Premo23 Opublikowano 7 Czerwca 2011 Udostępnij Opublikowano 7 Czerwca 2011 Mam tylko nadzieje ze pogoda bedzie...bo nadaja burze.Tak czy siak wyjezdzam ok 4.30 rano w niedziele-oczekujcie mnie w poludnie u Piotrka.Jakby cos sie dzialo bede dzwonil-Do Zobaczenia :cool: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość robert73 Opublikowano 7 Czerwca 2011 Udostępnij Opublikowano 7 Czerwca 2011 Tu wlasnie burze sie powoli koncza od poniedzialku ma byc juz ladnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
piotrekt23 Opublikowano 7 Czerwca 2011 Udostępnij Opublikowano 7 Czerwca 2011 Mam prosbe do ekipy przyjezdzajacej w sobote, potwierdzcie prosze o ktorej +- macie zamiar pojawic sie u mnie. Przypominam, ze mozna juz dzwonic na tel polski, jednak zastac mnie pod tym numerem to mniej wiecej tak jakby trafic te przyslowiowaa juz 6-stke w totka... w dwoch losowaniach pod rzad :icon_biggrin: ... forum sprawdzam codziennie wieczorem. narazie! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kaman_ Opublikowano 8 Czerwca 2011 Udostępnij Opublikowano 8 Czerwca 2011 Piotrek-ja wpadnę do ciebie w niedziele razem z Kubą ok 12.Z Warszawy ruszam w sobotę na Wrocław ok godz. 10 i dalej doJeleniej. Grucha, może ci pasuje taka godzina, może być nawet 11-12 to bysmy razem do wroclawia dojechali. Ja ruszam z białołęki, jakby co daj nr na priva Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
grucha_75 Opublikowano 8 Czerwca 2011 Udostępnij Opublikowano 8 Czerwca 2011 Piotrek-ja wpadnę do ciebie w niedziele razem z Kubą ok 12.Z Warszawy ruszam w sobotę na Wrocław ok godz. 10 i dalej doJeleniej. Grucha, może ci pasuje taka godzina, może być nawet 11-12 to bysmy razem do wroclawia dojechali. Ja ruszam z białołęki, jakby co daj nr na privaKaman, moje plany sie zmienily i ruszam z Krynicy Morskiej :OPlanowany start raniutko, ale nie wiem, czy dam rade przez cala Polske na raz przejechac...Do zobaczyska w Nowej Rudzie! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
baca deauville Opublikowano 8 Czerwca 2011 Autor Udostępnij Opublikowano 8 Czerwca 2011 Hej. Ja przylatuję do Rudy w sobotę, na podwieczór będę. Kumplowi rozsypał się motocykl i jak do piątku nie znajdzie oryginalnej pokrywy filtra oleju w drag starze to walę sam.Adres mam więc trafię Piotrek do Ciebie. Szerokiej Panowie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kaman_ Opublikowano 9 Czerwca 2011 Udostępnij Opublikowano 9 Czerwca 2011 Znalazłem Kemping w miejscowości Tasch, niedaleka Zermatt. Jeździ z tego miejsca pociąg a potem kolejka linowa na szczyt Matterhorn - najsłynniejszy i najwyższy szczyt Europy, podobno genialne wrażenia. Na szczycie jest jaskinia w lodowcu, temperatura -5. Myślę, że to mógłby być nasz wspólny punkt docelowy, skąd reszta ekipy poleciałaby do Rzymu. To całkiem niedaleko na południe od przełęczy Grimsellpass i Bernardinio, które mamy w planach.Cena za moto na kempingu w Tasch to 3 Franki. Kart kredytowych nie przyjmują.Do zobaczenia w niedzielę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość robert73 Opublikowano 9 Czerwca 2011 Udostępnij Opublikowano 9 Czerwca 2011 (edytowane) Znalazłem Kemping w miejscowości Tasch, niedaleka Zermatt. Jeździ z tego miejsca pociąg a potem kolejka linowa na szczyt Matterhorn - najsłynniejszy i najwyższy szczyt Europy, podobno genialne wrażenia. Na szczycie jest jaskinia w lodowcu, temperatura -5. Myślę, że to mógłby być nasz wspólny punkt docelowy, skąd reszta ekipy poleciałaby do Rzymu. To całkiem niedaleko na południe od przełęczy Grimsellpass i Bernardinio, które mamy w planach.Cena za moto na kempingu w Tasch to 3 Franki. Kart kredytowych nie przyjmują.Do zobaczenia w niedzielęNajwyzszy i najslynniejszy szczyt europy to Mont Blanc 4810 m.n.p.m. I tam mozna sie dostac tylko pieszo pod okiem przewodnika. A Matterhorn to chyba najwyzsza gora Szwajcarii o ile dobrze pamietam. Edytowane 9 Czerwca 2011 przez robert73 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kaman_ Opublikowano 9 Czerwca 2011 Udostępnij Opublikowano 9 Czerwca 2011 Masz rację :matterhorn ma 4478m. Na ponad 3 tys da się wjechać koleją, podobno genialne miejsce, mount blanc podobno widać i kilka innych szczytów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
sydney7725 Opublikowano 10 Czerwca 2011 Udostępnij Opublikowano 10 Czerwca 2011 Cześć Piotrek , czy coś wiadomo z tym numerem telefonu.Rano ruszam może do tej pory coś wymyślisz? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość robert73 Opublikowano 16 Czerwca 2011 Udostępnij Opublikowano 16 Czerwca 2011 (edytowane) Chlopaki niezle smigaja. Wlasnie dzis spali u mnie i z samego rana pogonili w kierunku Rzymu, mieli jeszcze zachaczyc o wodospady w Terni. Z opowiesci wynika ze maja calkiem fajne przygody, mysle ze po powrocie bedzie calkiem fajne sprawozdanie :buttrock: Zapomnialem dodac ze moj maly garaz pomiescil nawet wszystkie moto. Edytowane 16 Czerwca 2011 przez robert73 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kaman_ Opublikowano 19 Czerwca 2011 Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2011 (edytowane) Wyjechało nas z Polski ośmiu w niedzielę około 14. Do czeskiego przepięknego Krumlowa dojechaliśmy wieczorem i po zwiedzaniu miasteczka i wypiciu 16 piw (razem oczywiście) spędziliśmy tam nocleg w motelu sportowym. Rano ruszyliśmy w kierunku Zeel Am See i to było kilkaset kilometrów w ścianie deszczu. Po dwóch godzinach szukania noclegu z wodą w butach i przemoczonych nawet ubraniach przeciwdeszczowych znaleźliśmy nocleg w prywatnym domu za 18e ze śniadaniem. Rano nadal wszystko było mokre, padał deszcz i prognozy na następny tydzień zapowiadały deszcze i burze w Alpach. To wymusiło zmianę planów. Grucha, Kuba i ja postanowiliśmy twardo jechać w Alpy i choćby nawet w największym deszczu zaliczyć przynajmniej jedną przełęcz. Reszta ekipy postanowiła ruszyć do Włoch, licząc na lepszą pogodę, ewentualnie zaliczyć przełęcze później. Tu się rozstaliśmy.Ruszyliśmy w kierunku Inssbrucka, docelowo - miasteczko Bormio we włoskich alpach i pierwsza przełęcz Passo de Stelvio. Po przejechaniu 20 km zaczęła się piękna pogoda, zrobiło się widno i czasami było nawet za gorąco. Jak wyglądają Alpy nie będę się rozpisywał, bo tego nie da się opisać. Przytłaczają swoim ogromem i pięknem. Pierwsza przełęcz to sport ekstremalny-Stelvio. około 50 mega ciasnych agrafek pod górę przez 14 km, cały czas na 1 i 2 biegu (to jedna z krótszych przełęczy). Biorąc zakręt nie masz pojęcia, czy coś jedzie w dół na czołowe, bo różnica poziomów w zakrętach jest tak duża, że nic nie widać. Nie polecam podjazdu tą stroną na goldwingu czy dużym chopperze-gleba mocno prawdopodobna. Szczęśliwie docieramy na szczyt, robimy foty, spotykamy parę Polaków z Ciechanowa na V-stromie. Nocujemy w Torino, następnie w Airolo i potem Wassen. W sumie mając genialną pogodę przejechaliśmy przez najtrudniejszą, ale zdecydowanie nie najładniejszą Stelviopass (Umbrailpass), oraz oszałamiające widokami i cudowną kombinacją ciasnych i szybkich zakrętów Livignopass, Berninapass, Malojapass, Splugenpass, San Bernardino, St Gottard, Furkapass i Sustenpass. Na Sustenpass okazało się, że w chłodnicy Kawy Kuby jest dziura. Alpejskie miasteczka-nigdzie prawie nie da się płacić kartą, stacje benzynowe są samoobsługowe a na większych można kupić tylko coca-colę. Mimo wszystka udało się znaleźć warsztat, gdzie sprzedano nam płyn do chłodnicy w butlach po wodzie mineralnej oraz uszczelniacz do chłodnic. Następnego dnia po 12 awarię mamy z głowy i ruszamy w kierunku Polski. O godzinie 23 z minutami i przejechaniu 1100 km jesteśmy w Polsce. Mamy chęć jechać jeszcze do Warszawy, ale że jest ciemno jak w d...., z rozsądku nocujemy w jakiejś miejscowości w której panuje klimat jak w słynnym filmie Arizona. Następnego dnia leje od rana, o 14 parkuję moto w garażu w Warszawie.Wyprawa trwała równe siedem dni, podczas niej przekroczyliśmy granicę 9 razy, przejechaliśmy 10 zachwycających widokami przełęczy spędzając na motocyklach około 8-11 godzin dziennie, zrobiliśmy setki zdjęć. Jeśli ktoś się zastanawia czy tam jechać - nie ma nad czym. Założyć gmole i crashpady na moto, nastawić się na płacenie raczej gotówką, zabrać zatyczki do uszu i komplet przeciwdeszczowy, aparat fotograficzny i w drogę-nie ma piękniejszych miejsc w Europie. Edytowane 19 Czerwca 2011 przez Kaman_ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Syrek Opublikowano 19 Czerwca 2011 Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2011 Bede tam za 2 tygodnie :icon_mrgreen: Jak wam wyszło cenowo, tak nie mniej, ni wiecej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
k_u_b_a Opublikowano 19 Czerwca 2011 Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2011 Tak na szybko to wychodzi mi 2300 ale nie widzę jeszcze obciążeń na rachunku z drogi powrotnej. Nie powinno być więcej jak 350PLN razem z hotelem w PL, za który płaciliśmy gotówką. Przejechane ponad 4tys km, ani razu nie rozkładałem namiotu - sprzęt biwakowy zajął mi 1/3 miejsca.Dodatkowy koszt na awarię chłodnicy 26€ (uszczelniacz + 3l koncentratu)Trzymam kciuki za resztę chłopaków, czekam na ich relację. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kaman_ Opublikowano 19 Czerwca 2011 Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2011 Mi na szybko wychodzi 2200 zł licząc noclegi, paliwo i jedzenie oraz winiety, ale nie liczę kosztów przygotowania motocykla, czyli normalny przegląd. Zużycie paliwa wyjdzie znacznie poniżej normy-pod górkę więcej niż przeciętnie, ale w dół prawie nic. Jeśli normalnie pali ci 5L, to na przełęczach wyjdzie może nawet poniżej 4 średnia. Warto kupić winiety w Szwajcarii-jest to wydatek niemały, ale autostrady tez tam się wiją jak wąż, są widokowe i trudno z nich nie skorzystać, lecąc np. po przejechaniu przełęczy Bernardinio do przełęczy Gotarda. Jeden nocleg mniej tak oszczędzasz i zwraca się koszt winiety-za jej brak mandat ok 500 zł.Najmniej przydatna rzecz - namiot. Zajmuje połowę bagażu, a za kilka euro w różnicy w cenie miejsca na trawie i zimna masz dach nad głową, łóżko i śniadanie oraz gorący prysznic.Radzę jechać przez Niemcy - wtedy wyjeżdżając rano da się dojechać do Szwajcarii do Airolo w jeden dzień. My zrobiliśmy ta trasę od 12:00 do 23.Kuba i Grucha-fajnie i bezpiecznie się z wami jechało, dzięki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.