Skocz do zawartości

Anglia 2005 - moja wyprawa :)


ukasz
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Ja rowniez jestem na wyspach... dokladniej w St. Annes kolo Blackpool. .. niestety pszylecialem tu samolotem bo nie mialbym gdzie moto zostawic ...

Macie moze jakies rady dot. szukania pracy ... bo na razie chodze, pytam wypelniam aplikation formsy .. i wsumie czekam na tel... jak to u was poszlo ??

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

byłem na M4.

A co w tym dziwnego???

 

Na nasze polskie warunki to niespotykane i dlugo sie tego nie doczekamy zeby motocylista ktos chcial zrobic jakies udogodnienie

 

Podziwiam tez Brytyjskich motocyklistow skubani tak sie przemykaja w tych korkach ze normalnie szok

 

Kudlaty ja mialem to szczescie ze nie jestem pierwszy raz i nie jestem sam - ojciec tu siedzi i u niego pracuje. Fakt praca raz dla mnie jest a raz nie - przykladowo do przyszlego tygodnia mam prace a potem mam przerwe i bede szukal czegos.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja rowniez jestem na wyspach... dokladniej w St. Annes kolo Blackpool. .. niestety pszylecialem tu samolotem bo nie mialbym gdzie moto zostawic ...

Macie moze jakies rady dot. szukania pracy ... bo na razie chodze' date=' pytam wypelniam aplikation formsy .. i wsumie czekam na tel... jak to u was poszlo ??

[/quote']

 

Aplication form... potem interview, no i sie udalo... w sumie po tygodniu mialem juz robote. Probowalem w roznych miejscach, bylem tez w lokalnym Job center, nawet sporo ofert mieli...wiekszosc z Royal Navy :D Z motocyklem tez nie jest zle... ja jechalem zupelnie na slepo i chcialem go po prostu na ulicy zostawic. Blokada kierownicy, jakies bonusowe zabezpieczenie... zalezy od okolicy na pewno, ale w mniejszych miejscowosciach tutaj nie trzeba sie chyba za bardzo martwic. W moim wypadku okazalo sie po przyjezdzie, ze w domu w ktorym sie zatrzymalem jest garaz - co prawda bez drzwi, ale przynajmniej nie pada mi na maszyne ;)

Teraz chyba juz za bardzo nie posmigam przez jakis czas - wczoraj zapoznalem sie z zawartoscia mojego portfela, obliczylem ile moge wydawac codziennie aby przezyc do pierwszej wyplaty (za dwa tygodnie dopiero ;) :P :P ) no i wyszlo na to, ze musze zaczac sie odchudzac chyba ;) A o tankowaniu juz wogole nie ma mowy do tej pory :cry: :cry: No nic, jakos to bedzie... dlugie, ciezkie dwa tygodnie :)

Relacje bede na pewno kontynuowal... fajnie, ze komus chce sie to czytac :D Dzieki za mile slowa.

3mcie sie i do uslyszenia :)

pzdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmmmm.....a ja nadal w Coventry siedze.a Oxford odwiedzilam z okazji pierwszego od miesiaca dnia off;)w ta srode wlasnie...jakbys kiedys tedy przejezdzal,to daj znac,jakbys czegos potrzebowal albo co...moj zngielski numer:7913398403u nas teraz w razie czego sporo pracy,bo otwieraja kilka duzych sklepow itd itd...poki co pozdrawiam i ide odreagowac na jakis koncercik a Ty ucaluj Suzi;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie :P

Miniony poniedzialek i wtorek mialem wolny od pracy, postanowilem wiec zakrecici sie nieco po okolicy wczoraj i wybadac lokalne srodowisko motocyklowe :D Zaczalem od wizyty w miejscowym salonie moto - krotka gadka ze sprzedawca, ktory daje mi namiary na pobliskie "bikers place". Narysowal mi mape, knajpa znajduje sie w sasiedniej wiosce, godzinka spaceru... pogoda ladna, ja nie mam co robic - ide wiec ;) Specerek calkiem przyjemny, przez pola i laki, po okolo trzech kwadransach docieram na miejsce przeznaczenia. Godzina jeszcze bardzo mloda, nic wiec dziwnego, ze pub swieci pustkami. Kupuje browarka, siadam przy barze i rozpoczynam gadke z kobieta serwujaca drinki... mowie, ze jestem z Polski, zatrzymalem sie tu na jakis czas i szukam ludzi z ktorymi mozna by posmigac po okolicy, pogadac o dwoch kolkach i takie tam... Ona wyciaga kartke i notuje mi numer telefonu do Boba, prezesa Creepy Crawlies, miejscowego klubu motocyklowego. Mowi tez, ze jezeli przyjade wieczorem, to powinienem go zastac. Koncze piwo, wracam do domu, krotka drzemka po nieprzespanej nocy i wieczorkiem wskakuje na maszyne i powracam do New Inn. Tym razem nie jest juz pusto, w srodku kilka osob przy barze saczy piwo. Podchodze i pytam o Boba - niestety, mam pecha - wlasnie sie z nim minalem. Na pocieszenie chlopaki kupuja mi piwo ;) Towarzystwo bardzo sympatyczne, spedzam troche czasu na rozmowach, dowiaduje sie wielu ciekawych rzeczy - podobno w okolicy jest sporo podobnych pubow motocyklowych, co weekend sa duze imprezy trwajace do bialego rana ("zaluj, ze cie nie bylo w ostatnia sobote - wtedy to sie dzialo"... no coz, nie wiedzialem :D ), odbywa sie mnostwo zlotow itp. Miejsce ma swietny klimat i postanawiam tam wpadac najczesciej jak sie da... w koncu to zaledwie kilka mil od miejsca, gdzie mieszkam. W czwartek jest jakies cotygodniowe spotkanie ekipy CC i wtedy tez mam sie tam stawic i pogadac. Zobaczymy jak to bedzie, w kazdym razie wszystko to co wczoraj odkrylem napawa mnie bardzo optymizmem ;)

Zdjecia jakies wrzuce na pewno, musze tylko pamietac i aparat ze soba do biblioteki zabrac, zeby je zrzucic ;)

Mycha: Suzi ucaluje na pewno, a Ty nastepnym razem daj znac jak bedziesz tak blisko, to sie zgadamy i podjedziemy do jakiejs motocyklowej knajpy ;) Btw. przyjechalas tu na moto?? Jezeli tak, to koniecznie trzeba gdzies smignac ;)

 

pozdro!

 

[ Dopisane: Sobota Lipiec 23, 2005 9:45 am ]

W czwartek, zaraz po pracy, wskoczylem w skory, wyciagnalem z garazu Suzi i wyruszylem na zaplanowane spotkanie do New Inn. Godzina jeszcze wczesna, niemniej w pubie bylo juz kilka osob. Siadlem przy barze, zamowilem sok jablkowy :oops: i powoli go saczac oczekiwalem na rozwoj wydarzen. Klimat tego miejsca jest po prostu fantastyczny: akcenty motocyklowe w kazdym miejscu, w sali przy scianie stoi stary triumph, wszystko oprawione odpowiednia muzyka ;) No i ta atmosfera, wyglada na to, ze starzy bywalcy sa niemal jak rodzina... niemniej nie robia mi zadnych problemow, zostalem przyjety bardzo milo i zyczliwie. Wiele osob przyjechalo na maszynach, niemniej z wyjatkiem mnie nikt tu sobie nie zaluje zlocistego napoju... koncze wiec szybko butelke soku i zamawiam to, co wszyscy ;) Rozmowy powoli sie rozkrecaja, poznaje Andy`ego i Boba, zalozycieli klubu. Opowiadaja mi mniej wiecej co i jak, zapraszaja na wspolne wypady. Rozmawiamy o motocyklach, roznicach pomiedzy UK a Polska... jestem tydzien przed wyplata i niemal kompletnie splukany, ale caly czas jest czym przeplukac gardlo podczas gadki, trudno jest odmowic nowym znajomym ;) Przyjazna atmosfera wciaga takze i mnie, jest naprawde fajnie - nareszcie spotkalem tu ludzi ktorych laczy ta sama pasja ;)

Podchodzi do mnie Andy i mowi, ze razem z Dave`em jada do Witney - pyta, czy jade z nimi. Biore ze stolu kurtke, kask i wychodzimy. Andy dosiada pieknego, customowego Triumpha Speed Triple skrzyzowanego z Kawasaki ZX9R, Dave ma czerwona kawe GPZ. Oni ruszaja przodem, ja zaraz za nimi... dzizaaaas, czy to wyscigi jakies? 8O Jest juz zupelnie ciemno, chlopaki prowadza mnie nieco na okolo nieznana mi trasa, mknac waskimi, kretymi, wiejskimi drogami z predkosciami przekraczajacymi kilkukrotnie granice wyznaczone nie tylko przez kodeks drogowy, ale takze przez zdrowy rozsadek... udaje mi sie jakos utrzymac za nimi, chociaz kilka razy w zakretach jest naprawde goraco. Wjezdzamy do Witney - ulice sa puste, Dave zjezdza na bok i daje mi znak, zebym wjechal pomiedzy niego a Andy`ego. Odkrecam gaz i przyspieszam goniac za oddalajacym sie Tryplem... blad - Andy wlacza kierunkowskaz i skreca w prawo na rondzie... zaraz, zaraz... skad tu sie wzielo to rondo? 8O Wciskam obydwa hamulce - przod w suzi jest slabiutki, za to tylnim bez problemu da sie zablokowac tylne kolo... zbyt latwo, motocykl z piskiem opony obraca mi bokiem, odpuszczam hebel - zarzuca mnie na druga strone i podbija tyl tak, ze tylek traci kontakt z kanapa. Odpuszczam i przelatuje przez rondo na wprost... gdyby cos tam jechalo, zostalaby ze mnie mokra plama. Zatrzymuje sie kilkadziesiat metrow dalej i zawracam. Dave stoi na srodku ronda, patrzy na mnie i z niedowierzaniem kreci glowa... jakim cudem utrzymalem sie na kolach - nie wiem sam. Dojezdzamy do centrum miasta, zostawiamy motocykle i udajemy sie do pubu. Chlopaki zapraszaja mnie na sobote (znaczy sie dzisiaj) na impreze, z okazji slubu ich znajomego... oraz na niedziele, na comiesieczne spotkanie klubowe. Szykuje sie zabawa ;)

3mcie sie!

pozdro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ufff dotarlem do konca , trzeba przyznac ze fajnie sie czyta. :evil:

Ja natomiast dla odmiany siedze w Szwecji , na dodatek na wyspie 25 km od Goteborga.

Tereny piekne,same domy,jachty,moto i szwedki ;)

Maszyn tu jest sporo ,co drugi katamaran to volvo lub saab.

Calkiem , calkiem , ludzie sie nei spiesza i sa calkiem mili.

Na razie staram sie wkrecic na jakas impreze jachtowa :P

Zobaczymy co dalej, jeden z tutejszych inzynierow( tzn ja jestem napraktykach i montuje fixture-y do xc90 i v70) dal mi posmigac na Xt600,jezdzilem pierwszy raz wiec calkiem, calkiem.

Tutejszy szef ma 540 konne Porsche i nowiutkiego H-D , chyba nie smigany stoi w firmie caly czas , ale usiasc nawet nei mozna bo alarm miga.Jeszcze czeka mnei rozmowa z szefem na temat jego sprzetu.

Przyznam troche ze bardziej kusi mnie te 4 kola niz ta kobyla 8)

Predkosci za wielkie tu nie sa 50 w miescie , 70 na obwodnicy.

Ale tu na wsypie nie ma policji :) tylko przybywa co jakis czas promem , wiec wtedy wlasciciel stacji opuszcza flage do polowy :P

wcale tu tak grzecznie nei jezdza.... ;)

Wychodzisz na ulice i slyszysz ryk silnika zolta TLR wyprzedza jakiegos tam v8 Mustanga az sie krew gotuje :D

Mialem ubaw jak widzialem jednego na pseudo chooperze czy jak sie to nazywa , w kazdym razie przednie kolo byulo 2 m od siedzenia.

Tylkiem byl na podporzadkowanej a przednim kolem na srodku skrzyzowania.

Pozyjemy zobaczymy ;)

 

Pozdrowiona dla ziomali w kraju i zagranica

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ukasz swietna relacja czyta sie jednym tchem, masz talet do pisania,

pisz szybko jak bylo w sobote i niedziele,

ja tez jestem za granica tylko w Chicago,

dodam ze wiekszosc motocylki jezdzacych to H-D, japonie spotyka sie raczej tylko w Chicago, a w miejscach turystychnych to wiekszosc to H-D, czasami BMW i GL.

Trzymaj sie i pisz dalej.

Ps robicie Mcskwary :)

www.sokolriders.com

--- jezdze bo lubie ---

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HEJ

Ja niestety zyje w monotoni :( praca jedzenie spanie praca... (zycze wszystkim takiej monotoni i duzo $ lub £, oiro tez moze byc)

Niedawno namierzylem Kawasaki - Zygzaka na polskich blachach kolo mieszka niedaleko mnie tyle ze jak jade do pracy to jest przed 7 wiec za wczesnie zeby podjechac zagadac a jak wracam to zupelnie nie po drodze przez te cholerne korki. No ale mam nadzieje ze jeszcze z kolesiem bede mial okazje pogadac.

Mam juz namiary na (podobno) dobry serwis Kawasaki - niebawem odstawie tam sprzeta na pozadne regulacje w zamian za dobra droge :)

Niesty zaczelo mi brzeczec cos w wydechu i mnie to strasznie wku...

 

Pozdrawiam i zycze wszystkiego najlepszego

a ukasz napisz do mnie na PW jak bedziesz chcial wpasc do ACE

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie :)

W sobote prosto z biblioteki udalem sie do pracy... kolejne 8 godzin serwowania podlego zarcia. Niektorzy z moich znajomych siedza tu juz od kilku miesiecy, ja po dwoch tygodniach mam absolutnie dosc calego tego interesu... Stoje przy kasie i odliczam minuty dzielace mnie od godziny 20, kiedy to w koncu bede mogl opuscic swoje stanowisko. Rzucilbym ta robote juz dawno, gdyby nie to, ze wraz z nia stracilbym takze miejsce do spania... dla mnie i dla Suzi.

W koncu nadchodzi :( Zmeczony, ale pelen wiary w nadchodzacy wieczor udaje sie do domu. Chwila relaksu, odpoczynek przy kartach, obiadek przyrzadzany na szybko, ale zaspokajajacy glod wielokrotnie lepiej niz wszystko to, co podjadam w pracy... no i telefon... rozmowa krotka, tresciwa... odkladam sluchawke, nastroj padl. Nie mam wlasciwie na nic ochoty, ale siedzenie w domu dobija mnie najbardziej. Wskakuje w skory, odpalam Mala i uderzamy na trase. Wiem, ze wyjezdzajac na ulice wszelkie emocje powinno sie zostawic w domu, niemniej akurat dzisiaj motocykl jest jedynym sposobem wyladowania narastajacego we mnie wku**ienia. Smigam troche po miescie... szybko... za szybko, jade "po europejsku", czesciej trzymam sie prawej niz lewej krawedzi drogi. Wyjezdzam z Witney i pozwalam kretej wiejskiej drodze zaprowadzic sie do miejsca, gdzie mam nadzieje odnalezc troche wytchnienia rozmawiajkac z ludzmi pochlonietych przez ta sama pasje. Przed Crawley Inn siedzi calkiem spora grupa... rozmowy, smiechy, gra muzyka... parkuje Suzi obok innych motocykli i nieco niepewnym krokiem kieruje sie w strone stojacych przed pubem stolikow. Ktos z tlumu dostrzega mnie, wstaje i przyjaznym gestem zaprasza do dolaczenia sie do zabawy. Kilka osob poznalem juz wczesniej, wiele nowych poznaje dopiero teraz - w tym presidenta klubu Creepy Crawlies, Boba. Zostaje przyjety bardzo sympatycznie - jak sie okazuje wiekszosc osob slyszala juz opowiesc o moim przejezdzie przez rondo w poslizgu :oops: :oops: Na stojacym obok roznie nad ogniem obraca sie sporych rozmiarow cielak, napoczety juz tu i owdzie przez zglodnialych imprezowiczow :( Bob wrecza mi do reki talerz oraz potezny noz i zaprasza do czestowania sie - pycha ;) Wieczor spedzam na rozmowach, poznaje wielu naprawde ciekawych ludzi. Na niedziele planowane jest spotkanie klubowe, na ktore jestem zaproszony. Niestety, po poludniu musze byc w pracy, umawiam sie wiec, ze podjade o 14 na godzinke... jak sie jednak okazuje, bo sobotniej balandze wiele osob nie dalo jednak rady stawic sie o tak wczesnej porze :P Na dodatek pada deszcz... cholerna angielska pogoda, ktora jednak nie przeszkodzila Rossiemu tego samego dnia odniesc w tym kraju zwyciestwa ;) Eeech, tak bardzo chcialem tam byc i zobaczyc to na wlasne oczy... ale coz zrobic, jezeli w kieszeni mam niecale dwa funty, ktore musza pozwolic mi przetrwac do czwartkowej wyplaty... na szczescie to juz calkiem niedlugo, na dodatek piatek i sobota to dla mnie dni wolne... tak wiec zabieram Mala i uderzamy gdzies na trase, aby przez weekend nabrac sil na kolejne dwa tygodnie serwowania hamburgerow :P

Musze konczyc, bo zamykaja biblioteke :(

3mcie sie cieplo!

pozdro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...