Moja nauka na kursie to była porażka jeździłem na czymś o poj. 125 całe 20h na placu. Motor jeszcze dało się przeżyć ale ten plac po 10h kręcenia slalomu i ósemek byłem bliski załamania ratowało mnie to że zależało mi na A. Instruktor był zemną może ze mną łącznie ze dwie godziny kiedy ja byłem na moto on szkolił kierowców na B (swoją drogą mnie też z marnym skutkiem zdałem za 4 razem). Spytałem się kiedy wyjedziemy na miasto przećwiczyć jazdę po mieście to usłyszałem "wcale bo motor jest nie zarejestrowany" no to już normalnie ręce mi odpadły.Dzień egzaminu był brzydki i niedawno przestał padać deszcz. Egzamin był na MZ 250 pierwszy koleś nie wiem skąd tam się wziął i na czym się uczył bo nawet nie wiedział jak są ułożone biegi i instruktor kazał mnie go oświecić ale i tak oblał ja byłem drugi. Slalom poprawnie lecz ósemkę musiałem poprawić ale plac zaliczony więc wyjazd na miasto. Wyjeżdżam na miasto do pokonania 2 pętlę jadę 40km/h pamiętając że jest mokro a jadę po kocich łbach nagle w intercomie słyszę proszę przyśpieszyć, wjeżdżamy na normalną drogę zatrzymuję się aby przepuścić pieszych i trach gaśnie silnik a w słuchawkach słyszę egzamin niezaliczony.
2 egzamin to inna bajka plac zaliczony i wyjazd na miasto na mieście bez problemu czasami tylko egzaminator musiał mnie gonić. Kiedy kończyłem pierwszą pętle i włączyłem kierunek aby skręcić na drugą pętle a w słuchawkach słyszę "na ośrodek" zimny dreszcz mnie obleciał bo nic nie zrobiłem źle aby miał powód aby mnie oblać no ale jak kazał to zmiana kierunku i na ośrodek. Na miejscu pytam co się stało że już koniec egzaminu a On tylko powiedział że "tak dobrze jechałeś że 2 pętla była zbędna ZDAŁEŚ". :buttrock: :clap:
Kurs- LOK Kościan 2001
Egzamin -WORD Leszno 2001