Skocz do zawartości

KLAUDIUSZ

Super-Moderatorzy
  • Postów

    26885
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    58

Treść opublikowana przez KLAUDIUSZ

  1. Ja mam Kurtkę i Spodnie skórzane - Joffamy z membraną, nieprzemakalne :biggrin: Sprawdzone w ostrych warunkach i naprawde jestem zadowolony, lecz .............................. musze sie zaopatrzyć w "Kondoniki" na rękawiczki i buty bo niestety mi przemakają :biggrin:
  2. http://www.allegro.pl/item123377224_kask_r...arytatywna.html
  3. To może zaczniemy śmigac samochodem na dwóch kółkach, na boczku :D A co!!!!! Przecież nic sie nie stanie ;)
  4. Głupoty gada, z tego co ostatnio czytałem, to Policja dopiero sie zwróciła do Ustawodawcy, z wnioskiem o wpisanie "Zakazu jazdy na jednym kole" do Kodeksu drogowego. Jaka kara ma być za to, nie pamiętam :D
  5. Następny mądry ;) Potem do takich strzelają i awantura gotowa :icon_twisted:
  6. Zastanawiam sie, albo FZS 1000 Fazer albo Bandit S 1200 ;) Może w przyszlym roku cie odwiedze :icon_twisted:
  7. Jadąc za kolegą we Francji, byłem świadkiem jak Ptaszek uderzył w kask mojego kumpla :icon_twisted: Na szczęście nic sie nie stało kumplowi ale ptaszek chyba jest DEAD ;)
  8. Zajżyj tu http://forum.motocyklistow.pl/index.php?sh...ic=46185&st=840 Pozdro
  9. Naprawde polecam, nie ma sie czego bać :wink: p.s. Kilka zdjęć dodałem, jutro jeszcze pare dorzuce :bigrazz:
  10. Kilka fotek, więcej nie mam:( http://www.creativegroup.pl/pub/ Dzień 1: Warszawa – Poznań – 315 km. Kilka dni przed moim wyjazdem otworzyli nowy odcinek A2 i plan był żeby się nim przejechać. O 12:00 wyjechałem z Warszawy, w strone Łowicza, w Łowiczu odbiłem na Stryków i dojechałem do A2. Przed wjazdem stwierdziłem że nie będę tankował, tylko zatankuje na pierwszej stacji w okolicach Konina. TO BYŁ DUŻY BŁĄD !!!!!!!!!!!! Okazało się że moto z Kufrem centralnym, torbą oraz moją osobą paliło troszke więcej niż zwykle i niestety nie dojechałem do Stacji tylko stanołem na Autostradzie. Podjechali Panowie Policjanci i zamiast mi pomóc stwierdzili żebym przepchał Moto, 1 km pod prąd, na Parking. Tak też zrobiłem w 30-to stopniowym upale, myślałem że zemdleje ale udało się. Zadzwoniłem do Kuzyna i za godzinke podjechał z karnisterkiem. Ruszyłem dalej i z małym opóźnieniem dojechałem do Poznania. Dzień 2: Poznań – Sezanne – 1300 km. Z Poznania wyjechałem ok. 7:00 i na granicy byłem ok. 9:00. Mały postój, zakup papierosów dla żony i wjechałem do Niemiec. Kierowałem się na Postdam, póżniej odbiłem na Lipsk, następnie na Erfurt, Frankfurt nad Menem i dalej kierowałem się na Kaiserslautern, Saarbrucken i Metz. Troche czasu straciłem na odcinku Kaiserslautern – Saarbrucken z powodu remontu Autobahnu i korków. Ok. 16-17 wjechałem do Francji i kierowałem się na Paryż. Ok. 20:30 dojechałem do Chalons-en-champagne skąd skierowałem się na Eparnay, ale niestety z powodu remontu drogi, był jakiś objazd, kierowałem się według znaków które nagle się urwały i w końcu wyjechałem na Motmirail, po jakiś 20-30 km skręciłem na Sezanne i w końcu ok. 22-ej dojechałem do znajomego. Troszke się pogubiłem po zjeździe z Autostrady ale przynajmniej ok. 100 km jechałem wśród Wytwórni Szampana, małych miasteczek i wiekich farm Champagni. Dzień 3: Sezanne – Marbella – 2200 km Wyjechaliśmy o 05:30, jeszcze było ciemno. Pierwszy problem pojawił się z tankowaniem, żadne stacje automatyczne nie chciały przyjąć Kart polskich, w końcu zatankowałem na Karte kolegi. W końcu ruszyliśmy Nacjonalką w strone Troys a potem na Auxere. Ładna trasa, troche widoków ale niestety pogoda nie dopisała. Było zimno i padał deszcz. Jasno zaczeło się robić dopiero koło 07:00. Od Auxere zaczeło się przejaśniać i wyszło słońce. Jazda była już przyjemniejsza. Skierowaliśmy się na Bourges i tam wjechaliśmy na Autostrade w kierunku Clermont-Ferrand i Milau. Podczas jednego z postojów zdecydowałem się nasmarować łańcuch, postawiłem moto na centralną stopke, nasmarowałem. Zamiast wsiąść i złożyć stopke, to złożyłem ją stojąc obok. Skutek: pierwsza gleba parkingowa, strata – ułamana klamka od hamulca W okolicach Milau postój przy najwyższym Moście świata, kilka zdjęć i jazda dalej w kierunku granicy Francuszko-Hiszpańskiej. Do Hiszpanii wjechaliśmy ok. 15-16, bo dłużej przerwie stwierdziliśmy że jedziemy jak najdalej się da. Skierowaliśmy się na Barcelonę, potem Valencie, potem na Alicante i Murcie. Do Murci dotarliśmy już w nocy i zaczynał się kryzys. Ktoś kiedyś się dziwił jak to można zasnąć za kierownicą Motocykla, można, żaden problem. Postoje robiły się coraz dłuższe więc zdecydowaliśmy się przespać w Parku przy Stacji benzynowej. Po 1,30 h kimania na „Kasku”, ruszyliśmy dalej. Zmęczenie dawało znać o sobie i zamiast pojechać prosto na Grenade, wpierdziliśmy się na drogę do Almeiri i wybrzeżem do Malagii. Na początku było wszystko ok., ale potem mieliśmy 150 km miasteczek, zakrętów, korków itd. Była goodzina 11:00, jechaliśmy już 29 godzin i powoli robiło nam się niedobrze. W końcu dojechaliśmy do Malagi i stamtąd już tylko 50 km dzieliło nas od Marbelli. Wkońcu dojechaliśmy na 13:00, po 36 godzinach jazdy. Na miejscu, po takiej podróży, nie chciało nam się zwiedzać okolicy, pare razy wyskoczyliśmy na miasto i tyle:) POWRÓT (samemu) Dzien 1: Marbella – okolice Dijon – ok. 1850 km Po 10-cio dniowym moczeniu dupska w basenie, w morzu, obiadaniu się i wypiciu kilkudziesięciu litrów piwa i wina nadszedł czas powrotu:) Wyruszyłem z Marbelli ok. godziny 6:00 w kierunku Malagi i następnie odbiłem na Grenade ( na szczęście udało mi się wjechać na Autostrade i nie tłukłem się już nie tymi cholernymi górskimi drogami), z Grenady, omijając Murcie, skierowałem się na Alicante. Póżniej znów na Valencie, potem Barcelona. W okolicach Barcelony złapała mnie burza i pierwszy raz zmokłem, ale na szczęście było ciepło. Ok. 17-18 dotarłem do granicy hiszpańsko-francuskiej. Tym razem skierowałem się na Lyon. I tu zaczeły się jaja, okazało się że trafiłem na wymiane „turnusów”?!?!!?!? Korki i zatory co kilkanaście kilometrów, korki na bramkach, więc jechało się wolno. Za to nauczyłem się śmigać między samochodami, najdłuższy odcinek ok. 20 km!. W okolicach Lyonu szukałem Hotelu ale wszystko zajęte, więc jechałem dalej. O godzinie 2:00 nadszedł kryzys:( Po tankowaniu, w Parku przy stacji, położyłem się pod drzewem i poszedłem spać Obudziłem się po godzinie trzęsąc się z zimna, myslałem że zamarzne. Było cholernie zimno, ok. 10 stopni i padał lekki deszcz. Ruszyłem dalej w kierunku Dijon. Ok. godziny 7:30 znalazłem Hotel, jakieś 50 km od Dijon. PADŁEM NA RYJ. Dzień 2: Okolice Dijon – Bad Hersfeld – ok. 710 km Po kilku godzinach snu, wstałem o 14:00, kąpiel i udałem się na Obiad. Niestety, zapomniałem że jestem we Francji i że tu wszystko popier**lone jest…………….na obiad zjadłem Rogalika i wypiłem herbate?! Dobre i to O 15:00 ruszyłem w kierunku Mulhouse i granicy niemieckiej. Całą droge jechałem w deszczu, na początku słabiutki a potem tak lało że się zastanawiałem czy to nie snieg?!?!!? Nic nie było prawie widać, buty mokre, rękawice mokre, kask zaczoł przeciekać. Wieczorem już było tak zimno że nawet rękawiczki ochronne do nalewania benzyny pod rękawicami nie pomagały!!!!!!! Po 700 km w takim deszczu miałem dosyć, nie tyle jazdy, bo jechałem jakby było sucho:) ale musiałem się wysuszyć. Ok. 23:00 znalazłem Hotelik, rozwiesiłem wszystko (na szczęście były grzejniki) i poszedłem spać. Dzień 2: Bad Hersfeld – Warszawa – 1000 km Wyruszyłem ok. 7:00. Nie padało ale były straszne mgły i widoczność na ok. 5-10 metrów, no po prostu mleko. Zastanawiałem się komu tak bardzo zależy żebym nie dojechał!?!?!?!?!? Na szczęście mgły ustąpiły i wyszło słoneczko. Kierowałem się na Erfurt, potem na Lipsk, nastepnie na Berlin i na Frankfurt. Nie wiem czemu ale najszybciej mi się jechało przez Niemcy. Nawet doszedłem do 190 km/h?! ale pewnie licznik kłamał. Ok. godziny 14:00 wjechałem do Polski, na granicy zero problemów oprócz Celnika niemieckiego co opierdzielił mnie za stary i poklejony taśmą dowód osobisty, byłem tak zmęczony że powiedziałem mu żeby mi go oddawał bo się do domu spiesze:) Oddał!. Ok. 18:00 podjechałem pod dom, dupy już nie czułem, szczypania też nie:) Zmęczony ale szczęśliwy, UDAŁO SIĘ!!!!!!!!!!!!!!! p.s. z tego szczęścia źle postawiłem moto i druga gleba parkingowa – straty: lusterko, kierownica do wymiany:( dzisiaj jade na montaż :wink: Podróż okazała się super przygodą i wiele mnie nauczyła, dodam że była to moja pierwsza dłuższa podróż na moto:) Czego się nauczyłem: 1.Podstawa to rękawiczki i buty, koniecznie trzeba mieć ochraniacze przeciwdeszczowe!!!!!! Do tej pory mam ręce niesprawne, chyba stawy przeziębiłem i słabo mi idzie chwytanie czego kolwiek:) 2.Spalanie moto – trzeba kalkulować że moto spali więcej niż normalnie, ja zapomniałem o tym i potem przez pare tysięcy km miałem kłopoty, jakieś syfy się dostały do przewodów i jak tylko było już mało benzyny to się ksztusił i nie dało rady jechać szybciej niż 80-100 km/h. 3.Stacje benzynowe – przy Autostradach nie ma z nimi problemu, Francja, Hiszpania czasami się zdarzają że wpierw się płaci za benzyne a potem tankuje, jak za dużo zapłaciłeś to oddają, jak za mało to dopłacasz. 4.Francja – stacje w nocy przy Nacjonalkach i innych drogach publicznych są zamknięte, jedyne otwarte są automatyczne, ale one polskich kart nie przyjmują a gotówki tym bardziej. Od 7:00 rano jest Pani gdzie można gotówką płacić ale często nie ma wydac!!!!!!!!!!!! 5.Hotele we Francji, szczególnie w Sierpniu trzeba rezerwować wcześniej, wszystko zajęte lub traficie na taki jak ja: Pokój jednoosobowy za 99 Euro:( Zrobiłem w sumie ok.. 7500 km. Moto zpisywało się ok, ale częste tankowanie powodowało że straciłem troche czasu. CBFka jest wporządku ale chyba bardziej na miasto, przynajmniej 600-ka. Dla mnie, do takich eskapad, to minimum 1000-ka:). p.s. Zdjęcia dodam jak gdzieś je umieszcze:)
  11. Wiem, wiem, dzięki Bandzior, artykuł dużo mi dał. Po prostu staram sie zebrać jak najwięcej opini bo nie chce mi sie znów za rok zmieniać sprzęta. :)
  12. B12 czy FZS 1000 Fazer? Co byście wybrali? Moto potrzebne do miasta i do dalekiej turystyki :)
  13. Mam pytanko, czy ma ktoś z was Fazer'a 1000? Ciekaw jestem opini ponieważ zmieniam moto i sie zastanawiam na tym Modelem. Pozdro
  14. 1. Podczas postoju na parkingu, postawiłem moto na stopce centralnej. Nasmarowałem łańcuch, ubrałem sie i zamiast wsiąść i złożyć podnóżek, stanołem obok, złapałem za kierownice i złożyłem podnóżek...............ale moto nie utrzymałem i sie przewróciło - strata: ułamana końcówka klamki od hamulca. 2. Po trzech dniach jazdy z Hiszpanii, podjeżdżam pod dom. Zmęczony, wykońćzony, dupa szczypie. Rodzina wychodzi, wszyscy patrzą a ja rozkładam boczną nóżke, zsiadam a oni coś krzyczą (miałem zatyczki). Odwracam sie a moto leży - strata: lusterko zbite i kierownica skrzywiona :icon_question:
  15. No i dorwalem:) hehehehehehehe No coż, zrobilem prawie 8000 km, z Warszawy przez Francje do Hiszpani (Marbella) i nazat :crossy: Najdluższe "palowanie" to 36 godzin, łącznie z przerwami w sumie zrobiliśmy (we dwóch) ponad 2200 km :cool: Samemu udalo mi sie zrobić w 26 godzin, lącznie z przerwami, traske z Marbelli (Hiszpania) w okolice Dijon (Francja), nie wiem ile tokilometrów ale pewnie kolo 1600-1800 km :D P.S. Powiem że byla to moja pierwsza dłuższa podróż :clap:
  16. W Poniedzialek wróciłem z "Zachodu". Mając nowe tablice z flaga PLl ub EU nie musisz mieć naklejki. p.s. Powiem więcej, nawet na starym, podartym dowodzie osobistym przepuszczają :D
  17. A ja właśnie sie przymierzam do Bandita 1200 :crossy: Niestety 600-ka już jest dla mnie za słaba, za ciężki jestem i z bagażem miałem troszke problemów w mojej podróży. Oczywiście jest pare innych maszyn które mnie interesują ale niestety ceny są zaporowe :D
  18. Witam, wróciłem cały i zdrowy, relacje powiesze za jakiś czas:) Co do hoteli to tak jak wyżej, REZERWACJA to podstawa, szczególnie w Sierpniu. Spałem raz w Mercury, nie miałem siły szukać dalej (po 26 godzinach jazdy), cena koszmarna. Formula 1 i inne tanie Hotele zajęte.
  19. Oj będzie, nawet aparat kupilem ;) p.s. W planach mam przejechanie przez najwyższy Most Swiata http://www.sztuka-architektury.pl/index.php?ID_PAGE=424
  20. To byly czasy jak sie zapierdalalo po wsi z furą siana na przyczepie, dziadek na górze a ja gnój 10-letni Panem drogi, hi hi hi ;)
  21. W Niedziele wyruszam w trase (dosyć dluga - 3400 km do Marbelli - Hiszpania), myslalem o różnych rozwiązaniach ale s*am na to, spodnie i kurtka (skóra) i jadziem, najwyżej będe sikał co 100 km :P W mieście, tak jak pisałem wcześniej - buty, dżinsy, koszulka, rękawica i kask :P Ale wrażenie rozbijających sie robali o rączki jest przednia ;)
  22. Dzisiaj to przerabialem ;) Skończylo sie na kupnie ubezpiecznie zdrowotnego i tyle, niestety Warta i Pzu nie mają ASSISTANCE dla motocykli, nie wiem jak inne firmy :P Olalem bo w Niedziele wyjeżdżam :P
×
×
  • Dodaj nową pozycję...