Ja również sporą część kilometrów kręcę po Warszawie i tak jak Marcin SF widzę, że puszkarze nie są tacy straszni. Oczywiście zdarzają się ślepe pindy (obu płci :icon_evil: ) ale generalnie nie jest źle. Natomiast aż żal d..e ściska jak się czyta niektóre posty motocyklowej młodzieży. Zdziwienie i pretensja do puszek, że jakiś dziadkowiec nie zauważył i "wymusił" wyjeżdżając z podporządkowanej i jeden, albo drugi kolega czy koleżanka się nadział. A skąd miał wiedzieć, że moto ma 170 na budziku?! Albo, że najlepszym miejscem na wyprzedzanie jest podwójna ciągła na zakręcie?! Myślę, że to czy jazda na moto w Polsce, czy gdziekolwiek indziej jest bezpieczna czy nie, w głównej mierze zależy od nas samych, od naszej wyobraźni i doświadczenia (i nie przeceniania tego ostatniego).