Skocz do zawartości

Krótka wycieczka i forumowe mini spotkanie


Major87
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Niedawno wróciłem do domu po kilku godzinach ujeżdżania Suzi.

Plan dnia był generalnie prosty. Jazda do IZO i Michała, odebranie przesyłki i powrót do domu. I w sumie tutaj prostota się skończyła. Przed wyjazdem doszły jeszcze zakupy u mnie na wsi i różne inne kombinacje, przez co mój wyjazd był nieco opóźniony. Google maps pokazywało trasy do około 220-230 mil w obie strony.

No ale w końcu zaczęła się jazda. Zatankowałem jeszcze u siebie - za kosmiczne 5 funa, kilka minut później wypinałem podpinkę z kurtki - było tak gorąco, że nie dało się wytrzymać. Wyjechałem z wioski i po kilku milach trząsłem się z zimna, bo jednak dość konkretnie wiało, a ja mądry jeszcze pootwierałem wentylację :).

Droga była nieco inna tym razem, przywykłem już do wąskich i krętych, średniej jakości asfaltów. Tym razem jednak jechałem głównymi drogami A, o dobrej nawierzchni, szerokich pasach, łagodnych zakrętach. Było na swój sposób przyjemnie, ale z drugiej strony po prostu nudno. Suza trzymała się dzielnie przez całą drogę, 9.5k rpm na piątce większość czasu.

Zrobiłem po drodze kilka przerw, na papierocha i picie, choć i krzaki były przydatne :P. Strzeliłem też kilka fotek, ale daruję sobie wrzucanie większości, bo są praktycznie takie same...

17192249785_039daefa2c_c.jpg


Gdzieś na wysokości Birmingham zaczęły się jaja. A to GPS zgubił sygnał, a to ja przegapiłem zjazd, pojeździłem nawet trochę w kółko i takie tam. Trasa nieco mi się przez to wydłużyła. W międzyczasie zrobiłem jeszcze chyba dwie przerwy, zanim dojechałem na miejsce.

16984836397_855da946d7_c.jpg


W końcu udało mi się zaparkować na - jak myślałem - właściwej ulicy. Jak się okazało, GPS tylko odrobinę się pomylił, ale na szczęście pomogła mi się odnaleźć pewna słodka panna zaczepiona na mieście. W klasyfikacji Michała to tak max 2 fale :).

Chwilę później już parkowałem pod domem IZO i w końcu mogłem się normalnie rozprostować. Licznik dzienny po tym odcinku pokazywał z tego co pamiętam 178 mil. Cholernie się opłacało - w końcu, po ponad pięciu latach mogłem zapalić ulubionego papierocha

17006105719_9002ee0982_c.jpg

Posiedzieliśmy, pogadaliśmy, chłopaki popili piwko i trochę po 18 zacząłem się zbierać do domu. Dawno nie jeździłem taki kawał po ciemku, a moim lipnym przednim światłem wolałem tego uniknąć. Niestety kolorowo być nie mogło i GPS znowu się pogubił. Ja nie byłbym sobą, gdybym też czegoś nie wywinął - wylądowałem na autostradzie, na szczęście policja mnie nie zatrzymała. Wygrałbym co najmniej 3 pkt i 100 mandatu.

Po kilkunastu minutach zjechałem z M i trza było dosyć kawał nadrobić :). W tym czasie Suza zaczęła jakoś dziwnie szarpać. Długo się nie zastanawiałem czemu, bo zgasła z powodu braku paliwa. Przekręciłem kranik na rezerwę i dotoczyłem się do stacji, gdzie zalałem do pełna. Dalsza jazda przebiegała raczej bezproblemowo, jakieś 20 mil od domu padł mi prędkościomierz i wskazówka za nic nie chciała przekroczyć 35mph, ale to już drobnostka. Oczywiście nie zdążyłem przed zmrokiem i przez dość spory odcinek było ciemno jak w dupie.

 

Wjechałem do siebie na wioskę, podjechałem pod dom i puknąłem w okno, żeby moja panna otwarła mi furtkę od tyłu. Chyba jednak nie dosłyszała o co mi chodziło, bo otwarła to cholerne okno. Na szczęście ciągle miałem kask na głowie, bo nos miałbym nastawiany :).


Ogólnie jazda była bardzo udana. Ładna pogoda, sucho, słonecznie, tylko wiatr troszkę przeszkadzał. W drodze powrotnej podmuchy były już na tyle silne, że kilka razy mnie przestawiło na pasie, ale też nic nadzwyczajnego. Trasa nieco jednak się wydłużyła, licznik przebiegu dziennego zatrzymał się w kuchni na 340 milach. Chyba coś musiałem nieźle spieprzyć po drodze :D.

Michał - bardzo dziękuję za przywiezienie mi tych fajek. Od początku mojego pobytu tutaj prosiłem znajomych i za każdym razem ku*wa zapomnieli.

IZO - dzięki wielkie za zaproszenie. Zajebiście było Was poznać osobiście. Następnym razem trza będzie już coś wychlać razem :). Jak już dopadniesz jakąś 125 - wal do mnie, miejsca w kuchni na trzecie moto starczy, spać gdzie jest, można balować :D Michał, Ty też oczywiście, ba, jak Wam się chce, możecie dojechać pociągiem :D

Aha, tu jeszcze nasza samojebka

16984857497_95543038a4_c.jpg

Michał ma nawet taką nieprzyciętą.

To chyba by było wszystko. Ogólnie kapitalny dzień z zajebistą ekipą :D. Nie rozjechało mnie też żadne ciężarowe Volvo, co można uznać za swojego rodzaju szczęście/sukces :D


Pozdro
Tomek

 

"Suzuki maj motór maj lajf"
En-125 2a '05 | GPZ500S '89 | Bandit 600N '97 | ZX-6R '96 | En-125 2a '05

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeden lysy, drugi w peruce a trzeci w okolarach, widze, ze tylko mnie tam brakuje :icon_mrgreen:

 

Major, kurde, przynajmniej trzeba bylo napisac who is who !

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Quanti - moto może i nie za małe, Suza trzymała się dzielnie, ale nie mam jeszcze pełnego prawka, więc mi na autostrady nie wolno :). No cóż, zdarzyło się nie pierwszy raz, jak do tej pory bez niebieskich świateł w lusterkach...

KS, faktycznie, zapomniałem napisać kto jest kto :P. Janosikkk podał właściwą kolejność.


Spotkakno było kapitalne, trza będzie zrobić następne jakoś niedługo, może tym razem nawet większe? :D

"Suzuki maj motór maj lajf"
En-125 2a '05 | GPZ500S '89 | Bandit 600N '97 | ZX-6R '96 | En-125 2a '05

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...