Skocz do zawartości

kuki_luke

Forumowicze
  • Postów

    40
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

O kuki_luke

  • Urodziny 07/29/1982

Osobiste

  • Motocykl
    horneta `03
  • Płeć
    Mężczyzna

Metody kontaktu

  • Gadu-Gadu
    5837189
  • Strona www
    http://

Informacje profilowe

  • Skąd
    Gryfino, Chojna

Osiągnięcia kuki_luke

NOWICJUSZ - romeciarz

NOWICJUSZ - romeciarz (9/46)

0

Reputacja

  1. uzupełnienie postu Wolo: SZCZECIN Tragedia na Wojska Polskiego. Motocyklista wjechał w tramwaj i zginął na miejscu. http://www.mmszczecin.pl/32985/2010/4/2/sm...j?category=news Znam tą trasę na wylot... przez 2 lata jeździłem tamtędy... wiem, że światła tam czasem działają z opóźnieniem (tydzień temu koleś na obcych blachach prawie władował się pod tramwaj, właśnie dlatego, że zbyt późno się włączyło czerwone)... wiem, że jest tam torowisko. Ale to wiem ja... on mógł nie znać tej trasy... "Problem właśnie TEGO miejsca polega na tym że wielu kierowców w ogóle nie zdaje sobie sprawy z faktu że właśnie na TEJ drodze mogą znaleźć się z pojazdem szynowym, pozornie nie ma takiej opcji. Po prostu ktoś, kto nie zna tego miejsca nie spodziewa się tu torów na jezdni. Gdyby to wiedział , pewnie by uważał. Główne tory biegną od Jednostki Wojskowej do placu Lenina i dalej przez place cały czas środkiem, własną wysepką, oddzielone całkowicie od jezdni pasem zieleni. Ktoś kto nie zna specyfiki miejsca jest przekonany, że jezdnia nie koliduje w żaden sposób z torami. I tylko w tym jednym miejscu, na pustej, szerokiej dwupasmowej drodze występuje to nieszczęsne odgałęzienie torów do zajezdni. 99% tramwajów na całej trasie jedzie środkiem, nie zjeżdżając na jezdnię, nagle któryś zjeżdża do zajezdni, to jest naprawdę bardzo mylące." "DOSŁOWNIE TAK TAM JEST. Czerwone światło i w tym samym momencie pierwszy skład jest już całkowicie w poprzek drogi. Tramwajarze nieźle tam po...ą ( w tym przypadku drugi tramwaj wjechał pierwszemu w dupę bo nie wyhamował)." Cytaty pochodzą z regionalnego forum. Koleś miał 33 lata, żonę w szpitalu spodziewającą się dziecka. Na dniach rodzi...
  2. Żeby całe przedsięwzięcie było zgodne z literą prawa, najpierw musisz spojrzeć w miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Czyli pod jakie cele przeznaczone są grunty. Jeżeli jest to grunt rolny wówczas trzeba go przekwalifikować. Jeśli taki plan nie ma nic przeciwko takim inwestycjom wówczas od razu składa się wniosek do starosty o pozwolenie na budowę. Do pozwolenia na budowę potrzebujesz załączyć wszelkie wnioski i zgody odpowiednich instytucji, np.: decyzje środowiskową o wpływie inwestycji na przyrodę (jeżeli teren jest objęty programem Natura 2000, lub jest jakiś park krajobrazowy, itd. - wówczas lipa zgody nie będzie, tzn. Decyzja będzie ale negatywna). Natomiast jeżeli chodzi o decyzję o warunkach zabudowy (wuzetka) jest ona wydawana tylko dla terenów. Na których nie obowiązuje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Organem wydającym DWZ jest wójt. Pozwolenia na budowę wymagają przedsięwzięcia mogące znacząco oddziaływać na środowisko oraz przedsięwzięcia mogące znacząco negatywnie oddziaływać na obszar Natura 2000, które nie są bezpośrednio związane z ochroną tego obszaru lub nie wynikają z tej ochrony, w rozumieniu ustawy z dnia 3 października 2008 r. o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko (art. 29 ust. 3 ustawy - Prawo budowlane). Na pewno musisz sporządzić opinię środowiskową, czy inwestycja wpłynie negatywnie na środowisko. Jeżeli będą przeciwwskazania wówczas niestety takiej inwestycji nie doprowadzisz w sposób legalny. Tu już nawet nie chodzi o jednego czy drugiego pana, któremu będzie przeszkadzał hałas. Za łamanie prawa unijnego grozi utrata dotacji a tego wszelkiej maści urzędy boją się najbardziej. Na opornego obywatela, któremu z zasady przeszkadza wszystko jest sposób: ekspertyza, opinia i już nie ma nic do gadania co prawda, może on odwlec w czasie składając kolejne protesty. Gorzej sprawa ma się z ekologami, tudzież innymi obrońcami przyrody bo zawsze mogą wymyślić, że teren jest siedliskiem susełków, bądź miejscem godowym dżdżownic kalifornijskich :D (Czasem jednak odstępują od swoich teorii...). Jeżeli wszystkie te aspekty spełnicie właściwe przeznaczenie gruntu, wszelkie zgody i opinie wówczas wszystko się uda na legalu. Wójt nie może odmówić, bo takie jest jego „widzi mi się”. Jeżeli najpierw ustnie się zgodził, natomiast potem na piśmie odmówił to oznacza, że coś jest tam nie tak (środowisko, plan miejscowy). Może tu nie mieć nic do rzeczy zła jego wola. Być może wcześniej się zgodził, bo tak mu się wydawało, ale poszperał w przepisach, zasięgnął opinii i na tej podstawie podjął taką decyzję. Nawet tu mogą nie pomóc jego hałdy pod lasem. P.S. Pewnie, że można palić głupa, że to pole, a ci co jeżdżą to robią to bez zgody właściciela terenu... P.S.2. Jakiś przypadek w Polsce już był z nielegalnym torem motocrossowym. Właścicielowi terenu groziło chyba dwa lata więzienia. Był też przypadek, że najpierw wójt się zgodził, a później się okazało, że nie można bo jest tam teren objęty Naturą 2000 bodajże w Lublinie. P.S.3. Co by to było, gdyby każdy mógł budować co chce i jak chce na swoim terenie? (To pytanie zostawię jako retoryczne.)
  3. Witam Sprzedam mój pierwszy motocykl - cebulkę. Motor jeździł do marca na 2 kołach. Kupiłem ją w październiku 2007 roku, z przebiegiem 29000. Zrobiłem nią około 10000. Teraz na liczniku widnieje liczba 40000. Motor jest wyprodukowany w 1995 roku - jeszcze wersja japońska. (Od 1996 r składana była we Włoszech - włoskie cebule były skore do rdzewienia.) Motocykl serwisowany był w Motoklinice. Wymienione były świece, olej, sprzęgło. Motocykl został odblokowany i teraz ma pełną moc 58 koni. W lutym przeszedł też regulację zaworów i gaźników oraz odblokowanie mocy - w Motoklinice. W marcu miałem na tym motocyklu kolizję z WV Polo. Wszystkie uszkodzenia są pokolizyjne. Krzywe lagi - nadają się do prostowania bądź w najgorszym wypadku do wymiany. Brak przedniego botnika. Koło przednia wydaję się proste, ale czy tak na pewno jest? Lampa przednia jest cała, ale lekko krzywa na gwincie - idzie naprawić. Złamana kierownica. Po złamaniu kierownicy ponaciagane zostały kable i dlatego motocykl nie odpala. Motocykl stoi od marca w suchym garażu. Silnik cały i nie ruszony - posiada gmole. Opony nadają się do wymiany. Motocykl kiedys był zielony - teraz jest czerwony - poprzednia włascicielka zmieniała kolor. Cena min. 3500 zł. Posiadam do niego dowód rej. - nie był zabrany po kolizji. Motocykl ubezpieczony do października 2009 r. Przegląd skończył się we wrześniu. Motocykl do obejrzenia po tel. umówieniu się w Czepinie (3km od Gryfina). tel. kontaktowy: 508585503
  4. Jery to było lekkie uderzenie - oparłem się przodem o barierki i poszła lampa i zegary. Klata uratowła dekle bo pewnie zostałyby na krawężniku, no i nogę mam całą. Klatka ma lekkie ryski. Ale niestety... ja to mam pecha w tym sezonie... Wczoraj miałem wypadek autem... po zderzeniu z dzikiem wylądowałem w rowie i niestety rozwaliłem auto. Z tego powodu jestem zmuszony sprzedać szerszenia. Auto jest mi potrzebne - w lutym rodzi mi sie córa i czymś trzeba będzie wozić małą na szczepienia... Tak więc moja horneta jest na sprzedaż: http://forum.motocyklistow.pl/index.php?showtopic=106715
  5. Witam Sprzedam Hondę CB 600 Hornet. Rok 2003, kolor srebrny mat. Motocykl sprowadzony w kwietniu z Niemiec. Zarejestrowany i ubezpieczony w Polsce. Motocykl pod względem mechanicznym - sprawny w 100%. Brak: lampy przedniej i zegarów. 2 małe wgniotki na baku, przerysowane delikatnie dekle silnika (do spolerowania), 2 ryski na osłonie tłumika, sklejone poxipolem uszy od zadupka - pękły od wibracji na polskich drogach). Wyposażenie dodatkowe: pług - oryginalny ermaxx w kolorze motocykla, hugger na tylne koło - kolor czarny połysk, tuningowa podkładka pod rejestrację, tuningowe kierunki tył - markowe kellermany (mała wada- od wibracji pękły gumy - będę miał czas to usunę wadę), Zamontowana klatka ochraniająca silnik - chroni lepiej niż gmole, tuningowe wypełnienie zadupka. Na wszystkie części tuningowe posiadam niemieckie dokumenty (za jaką cenę kupione i kiedy). Motocykl sprowadziłem z przebiegiem około 18000. Teraz ma nabite 30000. Wymieniane części eksploatacyjne zawsze na czas i zgodnie z serwisówką: Przy 25000 wymieniłem zestaw napędowy RK - cały, zostały też zmienione klocki hamulcowe na SBSy. Przy 28000 zmieniony olej (10w40). Przydałoby się wymienić świece. Opna przednia -60%, tylna - 70%. Motocykl z Niemiec został przywieziony w stanie idealnym. Wgniotki na baku są wynikeim 2 paciaków przy prędkości prakingowej. Przód uległ uszkodzeniu podczas ostatniej przygody - oparł się o barierki. Mam pozostałości zegarów i lampy. Na baku ryski od normalnego użytkowania. W posiadaniu mam także oryginalne części, które dodaję gratis: 2 kierunkowskazy tył, kierunkowskaz przód, oświetlenie tablicy rej., oryginalna osłona łańcucha. Motocykl serwisowany w Motomarze. Mankamentem jest brak dowodu rejestracyjnego - został zabrany przez policję po stracie lampy i zegarów. Jak będę miał czas i pieniądze - wstawię coś na sztukę byle przegląd przeszedł i odbiorę dowód. Także motor nie ma przeglądu aktualnego. Ubezpieczony jest do 20 kwietnia 2009r. Cena wyjściowa 12.000 Proszę o poważne oferty, dogadamy się. P.S. Po weekendzie dodam aktualne fotki oraz opiszę dokładnie tuningowe dodatki. P.S. Nie sprzedaję z powodu wyjazdu za granicę, nie sprzedaję z powodu zysku, sprzedaję z przyczyn osobistych... Odpowiem na każde pytanie: tel.508585503 Do obejrzenia w Czepinie (3km od Gryfina) po tel. umówieniu spotkania.
  6. siema Tak jak rozpocząłem ten sezon - tak skończyłem. 23.09.2008 zatrzymałem hornetę na barierkach. Powód: zajechanie drogi. Niestety sprawca się nie zatrzymał. Link do forum regionalnego - do tematu: http://lima.home.pl/forum/forum/viewthread...4&thread_id=668 P.S. Do sprzedania za symboliczną kwotę mam lampę przednią bez klosza i bez chromowanego plastiku - czyli cały tył jest ok oraz odbłyśnik wersja europejska też ok. Pozostałości po zegarach - szybki całe, obwódki chromowane całe, białe tarcze całe. Jeżeli ktoś zainteresowany fotki wyślę na maila. Po weekendzie porobię fotexy. P.S.2. Dzięki Jery za klatkę - uratowała mi silnik i nogę. P.S.3. Horneta ma się dobrze pod względem technicznym - teraz zimuje sobie spokojnie w ciepłym. P.S.4. Przywrócę ja do pełnej krasy w kwietniu - teraz czas na odpoczynek i rodzinę :) P.S.5. W lutym urodzi mi się córeczka :), dlatego też nie chcę sprawdzać przysłowia: "do trzech razy sztuka"; 2 dzwonki mi wystarczą w jednym sezonie.
  7. Obiecane zdjęcia i informacje z prasy. http://picasaweb.google.pl/ojciecskuter/KI...OPATRZWLUSTERKA http://picasaweb.google.pl/AyoMoto/Pikieta...WLusterka230808 http://www.kurier.szczecin.pl/Art.aspx?a=9185 Jeszcze było kilka audycji w radiu lokalnym. Niestety TVN dał przysłowiowej dupy. No niestety środowisko 200 nie jest takie medialne jak Violetta Villas i jej milion psów albo rolnik głodzący psa.
  8. Akurat w moim przypadku to ja byłem starszy. Koleś ma 25 lat a ja 26 (jakiś błąd w profilu). Policja najczęściej idzie po najmniejszej linii oporu. A ja miałem po prostu pecha, że trafiłem na takich smerfów. Najprawdopodobniej nie lubią środowiska 200. Rozbiłem Hondę cb 500, czyli naked, miejski motocykl, a nie przecinak. Usłyszałem wtedy od policjantów, że na dwójce to ja mam 140 na budziku (powiedziałem, że prędkość miałem niewielką bo nie wbiłem nawet dwójki). A co mi tam napiszę. Sprawdzalismy też sygnalizację czy działa i jak działa. Na oko operowalismy odleglościami bo policjan stwierdził: "nie chce mi sie ku*wa kółka wyciągać bo jest zimno". Śladów hamowania nie było bo pare min po wypadku zaczął padać śnieg a te gamonie przyjechały po ponad 2h. :/ Jeden słuszny komentarz to ich przełożonej - "oni sie nadaja do najslabszego ogniwa kazi szczuki" :P
  9. Czas na aktualizację wątku: Od momentu kolizji minęło pół roku. Tak jak pisałem wcześniej, znalazłem świadka. Okazała się nim młoda dziewczyna... Ale od początku. 04.03.2008r. miałem bliskie spotkanie 3go stopnia z samochodem Pana Tomasza. Pan Tomasz, mieszkaniec Koszalina zawitał do miasta Szczecina z gościnną wizytą. Niefrasobliwie przejechał skrzyżowanie Al. Piastów z ul. Ku Słońcu. Tym sposobem wymusił mi pierwszeństwo. Ja ze swojej strony robiłem wszystko celem uniknięcia zderzenia. Hamowałem, trąbiłem, uciekałem na lewo. Nie dało się. Pan Puszkarz był tak uparty w swojej niefrasobliwości, iż nie podjął żadnego obronnego manewru. Trzask, huk, ból... W pamięci wrył mi się widok koła przejeżdżającego obok mojej głowy... Podniosłem się. W troszkę mało kulturalny sposób chciałem uświadomić Panu z puchy, że wjechał na czerwonym. Następnie oczekiwanie na policję. Minęła pierwsza godzina, druga, trzecia. Przyjechali Niebiescy. Zeznawałem jako pierwszy... Trochę tłumaczenia mojego, trochę tamtego i... Usłyszałem: „tak, jest Pan winny zdarzeniu”. Szok. Motocykl rozwalony, ja ledwo na nogach stałem i tu kolejny cios. Od razu poprosiłem grzecznie o skierowanie sprawy do rozpatrzenia sądowego. Pożegnałem się z Panem Tomaszem i jego współpasażerką (nie jechał sam) nawet wręcz w koleżeńskich stosunkach. Minęło kilka dni, dni w których analizowałem całą sytuację. Rozrysowywałem schemat, obliczałem, spisywałem wszystko co pamiętam. Ale no tak ja jestem sam a ich jest dwójka. Dwójka ludzi z Koszalina. Dwójka przeciwko mnie samemu. Dwa dni po kolizji rozpocząłem akcję „Apel szukam świadków”. Celem akcji było znalezienie postronnych, wiarygodnych świadków. Błądziłem po pobliskich budynkach z moją narzeczoną. Rozpytywaliśmy razem... z miną „zbitego psa”, z perspektywą porażki. Widziałem współczucie ludzi, solidarność, jednak nikt nie był w stanie mi pomóc. Minął tydzień, aż pewnego wieczora dostałem esemesa z nieznajomego numeru: „Witam, odpowiadam na ogłoszenie w sprawie kolizji.” Zadzwoniłem.. Po kilku minutach rozmowy uświadomiłem sobie, że jest światełko nadziei. Umówiłem się na kawę z Panią... Okazała się bardzo cennym świadkiem widziała wszystko. Dostałem zgodę na udostępnienie Jej danych Policji. Z takimi kartkami papieru udałem się na Komendę Miejską Policji w celu złożenia wyjaśnień. W międzyczasie stoczyłem krótką batalię o wydanie notatki ze zdarzenia. Opowiedziałem co i jak, co pamiętam, a czego nie pamiętam. Podałem namiary na świadka. Od Pani inspektor dowiedziałem się, że policjanci przybyli na miejsce zdarzenia są z „łapanki” i mogliby startować w quizie Kazi Szczuki „Najsłabsze ogniwo” i z pewnością dostaliby ten tytuł. Nastąpił okres oczekiwania. Codziennie dzwoniłem na KMP z pytaniem , czy coś się ruszyło. Odpowiedź negatywną dostawałem do czerwca. Aż pewnego dnia przyszedł do mnie list polecony z Sądu Rejonowego w Sz-e. Czyli zostali przesłuchani świadkowie, i Pan Tomasz. Teraz role się odmieniły: po moich zeznaniach, po zeznaniach mojego świadka i po zeznaniach „ludzi z puchy” - Policja skierowała sprawę do sądu o popełnienie wykroczenia przeciwko Panu Tomkowi. Termin rozprawy został wyznaczony na 14 sierpnia. O 9.00 stawiłem się w Sądzie. Byli „ludzie z puszki”, przyszła świadek (wówczas na Jej twarzy malował się żal, że przez Jej uczciwość wylądowała w sądzie), przyszła moja narzeczona wspierać mnie duchowo. Przyszedł policjant i oskarżyciel (notabene też policjant). Weszliśmy na salę rozpraw. Wszystkich wylegitymowano, pouczono o prawdomówności i konsekwencjach w przypadku niespełnienia tego warunku. Pierwszy zeznawał oskarżony (cz też raczej obwiniony). Świadek i policjant musieli opuścić ściany sali rozpraw. Jak mi później powiedziała moja Natalia policjant w ogóle nie wiedział o „so chozi?” Podpytywał się narzeczonej co to za sprawa, kiedy się wydarzyła. No tak skoro on dostał wezwanie o 8 rano, na rozprawę, która ma się odbyć tego samego dnia o 9.00. Po zeznaniach kierowcy puszki, przyszła kolej na policjanta. I tu zonk. On nic nie pamięta, takich spraw ma setki, na tym skrzyżowaniu był kilkanaście razy w podobnych sprawach... jednak... kojarzy mnie i kojarzy, że kierowałem motocyklem... Zeznał... w zasadzie niczego nie zeznał... Odpowiedział na bardzo ważne pytanie - „czy jeżeli jest proponowany mandat musi się znaleźć o tym informacja w notatce policyjnej”. „Tak jest Wysoki Sądzie” - odpowiedział. (Było to bardzo istotne pytanie i odpowiedź bowiem obwiniony twierdził, że odmówiłem przyjęcia mandatu). Potem zeznania świadka. Pani potwierdziła wersję wjazdu puszki na krzyżówkę na czerwonym świetle. Ale... Szła z kolegą XY zamieszkałego w Z o numerze telefonu 123456789. Iiiiii lipa... kurde trzeba będzie jeszcze jednego świadka przesłuchać (wiedziałem o tym chłopaku, ale Jego koleżanka mówiła mi, że n się nie zdecyduje zeznawać, że nie chce... więc zrezygnowałem z Niego). Skończyła. Teraz przyszła kolej na mnie. Zacząłem swój wywód... Ględziłem blisko godzinę... „Dnia 04.03.2008r. jechałem...bla bla pitu pitu....”. Podczas zeznań moich i mojego świadka pojawiły się pytania ze strony kierowcy i pasażerki puchy: „jaka była pogoda, jaka była widoczność, gdzie się patrzyłem...” Potem w kolejności zeznawała pasażerka Pana Tomka. Mówiła, że jechali skądś tam, dokądś tam. Było zielone. I Ona patrzyła, że było zielone, że zawsze patrzy czy Pan Tomasz jedzie na zielonym (Pan Tomasz dnia 04.03.2008r. był związany z Panią Natalią pierścionkiem zaręczynowym, ale żeby uwiarygodnić brak powinowatości z oskarżonym Pani Natalia stwierdziła, że już narzeczeństwem nie są...). Pani Natalia drugi człowiek z puszki opowiedziała w sądzie, że dostałem mandat, ale odmówiłem jego przyjęcia; stwierdziła także, że przyznałem się kiedy czekaliśmy na radiowóz, iż nie widziałem ich samochodu bowiem był zielony i zlał mi się z otoczeniem. Bardzo mnie te słowa rozbawiły i nie omieszkałem ich skomentować przed Sądem. Później się okazało, iż Pani Natalia nie wie czy dostałem mandat, czy nie. O tym powiedział Jej „były” narzeczony. Natomiast fakt niewidzialnego przeze mnie Ich samochodu pominęła spuszczonym oczami w dół. Sprawa została zakończona tego dnia, z powodu braku świadków. Został rozpisany termin kolejnej rozprawy na 16 września br. Na sprawę mieli zostać wezwani kolejni świadkowi: kolega naocznego świadka oraz drugi policjant będący na miejscu zdarzenia. Dnia 16 września udałem się po raz wtóry na salę rozpraw. O godzinie 9.00 rozpoczęła się druga runda akcji pod tytułem”starcie: motocykl kontra samochód”. Pierwszy zeznawał policjant. I znowuż ta sama śpiewka: „nie pamiętam, mogło tak być, wszystko jest w notatce:. Oskarżyciel słusznie zauważył i sprecyzował pytanie tej oto treści: „czy policjant brał pod uwagę wjazd samochodu na skrzyżowanie przy czerwonym świetle? Dlaczego został zapis w notatce służbowej o wjeździe dwóch pojazdów, z dwóch różnych stron przy równoczesnym świetle zielonym?” Okazało się, że Sąd dysponował nowymi dowodami: zdjęcia satelitarne oraz schemat sekwencji świateł na tym skrzyżowaniu. Dowody te jasno mówiły, że nie jest możliwością, żeby sygnalizatory nadawały w tym samym czasie sygnały zielone dla kierunku motocykla i kierunku samochodu. Nie jest także możliwe, żeby samochód wjechał na zielonym świetle i tak dłuuugo i tak wooolno przejeżdżał skrzyżowanie, aż ja mając zielone światło pojawiam się na nim. (To twierdził policjant iż samochód bardzo wolno wjechał na skrzyżowanie i został tam aż światło zmieniło się na czerwone a ja wjechałem na niego. Wjechałem, nie umożliwiając mu zjazdu ze skrzyżowania.) Wspomnę też o jednym fakcie iż policjant z uporem maniaka twierdził, że jest światło pomarańczowe a nie żółte. Nawet po upomnieniach Sądu o braku w nomenklaturze przepisów słowa „światło pomarańczowe”. Pan policjant skwitował to stwierdzeniem: „różnie można interpretować zapis światło żółte”. Najsłabsze ogniwo szczecińskiej drogówki opuściło ściany sali sądowej. Następnie zaczął zeznawać naoczny świadek. Pokazał miejsce z którego widział zdarzenie (pokrywało się z miejscem wskazanym wcześniej przez Jego koleżankę). Również stwierdził fakt wjazdu samochodu wraz z „ludźmi z puszki” na skrzyżowanie przy czerwonym świetle. Sąd wysłuchał wszystkich, zanotował wszystko... Poprosił o mowy końcowe. Oskarżyciel: „...winny zdarzeniu, kara 500 zł grzywny...” Ja: „przychylam się do wniosku oskarżyciela”. Obwiniony oczywiście prosił o uniewinnienie. Wyszliśmy na korytarz, Sąd rozpoczął pracę nad wyrokiem i uzasadnieniem wyroku. Po 30 minutach znowu pojawiliśmy się na sali rozpraw w składzie oskarżyciel, ja, obwiniony i była narzeczona obwinionego. Wyrok jaki zapadł był dla mnie bardzo korzystny: winny pan z auta. Kara jaka została wymierzona, została uzasadniona niską szkodliwością społeczną. Niefrasobliwością poszanowania przepisów, Kwota kary, to mandat w wysokości 400 zł, pokrycie kosztów sądowych w wysokości 100 zł (zryczałtowane), badanie alkomatem 20 zł (zryczałtowane) oraz 10% kwoty mandatu 40 zł (również ryczałt). Razem 560 zł. Cóż... Od momentu kolizji do dzisiaj minęło przeszło 6 miesięcy. Od oskarżonego o spowodowanie kolizji stałem się poszkodowanym. Dla puszkarza skończyło się gorzej najprawdopodobniej dostałby 100 zł mandat i 6 pkt. Karnych, gdyby tylko się przyznał od razu. Teraz czekam na uprawomocnienie wyroku. Liczę też, że puszkarz nie wywinie mi kolejnego numeru i nie zacznie składać apelacji. Po uprawomocnieniu wyroku zacznie się batalia z zakładem ubezpieczeń. Tym razem chyba nie będzie tak kolorowo i bez pomocy fachowej z pewnością się nie obejdzie, albowiem zakładem ubezpieczeń niestety jest HDI. Oczywiście podczas całej akcji korzystałem z pomocy doradczej firmowego adwokata (na szczęście pomoc była za free, na szczęście firma w której pracuje ma konsultantów prawnych). P.S.1. Na dniach postaram się poskanować szkic sytuacyjny oraz różne dokumenty złożone w KMP, pomocne przy mojej sprawie. P.S.2. Chciałem podziękować wszystkim za cenne rady, wszystkim, którzy interesowali się sprawą, wszystkim, w których znalazłem oparcie i zrozumienie. W szczególności podziękowania należą się mojej narzeczonej Natalii, za cierpliwość i wytrwałość w oczekiwaniach na korytarzach sądowych i policyjnych. P.S.3. Ten tydzień rozpoczął się b. szczęśliwie. Przedwczoraj dowiedziałem się, że będę miał córkę. :) (że będę ojcem dowiedziałem się po wypadku :buttrock:).
  10. Witam Chciałem podziękować wszystkim za udział. Nastepna akcja będzie planowana pod koniec sezonu oraz na początku przyszłego. Niestety pogoda nie dopisała. Za kilka dni postaram się o jakieś dane - pogadam z organizatorami. Ja załatwiałem tylko eskorte "niebieskich". Motocykli było na pewno 100 lub ponad. Motocykliści dopisali. Policja dopisala. Radio też. Niestety jakieś problemy były z telewizją. No i oczywiście pogoda... Na Błoniach zlał nas deszcz. W związku z deszczem i z nieciekawym zdarzeniem (koło Radissona ktoś na niebieskim nakedzie miał szlifa - chyba na bandicie - niestety za nim jechałem ja i kumpel też od zabezpieczenia trasy - nie moglismy się zatrzymać. Jeden chłopak znim został. Koleś cały, a motocykl, hmmmm ciekł olej z poddekla ). A więc w związku z tym, że deszcz i cholernie sliska nawierzchnia, wielka ilosć maszyn postanowiliśmy skrócić trasę. Z Jasnych Błoni pojechaliśmy od razu na Głębokie. Na Błoniach trochę ulotek rozdanych. Na pewno tam gdzie przejeżdżalismy zrobilismy "zamieszanie" . Po ognisku część osób pojechała na Wały. Tam kontynuowali rozdawanie ulotek, być może były media. Dowiem się. Ja niestety musiałem się udać do szpitala - kumpel w drodze powrtnej ślizgnął się na białej strzałce. On cały, motor - kiera do wymiany. Niestety pasażerka - złamanie biodra. Cała akcja myslę, że poszło ok. Poza pogodą i tymi 2szlifami. Nastepnym razem zamówimy pogodę. Pozdro P.S.Niedługo zrobię podsumowanie, zrobię skan ulotki, zapodam linki ze zdjęciami, byc może linki do jakichś stron mediów, piszących o naszej akcji.
  11. Witam wszystkich. Jest mi miło poinformować, w imieniu szczecińskich motocyklistów, o akcji w Sz-e pod hasłem - "motocykle są wszędzie..." Przejazd planujemy przez Szczecin dnia 23.08.2008r. Będziemy mieć kamizelki odblaskowe z hasłami (różnymi). Będziemy rozdawać ulotki. Przejazd prawdopodobnie będzie wspomagany przez policję, prasę, media telewizyjne. Akcja nie jest prowadzona po kątem zarobkowym. Przyznaję, że korzystamy z hasła "uzytego" wcześniej w innych miastach, przez innych. Mam nadzieję, że nikt nie będzie rościł pretensji do "szzczeciniaków" o to - wszak to szczytny cel. Jezęli ktoś jest zainteresowany (akurat będzie w Sz-e w sobotę 23.08., albo jest niedaleko, a jeszcze nic nie wie - zapraszamy. Szczegóły mozna zasięgnąć u mnie lub na stronie szczecińskich motocyklistów. Stronę podam na gg, mailem, na PW. Nie będę tu nic reklamował (gg:5837189) P.S. Nie jestesmy MC, ani żadnym chapterem. A akcja jest wynikiem kilku nieprzyjemnych ostatnio w Sz-e sytuacji. Pozdrawiam i zapraszam. Cytat za koleżanką, jedną ze współorganizatorek. Linda: "- termin 23.08.08 zostaje - godzina 10 ( wyjazd w miasto ok 10:30) - zamiast koszulek beda kamizelki odblaskowe w cenie 10 zł za sztuke z nadrukiem płatne do nastepnej środy ( z wyjatkiem tych co naprawde nie dadza rady podjechać wtedy trzeba bedzie myslec o zalozeniu, kase zbiera Linda) - przyjechalo kilka motocykli nie z forum (to zasługa Lindy i jej gadany ) - na koniec akcji robimy ognisko na głębokim Reszta szczegolóów wyjdzie w praniu takich jak ulotki, plakaty, itp pozostaje powiadomić Policje i inne służby uliczne aby nas wsparły nie tylko organizacyjnie ale takze logo na ulotkach". Ode mnie. Nie wszyscy muszą mieć kamizelki.
  12. Witam Jeżdżę w SuperShield`ach. Jestem z nich zadowolony. W marcu miałem w nich crashtesta. Spisały się wysmienicie. Mam kilka wgnieceń po kamieniach i lekko zdarty plastik. Nogi mi uratowały. Trochę miałem siniaków. Mankamentem jest mozliwość podciągania spodni (w podobnym przypadku działa plecak na plecach podciągając koszulkę). Ale trzymają się na swoim miejscu. Trzeba jednak brać jak najmniejszy rozmiar. Chyba, że to uniwersalny rozmiar. Moje troszkę są luźne - zostaje mi za du żo zapasu na rzepie, chociaż śą dopasowane, końcówka rzepa odstaje. Szczerze je polecam. Nie widze sensu wydawania kasy w droższe modele, jeżeli śa podbne, czyli plastik na rzepach. Baku też nie porysujesz, Bo z boku wykonczone są materiałem. Chodzić w nich można, jakoś się tam zginają. Na pewno dobrze chronią piszczel i kolano. W jeździe nie przeszkadzają - nie wiem jak w sporcie, ja jeżdżę nakedem. http://moto.allegro.pl/item398829393_ochra...elec_rabka.html ja mam te dla zobrazowania. Chyba nawet w moto-akcesoriach jest taniej.
  13. EDIT do postu nr 1235 LINK 2: http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/article?A...RGARD/668292962 LINK 3:http://www.stargard.policja.gov.pl/index.p...id=279&Itemid=1 P.S. Moderatora proszę o połączenie tych dwóch postów - nie znalazłem funkcji edytuj przy tamtym poście (proszę skasować P.S. przy łączeniu)
  14. Wczoraj około godz. 21.40 na drodze nr 10 - trasa Stargard Szczeciński - Szczecin. Jechaliśmy w 8 motocykli lewym pasem (jezdnia o 2 pasach ruchu dla jednego kierunku). 5 było lekko z przodu, jakieś 300-500m. Zaraz za nimi tirolot z prawego pasa w tym samym momencie co włączył kieunek, zmienił zdecydowanie pas. Wprost pod mojego kumpla. Ja byłem zaraz za nim. Kumpel jechał na Yamasze XVS (chyba - na czoperach sie nie znam). Yamaha ostro po heblach - chmura dymu. Lekko odbijał. Nie udało mu się. Tir nie zrobił nic. Kumpel siedział na motocyklu do momentu uderzenia w lewy narożnik naczepy - w tą listwę z tylnym oświetleniem tira. Potem motor szlifował lewym pasem na lewej stronie, kumpel zaś poszedł na trawę przy barierkach rozdzielajacych 2 kierunki jazdy. Patrzyłem cały czas na kumpla, żeby nie nadziać się na niego i wpadłem na jego motor - uderzyłem lekko o jego kierownicę. Kolega cały czas był przytomny, próbował nawet wstawać. Dziękuję wszystkim, którzy zaopiekowali się nim i udzielili fachowej pierwszej pomocy: ułożyli go, pobandażowali. Karetka, policja, droga do szpiatla. Wynik: Złamany palec u nogi - chyba prawej, coś z piszczelem, złamana rzepka (dzisiaj operacja), szyte łokcie, prawa dłoń strasznie spuchnięta, poobdzierane ramiona, obite nerki i kręgosłup, pozdzierane plecy. Jego stan jest ok. A wyglądało okropnie z mojej perspektywy. Motor nie wyglądał tak źle. Lagi chyba były proste. Nie wiem jak wygląda lewy bok, Kierownica wygieta, dźwignia hamulca tylnego wygięta, pościerane sakwy. U mnie ryśnięty przedni błotnik, zbity klosz lampy, obtarta laga, obtarta osłona chłodnicy, obtarty pług, wygięta dźwignia hamulca tylnego. Czynności dochodzeniowe trwały do 2.00. Jego motocykl został zabezpieczony przez policję. Zachowanie policjantów: najpierw szorstkie, wręcz chamskie... po jakimś czasie okazali się pomocni. Tłumaczenie torowca: "bo ja miałem kierunkowskaz" - tak w momencie wykonania manewru, bez upewnienia się, bez dania nam możliwości dostrzeżenia go przez nas - "bo ja się na tym znam" - i to ma być kierowca zawodowy?) Dzięki też za pomoc 2 motocyklistów z Gryfina na jakimś sporcie. O winie nikt nic nie mówi, sprawa trafia od razu do prokuratora zakwalifikowana jako wypadek. P.S. Cały czas mam przed oczami obraz jak uderza o tą p...ą naczepę. :biggrin: LINK: http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/article?A...NOSCI/962596371
  15. Witanko No cóż cyba to o mnie się rozchodzi. :D Dzięki wielkie za fotencje. To ja poproszę o Twoje dane do przelewu na PW. Zarzuć cenę - może troszkę jeszcze uszczknę? :D Jak każdy prawdziwy Polak - trzeba się potargować. Czuję, że się dogadamy. Napisz jakie są koszta z przesyłką. Aha jeszcze mam pytanko. W jakim stanie masz plastik za airboxem. Z jednej strony wchodzi do chłodnicy, a z drugiej kończy się takim "kolankiem" plastikowym. Jakbyś mógł mi strzelić fote tego elementu. Tak więc czekam z nieceirpliwością na PW. Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...