Naprawdę rzadko teraz bywam na torach asfaltowych, ale bywam. Powiedzcie mi, co ma w sobie tor w Radomiu że przyciąga rzesze tępych kmiotów? Jedna osoba sie wyjebie, to zaraz co najmniej pięc innych motocykli stoi w tym miejscu. Stoi grupa na zewnetrznej zakrętu i uprawia kółko dyskusyjne, a przynajmniej za gapiów robią. Jakoś na innych obiektach tego nie ma, wszyscy zainteresowani zjeżdżaja z toru, a trening jesli to mozliwe trwa dalej. A w Radomiu nie, korek się na torze musi zrobić. Nie wiem co jest takiego niezrozumiałego w tym ze nie wolno zatrzymywać się na nitce toru?