Moja historia ma się trochę inaczej. Jechałam z kumplem jako plecak. Wielka ulewa, lecimy ponad 100km/h po moście, kumpel dociska manetkę żeby wyprzedzić jadące auto i nagle czuję jak przednie koło traci przyczepność i wybija nas z koleiny. Potem lądowanie na asfalcie i ślizg środkiem drogi między jadącymi samochodami zastanawiając się pod który wpadniemy... Ledwie zebraliśmy się z asfaltu i przyjechała karetka. Byłam zdziwiona bo oprócz wbitej udo zapalniczki, która wybuchła przy uderzeniu w ziemię żadnych obrażeń zewnętrznych, mimo że jechałam w dżinsach i trampkach (na szczęście miałam chociaż kurtkę). W pierwszym momencie nic mnie nie bolało - chyba zadziałała adrenalina, więc odmówiłam wejścia do karetki. Ale drugiego dnia po obudzeniu wytoczyłam się z łóżka na czworaka... ;) Później do szpitala. Diagnoza: skręcone kręgi szyjne... Ponad 2 miesiące w kołnierzu i rehabilitacja, poza tym kupno motocykla trzeba było odłożyć na następny sezon :banghead:
Uważajcie na siebie i nie wsiadajcie z kimś o kim wiecie że jeździ nieodpowiedzialnie, albo nie wiecie jak jeździ. Ja sobie zlekceważyłam i teraz do końca życia będę się borykać z wypadającymi dyskami i towarzyszącym temu niesamowitym bólem... :evil: