Skocz do zawartości

Niestety pech ale i wielkie szczęście!!!


Gerhard
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Dziś wybrałem się na przejażdżkę do miasta łapiąc jeszcze słoneczne piękne popołudnie.

Jak zwykle w takich przypadkach nic nie zwiastowało niemiłych przygód z moim udziałem.

A było to tak;

 

-jadę jak zwykle spacerkiem po mieście wyjechałem z ronda i kierowałem się do centrum Kołobrzegu czyli pod ratusz jest tam galeria Hosso gdzie miałem zrobić zakup jakichś duperelków co mi połowica kochana kazała (czytaj poprosiła) nabyć.

Jadę za srebrnym Vito odległość przepisowa znaczy bezpieczna, dojeżdżamy na wysokość sklepu muzycznego a ten gość (czytaj baran) zatrzymał się, ja też, włączył sobie wsteczny i... nie wierzyłem w to co się dziać zaczęło... normalnie zaczął cofać a ja naiwny myślałem że mnie chce nastraszyć bo za blisko byłem czy cuś. No i powiesił swoje Vito...smiley na moim przodzie, chrupnęło, zgrzytnęło i pękło, co za niemiłe odgłosy dla kochającego swój sprzęt bikera. Poszła w owal felga, poszedł w zapomnienie błotnik, lagi zrobiły się łukowate a na główce ramy farba trochę tak jakby całkiem odpadać zaczęła. Zrozumiałem wtedy, że to koniec... miałem swoją "niebieską ślicznotkę", dokończyła swego żywota. :icon_biggrin:

Nastąpiły wtedy przeprosiny ze strony prowadzącego Vito ale co mi po nich. Chciał się dogadać wiec spytałem co proponuje a on 1000zł polskich a reszta z ubezpieczenia bo on się przyznaje do winy ( cóż za wyrozumiałość!), bo miał Vito załadowane po sufit i mnie nie widział chociaż patrzał w boczne lusterka. :icon_biggrin:

Byłem już skłonny przyjąć zadośćuczynienie ale do delikwenta zadzwonił staruszek (czytaj tatuś) i broń Panie Boże się z motocyklistą wyłudzaczem dogadywać bo TO JEGO WINA!!! :icon_biggrin:

 

O.K. Wiedziałem co robić. 112 z komóreczki i czekamy na pana co powie kto winien.

Po niecałej godzince oczekiwania :clap: przyjechał pan władza wysłuchał obu stron zaprosił kierowcę Mercedesa do siebie i pan z Vito został nagrodzony 6pkt. i czekiem na 300zł. ale wpłata w ciągu 7 dni od teraz.

Taki byłem winny!!!

Jeszcze pan policjant kiedy wręczał mi dane delikwenta powiedział że próbował gość zwalić winę na mnie, że niby to ja w niego wjechałem :icon_razz:

SQR....

 

Rada na przyszłość:

- wzywaj Policję nie będziesz się po sądach włóczył (oszczędność czasu i pieniędzy).

 

A moje wielkie szczęście polega na tym, że jestem cały.

 

Pozdrawiam 4umowiczów i nie życzę takich przygód.

 

:flesje:

81620200.jpg

Spotykam na trasie pędzących niebezpiecznie wariatów...

... aż ciężko ich wyprzedzić!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rada na przyszłość:

- wzywaj Policję nie będziesz się po sądach włóczył (oszczędność czasu i pieniędzy).

Wielu mędrców wzywało policję i Ich przyjazd nie jest równoznaczny z szybkim zakończeniem sprawy (będąc niewinnym).

Gratuluję szczęścia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daj mi na niego namiar!! :)

Kurde nie musialbym sie bawic ze sprzedaza jotki na wiosne :D

Tylko czekam na takiego. Jeszcze na koniec pierdolne moto o ziemie, zeby nie bylo watpliwosci :D

Najwazniejsze, zeby gosc przyjal mandat i sie przyznal, bo inaczej byloby jak u Dexia - wina kierowcy ewidentna a itak bedzie sprawa w sadzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielu mędrców wzywało policję i Ich przyjazd nie jest równoznaczny z szybkim zakończeniem sprawy (będąc niewinnym).

Gratuluję szczęścia.

 

 

i z tym się zgodzę,

juz prawie zapomniałem ,ale trzy lata temu w wawie skręcam w lewo w bramę dużego molocha,brama jest otwierana na boki i składa sie z dwóch połówek moja część jest otwarta dla ruchu przeciwnego zamknięta.

I tak sobie skręcam i patrzę jak gość wali moim pasem(bo były takowe)na czołowe,a miał lekko z górki więc myślę...... kutafon nie wyhamuję!!!!!.

Więc ja w heble jak sie tylko da, a że w lekkim złożeniu to gleba(brama więc trochę piasku).....ja leżę, auto wali z piskiem na mnie i zatrzymuje się dosłownie pół metra odemnie.

Wszystko dzieje się na tyle szybko że trudno jakoś inaczej zareagować.

gość wyskakuje z auta żeby upewnić się że na mnie nie najechał,po czym przeprasza i chce pisać oświadczenie bo fazerek trochę pokiereszowany.

Ale przezorny obywatel wie ,że ubezpieczalnie nie lubią motocyklistów jak zresztą wszyscy i postanawia wezwać policję coby naprawa motka obyła się bez komplikacji,bo z autopsji wie żę po pewnym czasie sprawcy mają skłonność do zmieniania zeznań w ubezpieczalni.

 

po godzinie przyjeżdża dwóch panów Kiemliczów radiowozem, a jak,nawet niebieskim,.....ja dzień dobry oni nic ja zaczynam opowiadać co i jak a oni wyciągają balonik i każą mi dmuchać,potem drugi i to samo,w międzyczasie wymieniają między sobą jakieś cierpkie uwagi na temat TYCH dawców.Po czym informują mnie że niema bezpośredniej kolizji więc winny jestem ja bo nie umiem jeździć i na dodatek się wywalam na drodze powodując zagrożenie.Gość z osobówki na wyraźne polecenie policjantów szybko się zmywa,ja przyjmuję trzy stówy bo pechowo w fazerku skończył się dwa dni temu przegląd i panowie roztaczają przedemną wizję dalszych wyjątkowo uciążliwych (w ich wykonaniu) konsekwencji ewentualnego nieprzyjęcia mandatu.Po pięciu minutach policji niema ,a ja do tej pory powątpiewam czy zrobiłem słusznie.

 

brak czasu na zgłębianie tematu...........................i tyle

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielu mędrców wzywało policję i Ich przyjazd nie jest równoznaczny z szybkim zakończeniem sprawy (będąc niewinnym).

Gratuluję szczęścia.

 

Dziękuję mam szczęście, że jestem cały a niestety samo życie (od reguły są wyjątki) skoro są niewinni to i tak sprawy w sądzie mają wygrane. Moim skromnym zdaniem to są raczej sporadyczne przypadki aczkolwiek mogę się mylić wszak nie wszyscy policjanci patrzą na nas przychylnie. :)

 

 

pozdro

 

:D

81620200.jpg

Spotykam na trasie pędzących niebezpiecznie wariatów...

... aż ciężko ich wyprzedzić!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój kolega miał podobną sytuację ale puszką. Koleś przed nim za mocno "wychylił" się na skrzyżowaniu z podporządkowanej, więc postanowił szybko cofnąć, a nie zauważył z tyłu Tico.

Obydwaj wyszli z aut, pięćdziesięciolatek przyznał się do winy, ale stwierdzili że zadzwonią pod 997

Jak tylko przyjechali, ów starszy pan (jak się okazało emerytowany policjant) podszedł do nich i powiedział, że Tico wjechało mu w tył :D …kumpel na początku był w takim szoku, że nie mógł słowa wydusić

 

Sprawa ciągnęła się prawie 2 lata, a kumpel 15 razy stawiał się w sądzie :)

 

Wygrał bo „znalazł” świadków, a facet pogubił się w zeznaniach... sprawa była już prawie przegrana.

 

Morał z tego taki, że choćby koleś przyznał się do winy i podpisał oświadczenie, koniecznie trzeba „złapać” co najmniej dwóch świadków

Edytowane przez M4NIEK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój kolega miał podobną sytuację ale puszką. Koleś przed nim za mocno "wychylił" się na skrzyżowaniu z podporządkowanej, więc postanowił szybko cofnąć, a nie zauważył z tyłu Tico.

Obydwaj wyszli z aut, pięćdziesięciolatek przyznał się do winy, ale stwierdzili że zadzwonią pod 997

Jak tylko przyjechali, ów starszy pan (jak się okazało emerytowany policjant) podszedł do nich i powiedział, że Tico wjechało mu w tył :icon_evil: …kumpel na początku był w takim szoku, że nie mógł słowa wydusić

 

Sprawa ciągnęła się prawie 2 lata, a kumpel 15 razy stawiał się w sądzie :banghead:

 

Wygrał bo „znalazł” świadków, a facet pogubił się w zeznaniach... sprawa była już prawie przegrana.

 

Morał z tego taki, że choćby koleś przyznał się do winy i podpisał oświadczenie, koniecznie trzeba „złapać” co najmniej dwóch świadków

nic tak nie wku**ia jak ludzka bezczelność :) jeśli jeszcze jest poparta blachą to już masakra ;) :banghead: :banghead:

o Pl sądach to nawet lepiej nie wspominać, REW opisał to aż nadto dobitnie :notworthy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ty nie miałeś klaksonu w motorze? nie przyszło ci na myśl żeby zatrąbić na gościa? może by cię wtedy chociaż usłyszał skoro cię nie widział...

 

 

W takich przypadkach trabic, drzec morde, dawac dlugimi...

zawsze to wieksze szanse na przezycie maszyny...

 

najpierw radze przezyc to na wlasnej skorze, pozniej pogadamy.

 

Gerhard nie ma tego zlego coby na dobre nie wyszlo, rozumiem, ze przy upadku zniszczyles sobie jeszcze ciuchy. :icon_mrgreen:

 

pozdrawiam

 

:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ty nie miałeś klaksonu w motorze? nie przyszło ci na myśl żeby zatrąbić na gościa? może by cię wtedy chociaż usłyszał skoro cię nie widział...

 

kolego klakson mam taki że strach koło cmentarza go użyć by zmarłych nie pobudził :icon_twisted: no ale i tak pan szanowny stwierdził iż nie słyszał a radio to on miał cichutko :banghead:

 

stek bzdur nie wierzę mu i tyle

 

pozdro

 

:flesje:

 

 

Oo

ale to musialo bolec motocykliste, jak widzi, ze zaraz jego maszyna polegnie :o

W takich przypadkach trabic, drzec morde, dawac dlugimi...

zawsze to wieksze szanse na przezycie maszyny...

 

 

-zabolało lecz po chwili na samym początku był szok, jak można ot tak sobie busa na motorze zaparkować :banghead:

-spróbuj mordę drzeć w zamkniętym szczękowcu :banghead: tylko ty to słyszysz inni napewno nie wszak moto na chodzie

-długimi to też zdążyłem zaświecić lecz tylko oświetliłem tylną klapę, dziwne co nie?:eek:

 

widać nastał jej koniec w najlepszym dla mnie scenariuszu bo stałem a nie miałem tak np. 160km/h :icon_twisted:

 

pozdro

 

:flesje:

81620200.jpg

Spotykam na trasie pędzących niebezpiecznie wariatów...

... aż ciężko ich wyprzedzić!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nauka dla czytających, którzy jeszcze nie mieli "przyjemności": unikać zatrzymywania się w miejscu, z którego kierowca czterołapca nie ma szans was zobaczyć - choćby w lusterku

 

żeby było zabawniej uwaga dotyczy nie tylko motocykli: dokładnie w ten sam sposób palant w jakiejś ciężarówce zgniótł maskę mojej mamie na światłach na skrzyżowaniu

jsz

„Warunkiem istnienia dyktatury jest ciemnota tłumu, dlatego dyktatorzy bardzo o nią dbają, zawsze ją kultywują.”
[R. Kapuściński]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem podobną sytuację na kursie jazdy, tyle że zdążyłem wycofać (ybr 125) dreptając nogami :P Gorzej bym miał z potfforem który waży 200 kg.

Masz szczęście w nieszczęściu

Fart bo nic Ci nie jest

Niefart bo to była naprawde głupia sytuacja

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na egzaminie państwowym na kategorie A miałem też sytuację "cofającego" się auta,

 

stanąłem na światłach przede mną jakiś rzęch, widać, że auto prawie się rozpada na cześci pierwsze...

Nagle zaczał sie z górki powoli staczać, bardzo wolno, to sam też się cofałem bojąc się oblania egzaminu z powodu nie uzasadnionego uzycia klaksonu (myslalem, ze egzaminator moglby nie widziec dobrze sytuacji)

Na szczęście zdązylo się w miare szybko zapalić zielone i odjechalem bez szwanku ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...