przemandero Opublikowano 28 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 28 Maja 2008 Powodzenia kuki luke.Co do tych spraw z papugami może zapytaj na forum prawniczym?Np. http://www.forum.prawnikow.pl/ albo http://forumprawne.org/ . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gilotyna Opublikowano 28 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 28 Maja 2008 Tomasz puszkarz,dobre :notworthy: :banghead: No nic,trzymamy kciuki!Mam nadzieje,ze bedzie dobrze;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kuki_luke Opublikowano 17 Września 2008 Autor Udostępnij Opublikowano 17 Września 2008 (edytowane) Czas na aktualizację wątku: Od momentu kolizji minęło pół roku. Tak jak pisałem wcześniej, znalazłem świadka.Okazała się nim młoda dziewczyna...Ale od początku. 04.03.2008r. miałem bliskie spotkanie 3go stopnia z samochodem Pana Tomasza.Pan Tomasz, mieszkaniec Koszalina zawitał do miasta Szczecina z gościnną wizytą.Niefrasobliwie przejechał skrzyżowanie Al. Piastów z ul. Ku Słońcu. Tym sposobem wymusił mi pierwszeństwo. Ja ze swojej strony robiłem wszystko celem uniknięcia zderzenia. Hamowałem, trąbiłem, uciekałem na lewo. Nie dało się. Pan Puszkarz był tak uparty w swojej niefrasobliwości, iż nie podjął żadnego obronnego manewru. Trzask, huk, ból... W pamięci wrył mi się widok koła przejeżdżającego obok mojej głowy...Podniosłem się. W troszkę mało kulturalny sposób chciałem uświadomić Panu z puchy, że wjechał na czerwonym. Następnie oczekiwanie na policję. Minęła pierwsza godzina, druga, trzecia.Przyjechali Niebiescy. Zeznawałem jako pierwszy... Trochę tłumaczenia mojego, trochę tamtego i...Usłyszałem: „tak, jest Pan winny zdarzeniu”. Szok. Motocykl rozwalony, ja ledwo na nogach stałem i tu kolejny cios. Od razu poprosiłem grzecznie o skierowanie sprawy do rozpatrzenia sądowego.Pożegnałem się z Panem Tomaszem i jego współpasażerką (nie jechał sam) nawet wręcz w koleżeńskich stosunkach. Minęło kilka dni, dni w których analizowałem całą sytuację. Rozrysowywałem schemat, obliczałem, spisywałem wszystko co pamiętam. Ale no tak ja jestem sam a ich jest dwójka. Dwójka ludzi z Koszalina. Dwójka przeciwko mnie samemu.Dwa dni po kolizji rozpocząłem akcję „Apel szukam świadków”. Celem akcji było znalezienie postronnych, wiarygodnych świadków. Błądziłem po pobliskich budynkach z moją narzeczoną. Rozpytywaliśmy razem... z miną „zbitego psa”, z perspektywą porażki. Widziałem współczucie ludzi, solidarność, jednak nikt nie był w stanie mi pomóc. Minął tydzień, aż pewnego wieczora dostałem esemesa z nieznajomego numeru: „Witam, odpowiadam na ogłoszenie w sprawie kolizji.” Zadzwoniłem.. Po kilku minutach rozmowy uświadomiłem sobie, że jest światełko nadziei. Umówiłem się na kawę z Panią... Okazała się bardzo cennym świadkiem widziała wszystko. Dostałem zgodę na udostępnienie Jej danych Policji. Z takimi kartkami papieru udałem się na Komendę Miejską Policji w celu złożenia wyjaśnień. W międzyczasie stoczyłem krótką batalię o wydanie notatki ze zdarzenia.Opowiedziałem co i jak, co pamiętam, a czego nie pamiętam. Podałem namiary na świadka.Od Pani inspektor dowiedziałem się, że policjanci przybyli na miejsce zdarzenia są z „łapanki” i mogliby startować w quizie Kazi Szczuki „Najsłabsze ogniwo” i z pewnością dostaliby ten tytuł. Nastąpił okres oczekiwania. Codziennie dzwoniłem na KMP z pytaniem , czy coś się ruszyło.Odpowiedź negatywną dostawałem do czerwca. Aż pewnego dnia przyszedł do mnie list polecony z Sądu Rejonowego w Sz-e. Czyli zostali przesłuchani świadkowie, i Pan Tomasz. Teraz role się odmieniły: po moich zeznaniach, po zeznaniach mojego świadka i po zeznaniach „ludzi z puchy” - Policja skierowała sprawę do sądu o popełnienie wykroczenia przeciwko Panu Tomkowi. Termin rozprawy został wyznaczony na 14 sierpnia.O 9.00 stawiłem się w Sądzie. Byli „ludzie z puszki”, przyszła świadek (wówczas na Jej twarzy malował się żal, że przez Jej uczciwość wylądowała w sądzie), przyszła moja narzeczona wspierać mnie duchowo. Przyszedł policjant i oskarżyciel (notabene też policjant). Weszliśmy na salę rozpraw. Wszystkich wylegitymowano, pouczono o prawdomówności i konsekwencjach w przypadku niespełnienia tego warunku. Pierwszy zeznawał oskarżony (cz też raczej obwiniony). Świadek i policjant musieli opuścić ściany sali rozpraw. Jak mi później powiedziała moja Natalia policjant w ogóle nie wiedział o „so chozi?” Podpytywał się narzeczonej co to za sprawa, kiedy się wydarzyła. No tak skoro on dostał wezwanie o 8 rano, na rozprawę, która ma się odbyć tego samego dnia o 9.00.Po zeznaniach kierowcy puszki, przyszła kolej na policjanta. I tu zonk. On nic nie pamięta, takich spraw ma setki, na tym skrzyżowaniu był kilkanaście razy w podobnych sprawach... jednak... kojarzy mnie i kojarzy, że kierowałem motocyklem...Zeznał... w zasadzie niczego nie zeznał... Odpowiedział na bardzo ważne pytanie - „czy jeżeli jest proponowany mandat musi się znaleźć o tym informacja w notatce policyjnej”.„Tak jest Wysoki Sądzie” - odpowiedział. (Było to bardzo istotne pytanie i odpowiedź bowiem obwiniony twierdził, że odmówiłem przyjęcia mandatu).Potem zeznania świadka. Pani potwierdziła wersję wjazdu puszki na krzyżówkę na czerwonym świetle. Ale... Szła z kolegą XY zamieszkałego w Z o numerze telefonu 123456789. Iiiiii lipa... kurde trzeba będzie jeszcze jednego świadka przesłuchać (wiedziałem o tym chłopaku, ale Jego koleżanka mówiła mi, że n się nie zdecyduje zeznawać, że nie chce... więc zrezygnowałem z Niego).Skończyła. Teraz przyszła kolej na mnie. Zacząłem swój wywód... Ględziłem blisko godzinę...„Dnia 04.03.2008r. jechałem...bla bla pitu pitu....”. Podczas zeznań moich i mojego świadka pojawiły się pytania ze strony kierowcy i pasażerki puchy: „jaka była pogoda, jaka była widoczność, gdzie się patrzyłem...”Potem w kolejności zeznawała pasażerka Pana Tomka.Mówiła, że jechali skądś tam, dokądś tam. Było zielone. I Ona patrzyła, że było zielone, że zawsze patrzy czy Pan Tomasz jedzie na zielonym (Pan Tomasz dnia 04.03.2008r. był związany z Panią Natalią pierścionkiem zaręczynowym, ale żeby uwiarygodnić brak powinowatości z oskarżonym Pani Natalia stwierdziła, że już narzeczeństwem nie są...).Pani Natalia drugi człowiek z puszki opowiedziała w sądzie, że dostałem mandat, ale odmówiłem jego przyjęcia; stwierdziła także, że przyznałem się kiedy czekaliśmy na radiowóz, iż nie widziałem ich samochodu bowiem był zielony i zlał mi się z otoczeniem. Bardzo mnie te słowa rozbawiły i nie omieszkałem ich skomentować przed Sądem. Później się okazało, iż Pani Natalia nie wie czy dostałem mandat, czy nie. O tym powiedział Jej „były” narzeczony. Natomiast fakt niewidzialnego przeze mnie Ich samochodu pominęła spuszczonym oczami w dół. Sprawa została zakończona tego dnia, z powodu braku świadków. Został rozpisany termin kolejnej rozprawy na 16 września br. Na sprawę mieli zostać wezwani kolejni świadkowi: kolega naocznego świadka oraz drugi policjant będący na miejscu zdarzenia. Dnia 16 września udałem się po raz wtóry na salę rozpraw. O godzinie 9.00 rozpoczęła się druga runda akcji pod tytułem”starcie: motocykl kontra samochód”.Pierwszy zeznawał policjant. I znowuż ta sama śpiewka: „nie pamiętam, mogło tak być, wszystko jest w notatce:.Oskarżyciel słusznie zauważył i sprecyzował pytanie tej oto treści: „czy policjant brał pod uwagę wjazd samochodu na skrzyżowanie przy czerwonym świetle? Dlaczego został zapis w notatce służbowej o wjeździe dwóch pojazdów, z dwóch różnych stron przy równoczesnym świetle zielonym?” Okazało się, że Sąd dysponował nowymi dowodami: zdjęcia satelitarne oraz schemat sekwencji świateł na tym skrzyżowaniu. Dowody te jasno mówiły, że nie jest możliwością, żeby sygnalizatory nadawały w tym samym czasie sygnały zielone dla kierunku motocykla i kierunku samochodu. Nie jest także możliwe, żeby samochód wjechał na zielonym świetle i tak dłuuugo i tak wooolno przejeżdżał skrzyżowanie, aż ja mając zielone światło pojawiam się na nim. (To twierdził policjant iż samochód bardzo wolno wjechał na skrzyżowanie i został tam aż światło zmieniło się na czerwone a ja wjechałem na niego. Wjechałem, nie umożliwiając mu zjazdu ze skrzyżowania.)Wspomnę też o jednym fakcie iż policjant z uporem maniaka twierdził, że jest światło pomarańczowe a nie żółte. Nawet po upomnieniach Sądu o braku w nomenklaturze przepisów słowa „światło pomarańczowe”. Pan policjant skwitował to stwierdzeniem: „różnie można interpretować zapis światło żółte”.Najsłabsze ogniwo szczecińskiej drogówki opuściło ściany sali sądowej. Następnie zaczął zeznawać naoczny świadek. Pokazał miejsce z którego widział zdarzenie (pokrywało się z miejscem wskazanym wcześniej przez Jego koleżankę). Również stwierdził fakt wjazdu samochodu wraz z „ludźmi z puszki” na skrzyżowanie przy czerwonym świetle.Sąd wysłuchał wszystkich, zanotował wszystko... Poprosił o mowy końcowe.Oskarżyciel: „...winny zdarzeniu, kara 500 zł grzywny...”Ja: „przychylam się do wniosku oskarżyciela”.Obwiniony oczywiście prosił o uniewinnienie. Wyszliśmy na korytarz, Sąd rozpoczął pracę nad wyrokiem i uzasadnieniem wyroku.Po 30 minutach znowu pojawiliśmy się na sali rozpraw w składzie oskarżyciel, ja, obwiniony i była narzeczona obwinionego.Wyrok jaki zapadł był dla mnie bardzo korzystny: winny pan z auta.Kara jaka została wymierzona, została uzasadniona niską szkodliwością społeczną. Niefrasobliwością poszanowania przepisów, Kwota kary, to mandat w wysokości 400 zł, pokrycie kosztów sądowych w wysokości 100 zł (zryczałtowane), badanie alkomatem 20 zł (zryczałtowane) oraz 10% kwoty mandatu 40 zł (również ryczałt). Razem 560 zł. Cóż... Od momentu kolizji do dzisiaj minęło przeszło 6 miesięcy. Od oskarżonego o spowodowanie kolizji stałem się poszkodowanym. Dla puszkarza skończyło się gorzej najprawdopodobniej dostałby 100 zł mandat i 6 pkt. Karnych, gdyby tylko się przyznał od razu. Teraz czekam na uprawomocnienie wyroku. Liczę też, że puszkarz nie wywinie mi kolejnego numeru i nie zacznie składać apelacji.Po uprawomocnieniu wyroku zacznie się batalia z zakładem ubezpieczeń. Tym razem chyba nie będzie tak kolorowo i bez pomocy fachowej z pewnością się nie obejdzie, albowiem zakładem ubezpieczeń niestety jest HDI. Oczywiście podczas całej akcji korzystałem z pomocy doradczej firmowego adwokata (na szczęście pomoc była za free, na szczęście firma w której pracuje ma konsultantów prawnych). P.S.1. Na dniach postaram się poskanować szkic sytuacyjny oraz różne dokumenty złożone w KMP, pomocne przy mojej sprawie.P.S.2. Chciałem podziękować wszystkim za cenne rady, wszystkim, którzy interesowali się sprawą, wszystkim, w których znalazłem oparcie i zrozumienie. W szczególności podziękowania należą się mojej narzeczonej Natalii, za cierpliwość i wytrwałość w oczekiwaniach na korytarzach sądowych i policyjnych.P.S.3. Ten tydzień rozpoczął się b. szczęśliwie. Przedwczoraj dowiedziałem się, że będę miał córkę. :) (że będę ojcem dowiedziałem się po wypadku :buttrock:). Edytowane 17 Września 2008 przez kuki_luke Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
grzesiek78 Opublikowano 17 Września 2008 Udostępnij Opublikowano 17 Września 2008 :D :banghead: :banghead: brawo, trzeba walczyc o swoje, Policja bardzo czesto spycha wine na tego ktory jest mlodszy lub w wiekszym szoku i mozna bardziej go omotac, powodzenia w walce z ubezpieczycielempozdrawiam Grzesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kuki_luke Opublikowano 17 Września 2008 Autor Udostępnij Opublikowano 17 Września 2008 (edytowane) :D :banghead: :banghead: brawo, trzeba walczyc o swoje, Policja bardzo czesto spycha wine na tego ktory jest mlodszy lub w wiekszym szoku i mozna bardziej go omotac, powodzenia w walce z ubezpieczycielempozdrawiam Grzesiek Akurat w moim przypadku to ja byłem starszy. Koleś ma 25 lat a ja 26 (jakiś błąd w profilu). Policja najczęściej idzie po najmniejszej linii oporu. A ja miałem po prostu pecha, że trafiłem na takich smerfów. Najprawdopodobniej nie lubią środowiska 200.Rozbiłem Hondę cb 500, czyli naked, miejski motocykl, a nie przecinak. Usłyszałem wtedy od policjantów, że na dwójce to ja mam 140 na budziku (powiedziałem, że prędkość miałem niewielką bo nie wbiłem nawet dwójki).A co mi tam napiszę. Sprawdzalismy też sygnalizację czy działa i jak działa. Na oko operowalismy odleglościami bo policjan stwierdził: "nie chce mi sie ku*wa kółka wyciągać bo jest zimno". Śladów hamowania nie było bo pare min po wypadku zaczął padać śnieg a te gamonie przyjechały po ponad 2h. :/Jeden słuszny komentarz to ich przełożonej - "oni sie nadaja do najslabszego ogniwa kazi szczuki" :P Edytowane 17 Września 2008 przez kuki_luke Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jupik Opublikowano 17 Września 2008 Udostępnij Opublikowano 17 Września 2008 kuki_luke gratuluje wygranej sprawy a przede wszystkim córeczki :evil: wiem przez co przechodziłeś bo ja ciągle jeszcze przez to przechodze :wink: wypadek miałem rok temu w 28 października i do tej pory sprawa w sądzie, w zasadzie to były 2 sprawy o ten sam wypadek, jedna przeciwko mnie a druga przeciwko sprawcy, ja początkowo miałem postawiony zarzut spowodowania wypadku z którego na sali sądowej zostałem uniewinniony a teraz czekam na zakończenie sprawy sprawcy... ale jeżeli chodzi o takie rzeczy jak podejście do sprawy smerfiakow to wszystko na miejscu zdarzenia było zrobione na sztuke... ehh szkoda gadać! jeszcze raz gratulacje! i oby już nigdy na takich antytalentów nam nie przyszło trafić :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wojcik_dan Opublikowano 17 Września 2008 Udostępnij Opublikowano 17 Września 2008 Gratuluje wytrwałości i wygranej. Ja niestety w swojej kolizji którą nie dawno opisałem na Czerniakowskiej przyjąłem mandat(niestety). Teraz wiem, że źle zrobiłem. Dobrze, że tobie się udało, przynajmniej jeszcze sądy nie są stronnicze.Jescze raz gratuluję :crossy: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Aśka Opublikowano 17 Września 2008 Udostępnij Opublikowano 17 Września 2008 Gratuluję! Z ubezpieczycielem też sobie poradzisz :biggrin: Powodzenia :icon_biggrin: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.