W High'u zostawiłam wszystkie oszczędności, a na samych dojazdach przynajmniej tydzień życia. Jednak gdybym miała jeszcze raz wybierać szkołę, to definitywnie padłoby na High. Mało tego, że instruktorzy dali radę wpoić mega "nieogarowi" solidne podstawy techniki i strategii jazdy, to jeszcze robili to ze stoickim spokojem. A ja ich cierpliwość mocno testowałam, oj mocno. Swoją drogą, co oni w życiu już widzieli, że na moje wyczyny nie usłyszałam nigdy żadnej bluzgi? Muszą być nieźle zaprawieni w bojach :)