Skocz do zawartości

Stunt i problemy z nim zwiazane.


Adam M.
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Jak dla mnie Stunt to dziwna sprawa. Nie mająca zbyt wiele wspólnego z motocyklizmem. Ot tak - nie dość że niszczą motocykle i używają ich niezgodnie z przeznaczeniem, to jeszcze lansują się przed publiczką i stwarzają zagrożenie na drodze. No i kiepską opinię robią na ulicy. Wiele już nie da się wymysleć w stuncie a oglądanie YT i uczenie się z klipów tego co milion razy zostało już pokazane to błazenada w stylu "Patrz! Ja też tak umiem! Kozak jestem!" :banghead: Zresztą od zawsze byłem uczulony na cyrk, balet i akrobatykę. :biggrin:

 

Do wszystkich stunterów:

 

Jak próbujesz latać w powietrzu motocyklem upewnij się że E.T. leci z Tobą w koszyku. :biggrin: :buttrock:

Masz prawo do swojej opinii, ale co ty piepszysz?? gdzie jest powiedziane jak ma byc używany motocykl?jak są niszczone?Tak że są uzywane? kto sie lansuje? Ten co pokazuje to nas czym długo pracował?

Wkoncu, co ty masz wspólnego z motocyklizmem?? to, że jesteś na tym forum?

człowieku, ogarnij się!

pozdrawiam

Sebastian

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gdzie jest powiedziane jak ma byc używany motocykl?

 

W kodeksie drogowym i instrukcji obsługi motocykla. :banghead:

 

W ogóle potraficie czytać czy to już za trudne? :buttrock:

Edytowane przez qurim

MotorcycleStorehouse Dealer.

Wszystko do Twojego amerykańskiego motocykla!

 

Kiedy umrę pochowajcie mnie twarzą do dołu aby cały świat mógł pocałować mnie w dupę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kodeksie drogowym i instrukcji obsługi motocykla. :banghead:

 

W ogóle potraficie czytać czy to już za trudne? :buttrock:

 

to do motocykla jest jakaś instrukcja? :icon_biggrin: wybacz ale się nie spotkałem

 

a czytać nie umiem, oglądam tylko literki, bo niektóre ładne :icon_mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

patrze ze niektorzy ledwo ponad 20 lat a zachowuja sie jak dziadki pod 80 :icon_mrgreen: w ogole nie podoba wam sie temat to pierdolcie sobie glupoty o tym jaka najlepsza jest odbaskowa kamizelka a nie tutaj jakies moralizatorskie teksty walicie.

Przeżyjesz (JEŚLI przeżyjesz) jakiegoś poważnego dzwona (czego Ci wcale nie życzę), bo np. ktoś Cię nie zauważył, to tematem kamizelki i może nieco spokojniejszej jazdy sam się zaintersujesz... Oczywiście nie chodzi mi tu o lekkiego szlifa i np. starty łokieć, który można będzie pokazać mówiąc "zobacz jaki twardziel jestem, tu mam bliznę po wypadku".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeżyjesz (JEŚLI przeżyjesz) jakiegoś poważnego dzwona (czego Ci wcale nie życzę), bo np. ktoś Cię nie zauważył, to tematem kamizelki i może nieco spokojniejszej jazdy sam się zaintersujesz... Oczywiście nie chodzi mi tu o lekkiego szlifa i np. starty łokieć, który można będzie pokazać mówiąc "zobacz jaki twardziel jestem, tu mam bliznę po wypadku".

 

Standardowy argument z kosmosu.

Nie kazdy mysli tak samo i to ze ktostam tak mial nie znaczy wcale, ze to tak dziala.

Znam mase osob poskrecanych, posklejanych i pozszywanych, ktore nie szukaja kamizelek i jezdza ostro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Standardowy argument z kosmosu.

Nie kazdy mysli tak samo i to ze ktostam tak mial nie znaczy wcale, ze to tak dziala.

Znam mase osob poskrecanych, posklejanych i pozszywanych, ktore nie szukaja kamizelek i jezdza ostro.

 

To tez jest argument z kosmosu :bigrazz: Co to znaczy "mase"?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Standardowy argument z kosmosu.

Nie kazdy mysli tak samo i to ze ktostam tak mial nie znaczy wcale, ze to tak dziala.

Znam mase osob poskrecanych, posklejanych i pozszywanych, ktore nie szukaja kamizelek i jezdza ostro.

Sam sobie odpowiedziałeś - standardowy argument z kosmosu - to, że znasz "masę" (ilu tak na prawdę?) ludzi poskręcanych i pozszywanych, ktorzy nie szukaja kamizelek i jezdza ostro nie oznacza że to tak działa...

Człowiek to, oprócz ciała, również (a w zasadzie przede wszystkim) psychika. U każdego działa ona inaczej.

U "młodych gniewnych" zwykle nie stwarza ona większych oporów przed (nierzadko bezsensownym, nieracjonalnym) ryzykiem, ale za parę lat może przyjść refleksja "po co mi to było?".

 

Istnieje jeszcze jeden istotny czynnik ryzyka. Nie jest on związany ze stratami własnymi, a szkodami wyrządzonymi komuś. Zobacz - taki dobry kierowca Leszek Kuzaj po wypadku w Pradze zawiesił starty w rajdach. Niby można powiedzieć, że jemu się nic nie stało to nie ma problemu... Otóż stało się i to bardzo wiele. Założę się, że wolałby sam mieć jakieś obrażenia, z których prędzej czy później się wyleczy (lub nie), ale żeby nikt nie zginął. Pogięło go, czy jak? Przecież nie jego wina - kibiców tam nie powinno być, dodatkowo wyleciał prawdopodobnie na plamie oleju, więc 'jest czysty'...

 

W całym tym moim 'moralizatorskim gadaniu' nie potępiam sportu, stuntu jako takiego, ale proponuję włączyć myślenie o tym, co może się stać, gdy coś pójdzie nie tak.

I żeby nie było, że off top - to są również problemy związane ze stuntem.

Nieodpowiedzialny stunt rodzi problemy nie tylko mechaniczne sprzętu (smarowanie, zużycia napędów itd), osobiste (otarcia, złamania itp.), ale przede wszystkim psychiczne.

Pierwsze z nich mogą dawać pewne oznaki występowania i można je w porę eliminować (odwrócenie smoka, zmiana napędu/przełożeń).

Drugie również mogą dawać ostrzeżenia - np. zbyt często glebisz, masz dużo otarć (może jakieś złamanie), to przyinwestujesz w dobre kombi, protektory, może gmole.

Niestety ostatni czynnik zwykle nie daje żadnych ostzeżeń. Nie myślisz, że coś się może stać, dopóki nic się nie stanie. Gdy się stanie, to już często za późno na rozważania.

I nie ma tu znaczenia czyja była wina - Twoja czy czyjaś... ktoś wejdzie na ulicę - na przejściu czy nie, ktoś wyjedzie z podporządkowanej, bo nie widział Cię gdy stałeś na gumie, a reflektor doskonale oświetlał drogę tyle, że tą do Św. Piotra.

 

Stunt jest widowiskowy. Sam parę razy starałem się utrzymać za ekipą na gumach, która leciała np. Toruńską, czy Siekierkowską, bo aż miło popatrzeć z bliska. Ale to było przemyślane przez stunterów miejsce to świrowania - ryzyko wejścia pieszego, wbiegnięcia dziecka, czy wyjazdu gdzieś z parkingu jakiegoś dziadka minimalne - prawie zerowe. Niesety widziałem też 'mocarzy' na gumie koło BUWu na Dobrej, a że trafili na zielone na Karowej, to dalej koło szpitala. To było komletnie nieprzemyślane, bo tam często ludzie idą do taksówki po drugiej stronie jezdni, nieudacznie parkują, czy zawracają, bo widzą korek do N. Zjazdu. O tragedię nietrudno.

Nie wspomnę już s stÓncie na osiedlowych uliczkach (najlepiej koło placu zabaw), z wyprutym wydechem w studni między blokami.

Tylko dlaczego potem kogoś dziwi, że motocyklistów 'kocha się inaczej'?

 

 

Wracając do ludzi poskręcacych i pocerowanych (sam też jestem), którzy nadal jeżdżą ostro:

rok temu podczas kolejnego pobytu w szpitalu poznałem motocyklistę po wypadku leżącego ze 3 sale dalej. Nie chcę wymieniać jego imienia (może sobie tego nie życzy). Miał czołówkę i mniej szczęścia niż ja, bo oderwało mu rękę, noga złamana w wielu miejscach (podobno kilkadziesiąt odłamków). O ile nie miał problemu z opowiadaniem o obrażeniach, to o okolicznościach wypadku nie chciał mówić - wnioskuję, że mogła to być jego wina. Wtedy był pełen optymizmu - już szukał moto takiego trójkołowego, z automatyczną skrzynią. Mówił, że jak się trochę wykuruje, wstawią mu protezę to będzie śmigał...

Miesiąc temu byłem na kontroli w szpitalu i w kolejce zgadałem się z gostkiem który również leżał z tym motonitą, choć już parę miesięcy później. Mówił, że nie wykazuje on już takiego optymizmu, wręcz zerygnowanie i przygnębienie. Podobno nie ma już mowy o moto. Gostek z kolejki jako prawdopodobny powód załamania wskazał na los innych poszkodowanych w tym wypadku (abstrachując już od tego czyja była wina). Kierowca puszki (nie wiem co z nim) miał niewesoło, bo dach przecięty do 1/3 , a motonita był z pasażerem, który również doznał trwałego kalectwa.

 

Dlatego G3d nie mów proszę, że kwestie bezpieczeństwa (widoczności, widzialności) czy odpowiedzialności to nie są problemy związane ze stuntem. Może lepiej jest dłużej cieszyć się śmiganiem na 2oo czy wykonywaniem gumy, stoppie i innych tricków, ale w miejscach, które się do tego nadają, niż zrobić komuś (pół biedy jeśli tylko sobie) krzywdę fizyczną i mieć z tego powodu uraz psychiczny.

 

I nie staram się tutaj promować bezwzględnie przepisowej jazdy, bo czasem (na dobrej, wielopasmowej drodze) te 50/60kmh to zbyt wolno nawet dla puszki, a z drugiej strony są i ciasne, zatłoczone uliczki z kiepską widocznością (np. dostawczaki parkujące gdzie popadnie i piesi wyłażący zza nich), gdzie 50/60 to zbyt szybko. Również nie próbuję zniechęcić do stuntu, ale sugeruję, by włączyć myślenie, a nie pałować na oślep gdzie popadnie.

 

 

Sorki za przydługiego posta, ale mam nadzieję, że ktoś doczyta go do końca i zrozumie 'co autor miał na myśli' ;)

 

 

ps. pozdrwowienia dla anonimowego w tym poście Motonity - może on, lub ktoś z jego bliskich znajomych czyta forum. Ciekaw też jestem o jego stan fizyczny i psychiczny, mam nadzieję, że wszystko :lalag:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drugie również mogą dawać ostrzeżenia - np. zbyt często glebisz, masz dużo otarć (może jakieś złamanie), to przyinwestujesz w dobre kombi, protektory, może gmole.

 

mała poprawka, stunterzy nie lataja w kombi i nie mają gmoli :biggrin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

W całym tym moim 'moralizatorskim gadaniu' nie potępiam sportu, stuntu jako takiego, ale proponuję włączyć myślenie o tym, co może się stać, gdy coś pójdzie nie tak.

I żeby nie było, że off top - to są również problemy związane ze stuntem.

Nieodpowiedzialny stunt rodzi problemy nie tylko mechaniczne sprzętu (smarowanie, zużycia napędów itd), osobiste (otarcia, złamania itp.), ale przede wszystkim psychiczne.

Pierwsze z nich mogą dawać pewne oznaki występowania i można je w porę eliminować (odwrócenie smoka, zmiana napędu/przełożeń).

Drugie również mogą dawać ostrzeżenia - np. zbyt często glebisz, masz dużo otarć (może jakieś złamanie), to przyinwestujesz w dobre kombi, protektory, może gmole.

Niestety ostatni czynnik zwykle nie daje żadnych ostzeżeń. Nie myślisz, że coś się może stać, dopóki nic się nie stanie. Gdy się stanie, to już często za późno na rozważania. (...)

 

(...)Stunt jest widowiskowy. Sam parę razy starałem się utrzymać za ekipą na gumach, która leciała np. Toruńską, czy Siekierkowską, bo aż miło popatrzeć z bliska. Ale to było przemyślane przez stunterów miejsce to świrowania - ryzyko wejścia pieszego, wbiegnięcia dziecka, czy wyjazdu gdzieś z parkingu jakiegoś dziadka minimalne - prawie zerowe. Niesety widziałem też 'mocarzy' na gumie koło BUWu na Dobrej, a że trafili na zielone na Karowej, to dalej koło szpitala. To było komletnie nieprzemyślane, bo tam często ludzie idą do taksówki po drugiej stronie jezdni, nieudacznie parkują, czy zawracają, bo widzą korek do N. Zjazdu. O tragedię nietrudno.

Nie wspomnę już s stÓncie na osiedlowych uliczkach (najlepiej koło placu zabaw), z wyprutym wydechem w studni między blokami.

 

Widzisz, stereotyp stuntera jest kojarzony z ludźmi, którzy mają z tym interesem w naszym kraju niewiele wspólnego. Owszem, być może wzorują się na ewolucjach czołówki, ale wierz mi,że zdecydowana większość ludzi czynnie udzielających się w tej dyscyplinie, startujący w zawodach itp. ma niewiele wspólnego z jazda extremalną w parkach, piaskownicach czy w okolicach przedszkoli. Często sa to zamknięte pasy lotnisk, parkingi, na których nie ma, bądź ruch jest znikomy. Motocykle przywożone są na lawetach, bądź dostawczakami na teren treningów, w międzyczasie jakiś grill itp. W miejscu,w okolicach Warszawy, gdzie zdarza mi się wpadac na takie zabawy najwięcej bydła robią właściciele pseudosportowych samochodów, próbujący się popisać (w 90% wychodzi to conajmniej nędznie). Czasami przyjeżdżają miejscowe głupki na zdewastowanych GSXRach i tną do odciny albo próbują wsród jeżdżacych przebijać się z duzymi prędkościami. Osoba niezwiązana z tym srodowiskiem i tak wszystko podepnie pod stereotyp (umacniany artykułami z onetu i faktu) dawcy organów, wyobraźnia dopisze stalowe linki i obraz "stuntera" gotowy. :icon_biggrin:

 

 

Poza tym, jeśli masz możliwość wyszaleć się na miejscówce, spotkać sie ze znajomymi, trenujesz różne rzeczy na super-przyczepnym asfalcie -w wielu wypadkach odechciewa się czegokolwiek na ulicy.

 

 

 

93!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

I nie ma tu znaczenia czyja była wina - Twoja czy czyjaś... ktoś wejdzie na ulicę - na przejściu czy nie, ktoś wyjedzie z podporządkowanej, bo nie widział Cię gdy stałeś na gumie, a reflektor doskonale oświetlał drogę tyle, że tą do Św. Piotra.

 

 

Zauważ że w takich sytuacjach to jest ewidentnie wina stuntera. Używał pojazdu niezgodnie z zasadami ruchu drogowego, powodował zagrożenie i nie ma tłumaczenia że ktoś ciągnikiem wyjechał z boku czy coś. Nie ma na to wytłumaczenia. :banghead: Robisz stunt - bierzesz na siebie odpowiedzialność za innych.

:banghead:

MotorcycleStorehouse Dealer.

Wszystko do Twojego amerykańskiego motocykla!

 

Kiedy umrę pochowajcie mnie twarzą do dołu aby cały świat mógł pocałować mnie w dupę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym, jeśli masz możliwość wyszaleć się na miejscówce, spotkać sie ze znajomymi, trenujesz różne rzeczy na super-przyczepnym asfalcie -w wielu wypadkach odechciewa się czegokolwiek na ulicy.
Znajdą się i tacy, którzy zechcą postawić na gumie swoje moto w normalnym ruchu ulicznym - ich też nie potępiam, jeśli zachowają przy tym stosowną dawkę rozsądku - odpowiednie warunki przede wszystkim... pusta droga, dobra widoczność, brak prawdopodobieństwa, że ktoś/coś wyjdzie/wyjedzie... Tylko żeby zminimalizowali zagrożenie i uciążliwość dla innych do minimum bliskiego zera. Oczywiście najlepiej jest ćwiczyć w miejscach do tego przeznaczonych, bezpiecznych...

 

 

Zauważ że w takich sytuacjach to jest ewidentnie wina stuntera. Używał pojazdu niezgodnie z zasadami ruchu drogowego, powodował zagrożenie i nie ma tłumaczenia że ktoś ciągnikiem wyjechał z boku czy coś. Nie ma na to wytłumaczenia. :banghead:
Zgadzam się cakowicie. To, że "nieważne czyja wina..." napisałem właśnie po to, by zaznaczyć odpowiedzialność i ewentualny uraz psychiczny (nawet gdyby winny był rzeczywiście ktoś inny). Oczywiście, że w miejskim stuncie winny będzie zawsze stunter ze względu, o którym piszesz: "używanie pojazdu niezgodne z jego przeznaczeniem". Akurat to chyba nie powinno być zbyt trudne do zrozumienia (a przykład z niezauważeniem gumowicza "bo świecił w niebo", podałem wyzej). Dochodzenie czy gumowałem było jedną z pierwszych czynności w sprawie mojego wypadku.

 

Robisz stunt - bierzesz na siebie odpowiedzialność za innych. :banghead:
Też akcentuję odpowiedzialność, zwłaszcza za innych, później dopiero za siebie.

 

 

 

Stunterzy cały czas się uczą
I bardzo dobrze :) Oby nie na osiedlach... Sam lubię oglądać dobry stunt na żywo - nawet gorsze technicznie tricki robią wrażenie większe, niż mistrzowie oglądani na youtube.

Jak ktoś zrobi wheelie na Siekierkowskiej, Toruńskiej (czy nawet Marszałkowskiej), to może nie jest coś strasznego, za co należy od razu rozstrzelać, ale niech ma świadomość, że jeśli 'coś pójdzie nie tak', to będzie jego wina - odpowiedzialność prawna i świadomość psychiczna.

Natomiast brak słów (których skrypt tego forum nie wygwiazdkuje), żeby określić tych stÓnterÓf, którzy uczą się (albo pokazują co już ómią) na osiedlach, czy drogach o normalnym natężeniu ruchu, gdzie jest ryzyko, że ktoś postronny ucierpi. I tu kompletnie nie ma znaczenia, czy jechał sobie 'spokojnie' (jakieś 140 na gumie) i wpadł w dziurę, stracił równowagę, poleciał na chodnik, czy to nieupilnowane dziecko wbiegło mu pod koła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...