Kilka lat temu jako totalny laik (bez prawka i doświadczenia) wsiadłem na transalpa, rozpędziłem sie do 140 (w tym momencie zdecydowałem że będę jeździł na moto:) ) i zorientowałem się że zbliża się zakręt. Jako totalny ignorant w temacie, nacisnąłem tylko tylni hamulec, myśląc że jak przy takiej prędkości wciepnę przedni to przez kierę wylecę :crossy:. Finał był taki że wjechałem w las szlifując po asfalcie, potem po mchu, gałązkach, grzybkach i szyszkach :clap:(do dzis zastanawiam się jak udało mi się połozyc maszynę - odruch? instynkt? jako totalny laik):clap:
Owiewki się połamały, hamulec nożny wygiął tak, że nie szło prowadzić moto, ja noga skręcona w kolanie... Najlepszy był motyw kiedy leżałem tak sobie myśląc o tym czy szwagier (właściciel) za chwilę mnie zabije i podszedł grzybiarz... Stanął nade mną i mówi (a raczej pyta retorycznie) - "Co, przewrócił sie Pan"? :notworthy:
Wyremontowany transalp jest dzisiaj moją własnością i służy mi dzielnie. Od tamtego czasu oprócz kilku "prawie" wpadek (wymuszenie pierwszeństwa, za szybko wjechany zakręt, uslizgi opony) nie miałem ani szlifa, ani wypadku. I mam nadzieję że w tej prawdzie o tym że każdy musi mieć jakiegoś szlifa na motorze prędzej czy później, wlicza się szlify kiedy nie miało się prawka :))