Witajcie. Więc zacznę od początku. Dziś pojechałem na przejażdżkę i elegancko yamahszka odpaliła, śmigała, ale do czasu jak chciałem wjechać w bramę to po prostu mi zgasła (dobrze, ze przed domem :D). No i od tego momentu nie chce odpalić. Kręcę, kręcę i nic. Zero reakcji. Lałem paliwo bezpośrednio do cylindra, ale niestety to samo. Próbowałem z popychu i również to samo :( ale zauważyłem coś bardzo dziwnego. Iskra po prostu wariuje. (nie mam kopki. Chodzi o rozrusznik) Gdy kręcę rozrusznikiem to po wciśnięciu przycisku jest jakaś tam mała iska przez chwilkę. dalej kręcę, kręce i nic, a jak puszczę i rozrusznik przestanie kręcić to wskakuje jeszcze kilka iskier. Tak jakby sie kumulowały. Po prostu nie jest tak, że kręcę i iskra cały czas wskakuje. Rozebrałem pół motoru i sprawdzałem kable, ale nie wiem za co się wziąć. Może ktoś miał podobny problem ? Wszystko działało : ( Może jak skręciłem kierownicą to któryś kabel się przetarł, albo coś ? Pomóżcie proszę :( kompresja jest ok :)