Jeśli już niestety zdarzy się sytuacja zamarznięcia wody, to natychmiast po zorientowaniu się o zaistniałej sytuacji, nie należy próbować uruchamiać silnika. Nie należy również zbyt intensywnie ogrzewać chłodnicy czy bloku silnika, więc wszelkie zabiegi z suszarkami do włosów, opalarkami czy innego rodzaju grzejnikami są niewskazane. Auto należy przetoczyć do garażu w którym panuje dodatnia temperatura i spokojnie pozostawić do momentu odmarznięcia. W garażu nie musimy utrzymywać temperatury jak w domu, do pierwszego etapu odmrażania wystarczy kilka stopni powyżej zera. Co jakiś czas sprawdzamy proces rozpuszczania się lodu ściskając gumowe przewody od chłodnicy, zaglądając do zbiorniczka wyrównawczego. Od momentu w którym nie widzimy ani nie wyczuwamy grudek lodu, należy jeszcze trochę odczekać do uruchomienia silnika. Blok silnika nagrzewa się znacznie wolniej niż chłodnica, gumowe węże czy plastikowy zbiorniczek wyrównawczy. Drobiny lodu nadal mogą znajdować się w wirniku pompy wody albo w termostacie. Możemy już natomiast intensywniej zacząć ogrzewać silnik przy pomocy dowolnego urządzenia z nadmuchem ciepłego powietrza. Po całkowitym pozbyciu się lodu z układu chłodzenia należy przeprowadzić jego bardzo dokładną kontrolę pod kątem wszelkiego rodzaju przecieków. Możemy spodziewać się przecieków z chłodnicy, na łączeniach gumowych węży, a w najgorszym razie w bloku silnika. W przypadku węży często wystarczy dociągnąć śruby na opaskach zaciskowych mocujących węże. W przypadku nieszczelności chłodnicy czeka nas droga wymiana lub naprawa. Niestety, pękniętego bloku silnika już z reguły nie opłaca się naprawiać.