Skocz do zawartości

Właśnie wczora z wieczora miałem wypadek


rzetel
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

A teraz to juz sobie nie pochodze bo mi lekarz przy okazji powiedzial ze mam powiekszone serducho. Mam nadzieje ze to nic powaznego.

 

Heh. Pewnie za szybko jeździsz. :icon_razz:

MotorcycleStorehouse Dealer.

Wszystko do Twojego amerykańskiego motocykla!

 

Kiedy umrę pochowajcie mnie twarzą do dołu aby cały świat mógł pocałować mnie w dupę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

za dużo koksu?? :banghead:

 

 

wlosnie o to chodzi ze nigdy nic nie bralem, nawet najmniejszej odrzywki. Jest jeszcze mozliwosc ze mi poprostu serce sie przesunelo jak gleblem o ziemie :biggrin:

 

Heh. Pewnie za szybko jeździsz. ;)

 

 

hehe cos ty zawsze zgodnie z przepisami :crossy: (tzn. nigdy nie parkuje w miejscach niedozwolonych)

 

P.S. A tak naprawde to przeglem

 

Dobrze ze miałes pozadny kask i dobra skóre, ja niestety nie miałem takiego szczescia a gorzej sie połamałem, ale mogłem nie przezyc, zycze zdrowia i bezwypadkowej jazdy, pozdrawiam.

 

No Ci powiem ze skora lekko przytarta (tylko farba lekko zeszla z paska), kask tylko lekko farba zeszla, a rekawiczki cale.

Tez zycze Ci zdrowia i milej jazdy bez wypadkow. Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

zastanawiałem sie czy otwierać nowy temat czy dopisać się, ale chyba nie ma sensu żeby każdy pisał o swoim wypadku w nowym poście...

 

jakieś 3 tygodnie temu skończyłem robić przy moim motorku i postanowiłem sie z bratem przejechać i wreszcie rozpocząć ten sezon... zrobiłem z 20 km i jadąc na zielonym świetle na skrzyżowaniu wyjechał mi koleś, który jechał z naprzeciwka i skręcał w lewo... nawet nie zdołałem zahamować, a z całego zdarzenia pamiętam tylko kolor auta. Teraz leżę już czwarty tydzień w szpitalu z podejrzeniem złamania kręgosłupa, miałem też od cholery innych urazów, ale mniejsza o to - piszę bo zszokowało mnie to że leżąc tak na asfalcie nieprzytomny ludzie jadący samochodami za mną nawet się nie zatrzymali, nikt nie chciał zeznawać poza jednym naj***nym w 3 dupy gościem który powiedział policji ze czasami to widział 2 zielone światła na raz na ty skrzyżowaniu <lol> nawet go nie chcieli więcej słuchać. Ludzie z przystanku powiedzieli tylko co się stało bratu który zawrócił i ich opieprzył że mi kask zdjęli (widać że o pierwszej pomocy mało kto słyszał), ale gdy przyjechała karetka i policja już nikt nie chciał się zgłosić w obawie przed włóczeniem po sądach. W szpitalu też czasami jest niesympatycznie bo często się spotykam z komentarzami : "ciepło się zrobiło i już dawcy wyjechali na ulice..." wymyślają jeszcze jakieś dziwne historie, a jeden lekarz nawet mi wyrzucał: "może pan sobie otworzy prywatny szpital jak pan ma zamiar się tak rozbijać na motocyklu" - kur*a nie dość, że mało co życia nie straciłem przez jakąś konserwę, to jeszcze lekarz którego widzę pierwszy raz w życiu, który nie wie co się stało i jak się tu znalazłem ma do mnie jakieś zarzuty - kochana służba zdrowia sądzi, że motocyklista to to samo co samobójca.

Na szczęście uratowali mnie i już wracam do życia - mam nadzieje :biggrin:

 

mam też kilka pytań:

motocykl z tego co słyszałem (bo w ogóle przez pierwszy tydzień kontaktowalem jak sitko i pamiętam bardzo malo) ma rozwalony przód do chłodnicy włącznie... i zastanawiam się czy jakbym oddał go do jakiegoś serwisu i kazał zrobić go na tip top to czy po tem z fakturą VAT mam jakieś szanse na całkowity zwrot z OC sprawcy za poniesione koszty? Czy moze dostane tylko część z racji ze motocykl ma już 8 lat? bo nie wiem czy robić na własną rękę czy sprzedać tak jak stoi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to wracaj do zdrowia!

 

A z tak rozbitym moto to mas 2 opcje:

 

-wziąć kase a moto dać ubezpieczalni albo sprzedać je na częśći

 

- naprawić i sprzedac taką "minę" tym samym fundując komuś smierć lub kalectwo jak moto sie rozkraczy podczas jazdy

MotorcycleStorehouse Dealer.

Wszystko do Twojego amerykańskiego motocykla!

 

Kiedy umrę pochowajcie mnie twarzą do dołu aby cały świat mógł pocałować mnie w dupę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

zastanawiałem sie czy otwierać nowy temat czy dopisać się, ale chyba nie ma sensu żeby każdy pisał o swoim wypadku w nowym poście...

 

jakieś 3 tygodnie temu skończyłem robić przy moim motorku i postanowiłem sie z bratem przejechać i wreszcie rozpocząć ten sezon... zrobiłem z 20 km i jadąc na zielonym świetle na skrzyżowaniu wyjechał mi (...)

 

Wspolczuje Ci mocno. Ja nie mialem tak przerabanej sytuacji jak ty (i ten kregoslup!). U mnie sie zatrzymali prawie wszyscy i chyba byli za swiadkow jak policja przyjechala (bo mi powiedzieli ze kobieta co ją wyprzedzalem odbila w moja strone i dlatego cala kraksa), z kolei tez pierwszej pomocy nie znali bo kask tez mi zdjeli (zreszta sam nie wiem czy sie powinno). Ale pod 112 zadzwonil dopiero koles na motocyklu co podjechal po 2 min.

 

Szybkiego powrotu do zdrowia i abys jak najszybciej mogl na moto wrocic. Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kask należy zdjąć tylko wtedy gdy poszkodowany nie oddycha ( do reanimacji ), jeśli oddycha nie ruszać kasku.

Moto lepiej zezłomować, mi po kraksie PZU wypłaciło prawie wszystko ( około 600 zł straciłem, przy wysokości odszkodowania 11000, wliczając moto i ciuchy ), tylko trzeba było walczyć i pisać odwołania.

Wracaj do zdrowia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj dostałem zdjęcia motocykla, wcześniej nie widziałem i ze złomowaniem może być ciężko, bo nie jest w tragicznym stanie (mylę się??) - widać, że wiele poza przodem się nie uszkodziło...

jak tylko wyjdę ze szpitala to dam gdzieś żeby mi sprawdzili czy z ramą wszystko ok (z tego co słyszałem z policyjnych badań to jest nieruszona, ale kto ich tam wie jak oni to sprawdzili) jeśli tak to może da się ją zreanimować, tylko muszę mieć 100% pewność ze nie będzie (jak ktoś wcześniej napisał) "miną". Ale jeśli PZU da mi dobrą kasę to nie będę się bawił.

Nie mogę za wiele stracić, bo w takim stanie w wakacje nigdzie nie popracuję, więc muszę się zorientować jak wyjść na swoje :crossy:

 

POZDR

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

zastanawiałem sie czy otwierać nowy temat czy dopisać się, ale chyba nie ma sensu żeby każdy pisał o swoim wypadku w nowym poście...

 

Po życzeniach szybkiego powrotu do zdrowia (obyś się zregenerował całkowicie)

korci mnie zeby zadać Ci pytanie o szpital, na którego obsługę tak narzekasz..?

 

Ja również odleżałem swoje w szpitalu(ach) po poważnym wypadku moto,

ale ten czas na prawdę miło wspominam.

Oczywiście jak jeszcze byłem nieprzytomny, to legenda trafiła za mną do szpitala (że się ścigałem, że około lub ponad 200km/h i takie tam), ale na prawdę trudno doszukać się czegoś negatywnego co możnaby powiedzieć o ludziach pracujących w białych (i zielonych) fartuchach (i mam tu na myśli wszystkich - od lekarzy po salowe, z pielęgniarkami, rehabilitant(k)ami i 'kuchnią' włącznie).

 

Podobnie jak Ty, miałem klasyczną sytuację z lewoskrętem (ja jechałem prosto). Cudem przeżyłem.

 

Co do moto, to raczej rama pogięta, więc naprawa przez wymianę ramy, lag i reszty tego co widać, więc nieopłacalna. Zależy od tego gdzie sprawca ubezpieczony to będziesz miał mniejsze lub większe problemy w odbiorem odszkodowania. Różny może też być sposób wyliczenia szkody.

 

Jeszcze raz powodzenia w regeneracji organizmu i powrocie do zdrowia - wiem coś o tym, a łatwo samo nic nie przychodzi...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leżę w Zgierzu (szpital wojewódzki) pod Łodzią, ogólnie to traktują mnie dobrze (bo w sumie tyle tu leżę, że wszystkie siostry są jak rodzone :P ) poza kilkoma przypadkami, które opisałem, ale to głównie gdzieś na badaniach poza oddziałem albo jakiś nieciekawy lekarz (których normalnie na obchód przychodzi z 8) się trafił na obchodzie - reszta raczej ok. Teraz mnie przenieśli z chirurgii na neurochirurgię i tu nikt mi nic złego o motocyklistach nie mówi. A te docinki o dawcach to słyszałem od innych pacjentów lub ich odwiedzających jakiś tydzień po moim przyjeździe, bo wtedy przywieźli nieprzytomnego chłopaka, który wjechał w drzewo i lekarze mówili, że raczej nie przetrwa. Ale po 2 tygodniach słyszałem, że ciągle żyje - tyle że w śpiączce go trzymali, teraz niestety nie wiem co z nim jest.

Okrzyknęli go wariatem, a na moją salę trafił chłopak z wyrostkiem, który znał tego motocyklistę i powiedział, że z tego co on wie to jechał swoim pasem i nagle z naprzeciwka zaczął wyprzedzać jakiś samochód i ten ratując się zahaczył pobocze -> drzewo. Sprawca pojechał dalej. Takich powinni %#^#%^#%^#%^#^

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...