Skocz do zawartości

qunio

Forumowicze
  • Postów

    289
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez qunio

  1. Muszę Cię zmartwić, ale ten kombinezon jest gówno warty.

    Jakość średnia

    Materiały niskiej jakości

    Protektory się przesuwają, a podczas upadku robią obrażenia na ciele.

    Zasadniczo odradzam.

     

    P.s Krzywer się chyba 3 razy w takowym przewrócił.

     

    Mam spodnie Tschul skórzane które spinam z kurtka Shoei i innymi tekstylnymi. Wywaliłem się w tych gaciach ze 3 razy w tym raz na torze (ok 90 km/h) i ani się nie przetarły, ani mnie nie poraniły. Mają dość luźny krój, ale na tym się ich wady kończą - w mojej ocenie. W kurtce Shoei pościerały mi się szwy po jednej glebie i w ogóle odstają z niej jakieś parchy teraz, na spodniach ślady szlifu niby są, ale wyglądają tylko jak jakieś przebarwienia - po prostu jaśniejsze obszary. Nie znam się na skórach, ale jak dla mnie Tschul jest miękki w dotyku i wytrzymały. Dodam tylko, że portki te niejednokrotnie były w lesie (choć są sportowe) jak i na zasolonych drogach. Jeżdżę w nich 5 sezon i nadal nadają się do użycia - choć jak nówki nie wygladają.

  2. Witam. Mam pytanie dotyczące spalania mojej kawy, dojeżdżam nią często do pracy po 50 km w jedną stronę głownie poza miastem, prędkości rzędu 140, rzadko kiedy dochodzi 180 i wychodzi mi na to, że kawa pali około 8 litrów na 100 km. Jak jest zalana po korek to robię jakieś 160 km i muszę przełączać na rezerwę, z tego co pobieżnie widziałem w internecie to zbiornik powinien wystarczać na jakieś 250km. Wymieniłem ostatnio w nim olej, świece, aczkolwiek nie wymieniłem jeszcze filtra powietrza, czy to może mieć jakiś wpływ? Czy gaźniki ew, zawory są do regulacji? swoją drogą to nie mam informacji kiedy były robione wcześniejsze regulacje.

    pozdrawiam

     

    Miałem taki motocykl, spalanie wynosiło około 6l - jeździłem mieszanie miasto trasa, ale nie robiło jej to specjalnej różnicy gdzie się jeździ. Jeżdżę bardzo nie ekonomicznie, także warto by było u Ciebie poregulować to i owo, filtr powietrza jak najbardziej może mieć wpływ, podobnie jak gaźniki. U mnie kilka płytek zaworowych wymagało wymiany w ciągu 20 tyś (skasowały się luzy) także jak najbardziej bym to sprawdził.Z tego co pamiętam motocykl zyskał mocy po regulacji zaworów więc pewnie już podparło mi zawór.

     

    Pozdrawiam

  3. Taki maly joke ;)

     

     

     

     

    Szczerze mowiąc rozczarowal mnie troche ten artykul na scigaczu, troche malo konkretow. Lub jestem jeszcze zbyt niedoswiadczonym kierowca, zeby pojac bez tlumaczenia jak krowie na rowie. Za to ksiazke warto bylo przeczytac.

     

    Myślę, że celem tych artykułów jest zwrócenie uwagi na potrzebę doskonalenia techniki jazdy a nawet na pewno skoro autorem jest szef szkoły, wydaje się to oczywiste. Sygnalizuje on pewne zagadnienia by zachęcić ludzi do dyskusji i sięgnięcia po lekturę lub też wybrania się do szkoły jazdy. Niestety szkoły jazdy w Polsce w tym superbike school chyba nie prędko się pojawią

     

     

    http://www.scigacz.pl/Szkolenie,motocyklistow,absurdalne,prawo,15797.html

  4. Biegam już kilka miesięcy (zacząłem na jesień) średnio 2-3 razy w tyg. i tętno generalnie jest obecnie nieco niższe niż jesienią (w stanie spoczynku jest w granicach 80, było ok 90). Biegam z pulsometrem w granicach 70-80% hrmax. Po jakim czasie regularnego biegania powinno znacznie zmaleć? Nad ułożeniem diety pracuję, choć to nie takie proste i nie wiem, czy nie przydał by się tu ktoś kumaty, kto dobrze wyliczy i ułoży plan.

     

    PS. czy wplatał ktoś jazdę konno w trening? Co o tym myślicie?

     

    Teoretycznie powinno. W miarę jak serce jest ćwiczone wzrasta jego siła wyrzutowa i nie musi już tak często uderzać by przepompować ta samą ilość krwi - uderzy raz a dobrze :). Ale różne organizmy różnie reagują. Ja zawsze byłem aktywny zwłaszcza rowerowo i u mnie tętno spoczynkowe to 45 - 48 uderzeń na minutę (nie, nie mam brachykardii). Trenuje do 90% tętna maksymalnego w porywach do 95%.

  5. Nie jestem ekspertem w temacie, ale obserwując swój organizm to najlepszą poprawę wydolności i gibkości na motocyklu szosowym dały mi jak na razie treningi K1 (kickboxing) - duża część treningu to rozciąganie pompki i nogi. Sporo też jest brzuszków i myślę, że to w zupełności wystarczy bez żadnych siłowni itp. Rozgrzewka jest jeszcze bardziej mordercza niż 20 min na torze w upał. Jeszcze nie byłem w tym roku na torze, ale widzę na swojej ulubionej trasce, że mogę jeździć tam i z powrotem i nie słabnę - mogę sporo dłużej ;). Jak koledzy pisali nawodnienie to myślę, że podstawa. Jak jestem nawodniony to mogę dużo więcej. A tak poza tym, żeby być wysportowanym motocyklowo to spora część treningu powinna obejmować właśnie jazdę tymże pojazdem (jazda sportowa oczywiście). Ćwiczy się wtedy dokładnie te mięśnie jakie potrzeba. :)

  6. Oczywiście, jednakże marzy mi się aby były nawet takie instruktażowe filmy czy książki opisująco szczegółowo co, kiedy i dlaczego, bez tego teatrzyku i scenek rodzajowych.

    Niemniej Code i sp. na naszym rynku to chyba najwartościowsze merytorycznie co mozna znaleść. Sam wielokrotnie powaracam czy to do książek czy filmów.

     

     

    Zdecydowanie najwartościowsze, bez dwóch zdań. Jeśli czytasz po angielsku a zapewne tak to polecam Ci też Sport Riding Techniques by Nick Ienatsch - ładne zdjęcia :)

  7. O ile nie można niczego zarzucić merytorycznie o tyle w przypadku drugiej części filmu mam nieodparte wrażenie że ktoś traktuje mnie jak totalnego debila.

     

     

    Nie odniosłem takie wrażenia - prawda są tam też rzeczy bardzo podstawowe i Ci dwaj kolesie grający główne role jacyś "podejrzani" i wydają się lekko upośledzeni, ale przypadków kupna sportowego motocykla bez zielonego pojęcia jak tym pojechać i do czego to jest zdolne jest mnóstwo i, nie obrażając nikogo, wielu motocyklistów prezentuje właśnie taki poziom jak ci dwaj na samym początku filmu. Mi się bardzo podobał, oglądałem go chyba z 5 razy i jeszcze wile razy obejrzę żeby sobie poprzypominać podstawy. Jak nie ma podstaw to nie ma na czym budować ;)

  8. No właściwie to jest streszczenie jednego rozdziału z książki Twist of the Wrist :D

     

     

    Autor artykuły to Andy Ibbott szef Superbike School California na Europę a Superbike School California jako taką założył Keith Code autor książek Twist of the Wrist czy też po naszemu Przyspieszenie czy jak to tam przetłumaczyli. Na pewno wiele elementów i szczegółów dotyczących tematów poruszonych w tych artykułach można odnaleźć już w samych książkach. To tak jakby ktoś nie wiedział ;)

     

    Osobiści polecam te książki zwłaszcza drugą część - chyba sie nie dawno ukazała w polskiej wersji (nie wiem tylko jak to jest przetłumaczone - preferuje oryginał). Niedługo ma się też pojawić DVD które jest taką ekranizacją drugiej części książki - to DVD to po prostu rewelacja jak dla mnie, oglądałem w oryginale - ale znów obawiam się o jakość tłumaczeń. Nie mogę się doczekać jak ta szkoła wpadnie do Polski, ale to pewnie nie prędko.

  9. Jazda po torze nie opiera się na zamykaniu opon. Możesz trzeć nawet kierownicą po asfalcie na torze a i tak będziesz jechał wolno. Chyba w końcu nie chodzi o to kto się bardziej pochyla ale o to kto pokona szybciej zakręt. Coś co jest efektowne niekoniecznie jest efektywne.

     

    A do zamknięcia opony to wystarczy 20-30km/h i jazda w kółko na parkingu.

     

    Dokładnie!!!

  10. qunio-Wybacz że się z tobą nie zgodzę co do poziomu naszych motocyklistów.W 88 roku latałem po naszych winklach z wieloma kolegami i to nie koniecznie dosiadającymi zachodnich maszyn nie gorzej od pokazanych na filmie Japończyków.Nie wiemy nic o tych ludziach ani o tym jak się szkoli motocyklistów w Japonii,wiem za to że nasi motocykliści będący w zasadzie samoukami bo kurs P.J. kat A praktycznie niczego nie daje gdyby zyskali większy dostęp do torów i za możliwie niską opłatą to pokazali by światu jeszcze nie jedno.Fakt,że nie dopisuję ideologii do jazdy w kiepskich warunkach,np w deszczu nie musi oznaczać że sobie w tych warunkach nie radzę podobnie jak większość motocyklistów w kraju.Niestety,w tej zabawie od zawsze obowiązuje naturalna selekcja i kto lata na motocyklach dłużej musi być w mniejszym lub większym stopniu dobry bo słabi i lekkomyślni odpadają za zwyczaj bardzo szybko... :buttrock:

     

     

    Może tak może nie bo sprawdził to kto? Mowie co widzę i naturalnie wybaczam, że się ze mną nie zgadzasz.Japończyków tez raczej na kursach nie uczą tak jeździć. Ucząc się sam istnieje ryzyko, że nauczysz się źle i błędy tak Ci wejdą w nawyk, że później nie sposób ich wykorzenić. Jak ktoś już kiedyś powiedział chyba był to Keith Code jeśli nie znasz techniki twoje treningi są jak papier toaletowy im więcej ich masz tym więcej ich marnujesz bo nie służą one rozwojowi tylko utrwalaniu błędów. Potem jeśli zawodnik napotka barierę nie mogąc wykręcić lepszego czasu nie wie co zrobić żeby to zmienić.Dlatego tacy goście jak Rossi czy Camier idą do szkoły (mam to na myśli CSS)by się uczyć by ktoś sprawdził czy wszystko robią dobrze. Po drugie trenując sam często nie widzisz swoich błędów, dlatego ważny jest ktoś kto nam pokaże, czasem 30 minut wykładu kogoś kto wie co mówi pozwala rozwiązać problem z którym zmagałeś się kilka lat i to w parę minut. Wybacz, ale według mnie aktualnie w Polsce nie ma osoby zaangażowanej w ten sport, która by była w stanie coś światu pokazać.

     

     

    Qunio - niezły klip. Zobacz dokładnie jaki tor jazdy mają ci goście na winklach. Nie tną zakrętów, cisną równolegle do osi jezdni. A to znaczy że mogliby jeszcze bardziej cisnąć gdyby wybrali lepszy tor jazdy.

     

    Mieszczą się w swoim pasie zostawiając sobie nawet trochę marginesu na ewentualne błędy. Lubię oglądać Japończyków bo jeżdżą czysto czy to na ulicy czy na torze. Ja nie widziałem u nas żeby ktoś podobnie jeździł, ale już za południową granicą przy której mieszkam i owszem. Warto czasem wybrać się na zachód na tor czy kręta trasę by poznać swoje miejsce w szeregu. Czytać, oglądać, słuchać próbować ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć.

  11. Panowie powiem jedno (nie obrażam nikogo i się nie wymądrzam teraz) poziom wyszkolenia polskich motocyklistów jest zastraszająco niski. Szkół jazdy zaawansowanej brak jak i zaplecza do ich organizowania, ale nawet jakby były to motocyklistów w naszym kraju można podzielić na takich co uważają, że szkolić czy rozwijać się nie potrzebują bo jeżdżą tylko w niedziele jak świeci słońce i jest ponad 20 stopni, albo takich co już dotknęli kolanem asfaltu - może nawet parę razy byli na torze i osiągnęli tak wysoki poziom wiary w swoje umiejętności, że dla nich doskonalenie techniki to strata czasu bo przecież mają ją niczym Rossi (przepraszam ze krzywdzące uogólnienie, ale chce jaskrawo zaznaczyć o co mi chodzi)

     

    Panowie spójrzcie na filmik Japonia rok 1988 chłopy walili po winklach czym się dało a niektórzy prezentowali całkiem niezłą technikę. 88 rok, jakie wtedy były opony (nie wspominając motocykli) a jakie są teraz? Nie to że jakoś szczególnie pochwalam taka jazdę po publicznych drogach, ale jeszcze raz chodzi mi o dobre zrozumienie. Jak się jeździ motocyklami w Polsce dziś? śmiem twierdzić, że nie dorastamy zachodowi do pięt pod względem umiejętności, obym okazał się złym prorokiem, ale mistrz z tej ziemi to jeszcze długo nie wyjdzie.

     

     

  12.  

     

     

     

    zgadza się ale nie w przypadku regulatorów tyrystorowych a takie właśnie są zastosowane w motocyklowych prądnicach .. działają tak jak bezpiecznik , który po wyżej zadanej wartości czyli około 14V zwiera napięcie do masy ... i teraz skąd biorą się wahania ??

     

    po prostu w raz z obrotami zmienia się częstotliwość napięcia z prądnicy .. jak i napięcie w związku z tym regulator nie nadąża(działa nie liniowo) .. jednak te wahania są przewidziane przez konstruktorów i dopuszczalne

     

     

    Czyli wszystko mam w normie? Zauważyłem też że te trzy jednokolorowe kable wychodzące z regulatora się lekko grzeję, czy to też jest norma? Wtyczkę usunąłem już jakiś czas temu i polutowałem na stałe (efekt to wyższe napięcie i mnie gorące kable, ale nadal się robią ciepłe)

     

    Dzięki

  13. Witam

     

    jakiś czas temu spaliło mi się uzwojenie alternatora, właśnie je wymieniłem na nowe tourmax z larssona i ładowanie wygląda tak: jak sprawdzam według serwisówki czyli długie światła 5 tyś obrotów - 14.1 V, wolne obroty na długich światłach - 14.55. Na światłach krótkich przy 5 tyś - 13.88 V, na światłach krótkich przy wolnych obrotach - 14.36V. Czy to normalne, że włączając więcej odbiorników mam wyższe napięcie ładownia? Serwisówka mówi że ma się mieścić między 13.4 a 15.0V przy 5 tyś i na długich światłach, i się mieści, ale nie wiem czy to normalne zachowania regulatora, że napięcie lekko spada wraz z obrotami? Miałem takie same odczyty i przed tym jak spaliło mi się uzwojenie(przejechałam tak 10tyś km bez problemów z ładowaniem). Nie mam fabrycznych lamp, z tyłu mam małą lampę led także jakby była fabryczna lampa (2x 21W)to podejrzewam, że ładowanie nie spadałoby poniżej 14V nawet na krótkich światłach. Czy są przesłanki, żeby zmienić też regulator?

     

    Z góry dzięki za pomoc!

     

    Pozdrawiam

  14. Mozna by jeszcze dlugo dyskutowac jak dlugo ta koncentracje da sie utrzymac na poziomie zapewniajacym bezpieczenstwo, tego jednak na forum nie ustalimy- Zgadzam sie z toba calkowicie, ze mamy rozne poglady na sprawe co nie znaczy, ze nieda sie z nimi zyc.

     

    :crossy:

     

     

    Tak długo jak długo prowadzi się pojazd mechaniczny. Trzeba się na czymś skupić, żeby to dobrze robić.

  15.  

     

    Tak jak mowilem wczesniej, Ty sugerujesz sport a ja hobby. Nie kazdy kupuje motocykl aby smigac nim po torze, zrob ankiete kto z obecnych tu 40 000 userow na takowym byl i ile razy w roku podejrzewam, ze sie zdziwisz. Juz w pierwszym poscie napisalem, ze owszem trzeba cwiczyc, pozostaje jedynie kwestia co cwiczyc i gdzie cwiczyc. Apelowalem bardziej o zdrowy rozsadek.

     

     

    :crossy:

     

    Sugeruje, że to hobby to jest właśnie sport - nie wiem czy rozumiesz co mam na myśli. Kompetentnym motocyklistą trzeba być nie zależnie od tego gdzie się jeździ a zapewniam Cię, że znakomita większość wskazówek w poradnikach jazdy typowo sportowej/torowej może z sukcesem być przełożona na ulicę i inny typ motocykla. Nie po to by zgrywać kozaka, ale by pewniej (a czasem tego skutkiem ubocznym jest wzrost prędkości) pokonywać zakręty, skracać drogę hamowania, bardziej czuć co się dzieje z motocyklem. To bardzo dobrze, że jeździsz przepisowo to naprawdę chwalebne, że masz w sobie tyle opanowania. Według mnie szybka jazda w granicach rozsądku to nic złego bo wymusza koncentrację. Nie wiem chyba będziemy musieli uznać, że mamy odmienny pogląd na sprawę i tyle :)

  16.  

     

     

     

    Jak wyzej, rozgranicz jeszcze raz jednoslad / wieloslad i porownaj skutki nie opanowania sytuacji.

     

    :crossy:

     

    Skutek nie opanowania sytuacji to prawdopodobnie wypadek w przypadku obydwu pojazdów. Kto bardziej ucierpi w tym wypadku czy kierowca motocykla czy samochodu to myślę, że rozgraniczać tu nie trzeba bo jest to dla wszystkich jasne. Jeśli już pokupywaliście te motorki z pełną świadomością, że jest to niebezpieczny sport, a jazda motocyklem - jaki by o nie był - to moim zdaniem już jest sport, to nieodpowiedzialną rzeczą jest i grzechem zaniechania nie podnoszenie swoich umiejętności. Nie ma wytłumaczenia, które usprawiedliwiałoby rezygnację z ćwiczeń - oczywiście trzeba rozpocząć od rzeczy najprostszych według swojego stopnia zaawansowania i zawsze jeździć z prędkością odpowiadającą umiejętnością na danym etapie, ale nie ma innej drogi do postępu, samo czytanie o technikach to tylko połowa sukcesu.

     

     

    Pozdrawiam

  17. W deszczu polecam odkrecac manete do konca podczas ruszania ze swiatel (ewentualnie na jakiejs zamknietej przestrzeni jesli ktos sie boi) bo to tak naprawde jedyne warunki kiedy mozna sie oswajac z kontrolowanym uslizgiem tylnego kola, a swiadomosc tego jak motocykl zachowuje sie w takiej sytuacji moze sie przydac zeby zachowac zimna krew w podbramkowej sytuacji.

     

     

    No jest to coś na początek. Ale nie należy tego robić na zasadzie gaz do oporu i czekamy na rozwój wydarzeń. Trzeba znaleźć tą cienka linię po której przekroczeniu następuję poślizg - nauczyć się na niej balansować, smakować ją. Na mokrym wymaga to chirurgicznej precyzji w operowaniu manetką gazu a tak w ogóle od kontroli manetki gazu w zakręcie trzeba rozpocząć, może kolejny artykuł o tym będzie - co by trzymać co najmniej równy gaz jeśli nie delikatnie go odkręcać najwcześniej jak się da by uzyskać pożądany rozkład obciążenie 40 -60% przód tył. Wtedy osiągamy największą przyczepność. Nagłe zamknięcie gazu w zakręcie zwłaszcza na mokrym czyli przeniesienie powiedzmy 70% obciązenie na przednia oponę jest zmierzaniem w tym samym kierunku co nagłe wciśnięcie przedniego hamulca - wiadomo czym się to zakończy we wspomnianych warunkach. Ja ćwiczę uślizgi tyłu tak: jadąc do pracy mam taki zakręt lekko pod górę wyprofilowany we właściwą stronę - stary z lekkimi koleinami i cholernie śliskim asfaltem. Na początku nie mając wyczucia odkręcałem za mocno na co tył gwałtownie i bez kontroli wyjeżdżał na co ja zamykałem gwałtownie gaz i jakoś się te koła zjeżdżały. Potem w miarę nabieranie wprawy w nawijaniu gazu byłem w stanie gaz w takim tempie nawijać (naprawdę płynny mikroruch) by tył łapał i puszczał co skutkowało takim fajnym wężykowaniem. Teraz znam bardzo dobrze tą reakcję wiem,że jeśli choć odrobinę więcej nawinę (co czasem robię dla zabawy) tył wyjedzie mi na bok. Gdy wyjeżdża trzymam równy gaz i podnoszę motocykl do pionu, koło jeszcze chwilę buksuje poczym odzyskuję przyczepność dużo płynniej niż w przypadku zamknięcia gazu. Jeszcze zdarza mi się gwałtowni zamknąć gaz gdy w innych zakrętach tył mi wyjedzie znienacka, ale praktyka czyni mistrza. Praktycznie wszystkie naturalne paniczne odruchy człowieka na motocyklu są złe i nic dobrego nie wnoszą wręcz przeciwnie. Am się opisał że ho ho :)

     

    supermoto i enduro to dobra szkoła

     

    Może nie najszybciej w ten sposób, ale definitywnie ma chłop kontrolę

     

  18. Ja to odebrałem nieco inaczej. Moim zdaniem takie ćwiczenie czy też sprawdzenie ma na celu nauczenie się rozpoznawania kiedy opona łapie uślizg. Jakie sygnały dostajemy od motocykla tuż przed tym wydarzeniem, co się z nim dzieje. To są, wydaje mi się, cenne informacje, które mniej doświadczonemu kierowcy mogą się bardzo przydać i pozwolić oswoić z tym zjawiskiem (boimy się tego czego nie rozumiemy). To czy na danym odcinku drogi w danej sytuacji złapiemy taki uślizg wcześniej czy później ma drugorzędne znaczenie. Chodzi o oswojenie się z tym zjawiskiem. W artykule jest napisane, że jazda po mokrym na zamkniętym obiekcie to dobra okazja by przy mniejszych prędkościach (które pozwalają na lepszą kontrolę maszyny) zapoznać się z tym. Do uślizgu można doprowadzić łatwiej i przy niższej prędkości - co dla kierowcy niedoświadczonego jest bardzo ważne. Tak to odebrałem. Chętnie poczytam dalsze wypowiedzi Andy'ego w tym (i nie tylko w tym) temacie.

     

     

    Dokładnie o to w tym artykule się rozchodzi. Aczkolwiek zgadzam się, że nadaje się on dla bardziej zaawansowanych i może kolejne artykuły będą dotyczyć bardziej podstawowych umiejętności. Nie zgadzam się z tezą, że trzeba unikać poślizgu jak ognia bo prędzej czy później się on każdemu przytrafi i co wtedy? Przypomina mi się moja siostra, która jak większość kobiet nie ćwiczy poślizgów zimą bo jak uważa należy jeździć tak żeby w poślizg nie wpaść- ciekawy jest tylko fakt że 99% samochodów lądujących w rowie koło mojego domu (zdradliwy odcinek) prowadzonych jest przez niewiasty bez właściwych reakcji - BO NIE ĆWICZĄ I NIE ZNAJĄ WROGA!!! :)Ten kto nie ćwiczy nie jest w stanie wykryć nawet preludium do poślizgu a co dopiero opanować poślizg. Oczywiście nikt nie będzie chodził bokami w środku miasta, ale wszędzie da się znaleźć jakiś skrawek asfalty gdzie da się w spokoju poćwiczyć. Nie mówicie mi tylko że nie ćwiczycie też awaryjnych hamowań i tłumaczycie to brakiem torów i możliwością zblokowania kół.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...