Skocz do zawartości

Kaman_

Forumowicze
  • Postów

    31
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kaman_

  1. Kaman_

    Złośliwe radary

    Niektórym sie wydaje, że prawo konstruuja debile i glupie tlumaczenia o tym, ze naszym moto kierowal ktos z afryki oszczedzi nam mandatu. policjant, ktory rozlicza takie sprawy ma ich dziesiatki dziennie i cwaniackie pomysly ma juz wszystkie przerobione po sto razy i jak wam odpusci, to tylko dlatego, ze mu sie nie bedzie chcialo wnikac. Opcje: mandat i punkty, niewskazanie i mandat za 500, wskazanie trzech kolegow z afryki-pokicjant was poucza o 3 latach odsiadki za sjkadanie falszywych wyjasnien, przesluchuje was i sprawa trafia do sadu. A jak ktos nie przyjal mandatu i potem jezdzil do sadu to juz wie, ze lepiej mandat przyjac i miec to z glowy. Zreszta-jak zapier....sz 150 w terenie zabudowanym, to bierz odpowiedzialnosc na klate. Dodam, ze zdarzylo mi sie zaplacic mandat.
  2. Widzę Baca na ostatnich fotach, ze jednak nie odpusciliscie przełęczy wkosko szwajcarskich i san bernardinio oraz stelvio (pewnie tez splugenpass) zaliczone macie. Dzieki za koszulki i motywacje do tej podrozy. Za rok mam chec zobaczyc mountblanc. Pozdrawiam cala ekipe.
  3. W Austrii ciężko o nocleg i dobrą pogodę. To nie sezon i pensjonaty zamknięte, na kempingach nie maja niby miejsc w domkach a stoją one puste. Nie pracuje widocznie jeszcze ich obsługa. Za miejsce pod namiot chcą 10 euro i rano wstajesz połamany i zmarźnięty. Za pokoje ze śniadaniami i gorącą wodą płaciliśmy od 18 do maksymalnie 35 euro.Średnio za 20-25 euro masz nocleg pod dachem. W Szwajcarii też nocowaliśmy w pensjonatach, choć tam mijaliśmy wiele fajnych kempingów z domkami. Jak masz dobrą mapę to będą pozaznaczane. Kasa - tam gdzie się udaliśmy prawie nigdzie nie można było płacić kartą, choć stacje benzynowe często były samoobsługowe na kartę. Wszędzie można płacić w euro, ale w Szwajcarii należy liczyć się z tym, że wydadzą ci już we frankach.
  4. Mi na szybko wychodzi 2200 zł licząc noclegi, paliwo i jedzenie oraz winiety, ale nie liczę kosztów przygotowania motocykla, czyli normalny przegląd. Zużycie paliwa wyjdzie znacznie poniżej normy-pod górkę więcej niż przeciętnie, ale w dół prawie nic. Jeśli normalnie pali ci 5L, to na przełęczach wyjdzie może nawet poniżej 4 średnia. Warto kupić winiety w Szwajcarii-jest to wydatek niemały, ale autostrady tez tam się wiją jak wąż, są widokowe i trudno z nich nie skorzystać, lecąc np. po przejechaniu przełęczy Bernardinio do przełęczy Gotarda. Jeden nocleg mniej tak oszczędzasz i zwraca się koszt winiety-za jej brak mandat ok 500 zł.Najmniej przydatna rzecz - namiot. Zajmuje połowę bagażu, a za kilka euro w różnicy w cenie miejsca na trawie i zimna masz dach nad głową, łóżko i śniadanie oraz gorący prysznic. Radzę jechać przez Niemcy - wtedy wyjeżdżając rano da się dojechać do Szwajcarii do Airolo w jeden dzień. My zrobiliśmy ta trasę od 12:00 do 23. Kuba i Grucha-fajnie i bezpiecznie się z wami jechało, dzięki.
  5. Wyjechało nas z Polski ośmiu w niedzielę około 14. Do czeskiego przepięknego Krumlowa dojechaliśmy wieczorem i po zwiedzaniu miasteczka i wypiciu 16 piw (razem oczywiście) spędziliśmy tam nocleg w motelu sportowym. Rano ruszyliśmy w kierunku Zeel Am See i to było kilkaset kilometrów w ścianie deszczu. Po dwóch godzinach szukania noclegu z wodą w butach i przemoczonych nawet ubraniach przeciwdeszczowych znaleźliśmy nocleg w prywatnym domu za 18e ze śniadaniem. Rano nadal wszystko było mokre, padał deszcz i prognozy na następny tydzień zapowiadały deszcze i burze w Alpach. To wymusiło zmianę planów. Grucha, Kuba i ja postanowiliśmy twardo jechać w Alpy i choćby nawet w największym deszczu zaliczyć przynajmniej jedną przełęcz. Reszta ekipy postanowiła ruszyć do Włoch, licząc na lepszą pogodę, ewentualnie zaliczyć przełęcze później. Tu się rozstaliśmy. Ruszyliśmy w kierunku Inssbrucka, docelowo - miasteczko Bormio we włoskich alpach i pierwsza przełęcz Passo de Stelvio. Po przejechaniu 20 km zaczęła się piękna pogoda, zrobiło się widno i czasami było nawet za gorąco. Jak wyglądają Alpy nie będę się rozpisywał, bo tego nie da się opisać. Przytłaczają swoim ogromem i pięknem. Pierwsza przełęcz to sport ekstremalny-Stelvio. około 50 mega ciasnych agrafek pod górę przez 14 km, cały czas na 1 i 2 biegu (to jedna z krótszych przełęczy). Biorąc zakręt nie masz pojęcia, czy coś jedzie w dół na czołowe, bo różnica poziomów w zakrętach jest tak duża, że nic nie widać. Nie polecam podjazdu tą stroną na goldwingu czy dużym chopperze-gleba mocno prawdopodobna. Szczęśliwie docieramy na szczyt, robimy foty, spotykamy parę Polaków z Ciechanowa na V-stromie. Nocujemy w Torino, następnie w Airolo i potem Wassen. W sumie mając genialną pogodę przejechaliśmy przez najtrudniejszą, ale zdecydowanie nie najładniejszą Stelviopass (Umbrailpass), oraz oszałamiające widokami i cudowną kombinacją ciasnych i szybkich zakrętów Livignopass, Berninapass, Malojapass, Splugenpass, San Bernardino, St Gottard, Furkapass i Sustenpass. Na Sustenpass okazało się, że w chłodnicy Kawy Kuby jest dziura. Alpejskie miasteczka-nigdzie prawie nie da się płacić kartą, stacje benzynowe są samoobsługowe a na większych można kupić tylko coca-colę. Mimo wszystka udało się znaleźć warsztat, gdzie sprzedano nam płyn do chłodnicy w butlach po wodzie mineralnej oraz uszczelniacz do chłodnic. Następnego dnia po 12 awarię mamy z głowy i ruszamy w kierunku Polski. O godzinie 23 z minutami i przejechaniu 1100 km jesteśmy w Polsce. Mamy chęć jechać jeszcze do Warszawy, ale że jest ciemno jak w d...., z rozsądku nocujemy w jakiejś miejscowości w której panuje klimat jak w słynnym filmie Arizona. Następnego dnia leje od rana, o 14 parkuję moto w garażu w Warszawie. Wyprawa trwała równe siedem dni, podczas niej przekroczyliśmy granicę 9 razy, przejechaliśmy 10 zachwycających widokami przełęczy spędzając na motocyklach około 8-11 godzin dziennie, zrobiliśmy setki zdjęć. Jeśli ktoś się zastanawia czy tam jechać - nie ma nad czym. Założyć gmole i crashpady na moto, nastawić się na płacenie raczej gotówką, zabrać zatyczki do uszu i komplet przeciwdeszczowy, aparat fotograficzny i w drogę-nie ma piękniejszych miejsc w Europie.
  6. Masz rację :matterhorn ma 4478m. Na ponad 3 tys da się wjechać koleją, podobno genialne miejsce, mount blanc podobno widać i kilka innych szczytów.
  7. Znalazłem Kemping w miejscowości Tasch, niedaleka Zermatt. Jeździ z tego miejsca pociąg a potem kolejka linowa na szczyt Matterhorn - najsłynniejszy i najwyższy szczyt Europy, podobno genialne wrażenia. Na szczycie jest jaskinia w lodowcu, temperatura -5. Myślę, że to mógłby być nasz wspólny punkt docelowy, skąd reszta ekipy poleciałaby do Rzymu. To całkiem niedaleko na południe od przełęczy Grimsellpass i Bernardinio, które mamy w planach. Cena za moto na kempingu w Tasch to 3 Franki. Kart kredytowych nie przyjmują. Do zobaczenia w niedzielę
  8. Piotrek-ja wpadnę do ciebie w niedziele razem z Kubą ok 12. Z Warszawy ruszam w sobotę na Wrocław ok godz. 10 i dalej do Jeleniej. Grucha, może ci pasuje taka godzina, może być nawet 11-12 to bysmy razem do wroclawia dojechali. Ja ruszam z białołęki, jakby co daj nr na priva
  9. Witaj Grucha-załatwiłeś dwa dodatkowe dni urlopu, żeby wrócić ze mną i Kubą do Warszawy? Kiedy zamierzasz wyjechać z Warszawy? Mi się klaruje taka awaryjna sytuacja, że może będę musiał jeszcze 11-ego iść do pracy w sobotę, więc jeszcze nie wiem kiedy wyjadę z Warszawy, ale na 100% będę 12ego przed południem w Nowej Rudzie.
  10. motofanka-nie masz powodu się przed nikim tlumaczyc z propozycji, z ktorej z pewnoscia ktos bedzie chciał skorzystać z powodu mniejszego doświadczenia, obawy przed awarią na trasie czy wygody. Chodzi chyba o to żeby fajnie spędzić czas na moto. Panowie, nie odbierajcie przyjemności i statusu wyprawy tym, którzy chcą z tej oferty skorzystać, bo to uczestnik oceni, czy to była dla niego wyprawa czy wycieczka, już wszyscy zalapali, że z was twardziele. Na pannoni 5 km bez awarii bylo dla mnie wyprawa. A kwestia ceny to kwestia zarobków.
  11. Zdecydowanie wolę drogi wolniejsze ale ciekawsze. Zapitalanie 150/h mnie nie interesuje, a czasu trochę mamy. Opcja ustalania trasy na jeden dzień do przodu jak najbardziej.
  12. Więc zostało nas pięciu na ten wyjazd, chyba że o kimś zapomniałem, to przepraszam:Baca, Premo, Kuba, Piotrek23, Kaman. Martwiłeś się Baca, że masz tylko 8 koszulek i dwie zabraknie. Chyba z tej piątki nikt już nie zrezygnuje?
  13. Z noclegami może być pewien kłopot, dla ośmiu może być trudno znaleźć w jednym miejscu. Ale jak na razie widzę, że od dwóch tygodni aktywny udział w tym wątku biorą Baca, Premo, Kuba, Piotrek23,Kaman, ostatnio rzadziej Mistral, ale może dogadujecie szczegóły na priva. Grucha od prawie trzech tygodni się nie odzywa, Sydney od dwóch - dalej wstecz nie patrzyłem. Gdyby ktoś się wykruszył, to proponuję już i tak nie rozszerzać ekipy.
  14. AC i OC na Polskę mam Axa Direct, więc tam się orientowałem. Ubezpieczenie AC Midi Europa się nazywa, kosztuje 179 zł, opcja tylko na rok, tel dla zainteresowanych: 19522. Transport do warsztatu w odległości 150 km, jak tam nie naprawią to transport do warsztatu do 800 km, jak tam się nie da naprawić, dopiero wówczas transport do Polski. Kierowca razem z motocyklem jest transportowany i Axa organizuje i opłaca nocleg. Jeśli awaria powstała na skutek wypadku, te same zasady - kierowca ma opłacony transport medyczny i koszty leczenia na skutek wypadku do 4 tys euro. Jak się rozchorujesz od browaru lub ci moto ukradną, to już to ubezpieczenie nie działa, od kradzieży trzeba dokupić pakiet za dodatkowe 150 zł.Jak się okazuje nie ma ubezpieczenia z opcją holowania bezpośrednio do Polski, najpierw próbują naprawiać. Średnio mi się chce płacić za to ubezpieczenie 179 zł, ale żona nie wypuści mnie z domu bez niego, bo mechanik ze mnie raczej kiepski.
  15. Więc lecimy do Krumlova docelowo w niedzielę, tego już się trzymajmy. Czy któryś z was wykupił już AC na Europę? Jeśli tak to gdzie i za ile i co w opcji? Z tego co się dowiadywałem nie ma możliwości dokupienia do polisy na pojazd opcji na "jakiś czas". Zawsze jest na cały rok.
  16. Wydaje mi się, że prowizje zależą od tego w jakim banku masz konto. Visa to jedyna karta, z płaceniem którą nigdy nie było problemu nigdzie za granicą. Biorę 1500 zł w euro, ale płacę kartą gdzie się da, gotówka na sytuacje awaryjne. Co do tankowania- przy 120km/h ja mam zasięg ok 400 km, ale będę tankował jak wszyscy. Co do Pragi - to przepiękne miasto, ale to co napisałem wynika z mojego doświadczenia a nie pesymizmu. Praga nie ma najmniejszego sensu inaczej niż komunikacją miejską lub z buta, bo motocyklem tam mało gdzie się da wjechać. W tamtym roku byłem tak zdesperowany brakiem parkingu kilka km od starówki, że zaparkowałem samochód na parkingu hotelowym za 150 zł/doba. Parkingi w starej części miasta są dla mieszkańców z przepustkami. Ale fakt - najlepsze piwo jakie piłem w życiu to był czeski Staropramen pod pomnikiem Husa. Nie wiem co to za miasto, w którym Kuba proponuje nocleg, ale jak jest bliżej granicy z Austrią niż Praga to dla mnie OK. W drodze na Pragę jest Kutna Hora o której pisałem niedawno (kościół z 40 tys szkieletów), jak chcecie zwiedzać to polecam bardzo to miejsce - 40 min. przerwy i można lecieć dalej.
  17. Zakładając, że z Nowej Rudy wyjedziemy w niedzielę ok 12-13 jak Kuba odpocznie, to w Pradze moglibyśmy być ok 15-16. Dwie godziny jechałem tam kilka miesięcy temu z Jeleniej-Szklarska Poręba, Kudowa Zdrój-Praga - 170 km. Jest tam mega drogo (trzy dni kosztował mnie i żonę więcej niż tydzień w Grecji, płaci się za wejście dosłownie wszędzie, nawet na cmentarz czy do kościoła) i nie ma gdzie parkować, na rower nie ma miejsca, a co dopiero na 8 maszyn. Trzeba by maszyny zostawić na przedmieściach na park&ride i dojechać metrem w pobliże Mostu Karola, bo takie tam korki, że będziemy się przebijać godzinę. A wtedy mamy problem z bagażem, bo gdzie go zostawić? Na Pragę trzeba poświęcić jeden cały dzień od rana, żeby przejść się mostem Karola pod Katedrę, usiąść i coś zjeść, bo to ich stare miasto jest jak pół naszej Warszawy. Łatwi się nocleg na przedmieściu, bagaże pakuje do pokoju a miasto, żeby coś zobaczyć zwiedza piechotą lub metrem (3 linje M). Moim zdaniem Praga na kilka godzin nie ma sensu, już raz tam pojechałem po południu i potem za trzy miesiące wróciłem na 3 dni. Proponuję, by w niedzielę pojechać prosto w kierunku Austrii najdalej jak się da. Jadę z Jeleniej, więc szukanie noclegu 170 km dalej trochę mi nie pasuje. Nawet jak Kuba nie da rady pojechać dalej, to Pragę i tak proponuję ominąć w drodze w tamtą stronę.
  18. Z tego co rozmawiałem z Kubą wynika, że 12.06 chce on jechać dalej z Nowej Rudy jak trochę odsapnie. Pewnie nie dojedziemy tego samego dnia do Austrii bo dla niego to byłoby prawie dwa razy tyle km tego samego dnia co dla nas, ale zawsze te kilka setek fajnie byłoby przejechać. Bezpieczeństwo jednak najważniejsze. Najwyżej pierwszy nocleg zrobimy sobie wcześniej w Czechach, Kuba pójdzie spać, :wink: , a my zapolujemy na Złotego Bażanta.
  19. W Nowej Rudzie pojawiam się razem z Kubą, 12.06. około godziny 12, dojadę z Jeleniej Góry gdzie mam nocleg dzień wcześniej. Grucha, rozważ jeszcze ze dwa dni urlopu, objedziemy alpy dookoła i wrócimy razem z Kubą do Warszawy. EKUZ jest - od wejścia do NFZ czekałem na nią ok. 3 min. Moto gotowe, kasa gotowa,sprzęt kempingowy gotowy, podanie o urlop złożone, AC gotowe. Panowie - podobno w Szwajcarii trzeba mieć paszport i zielona kartę OC. Proponuję też zakup heatpack-ów, ze cztery na głowę. Przez kilka godzin grzeją ok 40 st, mogą się przydać do śpiwora, sztuka około 7 zł kosztuje, nic nie ważą i są wielkości koperty na płytę CD.
  20. Podobno objazd alp dookoła to stara połowy bieżnika. Ja na swoich oponach zrobiłem 10 tys, moim zdaniem mi wystarcza, ale po powrocie beda do wymiany, choć nie wykluczama, że tył zmienię już teraz. Jak masz połowę gumy to lepiej zmień w polsce niz tam.. Ja też miałem nieprzewidziany wydatek-musiałem kask kupić-szybka mik sie nieo otwierala i parowal przy 10 st.
  21. Pomyliłem Nową Rudę z Rudą Śląską...zakręciłem się trochę. Co do mistrala111 - TAK, też podpiąłem się dopiero co. Ale uznajmy, że to już ostatnia szansa. Czyli trzymamy się pierwotnego planu. Uważam, że w drodze powrotnej można robić dłuższe postoje na zwiedzanie, jak się już wie, że na główne cele nie zabraknie czasu i pieniędzy. Reasumując:Nowa Ruda, Zell amm see, Davos - dwa lub trzy dni na przełęczach, wy lecicie do Rzymu i dalej, a ja w zależności od czasu - jadę jeszcze z wami zobaczyć Rzym lub okrążam Alpy i wracam do Polski. Tak chyba jakoś to będzie wyglądało? Którego w końcu dnia mamy wyjechać z Nowej Rudy?
  22. Czy ruszamy z tej Nowej Rudy obok Jeleniej Góry? Jeśli tak, to ja mam nocleg w Jeleniej, wpadnę tam odwiedzić chorego wuja, a do Nowej Rudy podjadę wieczorem się przywitać z wami i omówić szczegóły, a ok 7-8 rano jak się wszyscy wyśpią moglibyśmy spotkać się na parkingu przy przejściu przy kantorze w Kudowej-nie polecam tam wymieniać kasy, straszny niemilec tam sprzedaje. Z Kudowej po max dwóch godzinach jazdy jesteśmy w kaplicy czaszek w Kutnej Horze - polecam zobaczyć to miejsce, 40 tys, szkieletów z wojen husyckich, ozdoby, żyrandole, piramidy-wszystko z ludzkich kości, daje do myslenia. Byłem tam w tamtym roku. Wstęp 50 koron, parkowanie za darmo. Przy okazji będzie po dwóch godzinach okazja wymienić uwagi co do jazdy, przegrupować się ewentualnie itp. Jestem za taką opcją, żeby dalej jechać już tak, żeby dojechać do Austrii jak planowane było na początku, bo jak będziemy w samych Czechach zwiedzać co się da co 50 km, to w Alpach zostaniemy złapani w zatłoczony weekend i zamiast podziwiać widoki będziemy uważać na tłoczące się auta.
  23. Dzięki Zbycho za zdanie mimo wszystko, tak właśnie to widzę jeśli idzie o ilość motocyki w grupie. Gdy kiedyś o 3 nad ranem na drodze stanęła nam Sarenka i pierwszy motocykl zaczął hamować, pomyślałem sobie, że gdyby było nas więcej niż 4 maszyny, ktoś by się już na tej drodze nie zmieścił. Grucha obserwuj temat i powoli się szykuj.
  24. Ty Baca ten wątek zacząłeś więc ty masz tu pierwszeństwo głosu jeśli idzie o skład ekipy. 8 osób to akurat, bo w razie czego można podzielić się na dwie grupy po 4 maszyny, sprawniej i bezpieczniej będziemy się wtedy poruszać, nie każdy przecież lubi zapitalać 150/h - ja nie lubię i nie chcę a po przeczytaniu wątku PUKNIJ SIĘ W ŁEB nie mam zamiaru.
  25. Kuba-jak masz zamiar wracać wcześniej to fajnie, nie jechałbym sam do Warszawy-22.06, muszę być w domu, potem do pracy. Żony nie biorę, bo ona sama nie chce jechać, dla niej to zbyt długa podróż, a poza tym nie ma co się oszukiwać - przełęcze w Alpach z pasażerem na plecach to będzie mordęka dla kierowcy i plecaka, mój Versys jest dwuosobowy, ale na prostej drodze. Opcja wyjazdu 11 jest kusząca dla mnie, tym bardziej, że od piątku będę miał wolne i dwa dni zmarnuję, ale trzeba być solidarnym i moim zdaniem trzeba poczekać do 12 i razem wyjechać z Polski. Najwyżej wyjadę już w sobotę do Jeleniej Góry odwiedzić rodzinkę i dołączę w niedzielę 12 do grupy w Rudzie. Koszulki - jak uważasz Baca, oby czarne były. Panowie -domykajmy tą listę, bo się robi zamieszanie i nie wiadomo ilu wreszcie nas jedzie. Na priva porozsyłałem wam nr telefonu do siebie na wszelki wypadek, Bacy telefon już mam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...