Chmielaki Krasnystaw 2005r 9,10,11 września

[edzio]

Ciekaw jestem czy są jacyś chętni na wyjazd z Warszawy i okolic na chmielaki (dożynki chmielowe)do Krasnegostawu 50 km za Lublinem w kierunku na Zamość w drugi łikend września 9,10,11.My wybieramy sie ja i moja kochana na 2 czoperki może dołaczy do nas kolega trzecim.Postaramy się wyjechać we wczesnych godzinach popołudniowych w piątek żeby zająć przyzwoite miejsce na polu namiotowym nad rzeczką (darmowym).Mozna tam rozpalać ogniska,piwo za grosze,ipreza do niedzieli(muzyka przy każdym stoisku z piwem) można potańczyc,frekwencja to około 200 motorków i ponad 20 tys.ludzi.Chętnych zapraszam Edek 0226854321,506436737

[aciddrinker]

to słuszna koncepcja :-) będę jechał ale nie z Wawy, więc do zobaczenia na miejscu, i jeszcze coś... - z uwagi na bliskość do granicy (~100km) może warto rozważyć niedzielny wyskok do Lwowa (~200km), choć pomysł ma jedną wadę... wiadomo że w sobotę się gazuje trochę; ewentualnie przed imprezą czyli w piątek

[Dymo]

A no właśnie zupełnie zapomniałem o Chmielakach. Teraz muszę wybrać Bluesa w Kole albo Chmielaczki :roll: hmmmm. Pomyślę

[edzio]

Lwów jest tam cały rok a Chmielaki raz w roku,niema sensu gdziekolwiek jeżdzić a impreza nie zaczyna się w sobote tylko już w piątek więc poco to marnować taką okazje

[Kilvov]

8O w krasnymstawie, jakbym odebrał prawko do tego czasu to może się pojawię ;)

[rob_rocki]

Fakt, Edek ma rację... z tym wyjazdem do Lwowa to nie do końca dobry pomysł. W ub. roku przy wyjeździe z Krasnegostawu stały dwa radiowozy i każdy wyjeżdżający dmuchał w balonik :D .. a w końcu nie jedzie się tam popatrzyć na namioty z browarem tylko ;) ;) :)

 

Poza tym może i z Chmielaków do Lwowa jest 200km ale juz z Lwowa do W-wy jakieś 450. A 650km w jeden dzień to deko przydługa traska, biorąc pod uwagę że trzeba by jeszcze ten Lwów obaczyć 8)

 

Dla zainteresowanych:

http://www.bractwopiwne.pl/?lt=&yy=7&id=17...ang=pol&men=art

http://www.krasnystaw.pl/chmiel/chmielaki_2005.htm

 

R.

[aciddrinker]

ok przekonaliście mnie, Lwów nie Gołota... lepiej skupić się na degustacji ;)