Skocz do zawartości

odessa druga polowa lipca


szary_wilczur
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

mam nadzieje że sie spotkamy tam na krymie:) nie wiem jak jest z komórkami po tamtej stronie, ale na wszelki wypadek daje moj 508082977

 

kurde zdradziłeś światu moje imie... :eek: teraz czuję sie nagi... jak butelka od piwa bez kapsla... :wink:

 

Szary Wilczurze:) w takim razie see you on Krym, a pro pos z Głowna 12 lipca rusza tam 7 moto na 14 dni więc może zbierze się nas więcej bo mam do ich namiary:) a mój nr 502260459.

pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szary Wilczurze:) w takim razie see you on Krym, a pro pos z Głowna 12 lipca rusza tam 7 moto na 14 dni więc może zbierze się nas więcej bo mam do ich namiary:) a mój nr 502260459.

pozdro

 

Niby niby tyle nas bedzie że będziemy siać tam postrach :icon_twisted: wśród loklalnej ludności oraz mafii ruskiej :biggrin:

 

Apropo granicy to zrobiłem mały rekonesans i ponoć można przewieść z urainy

papierosy 40 szt

wódka, koniak, itp 1L

wina 5L

piwo 16L

Ktoś ma może jakies dokładniejsze info? :icon_twisted:

Edytowane przez sirdawid
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok jutro wyjerzdzamy. bedziemy jechali w 5 motocykli, jutro wyjazd z gdanska ok 15 (wpieprzyl mi sie jeszcze egzamin, i stad male opóźnienie) na wieczór bedziemy u mojego kumpla w mińsku mazowieckim, tam nocleg, rano pobudka i kolo 8-9 wyjedziemy z mińska i kolo 10 spotkamy sie z uczestnikiem wyprawy kolo pilawy(czy na stacji benzynowej czy przystanku autobusowym) później jedziemy na granice przez lublin, do dorohuska, tam ok 12 spotkamy sie z kolejnym uczestnikiem wyprawy:) przekraczamy granice i ciśniemy w strone kijowa, gdzies na trasie bedzie nocleg, zalezy jak sie sytuacja rozwija. Także plan trasy przez polske zarysowalem, jak ktos chce sie jeszcze podlaczyc to zapraszam mozna nas lapac na trasie, moj numer podałem:) tak jak pisałem powrót 25, no chyba że coś;) ale planowo 25. to pozdrawiam i do zobaczenia jak wrócimy w polsce :crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Czołem :biggrin: i szczęśliwie wszyscy wróciliśmy było gorąco, policja waliła mandatami, dupa bolała od siodła ale się udało Krym zaliczony :buttrock:

Na razie jest parę fotek (klik) które robiłem opisy wyprawy na pewno będzie ale pewnie w pomniejszym terminie jak wszyscy dojdą do siebie :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

my dopiero dziś, przed chwila, przemoczeni i zmraznieci, ostatnie kilometry przed gdanskiem daly w kość. Jak tylko zdrapie warstwe brudu z palców, ogarne barłog, zabiore sie do opisania tej wyprawy, bo iście jest co opisywać, można powiedzieć że wydażyło sie tam wszystko! co mogło sie wydażyć, no oprócz złapania kapcia. a wiec zasiadzcie grzecznie w fotelikach i czekajcie cierpliwie na seans:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę się zbierałem by w końcu napisać to, co tam się działo. Jest tego tyle że aż boje się że nie uchwycę tego wszystkiego, emocji, cierpienia, radości, bólu i zmęczenia :crossy: . Cała wyprawa okazała się o wiele trudniejsza niż mi się wydawało, i gdyby nie sprawna i zgrana paczka w jakiej się poruszaliśmy nie wiem czy udało by się to.Dlatego na wstępie chcę podziękować wszystkim uczestnikom i uczestniczkom, każdy jechał na sto procent. Opisze cala trasę tak chronologicznie. Ćzęść się pokryje z planowaną trasą przejazdu, lecz to będą jedynie ułamki, cienie zarysy. Wyjechaliśmy przygotowani na wszystko, na najlepsze i na najgorsze, w środę ok 15 wyjechaliśmy z Gdańska w dwa motocykle: moja vz 800 i mojej dziewczyny Poli virago 535, obładowane plecaczkami z pasażerka Moniką, podaje imiona by później ktoś się nie pogubił. Kolega Piotrek(na zdjęciu terminator t 1000) na shadow 500vt miał ok południa wyjechać z Ełku i kierować się na Mińsk Mazowiecki, lecz okazało się ze po przejechaniu 100km zaczęły się kłopoty z motocyklem, zupełnie wylądował się akumulator. Zaczęły się pierwsze nerwy, czy to alternator, ale usterkę udało się rozwiązać dopiero popołudniu i już po zmierzchu spotkaliśmy się z nim na stacji przed Mińskiem. Noc spędziliśmy u kolegi, by uczcić rozpoczęcie wyprawy poszła jedna czy dwie butelki :rolleyes: . rano mieliśmy się spotkać z Davidem, który wyjechał z Warszawy, a na granicy z jackiem na tdm który miał gnać jak wiatr. mieliśmy... bo wyszło zupełnie inaczej, na granice dotarliśmy później niż planowaliśmy, na szczęście odprawa poszła gładko, motocykliści od razu podjeżdżają pod bramkę i czekają. na granicy po ukraińskiej stronie trzeba wypełnić taka badziewna krateczkę imigracyjna i broń boże nie wolno jej zgubić bo przy wyjeździe jak się jej nie ma to trzeba dać sporą łapówkę. Przejeżdżamy granice, dwa pasy, jedziemy w dzicz, pusto totalnie pusto, nagle na pasie zieleni widzę coś, pies, jakiś taki coś żre, w ogóle nie zwraca na nas uwagi, jedziemy z 5 kilometr, dalej pusto, dziki wschód, droga dobra, gdzie zamajaczył pierwszy samochód, stary 50letni gaz, wyprzedziła nas łada z predkoscia 140km/h, nagle droga się kończy, płytówka plus dziury zalane czarną breja, gdzie nie gdzie olejiste kilkudziesiecio metrowe slady, na poczatku omijam je lecz nie sa ślizgie. a tuż po prawej droga nówka sztuka, lecz zakaz ruchu na niej. dziwne? będą rzeczy dziwniejsze... ta tam ta tam, płytowa droga jak strzała po horyzont, gdzie nie gdzie jakieś nieudolne drzewa, jakieś opuszczone domy. obok nas przejechał bmw, bez przodu, tylko wielki wentylator mielący muchy i biedronki, sprawiał że poczułem się jak na planie filmu Mad Max. Jedziemy dalej, ktoś miga światłami, bo tam nikt nie jeździ na światłach, wiec to odrazu rzuca się w oczy, Stoi policja, i celuje w nas "bazuką", ale nie strzelili, tylko śledzili na wzrokiem, z tym wyglądam twarzy jaki ma dziecko przechodzące obok cukierni lub sklepu z zabawkami. Wyprzedził nas tir, na Ukrainie nikt nie jedzie za tobą, nie ma czegoś takiego jak kolumny samochodów, tu każdy kto dojeżdza do samochodu przed sobą, odrazu go wyprzedza, a wyprzedzany widząc ze ten co go wyprzedził jest przed nim, tez zaczyna go wyprzedzać, no wyjątkiem są wszech obecne kamazy z przyczepa, wiozące tysiące ton zboża z prędkością 50km/h i wydzielające tyle spalin ze świata nie widać. Na drodze spotkaliśmy wiele zwierząt, najczęściej te rozjechane, psy koty, kozy, szczury, zbyt łapczywe kruki co nie zdążyły przełknąć padliny i odlecieć. Największą furrore zrobił Koń, stał sobie na środku drogi, i olewał samochody, a wszyscy jechali tak jakby to właśnie tak miało wyglądać, omijali go nikt nie trąbną nawet. nie starczylo by mi czasu by wszystko opisać. wiec wrócę na trasie, jak tylko wjechaliśmy na ukraine okazało się ze telefony działają tylko w formie zegarków, zasięg trzeba gonić gdzieś po polach. no i kontakt z Jackiem który nie zdążył na granice a miał do nas dojechać, znacznie się utrudnił, W miedzy czasie zgubił się Dawid. zaczęło zmierzchać, planowaliśmy się rozbić, podjechał do nas samochód i wypytywał się dokładnie ile kosztują motocykle i gdzie dokładnie się rozbijemy. wydało się to nam wielce podejrzane. pojechaliśmy w miejsce gdzie ostatni raz widzieliśmy Dawida, i się odnaleźliśmy :notworthy: ciemno już, a wiec do gospodarzy, puk puk, 80letnia babuszka za bardzo się nas bała, dalej puk puk, i cos pozytywnego, młode małżeństwo, Mira i Lech, motory postawiliśmy, zaprosili nas na wieczerze, Sao, zajebisty chleb, bimber, później samorobne wino, z takiego 50l karnistra, naliczyłem 14 litrowych słoików, na 6ludzi, mniej więcej po czwartym słoiku stwierdziłem że rozumiem ukraiński i mówię nawet składnie. rano dalej w trasę, stanęliśmy 40km za granica, a dzis trzeba dojechac do kijowa, ta tam ta tam, betonówka na kijów, na trasie jakimś cudem spotkaliśmy się z Jackiem, okazało się ze miał kłopoty, jakiś drut wkręcił mu się w koło. Ale Jest! jedziemy w komplecie, jakimś cudem :notworthy: . wreszcie normalne droga, a tu nagle wyskakuje milicjant z pałeczka i zatrzymuje nas wszystkich, Sprawa nie jest prosta, po 300hrywien od motoru, mówi ze droga nie jest dla tranzytu, nic nie dają tłumaczenia, to nasz pierwszy dzień w dziczy, jeszcze nie jesteśmy otrzaskani, kończy się na 400 w całości, zawracamy na rivne nadkładając 200km, oczywiście nie jesteśmy tranzytem, i zrobili nas w wała. decydujemy się nie jechać przez kijów, i zjeżdżamy w żytomirze przez Popielnie, skwire i na stawiszcze(na trasie kijów odesa) nocleg w miedzyczasie, kolo jeziorka, pod namiotami, rano obudzilismy się bez sakiew i krótkich spodenek jacka, jakiś ciapaty pewnie teraz sobie do pracy w nich kanapki wozi. dalej trasa wiodła na oddesse droga bardzo dobra, wiec troche nadrobiliśmy, z Odessy przez nikolejew, herson, i nocleg tuz przed krymem, kolo takiej rzeczki. rano deszcze, w końcu ustal, jedziemy, na trasie złapał nas znów, i w okolicy armiańska na remontowanym odcinku drogi, dzieje się dramat, samochody przyhamowały było ślizgo, Pola upada i ląduje na asfalcie, wszyscy staja straciła przytomność, położyliśmy ją na karimate, ma stłuczone kolano i biodro, opatrujemy bandażujemy, postanawiamy ja zawieść do szpitala, ekipa sie rozłącza, Jacek z Davidem jadą na feodosie, a reszta śpi w pobliski hotelu, warunki masakra, karaluchy jak myszy, myszy jak szczury, szczury jak psy, psów nie ma. tam się nie lubi psów bo jedyne jakie można znaleźć to te rozjechane na asfalcie. wyjeżdzamy na drugi dzień, po woli, Pola daje rade, choć muszę zmieniać jej opatrunki, ale jedziemy wizja morza czarnego już jest tak bliska, docieramy do wody po południu, woda zimna, brzeg w jakichś wodorostach, ciapatych tysiące, plaza kluje w nogi tysiącem muszelek, ale jesteśmy, pijemy wódke i opalamy ciałka, wieczorem spotykamy się z Jackiem i Davidem, decydujemy się pojechać i rozbić się na arbackiej strzale, tam w morzu azowskim woda jest ciepła , plaże czyste, fale zajebiste, jest idealnie!!! kurde ale napisałem się, powrót przez góry opisze innym razem. dla tych co się wybierają, 8 dni to za mało, minimum 2 tygodnie, żeby wszystko obejrzeć, dobrze mieć kogoś kto zna język, i kogoś kto tam już był, trasy mimo wcześniejszych info które znalazłem są nie źle oznaczone, trochę nazwy ukrainskie się ciężko czyta ale nie jest źle. co do trasy , to tak jak pisałem dorohuck łuck, rivne, żytomir, droga p18 na popielnie stawiszcze(objazd kijowa), objazd odessy w krzywym jeziorze na bezerowke, wyjerzdza sie w nikolajewie, (miasto szalenstwo) potem harson obwodnica, i na drzakon. resztę opisze innym razem :rolleyes: pozdrawiam

Edytowane przez szary_wilczur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć. To może trochę Ja napiszę jakby z innej perspektywy. Właśnie napisałem i wcięło więc jeszcze raz. 4 lipca 2009 roku we czterech wyjazd z Leszna do Zamościa i spanie. Następnego dnia planowany przejazd do Żytomierza. Na granicy bez najmniejszych problemów. Hotel Żytomierz oczywiście, wyjście miasto, następnego dnia wstajemy później i zwiedzamy miasto. Zgodnie z planem bo nie jest daleko popędzamy do Kijowa i spacer, kolacja gruzińska, świetne jedzenie. 7 lipca zwiedzanie Kijowa, cerkwie, place i rejs po Dnieprze stakiem. Następny dzień do Odessy, zakwaterowanie i spanie. 9 zwiedzanie Odessy i jazda w kierunku Sewastopla. Niestety LEJE jak z cebra. Zatrzymujemy się w hotelu przy drodze w Kersonie. Obsługa świetna, gotuje Turek, szaszłyki i sałatki, piwo i ....... Następnie przez Bakczysaraj do Sewastopola, zakwaterowanie w hotelu na osiedlu mieszkaniowym. Parter to bardzo fajny hotel a do góry 3 piętra normalne mieszkania. Warunki świetne. Oczywiście nocne zwiedzania Sewastopola, dzielnica portowa itp. Następnego dnia wyjazd w kierunku Bakczysaraju, zjazd na drogę w prawo, przejazd drogą ~60 km na górę Aj Petri (~1200 mnpm) od strony południowej i zjazd na dół do Jałty. Świetne serpentyny i widoki, WARTO.

Zwiedzanie Jałty, Liwadiia (podpisanie traktatu Jałtańskiego) i oczywiście Jaskółcze Gniazdo. 12 lipca wyjazd do Feodozji, trasa do Jałty i dalej REWELACJA, coś pomiędzy Czarnogórą, Chorwacją, Serbią. Trzeba tam jechać. Spanie w Feodozji, zwiedzanie ruin i plaży, przez Dżonkoj do Kersonu (ten sam hotel). Plan był i się zmył w BMW kamień przedziurawił chłodnicę we wsi Stanisławów.

Telefony, asistans i takie pierdoły. LICZ NA SIEBIE tak z tego wyszło. Skokami dojazd do Humania, o 22 pierwszy "hotel" dla TIRów. Rozgłaszamy, że potrzebna pomoc bo ....... Następnego dnia rano o 8:00 przyjedża na BMW GS 650 Żenia i pyta co jest. Po czym bezzwłocznie zaczyna rozbierać (ku przerażeniu właściciela) BMW K 1200 LT. Latają śrubki, platiki itp. Po godzinie wyjęta chłodnica, odbiera inny facet, telefon za godzinę że jest do obioru, montaż kolejną godzinę i działa do teraz. Koszt naprawy to 250 hrywien czyli 100 zł i postój około 5 godzin. Spóbujcie to w Polsce

!!! Jedziemy - skracając plan oczywiście - do Kamieńca Podolskiego. Hotel w centrum, rano w FJR 1300 laczek. Na parkingu stoi facet z Kijowa półciężarówką, podjechał bliżej do motocykla, otworzył budę, odpalił kompresor na ropę, napompowaliśmy w koło i szukamy wulkanizacji, znajdujemy w mieście, facet mówi że owszem ale zdjąć koło. Po chwili bierze klucze zdejmuje koło (pierwszy raz w życiu). Po godzinie jedziemy, zwiedzamy zamek w Kamieńcu. W drodze do Rzeszowa w Virago pęka linka od gazu (przedtem dwa razy od sprzęgła). Jak za każdym razem, stajesz i kiwasz ręką, zatrzymuje się pojazd samochodowy, wyjmują narzędzia, pomagają, naprawiasz i jedzesz. Na granicy "aż" 2 godziny (przepuszcają i Ukaincy i Polacy), w sakwach trochę Nemiroffa ale ......

Zapomiałem jeszcze, w Odessie gorąco jak diabli, chcemy zwiedzić starówkę i schody, stajesz na chodniku, kiwasz ręką zatrzymuje się samochód, mówisz, że schody i deptak, wsiadasz. Jedziesz przez pół miasta, dajemy 50 hrywien (20 zł), facet wydaje 20 hrywien bo 50 to za dużo. Na przyszły rok oczywiście jedziemy ponownie tym razem z nastawieniem na zamki i twierdze zachodniej Ukrainy. Takiej pomocy, serdeczności i tak ładnych dziewczyn ...... wszystko inne między bajki i zabobony. TAM TRZEBA BYĆ. Pozdrowienia. Aha 5050 km z Leszna do Leszna

Jeszcze o policji, oczywiście ustawiają jak u nas, zatrzymać sie i targować, stawka obojętnie za co to 5 Euro od sztuki, 5 minut w samochodzie i uśmiech.

Edytowane przez PaweleK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Witam.

W planie mamy Krym ale za rok, sierpień albo wrzesień.

Marzy mi się to od kilku lat wiec musi się udać.

Czy możesz napisać jak wyszły koszty, te które ponieśliście do tych planowanych??

Dużo drożej ??

W planach mamy nocleg w namiotach, czas realizacji ok 2 tyg. Może powót przez mołdawię i węgry.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

W planie mamy Krym ale za rok, sierpień albo wrzesień.

Marzy mi się to od kilku lat wiec musi się udać.

Czy możesz napisać jak wyszły koszty, te które ponieśliście do tych planowanych??

Dużo drożej ??

W planach mamy nocleg w namiotach, czas realizacji ok 2 tyg. Może powót przez mołdawię i węgry.

 

Mi wyszło jakieś 1,5 tys zł (all) ogólnie dość tanio z tym ze nocowaliśmy w namiotach raz był nocleg w feodosii jak dobrze pamiętam to wyszło nam około 50 zł od osoby, notabene w tym roku jak byłem nad naszym morzem płaciłem 35 zł i warunki o niebo lepsze :) choć i tam nie było najgorzej klima, tv i te sprawy :cool:

Żeby coś zjeść musisz zapłacić minimum 30 hrywn (zestaw obiadowy), ceny na stacjach benzynowych za napoje typu burn jak i u nas w sklepach. Raz poszliśmy do takiej restauracji w feodosii to jak pamiętam daliśmy 50 hrywien a dostaliśmy 5 plasterków wędliny, ogólnie lokal nie był jakoś fajnie zrobiony jedynie co to było pełno bogatych ruskich przy których stoły się uginały ;). Ogólnie ich rodzime produkty są tanie, raz kupiłem sok za 2 hrywny :D A jak już jesteśmy przy napojach to maja ohydne piwo, przynajmniej mi nie smakowało. Aha i nie bierz przypadkiem polarów (jak to zrobił Piotrek ;) ) tam jest strasznie gorąco mi się ciągle woda gotowała w chłodnicy ;)

Podsumowując wyjazd było bardzo fajnie, Ukraińcy w sumie mili ludzie raz mi pomogli jak się zgubiłem w Odessie i na naszej granicy jak mi moto upadło. Krym jest ładny tylko biedny ogólnie polecam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Witam.

W planie mamy Krym ale za rok, sierpień albo wrzesień.

Marzy mi się to od kilku lat wiec musi się udać.

Czy możesz napisać jak wyszły koszty, te które ponieśliście do tych planowanych??

Dużo drożej ??

W planach mamy nocleg w namiotach, czas realizacji ok 2 tyg. Może powót przez mołdawię i węgry.

Witam, Dołącze sie do tego co pisał Dawid, zależy jak chcesz spedziec ten wypad, nam np, znaczy mojej dziewczynie i mnie, jechalismy na dwóch motocyklach - calkowite zużycie paliwa dwóch motocykli ok 8-9 l/100km, przy nie rozrzutnym trybie spokojnie zmiescilismy sie w 1500zł. w tym wiekszość poszła na paliwo, i to głównie na dojechanie do granicy. kurde juz teraz nie pamietam co i na ile poszlo. Żarcie i picie tez zróżnicowane, my stołowalismy sie na stacjach benzynowych, ale tam ceny ok dwukronie przekraczaly normalne ceny w sklepach(których zreszta jest bardzo niewiele). Np, raz poszlismy do restauracji, w jakims zapomnianym miescie (wtedy gdy nasza ekipa sie rozdzieliła) i za objad dwa dania deser i dwie setki wódki zapłacilismy ok 14 zł na głowe. Na samym krymie jest cholerenie drogo Dawid z Jackiem spedzili tam noc, zanim reszta dojechała, i to w sumie on chyba opisuje realia na samym krymie, zanim dojedziesz jest bardzo tanio. Ale też żarcie w restauracjach nie jest najlepsze... no ale posrać sie po nim nie posrałem,,, ciagle te pierogi i barszcz ukrainski;) Co do rzeczy które warto zabrać... to najlepiej zabrać jak naj mniej... ja nabrałem za dużo i musiałem objuczyć moją maszyne jak wielbłada,,, do tego wiozłem czesc tabunów Moniki, Koleżanki która ze mna jechała. jest naprawde gorąco, jak sie jedzie to nie mozna otworzysz szyby w kasku bo ci sie białko w oczach ścina... Ja jechałęm prawie całą trase w t-shircie i krótkich spodniach... Warto oblukac jak to jest z komórkami, bo u nas łączność zdechła jak tylko granice przekroczylismy... co do noclegów... to wszystko fajnie jak nie pada... namioty... my również prosilismy o goscine ludzi po drodze, wbijalismy sie do wsi, puk puk, z pytaniem czy mozemy rozbic namiot gdzies za stodołą... zawsze zapraszano nas na kolacje, czestowana litrami bimbru, i wszystkim czym tylko mieli... tylko dobrze miec wtedy kogos kto pociagnie rozmowe zanim sie wszyscy upiją i kazdy bedzie już rozumiał ukrainski wystarczająco by sie komunikować... takze warto zabrac kogos kto zna ich narzecze... ;)

Edytowane przez szary_wilczur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja bym się pisał na taki wyjazd ale mam jedno ważne pytanie - Jak wygląda od strony formalnej wjazd na np Ukraine motocyklem nie zarejestrowanym na siebie ???? tzn czy trzeba mieć jakieś upoważnienia itp czy wystarczy sam dowód rej ????

cześć kolego na ukrainie jesli moto nie jest zarejestrowane na ciebie to musisz miec upoważnienie potwierdzone notarialnie mozesz sprobowac jechac bez tego upowaznienia ale przygotuj sie na wydatki czytaj lapowki i to spore jeżdże zawodowo tirem na wschod i oni jesli mogą do czegoś sie przyczepic to robią to z usmiechem na twarzy to dla nich poprostu kasa jak manna z nieba

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...