Skocz do zawartości

Jazda po wodzie.


Rekomendowane odpowiedzi

Miałem przyjemność wracać w piątek (6,08) wieczorem trasą AK w stronę mostu Grota(Wa-wa).Zalany tunel pod Dworcem Zachodnim pokonałem bez kłopotów.Puszki jechały jedną strona po krawężniku,przeciskały się przejściem dla pieszych,a ja myku pyku woda po osie i do przodu.Jadąc w stronę Żoliborza natrafiłem na zwykły w tym miejscu korek.Dopiero po chwili stwierdziłem, że woda lejąca się poboczem,jest już na całej szerokości drogi.Jezdni nie ma ,jest rzeka ,a moja cebula przypomina skuter wodny.Miałem nadzieje ,że pójdzie łatwo jak przed chwilą.Pokarze tym puszkarzom jak się jeździ.Zrezygnowałem dopiero jak woda lała mi się wierzchem do butów.Zawróciłem w stronę przystanku.Niestety dostałem boczną falą i cebula zgasła.Wypchnąłem sprzęt między barierkami .Odpocząłem chwile i patrzę na to topielisko na drodze.Nie wierze własnym oczom.Wody pół metra-droga krajowa 7 i 8 zarazem .potopione samochody,ludzie w autobusie drą się na kierowcę ,że ich potopi.

No ale trzeba jechać.Poczekałem chwile,że niby ciepły silnik,to woda z kabli odparuje.Kicha ,nie zaskoczył.Na pych nie zaskoczył.Poprosiłem o pomoc kilka osób po kolei.Wszyscy się upocili i nic cebula padła.Podszedł gość i proponuje,że mnie pociągnie samochodem.Po raz kolejny tego wieczoru zabrakło mi rozsądku.gleba i do listy strat manetka,klamka gaz linka i przełącznik świateł. :buttrock: Niestety "Co ja nie dam rady?"po raz kolejny podcięło mi skrzydełka.Z orła polskich dróg zrobił się mokry nieco poobijany wróbelek.Powrót do domu na piechotę "ciągnąc " za sobą tarczę.Rysa, na ego, stara ... szkoda gadać.

Kara tych parę złotych 10 dni depresji bez moto.Doświadczenie bezcennne.Jak jeszcze raz będę jechał na takiej euforii,że co to nie ja, to daje słowo staję na papierosa .W kwietniu też mi się tak super jechało, skończyło się szlifem.Więcej pokory. :banghead: A cebula zrobiona, gra i buczy.Pozdro johnny

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, w ten sam piątek wracałem samochodem przez tunel pod torami na Włochach (dźwigowa). Mnóstwo samochodów stało na poboczu przed i za tunelem, ja dałem radę... Chociaż w pewnym momencie jak nadjechały samochody z przeciwka i uderzyła we fala, którą wywoływały, to miałem pietra że samochód zaleje. Woda na pewno sięgała do połowy drzwi.

 

http://www.megaupload.com/?d=AF6SHQ98

 

Zaś co do Twojej przygody - fajnie opisane :) No i dobrze że straty małe :)

 

pozdr

Edytowane przez LYsY
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Jezdni nie ma ,jest rzeka ,a moja cebula przypomina skuter wodny.Miałem nadzieje ,że pójdzie łatwo jak przed chwilą.Pokarze tym puszkarzom jak się jeździ.Zrezygnowałem dopiero jak woda lała mi się wierzchem do butów.Zawróciłem w stronę przystanku.Niestety dostałem boczną falą i cebula zgasła.

 

W Gdansku tez dwoch wpadlo przed paru laty na taki pomysl, wyciagnieto ich po czasie dluzszym niz mozliwosc wstrzymania oddechu ( nawet przy rekordzie swiata ).

 

Podszedł gość i proponuje,że mnie pociągnie samochodem.Po raz kolejny tego wieczoru zabrakło mi rozsądku.gleba i do listy strat manetka,klamka gaz linka i przełącznik świateł.

 

Uklon w strone Tomka Kulika i jego twierdzenia nad wyzszoscia przepisow PL nad niemieckimi, w Niemczech jest to zabronione :icon_mrgreen: ( holowanie motocykla za pomoca linki czy dyszla ).

 

:crossy:

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Uklon w strone Tomka Kulika i jego twierdzenia nad wyzszoscia przepisow PL nad niemieckimi, w Niemczech jest to zabronione :icon_mrgreen: ( holowanie motocykla za pomoca linki czy dyszla ).

 

:crossy:

 

OK, będziemy pamiętali, żeby Ci nie pomóc, w razie czego. :bigrazz: :evil:

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio także miałem nieprzyjemną przygodę z wodą na jezdni, tylko że skończyło się dla mnie szczęśliwie.

 

Postanowiałem w tym roku odwiedzić rodzinę w Niemczech jakieś 760km trasy.

Wiadomo, autostrada, trzy pasy, jazda płynna w dobrym tempie.

Niesty jako to bywa, po stronie niemieckiej zaczeło padać, juz nie było tak przyjemnie ale zdecydowanie zmniajszyłem prędkość i w większości poruszałem się środkowym pasem.

Jak wiemy autostrady są betonowe. W pewnym momencie chciałem wyprzedzić pojazd przede mną, więc kierunek i na lewy pas, przy zmianie pasa miałem ok. 140km i na szóstce.

Odkręcam manetkę i czuję jak tylne koło łapie uślizg...na szczęscie reakcja była właściwa, zamknąłem gaz i pozostałem na swoim pasie.

Mimo tego kleks w majatach był.

Pechem było to, że akurat wyprzedałem na łączniku ok. 2-3 metrów z asfaltu, jak się okazało był zajebiście śliski.

Najadłem się strachu, ale jestem bogatszy o to doświadczenie.

Mam większy respekt do jazdy w deszczu, po cichu liczę, że tym razem nie będzie padać :wink:

Teraz pozostaje mi droga powrotna, będę częciej zwracał uwagę na asfaltowe łaczniki :icon_biggrin:

 

Pozdrawiam

Edytowane przez Rudolf234
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkręcam manetkę i czuję jak tylne koło łapie uślizg...na szczęscie reakcja była właściwa, zamknąłem gaz

 

To nie była właściwa reakcja, miałeś dużo szczęścia, że nie zaliczyłeś high-side'a. Zapewne uratował Cię fakt, że masz wyrobiony nadgarstek i zrobiłeś to w sposób płynny i łagodny.

Chyba, że pisząc "zamknąłem gaz" miałeś w rzeczywistości na myśli: "przestałem odkręcać", wtedy tak - to była dobra reakcja :)

Tak czy inaczej nowe doświadczenie, a tego nigdy za wiele. W deszczu najgorszy jest moment kiedy zaczyna padać i drogi nie są jeszcze do końca mokre, kurz i piasek z asfaltu wymieszany z wodą to niezła mieszanka poślizgowa.

http://gomoto.tv/

naszym motorem jest pasja

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, w ten sam piątek wracałem samochodem przez tunel pod torami na Włochach (dźwigowa). Mnóstwo samochodów stało na poboczu przed i za tunelem, ja dałem radę... Chociaż w pewnym momencie jak nadjechały samochody z przeciwka i uderzyła we fala, którą wywoływały, to miałem pietra że samochód zaleje. Woda na pewno sięgała do połowy drzwi.

To nieźle, ja ostatnio w Łodzi miałem taką sytuację, niektórzy próbowali i im się udawało ale większość raczej żałowała podjęcia ryzyka :bigrazz: Ja zawróciłem przez tory i pojechałem przeczekać aż woda zejdzie, na szczęście nie trwało to długo i cieszę się, że nie ryzykowałem, bo znając moje szczęście to...

Edytowane przez garettt
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uklon w strone Tomka Kulika i jego twierdzenia nad wyzszoscia przepisow PL nad niemieckimi, w Niemczech jest to zabronione :icon_mrgreen: ( holowanie motocykla za pomoca linki czy dyszla ).

 

:crossy:

Ja bym powiedział, że "jedna jaskółka wiosny nie czyni".

 

Holowanie jest dobre bo jest praktyczne. Sam miałem okazję z tego skorzystać. Ale nie na blekberdzie. Swego czasu kolesiowi zepsuł się motor i wolał mnie holować niż być holowanym. Po prostu trzeba się dobrze zgadać, ustalić prędkość itp. Strzelam w ciemno - kolega wyżej najechał na linkę, samochód szarpnął i naciągająca linka przewróciłą motor. Tu się zaczyna jechać 5-10 na godz. i prędkość maks to 20 km/h moim zdaniem. Aby dojechać do domu. Bardzo praktyczne jak motor stanie ok 30-40 km od miejsca zamieszkania.

Tego się z nieznajomym nie robi bo nieznajomy nie ma w ogóle pojęcia jak się zachowuje motor zwłaszcza gdy linka przez środek kierownicy nie przebiega (a tak rzadko da się zrobić). A 20 km/h to obcy samochodem jechać nie będzie. Mnie targało nie raz w lewo - zaczep był po lewej stronie samochodu - i z 2 czy 3 razy zdarzyło się, że linkę puściłem by nie wyglebić. I dojechałem szczęśliwie.

 

Palec na hamulcu aby linka non stop była napięta - to jest podstawa lub nożny hamulec. Druga sprawa - należy tak ufiksować linkę o kierownicę aby przebiegała możliwie na środku i to trzeba ją dośc mocno ściskać by miałą luz na odwinięcie się - nie może być sytuacji takiej, że jest na tyle mocno owinięta o kierownicę, że siła trzymająca linkę na kierownicy będzie większa od tej ciągnącej w niepożądanym kierunku. Wtedy gleba pewna.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem możliwość wiele razy korzystać z jazdy w deszczu.

 

Powiem tak kiedyś było dużo łatwiej jeździć jednośladem po mokrej nawierzchni, mówię o latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.

 

Dlaczego ?

 

Motocykle były wolniejsze to raz a po drugie to ogumienie miało bieżnik , który świetnie odprowadzał wodę.

 

Dzisiejsze jednoślady nie dosyć , że są bardzo ciężkie , bieżniki można zapomnieć , to żeby nad tą mocą zapanować trzeba dobrej suchej drogi.

 

Dzisiejsze drogi a zwłaszcza na mazurach po których razem z synem śmigamy to większość z nich są z głębokimi koleinami a żeby było jeszcze ciekawiej są bardzo kręte.

 

Więżę , że wielu z was miało przyjemność odwiedzić mazury więc wie o czym piszę

 

Jazda w deszczu po koleinach w których stoi wada nauczy każdego szybko szacunku do korzystania ze sprzętu na którym siedzi.

 

Pozdrawiam Andrzej

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sądzę że należy się starać unikać jazdy w deszczu o ile jest to możliwe, oprócz wypełnionych wodą kolein, znacznie zmniejszonej przyczepności mamy do czynienia z bardzo ograniczoną widocznością, chyba że ciągle przecieramy kask, oraz tym że mijające z przeciwka samochody a zwłaszcza TIRy zalewają kaskadami wody, w takiej sytuacji o wypadek nietrudno. Do tego dochodzą śliskie oznaczenia poziome, na których już niejeden z nas się wyłożył.

 

 

 

download.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno czasami uniknąć mokrej nawierzchni jak w większości deszcz nas zaskakuje w drodze.

 

Nie wielu z nas wciąga moto z garażu w ulewę .

 

Zdarzyło mi się kilka razy jechać w burzę było to można powiedzieć oberwanie chmury.

 

Moja szybkość podróżowania spadła do 15 km/h i były momenty , że jeszcze wydawało mi się , że jadę za szybko .

 

Zwłaszcza jak z naprzeciwka jechał tir i wybierał wszystko co do kropelki z koleiny i częstował mnie tą ścianą wody.

 

Widziałem nie jednokrotnie jego uśmiech na twarzy.

 

Po przejechaniu takiej nawałnicy nie ma miejsca bezpiecznego gdzie można by było schować telefon komórkowy .

 

Takie doświadczenia też uczą i dobrze jest jak je każdy zaliczy.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...