Skocz do zawartości

baart

Forumowicze
  • Postów

    73
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Odpowiedzi opublikowane przez baart

  1. Nadużycia i były, są i będą, bez wzgledu na to, co by nie zrobić w tym zakresie.

     

    Uważasz, że skoro są nadużycia, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tworzyć warunki, aby nadużycia mogły być jeszcze większe?

     

    Wprowadzenie wydłużonego żółtego światła, minutniki czy migające zielone ma sens. Stwierdzili to eksperci w dużo bardziej rozwinietych jeżeli chodzi o komunikację krajach.

     

    Gdybyś był uprzejmy poprzeć to linkiem do badań i wniosków, mielibyśmy o czym dyskutować ;)

     

     

    Poprawia bezpieczeństwo i daje pewność wjazdu bądź nie, na skrzyzowanie. Samo wydłużenie o 1 sek. jak zauważyłeś w Warszawie, jest odczuwalne dla innych kierowców z poza w-wy jakim np. jestem ja. Stąd też bierze się poczucie, że w W-wie, jeździ się płynniej niż w innych miastach.

     

    Sprawdź proszę, jakie są teoretyczne podstawy występowania sygnału żółtego oraz jak oszacowano jego długość i dlaczego.

    To poczucie, o którym piszesz, wynika stąd, że nie jedziesz 50 km/h, tylko szybciej.

     

    Gdyby minutniki czy migające żółte, miało prowokować do nadużyć i zwiększyć liczbę wypadków, to powinno zostać wycofane na przejściach dla pieszych, czy przejazdu rowerzystów. Myślę że analogia jest jasna i czytelna.

     

    Analogia jest błędna, bo migające zielone na sygnalizatorach S-5 i S-6 jest odpowiednikiem sygnału żółtego, a nie ewentualnego migania zielonego na sygnalizatorach S-1/2/3.

     

     

    Też mógłbym chcieć, żeby takie rozwiązanie zostało wprowadzone, bo to pozwoliłoby mi jeździć "płynniej" :icon_mrgreen:

    Jednak wykształcenie w kierunku inżynierii ruchu drogowego oraz trochę doświadczenia wskazują, że - jak zauważyłeś - wydanie tej kasy na takie "poprawianie" nie ma wielkiego uzasadnienia. Równie dobrze możemy stwierdzić, że podniesienie dopuszczalnej prędkości do 60km/h poprawi płynność.

    Problem polega na tym, że nie poprawi, bo i tak wszyscy mają to gdzieś dopóki nie stoi fotoradar albo koleś z laserem.

    Niestety, z powodu ułanów co jakiś czas, decydenci obniżają poprzeczkę dla wszystkich zasłaniając się bezpieczeństwem.

     

    Kto pisze, że sekundniki przy sygnalizacji są złe to chyba nigdy nie miał okazji jeździć w mieście z takim udogodnieniem. Prawie cały Płock ma takie odliczanie i to jest świetna sprawa, nie ma "zamulania" przy ruszaniu spod świateł bo w ostatnich sekundach każdy na spokojnie wrzuci jedynkę i ruszy równo z zielonym.

     

    Miałem wrażenie, że rozmawiamy o sekundniku pokazującym czas do końca nadawania sygnału zezwalającego, a nie o sekundniku, który pokazuje czas do zaczęcia nadawania tego sygnału - a to są dwa zupełnie różne rozwiązania.

  2. cóż, "wygoda" kierujących jako użytkowników dróg winna chyba mieć znaczenie zasadnicze, nie sądzisz? tym bardziej, że - czy przez sekundniki, czy migające żółte, czy wreszcie jego wydłużenie - mówimy o poprawie bezpieczeństwa. BTW rozporządzenia to drobiazg, zmienia się je decyzją administracyjną (z ustawą byłby większy kłopot)

    jsz

     

    Tutaj nie mogę się zgodzić. Długość sygnału żółtego jest (czy raczej powinna być, bo u nas jest zafiksowana), proporcjonalna do dopuszczalnej prędkości.

    Wszelkie migające zielone przed żółtym, albo dobrze widoczne z daleka sekundniki nie poprawiają bezpieczeństwa, a powodują, że następują nadużycia - głównie w postaci przyspieszania przed skrzyżowaniem - co ma niezerowy wpływ na bezpieczeństwo ruchu na tym skrzyżowaniu.

    Tu nie chodzi o to, czy w rozporządzeniu jest napisane, że ma być 3 czy 5 bo, jak sam zauważyłeś, to można zmienić. Tu chodzi o generalną zasadę, która nie powoduje nadużyć w rodzaju metrowego licznika żeby z daleka było wiadomo, że trzeba cisnąć żeby zdążyć.

    Żeby nie było, ja nie do końca zgadzam się ze wszystkimi rozwiązaniami bezpieczeństwa wprowadzanymi u nas przez pana Galasa (choćby wymaganą oddzielną podfazę sygnalizacji dla lewoskrętu niezależnie od wielkości skrzyżowania i liczby pasów ruchu), nie mniej uważam, że wprowadzanie rozwiązań, które poprawiają "wygodę" przez umożliwianie nadużyć nie jest dobrym kierunkiem.

  3. Wszędzie się da, tylko nie u nas. Pozostaje jescze kwestia, nadawania sygnału żółtego. 3 sek. bez względu na charakter drogi czy długość skrzyżowania

    http://motoryzacja.interia.pl/raporty/raport-polskie-drogi/wiadomosci/news-nie-dla-licznikow-czasu-na-skrzyzowaniach-zaskakujacy-powod,nId,2156084

     

     

    Tyle, że nie ma argumentów, które przemawiałyby za montażem takich urządzeń, pomijając "wygodę" kierującego.

    Podobnie, jak niektórzy chcieliby wprowadzenia migającego sygnału zielonego przed sygnałem żółtym - chyba po to samo, co sekundnik.

    Co do długości sygnału żółtego, to niestety naście lat temu zafiksowano w rozporządzeniu 3 sekundy i nijak nie można tego poprawić mimo, że przy dozwolonym 70 km/h ten sygnał jest IMHO zbyt krótki, ale takie ograniczenia stoją na trasach o wyższej dopuszczalnej prędkości właśnie przed sygnalizacjami.

    Nie zmienia to jednak faktu, że taka Warszawa historycznie oraz nadal stosuje sygnał 4 sekundy. Niby nie można, ale się daje.

     

    EDIT: przeczytałem jeszcze cały artykuł i wygląda na to, że Pan redaktor nie ma pojęcia o tym, do czego służy sygnał żółty.

  4. Osobiście radzę przeczytać książkę albo obejrzeć film "Twist of the wrist 2" (Keith Code), pojechać na tor, pooglądać ludzi, podpytać co sympatyczniejszych i jeździć, wdrażając rady z powyższej książki/filmu.

     

    Ja widzę inny problem.

    Brak jest (przynajmniej ja nie znalazłem, jak swego czasu szukałem) pozycji, która w sposób kompleksowy opisywała by prawidłową pozycję na motocyklu i pracę ciała.

    Twist jest bardzo fajny, ale dla kogoś, kto ma jakie takie podstawy.

    Jeśli rajder nie potrafi siedzieć, to poprawne zastosowanie tego, o czym opowiada pan Code, przyjdzie mu z trudem - o ile w ogóle zakończy się pełnym sukcesem.

    Jasne, że wszystko można znaleźć i w internecie, tylko najpierw trzeba wiedzieć, czego szukać, a co odrzucić. Zupełnie jak w scence z Twista na parkingu ;)

    Do tego jest potrzebny ktoś, kto umie i ma czas i umiejętności, żeby to przekazać. Czy ci "co sympatyczniejsi" są w stanie zrobić to kompleksowo w przerwach pomiędzy turami - tego nie wiem, tym bardziej, że wymaga to obserwacji w praktyce, a nie 2-minutowego wykładu teoretycznego.

  5.  

    Pytanie czy ten urzednik musi widziec ta droge ? Przychodzi pismo, zostaje przez urzednika sprawdzone w/g wytycznych i zatwierdzone. Tak funkcjonuje to na tym swiecie.

     

    Ale o czym my tu dyskutujemy ? Pradodawca w/g panujecego prawa oznakowal droge a to, ze ktos uwaza, ze mogla byc oznakowana inaczej..... no coz, jego sprawa. W zyciu masz dowolny wybor. Albo jedziesz zgodnie z przepisami i nie ponosisz konsekwencji, albo jedziesz szybciej i liczysz sie z konsekwencjami.

     

    Zastanawiam sie wiec czy to z tymi ludzmi cos nie teges ( czasami nawet i ze mna samym ) aleto taka ludzka fizjonomia.

     

    To cz ybeda czy nie beda jechac szybciej, zweryfikuje zycie.

     

    U nas jest ogolnie wiadomo, ze jezdzi sie szybciej wiec prawodawca wprowadza nowy System punktow kjtore b. szybko i skutecznie beda eliminowac tych ktorzy sie przyzwyczaili i jezdza.....

     

    Badz pewny, ze na dluzsza mete wygrywa System, to tak jak w kasynie, jak dlugo bys nie gral, wygrywa bank.

     

    :crossy:

     

    System wygrywa bo na dłuższą metę nikomu nie chce się walczyć z betonem (oczywiście zakładając, że jest obiektywnie o co walczyć).

    Tylko, że ten "system" jest, albo raczej powinien być, dla ludzi i działający zgodnie ze zdrowym rozsądkiem, żeby nie było psychologicznego oporu przed przestrzeganiem jego praw. Ale jak jest, każdy widzi. Jasne, zdarzają się odstępstwa od średniej i powinny być eliminowane, ale dlaczego ma być tak, że średnią przyrównuje się w dół, bo komuś się tak wydawało?

    Zawsze mnie ciekawi, jak bardzo jakiś "system" musi być uciążliwy, żeby powstała wystarczająca siła, aby go zmienić ;) Bo normalnie nikomu się nie bardzo chce.

    U nas dochodzi ten czynnik, że mimo coraz większych formalnych ograniczeń, nie są one egzekwowane - więc ta uciążliwość jest mniejsza, niż mogłaby być - co również wynika z nastawienia społecznego, tym razem z ramienia "systemu". Bo prywatnie, egzekutorzy "systemu" mają go sami w poważaniu co rodzi kolejne patologie i tak wszystko fajnie się kręci.

    Założenie, że System jest dobry, a źli są ci, co go nie przestrzegają - jest z gruntu złe. Tylko kogo to obchodzi jeśli są ciekawsze rzeczy, którymi się można zająć, a do obchodzenia systemu zawsze znajdą się jakieś metody :)

  6.  

    1. Tak, ale jeden stwierdzi, ze ... i bezpieczna jest 70 km/h

     

    2. Jakie to piekne, tyle, ze w realu wyglada to nieco inaczej

     

    W "realu" wygląda to tak, że urzędnik zza biurka zatwierdza oznakowanie na drodze, na której nigdy nie był ufając, że projektant zrobił "dobrze" - czyli zgodnie z ogólnymi wytycznymi, samemu też nie będąc na tej drodze.

    Oni nie mają zielonego pojęcia, jaka prędkość dopuszczalna będzie bezpieczna, ale zakładają, że jak postawią z sufitu wystarczająco mało, to będzie ewentualny dupochron, a kierujący i tak będzie winny.

    A to, że na szerokiej trzypasmowej, jednokierunkowej jezdni w mieście można jechać bezpiecznie 70km/h - nikogo nie obchodzi. Natomiast na jej końcu stoi sobie SM albo Policja z pomiarem prędkości i wciska gadkę, że kierujący jedzie niebezpiecznie, bo przekroczył prędkość dozwoloną o 15 km/h za co należą się $$$ oraz pytają "a dokąd się tak pan spieszy". Z lewa i z prawa wmawiają Ci, że przekraczanie dopuszczalnej prędkości jest złe oraz z góry zakładają, że dane ograniczenie jest jak najbardziej uzasadnione - niezależnie od rzeczywistych warunków drogowych.

    W wielu miejscach tak to wygląda.

    Ludzie są przyzwyczajani do takiego stanu rzeczy przez lata. Drogowcy stawiają ograniczenia prędkości o 20 km/h bardziej restrykcyjne wiedząc, że i tak będą one przekraczane o te 15-20 km/h i mechanizm sam się napędza.

    Wprowadzenie 30 km/h na całym obszarze zabudowanym nie spowoduje, że ludzie będą jechać wolniej - tak jak nie spowodowało tego obniżenie z 60 na 50.

    Tam, gdzie się da jechać szybciej - ludzie i tak będą jechać szybciej. Oczywiście kampania medialna i "akcje" w pierwszych tygodniach spowodują, że ludzie zaczną jechać wolniej, ale kiedy się już wszyscy do tego przyzwyczają, a "akcje" się skończą, wszystko wróci do normy i będzie trzeba tylko uważać na fotoradary SM ;)

    Jedyna różnica jest taka, że służby będą mogły na tym więcej zarobić.

    U nas nawet oznakowane radiowozy jadą "normalnie" - tak jak wszyscy, nie wspominając o całej reszcie nieoznakowanych i prywatnych pojazdów funkcjonariuszy. Sztucznie utrzymuje się tylko otoczkę, jakie "to jest niebezpieczne".

    Oczywiście ten stan rzeczy jest pozytywny dla miejsc, gdzie nie da się jechać szybciej, niż 20 km/h mimo dopuszczalnej prędkości 50km/h - ale czy o to właśnie w tym chodzi?

     

     

    Jedno jest pewne, ze nbie zrobia tego ograniczenia w calym miescie, co najwyzej w bocznych uliczkach.

     

    U nas takie rzeczy nigdy nie były i nie są pewne ;)

  7. Tu nie ma co oceniać.

    Wg opisu sytuacja jest czysta.

     

    -Znak Oznaczający wjazd na obszar zabudowany. D-42

    -2 metry dalej znak ograniczenia prędkości do 60km/h B-33

    -~10 metrów dalej skrzyżowanie ze światłami i drogą wyłącznie z lewej strony

    -~25-35 metrów za skrzyżowaniem fotoradar.

     

    Tutaj Bystra jest z lewej strony, ale ma połączenie z prawą jezdnią. Chciałem dać screena ze Street View, ale umiejscowienie znaków się zmieniło.

     

    Domyślnie dla obszaru zabudowanego - czyli 50km/h, w godzinach od 23 do 5 - 60 km/h.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...