^lunatyk^ Opublikowano 5 Lutego 2009 Udostępnij Opublikowano 5 Lutego 2009 Ludzie przecież jeśli się hamuje awaryjnie to opony powinny być na granicy przyczepności. I tą granicę uzyskuje się HAMULCAMI a nie silnikiem.... Co silnik pomoże? Jeszcze bardzie pomoże zwolnić pokonując granicę przyczepności opon? Czy zapobiegnie zablokowaniu kół przy hamulcach wciśniętych na maksa? Zastanówcie się trochę... kolego hamowanie silnikiem jest bynajmniej w autach którymi się poruszalem nissan almera, honda civic, fiat uno BEZ ABS pomagalo mi hamowac na granicy przyczepności i mimo że hamowałem hamulcem czułem że kiedy przy 130 w hondzie wbijam 3 i puszczam sprzęgło auto jeszcze bardziej nurkuje hamując. bart3q- jak wypadniesz kiedyś z za winkla na autostradzie mocno obciążonym kombi przy 160km/h i nagle okaże się, że za winklem jest korek, to pogadamy o tej twojej teorii. Gdyby nie szybkie redukcje w połączeniu z mocno wciśniętym pedałem hamulca, to wesoły włoch nie miał by co zbierać ze swojego punto, a i dla mnie skończyłoby się niewiele lepiej. dokładnie. i wtedy pakujesz 3 no może 4 bieg i skupiasz się na hamowaniu. Nikt nie mówi o zbijaniu biegu o 1 non stop. U mnie np 3 biegiem mogę jechac od 30 do 120 więc najczęsciej przy hamowaniu z prędkości na trasie 120-140km/h używam 3 biegu i moment jestem o dużo niżej. Panowie jeżdżę bez przewy od wrzesnia 1983 roku, posiadam prawo jazdy A,B,C,E. Przez kilka lat byłem kierowcą zawodowym a w wojsku byłem kierowcą SKOT'a a także woziłem czołgi-waga zestawu(ciągnik +przyczepa+ładunek) 76 t. Od początku lat 90-tych jeżdżę dośc przyzwoitymi samochodami obecnie Mitsubishi Lancer 1.8, 143 KM z ABS i ESP. Rocznie przejeżdżam około 30 000 km. Tyle tytułem wstępu. I tak czytam te wasze posty i większość to całkowite pierdoły. Jeśli nie jeździsz czymś z muzeum to wciskasz hamulec z "całej hoły" i trzymasz. ABS w tym czasie robi swoje a ty nie myślisz o żonglerce pedałami, biegami i czym tam jeszcze żeby się potem chwalić kumplom jaką to zajebistą masz technikę. Tylko obserwujesz sytuację na drodze i jeśli widzisz, że nie wyhamujesz to szukasz możliwości uniknięcia kolizji przez ominięcie przeszkody. Sytuacja na drodze jest dynamiczna i wiele razy uratowało mnie to, że inny uczestnik ruchu pomyślał, wykonał manewr, który mogłem wykorzytać bo skupiałem się na drodze a nie na pierdołach. :biggrin: hmm bogate doświadczenie. Z całym szacunkiem kolego ... jadąc z czołgiem nie wierzę że nie jechał przed Tobą pilot albo nie działo się to nocą. Prawko mam ponad 2,5 roku. Od października posiadam własną Honda Civic. Mamy dziś 4 luty od 16 października ( w niecałe 4 miesiące ) przejechałem 17 tyś km. Możecie mi wierzyć czy nie. Wczesniej poruszyły się definicje hamowania awaryjnego. Koledzy ja bym to rozgraniczył. Jeżeli doprowadzacie do sytuacji gdzie przy 160km/h macie 50 m przed sobą cokolwiek to albo nie do końca dopasowaliście prędkość do miejsca albo mamy zajebistego pecha ale wtedy wciskamy pedał BEZ szans na wyhamowanie. Ale co w sytuacji która np ostatnio miałem w Opocznie. Zabudowany wylatuje z zakrętu... na 200 m przede mną widzę golfa i przed nim ELKE. Przyspieszam... mam ok 80-90 km/h. Elka staje przed pasami i golf za nią ... widzę stop... odpuszczam gaz i lecę... Jestem bliżej i widzę że piesi przeszli przez pasy ELKA ruszyła ( zobaczyłem jak ta górna blacha "L" oddala się ) więc byłem pewny że i elka i golf ruszą... do tego mam ok 100 m... noga na gaz i lece ok 70-80 km/h i nagle kuźwa co ?! elka ruszyła a golf stoi ... mam przed sobą jakiś tam odstęp wiem, że nie przywale w golfa z prędkością 70km/h ale czuję że mogę uderzyć. Czy to nie jest hamowanie awaryjne ? Uważacie za definicje hamowania awaryjnego tylko wtedy gdy mówimy o 160km/h i nagle mamy dziecko 20 m przed maską. Uważam, że opisane wyżej przeze mnie hamowanie można również podciągnać za awaryjne. Wracamy na drogę... Zaczynam ostro hamować, koła się zablokowały... odpuszczam hamuje dalej ... golf nie rusza... znowu hamulec opór i do tego ostro klakson ... zatrzymałem się dosłownie 5 cm od tyłu golfa, który równo z moim zatrzymaniem ruszył... z racji tego że zaczynał się drugi pas podjeżdzam z boku i co widzę ? Gość je frytki i szuka frytek między nogami a obok rozbawiona dziewczyna... i patrzą na mnie jak na idiotę który nie wiadomo czego chce.... Mogłem przewidzieć, każdemu może autko zgasnąć np na pasach itd itp tutaj wina jest moja. Natomiast hamowanie awaryjne to nie jest hamowanie przed przeszkodą tylko w cholernie krytycznych przypadkach. ( np 30-40m przed maska dziecko przy predkosci 150km/h ) ale także sytuację gdzie czujemy, że możemy przyłożyć w coś ale już w mniejszym stopniu przy mniejszych prędkościach. Nigdy nie miałem sytuacji że przy dużych przelotówkach musialem hamować do zera. Nie chce ich mieć. Natomiast nie uważam, żebym nigdy nie hamował awaryjnie bo MOJA definicja jest zawarta wyżej. Mało istotne przy jakiej prędkości odpuszczamy pedał by przeszkodę przed która nie zdażyliśmy wyhamować OMINĄĆ. Uważam też, że hamowanie awaryjne z silnikiem jest bardziej skuteczne, gdyż jak ktoś to wcześniej napisał tak robią kierowcy rajdowi. Ktoś powie " oni tak robią, żeby mieć odpowiednie obroty na wyjściu " Owszem racja. Ale poprzez hamowanie silnikiem opóźniają hamowanie. Nie widziałem rajdowca który by przed zakrętem zasprzęglił silnik a potem wbił 2 biegi niżej, międzygaz i wyjście z zakrętu. Ja osobiście wyrobiłem sobie ten nawyk na placu, mało uczęszczanych drogach itd... Jedziecie robicie gruba kreche kreda na prostej i potem rozpedzacie sie jak najszybciej i opozniacie hamowanie jak najbardziej i hamujecie żeby zatrzymać się przed linią. Fachowcy biją bieg po biegu w dół. Ja wbijam 3 i pomaga z tych bardzo wysokich 120-140 w trasie sprowadzić auto do prędkości do których zostały stworzone hamulce ! :D pozdro [; Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tmi Opublikowano 5 Lutego 2009 Udostępnij Opublikowano 5 Lutego 2009 [...] Ale co w sytuacji która np ostatnio miałem w Opocznie. Zabudowany wylatuje z zakrętu... na 200 m przede mną widzę golfa i przed nim ELKE. Przyspieszam... mam ok 80-90 km/h. Elka staje przed pasami i golf za nią ... widzę stop... odpuszczam gaz i lecę... Jestem bliżej i widzę że piesi przeszli przez pasy ELKA ruszyła ( zobaczyłem jak ta górna blacha "L" oddala się ) więc byłem pewny że i elka i golf ruszą... do tego mam ok 100 m... noga na gaz i lece ok 70-80 km/h i nagle kuźwa co ?! elka ruszyła a golf stoi ... mam przed sobą jakiś tam odstęp wiem, że nie przywale w golfa z prędkością 70km/h ale czuję że mogę uderzyć. Nie najlepszy z Ciebie kierowca. Dobry kierowca po mieście jeździ 140 i nie ma aż takich problemów przy hamowaniu "awaryjnym" jakie miałeś Ty. Ale nie przejmuj się, więcej praktyki i zdobędziesz odpowiednie doświadczenie, pamiętaj tylko o systematycznym podnoszeniu prędkości, jak jesteś dobry to o 10 km/h co miesiąc. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Goccolo Opublikowano 23 Lutego 2009 Udostępnij Opublikowano 23 Lutego 2009 Mnie by ciekawilo kto potrafi wlasciwie ustawic sobie fotel aby miec prawdilowa pozycje za kolkiem :icon_mrgreen: Na kursie uczyli mnie tak: Najpierw ustawiasz odległość fotela od pedałów - ma być tak, że lewa noga po naciśnięciu sprzęgła jest delikatnie ugięta w kolanie. Następnie ustawiasz sobie odległość od kierownicy - w pierwszej kolejności regulacją kierownicy, a jak nie wystarcza (albo nie ma), to opraciem fotela. Ręka ma być lekko ugięta w łokciu, kiedy kładziesz ją w pozycji "dwunasta". Na koniec lusterka itd. Natomiast jestem ciekaw, jak ustawiacie wysokość kierownicy. Ja ustawiam sobie najniżej jak to możliwe, bo wtedy jadąc w trasie mogę oprzeć ręce na kolanach i trzymać kierownicę ;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ks-rider Opublikowano 23 Lutego 2009 Udostępnij Opublikowano 23 Lutego 2009 Na kursie uczyli mnie tak: Najpierw ustawiasz odległość fotela od pedałów - ma być tak, że lewa noga po naciśnięciu sprzęgła jest delikatnie ugięta w kolanie. Zalezy co rozumiesz poprzez " lekko " - w wypadku awaryjnego hamowanie ( nie tego o ktorym tu tyle pisano :biggrin: moze sie zdarzyc, ze noga nie bedzie juz " lekko " zgieta, a wyprostowana. Dlatego noga lewa ma byc dobrze zgieta ( prawa bedzie automatycznie ). Następnie ustawiasz sobie odległość od kierownicy - w pierwszej kolejności regulacją kierownicy, a jak nie wystarcza (albo nie ma), to opraciem fotela. Ręka ma być lekko ugięta w łokciu, kiedy kładziesz ją w pozycji "dwunasta". Ciekawa teoria, w/g tego opisu, to oparcie fotela bedzie odchylac sie do przodu a nie do tylu :biggrin:, no chyba ze ktos ma nietypowa sylwetke :biggrin: Prawidlowo musisz siedziec dobrze w fotelu, rece wyciagnac prosto przed siebie, musza lezec nadgarstkami na kierownicy - niezgiete. :crossy: Cytuj <p><a href="https://www.youtube.com/user/Koch1210/Videos">https://www.youtube.com/user/Koch1210/Videos</a></p> <p> </p> <p><a href="http://picasaweb.google.com/ksrider/">http://picasaweb.google.com/ksrider/</a>[/url]</p> Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Goccolo Opublikowano 25 Lutego 2009 Udostępnij Opublikowano 25 Lutego 2009 co to znaczy "siedzieć dobrze w fotelu"? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.