisanych wyżej ,,kursów" wolałbym uniknąć i zdobyć przynajmniej jakieś wstępne przysposobienie do poruszania się motocyklem, dlatego szukam dobrej szkoły. Będę musiał przeboleć te dojazdy...

Jeszcze jedno pytanko: 20 godzin praktyki wystarczy do osiągnięcia poziomu opanowania motocykla odpowiedniego dla egzaminu państwowego komuś, kto na prawdziwym motocyklu nigdy nawet nie siedział (no, może siedział, ale dawno), a swój kontakt z jednośladami ograniczał do tych bez silnika? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TAK, "opłaca się" i warto jeździć z Ząbek, co osobiście potwierdzam! :) Przy czym jeździć to jeździć, a wstawać o szatańskich godzinach, żeby z tej przepięknej wioski dojechać... zresztą, nieważne :cool: Warto zdecydowanie.

 

i TAK, po 20 godzinach można zdać egzamin państwowy.

 

ps. Tomku - widzę, że rozwinąłeś swój podpis... :biggrin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to ja zadam takie pytanko, poniekad zwiazane z tematem: Czy lepiej jest isc na kurs jak sie wogole nie mialo stycznosci z maszyna?? Czy jak juz sie mialo jakies zielone pojecie?

 

Chodzi mi o to czy lepiej zeby instruktor (zakladamy fachowiec) ci od poczatku, podstaw wytlumaczyl, czy ktos inny np. doswiadczony motocyklista.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesli chodzi o mnie... nigdy nie mialem wspolnego z motocyklem (takim wiekszy)...i sie nauczylem... zdalem... wiec jesli chodzi o podstawy to Cie naucza... nie masz sie czego bac...

a tak na marginesie ktory to motocyklista udostepni swoja maszyne do nauki??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to ja zadam takie pytanko, poniekad zwiazane z tematem: Czy lepiej jest isc na kurs jak sie wogole nie mialo stycznosci z maszyna?? Czy jak juz sie mialo jakies zielone pojecie?

 

Chodzi mi o to czy lepiej zeby instruktor (zakladamy fachowiec) ci od poczatku, podstaw wytlumaczyl, czy ktos inny np. doswiadczony motocyklista.

 

W ksiazce Davida Hougha "Motocyklista doskonaly" sa statystyki, które mowia, ze najbardziej na wypadki narazenia sa motocyklisci, ktorzy byli szkoleni przez przyjaciol lub rodzine. Tak ze chyba lepiej ladnie rodzinie i znajomym podziekowac za pomoc i pomaszerowac na kurs :bigrazz:

 

Ja pierwszy raz na motórze usiadlam wlasnie na kursie. Zalowalam jak nie wiem, ze wczesniej nie bylam chocby plecaczkiem. Pewnie byloby mi latwiej troche, ale po pierwszej wyjezdzonej godzinie przestalam zalowac. Wiadomo, byli obok mnie ludzie ktorzy smigali po placu ze 30 km/h (szok! co za predkosc), zmieniali biegi itd. itd. a ja chwiejac sie jezdzilam miedzy pacholkami. Ale jezdzilam i tylko to sie liczylo :icon_question:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to ja zadam takie pytanko, poniekad zwiazane z tematem: Czy lepiej jest isc na kurs jak sie wogole nie mialo stycznosci z maszyna?? Czy jak juz sie mialo jakies zielone pojecie?

 

Chodzi mi o to czy lepiej zeby instruktor (zakladamy fachowiec) ci od poczatku, podstaw wytlumaczyl, czy ktos inny np. doswiadczony motocyklista.

 

zacznijmy od tego że mało u nas jest ośrodków w których sa fachowcy.

Ja przyuczałem sie w ośrdoku w ktorym na motocykl szkolił kierownik ośrodka, a wiec ciągle miał jaklieś załatwienie itd. Co do sprzetu to nie można narzekać bo miał niełze motocykle, dobrze wyregulowane itd.

Przepisowo jest do wujeżdzenia 2o h, ja miaelm moze ze 30 albo i wiecej. Na placy smigaliśmy zazwyczaj sami, sam musiałem wymyślić metode na przejeżdzanie ósemki. Jezeli chodzi o miasto to jezdziłem jakies 12 godzin, znałem każda studzienke , dołek itd

Ostatecznie znajomość trasy i tak sie nie przydała bo na Andersa(lublin) była przebudowa i policjant kierował ruchem i skierował mnie na objazd.

 

Generalnie kursy w naszym kraju mozna sobie o kant dupy potłuc, nie uczą na nich jak sie bezpiecznie poruszac itd tylko jak zdać idiotycznie skontruowany egzamin. Może za kilka lat egzaminy będa sprawdzały umiejętności a nie znajomość trtasy czy wykute zachowania....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość gutierrez

TAK, "opłaca się" i warto jeździć z Ząbek, co osobiście potwierdzam! ;) Przy czym jeździć to jeździć, a wstawać o szatańskich godzinach, żeby z tej przepięknej wioski dojechać...

Czyżbyś miała jakieś zastrzeżenia co do połączenia Ząbek ze światem? :) :icon_mrgreen:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...