Skocz do zawartości

O mały włos od...


Draco Fisher
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witam!

 

Wracając wczoraj razem z Łysym z wypadu na Czechy, o mały włos nie miał bym bardzo poważnego wypadku, który mógł skończyć się nawet moją śmiercią. Ale od początku.

 

Wyjeżdżamy z Kletna około południa. Pada deszcz, drogi są mokre i śliskie. Przed Złotym Stokiem Łysy ma glebę, na szczęście nie groźną. Łysy podnosi moto, oceniamy straty, jedziemy dalej. W Złotym Stoku krótki postój na tankowanie. Ruszamy dalej w kierunku Nysy, Łysy jedzie cały czas jako pierwszy.

 

Po przykrym doświadczeniu z przed kilkunastu minut, zwalniamy tępo jazdy.

Ruch jest średni, co jakiś czas trafiamy na kolumnę jadących wolno samochodów. Wyprzedzamy powoli, po jednym, dwa samochody na raz. Najpierw wyprzedza Łysy, po powrocie na prawy pas, zaczynam wyprzedzanie ja. I tak toczymy się aż za Otmuchów, gdzie trafiamy na kolejną kolumnę. Rozpoczynamy wyprzedzanie. Dojeżdżamy do czoła kolumny. Zostały do wyprzedzenia dwa samochody: Mondeo i Seicento. Odstęp między samochodami około 8-10m. Łysy wyprzedza dwa samochody na raz. Teraz kolej na mnie. Wrzucam lewy kierunek, patrzę w lusterko: wolne więc wychlam się za Mondeo, widzę że droga zaczyna skręcać w lewo w dół. Myślę spoko, wyprzedzę Mondeo, a jak będzie jeszcze dość miejsca, to wyprzedzę też Seicento. Mam wrzucony 4-ty bieg, prędkość około 70km/h. Wjeżdżam na lewy pas i rozpoczynam wyprzedzanie. Jak jestem na wysokości tylnego koła od Seicento (prędkosć około 110km/h) widzę, że z zakrętu wyjeżdża jakiś samochód z dość dużą prędkością. Myślę: nie zdążę wyprzedzić tego Fiata, więc wrzucam prawy kierunek, hamuję delikatnie, bo chcę schować się za Fiatem. Jakie jest moje zaskoczenie, gdy widzę, że Mondeo podjechało tak blisko Fiata, że nie mam miejsca, by się tam schować. Trąbię na kolesia, ale ten nie reaguje. Samochód jadący z naprzeciwka jest co raz bliżej, więc ja daje mocniej po hamulcach, by schować się za Mondeo. I w tym momencie przednie koło wpada w poślizg. Odpuszczam hamulec, by się nie wyłożyć. Samochód jadący z naprzeciwka jest tuż, tuż. Widzę że nie ma szans, bym schował się za Fordem. Patrzę na lewe pobocze: jest dość szerokie, trochę piachu i jakiegoś żwirku, dalej wysoka na około metr trawa, jakaś tablica reklamowa. Redukuję bieg do dwójki, odkręcam gaz i uciekam na pobocze. Tutaj dopiero zaczynam dość ostre hamowanie. Zatrzymuję się jakiś metr przed słupkiem z reklamy.

Robię kilka głębokich wdechów żeby się uspokoić i ruszam dalej, żeby dogonić palanta z Mondeo. Dość długo czekam, by włączyć się do ruchu, bo z obydwu stron toczą się samochody. W końcu jestem już na drodze, Łysy czeka na mnie jakiś kilometr dalej od miejsca całego zdarzenia, nie wiedząc dlaczego zostałem z tyłu. Pokrótce mówię mu co się stało. Skwitował to jednym zdaniem: ale mamy dziś przygody. Jedziemy dalej, ja z nadzieją, że dogonię Mondeo i nawrzucam kolesiowi. Niestety, gdy dojeżdżamy do czoła kolumny, samochodu już nie ma: albo wyprzedził Seicento i poleciał z szybkością światła przed siebie, czując co się szykuje, albo gdzieś skręcił po drodze.

 

Jak teraz patrzę na tą cała sytuację, to tak sobie myślę, że gdybym nie miał w swoim moto założonych opon typu „kostka”, to na poboczu bym się chyba wywalił. Piasku i żwiru było tam na tyle grubo, że przy założonych zwykłych szosowych oponach zaliczył bym pierwszego szlifa na Trampku.

 

Uważajcie na siebie!!!

 

Pozdrawiam, Draco.

Edytowane przez Draco Fisher
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie dałeś się ponieść emocjom - szacuneczek :crossy: Ale ten manewr z ucieczką na lewe pobocze to na serio jakby z jakiegoś filmu sensacyjnego wzięty :D :clap:

 

Mam tylko jedno pytanie - czy nie zmieściłbyś się między furami jadąc środkiem pasa?

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gratuluję szybkiego podejmowania decyzji i oceny sytuacji. nie wiem, co ja bym zrobił w tej sytuacji. teraz nowe rozwiązanie sobie zapamiętam. mam pytanie. w jakiej odległości był ten z naprzciwka, że zdążyłeś mu uciec?

pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po pierwsze: dobrze ze nic Ci sie nie stalo

po drugie: goscia z mondeo powiesic za j...

 

ale:

 

troszke nie moge wyobrazic sobie tej sytuacji, zastanawiam sie tez jak sam bym zrobil. Tak sobie mysle, ze skoro juz byles na wysokosci tylu seicento, zobaczyles to auto z naprzeciwka i stwierdziles ze nie zdarzysz dokonczyc wyprzedzania, oznacza to chyba ze zbyt optymistycznie rozpoczales ten manewr. Piszesz ze gosc z mondeo nie zostawil Ci miejsca - ale przeciez przy predkosci ponad 100 km/h nie jechal chyba zderzak w zderzak, wydaje mi sie ze sam bym sie jednak wpychal, ew. jak tu juz ktos pisal, "na trzeciego" (w sensie jechac srodkiem). A jezeli to byl tak ciasny zakret ze nie wchodzilo to w gre, to tym bardziej powienienes odpuscic wyprzedzanie. Uciekanie na lewe pobocze wydaje mi sie bardzo ryzykowne. A tak czy owak, zdazyles zrobic tyle rzeczy ze pewnie zdazyl bys wyprzedzic do konca :D

Edytowane przez rzoov
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Dzięki za słowa uznania :crossy:

 

karol1001 – nie brałem pod uwagę możliwości jechania środkiem jezdni, gdyż w danym momencie stwierdziłem (i dalej tak twierdzę), że ucieczka na pobocze była najrozsądniejszym wyjściem z tej sytuacji. Było ono na tyle szerokie, iż spokojnie zmieściła by się tam jakaś większa puszka, np: Sprinter.

Być może, gdyby ta sytuacja zdarzyła się w innych warunkach, gdzie na poboczu rosły by drzewa, to wtedy zdecydowałbym się na pozostanie na środku jezdni.

 

Kilvov – kierowca samochodu jadącego z naprzeciwka nie ścinał zakrętu.

 

bartic – Trudno mi pisać o konkretnej odległości, w jakiej był samochód jadący z naprzeciwka w chwili, gdy podjąłem decyzję o ucieczce a pobocze. Może było to 90m, może 120m...

 

rzoov – zdziwił byś się, jak blisko tylniego zderzaka potrafią trzymać się kierowcy :clap: Stwierdziłem wtedy, że jest na tyle ślisko i takie wpychanie się na siłę może skończyć się jakimś poślizgiem

Zdaję sobie sprawę, że do manewru wyprzedzania podszedłem zbyt lajtowo :D Jak pisałem na początku, padało, droga była śliska. Wszystkie manewry wykonywałem spokojnie, nie nerwowo. Gaz odkręcałem powoli, hamowałem też delikatnie. Widząc przed sobą zakręt mogłem wyprzedzić tylko Forda, a za Fiata zabrać się ew. za zakrętem. A że miejsca pomiędzy samochodami było wystarczająco dużo, że w razie czego, schowam się za Seicento, to wyprzedzanie kontynuowałem. Jestem pewien, że przy suchej nawierzchni na 100% wyprzedziłbym te dwa samochody, bo sam manewr wykonałbym dużo szybciej.

 

Pozdrawiam, Draco.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ten powrót z Draco to będziemy pamiętać doskonale... najpierw pogubiliśmy się na samym początku trasy (moja wina), potem szlifnąłem, potem Draco miał ten przypadek, potem mnie motocyl padał...

 

Dobrze, że nic się nam nie stało :( Limit pecha mam nadzieję wykorzystany na lata całe :]

 

pozdr

LYsY

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brawa za umiejętność szybkiego podejmowania decyzji. Trafnych decyzji.

 

Opanowanie na moto to ważna sprawa. Niejednego zgubiła pewność siebie.

 

Ja miałem podobna zdarzenie jadąc autem. Uciekałem na lewe pobocze i gdyby nie ABS to by było nieciekawie.

 

Jeszcze raz gratulacje i uważaj następnym razem przy wyprzedzaniu na mokrym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja sobie dzisiaj leciałem z Krasnego do Lubartowa. Z Ostrowa Lub. jechalem kawalek za busikiem osobowym ( 80 - 90 km/h ). Nagle gości bez jakiego kolwiek kierunku dał po chamucach w celu zajechania na stację paliw. Zdązyłem tylko dac po przednim heblu i unik na lewy pas. Ale co by bylo jakby coś lecialo z naprzeciwka :( Ale cóz miałem wybór albo w dupe busa albo ryzyko ze cos wyskoczy z naprzeciwka.

Takim kierowcom powinno sie odebrać prawko a o przewozeniu ludzi nie wspomne. ;) ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ałtys - podstawowa zasada jest taka, że nie jeździ się za pojazdami, które ograniczają widoczność (busiki, PKSy, autobusy, TIRy i inne lodówki). W celu zapobiegnięcia uszkodzenia moto zaryzykowałeś swoje życie, bo gdyby ktoś jechał z przeciwka to byś nie przeżył kolizji...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ałtys - podstawowa zasada jest taka, że nie jeździ się za pojazdami, które ograniczają widoczność (busiki, PKSy, autobusy, TIRy i inne lodówki). W celu zapobiegnięcia uszkodzenia moto zaryzykowałeś swoje życie, bo gdyby ktoś jechał z przeciwka to byś nie przeżył kolizji...

 

 

mój błąd, nie zaprzeczam

Człowiek całe zycie sie uczy.

Ale czemu sie takim zlamasom wydaje że jak maja większy pojazd to przepisy ich nie oboiązują :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ten powrót z Draco to będziemy pamiętać doskonale... najpierw pogubiliśmy się na samym początku trasy (moja wina)

Eeeee, raczej to moja wina, bo to ja pojechałem inną trasą nie uprzedzając Cię wcześniej o moich zamiarach

 

Draco, pytam tak z Ciekawości. Jakim motocyklem jechałeś?

Już zaspokajam Twoją ciekawość: Honda Transalp :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...