Skocz do zawartości

Uwaga na ten samochód Renault Trafic W-wa


Bratek
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

fajna historia,

 

ja jak spotkam takich trzech 18latkow na swojej drodze, to im wpierd*le,

 

oczywiscie jesli nie miales takiej mozliwosci, to takie lub podobne rozwiazanie tez nie jest zle,

 

natomiast w naszych polskich realiach bardziej radykalne rozwiazania przynosza bardziej oczekiwane skutki :biggrin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

fajna historia,

 

ja jak spotkam takich trzech 18latkow na swojej drodze, to im wpierd*le,

 

oczywiscie jesli nie miales takiej mozliwosci, to takie lub podobne rozwiazanie tez nie jest zle,

 

natomiast w naszych polskich realiach bardziej radykalne rozwiazania przynosza bardziej oczekiwane skutki :biggrin:

 

Faktycznie sie proszą o wpier**. Ale wiesz, teraz to nie tak łatwo. Wciągają gnoje sterydy i chodzą jak miśki.

No chyba że jestes słusznych rozmiarów i masz słusznego powera w łapie :icon_razz:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kiedyś pod moim domem stał pijany kierowca, próbował jechać ale odbijał sie od krawężników (przez 100m) na drodze z oławy na wrocław - jeździ tamtędy pełno ludzi. W końcu się zatrzymał aby opróżnić pęcherz, wysiadając z samochodu na wstępie wyleciał na ziemię. Nie jestem pewien czy nie olał sobie drzwi od wewnątrz :) Więc wiadomo że trzeźwy nie był. Zgadnijcie ile czekałem z sąsiadami na policje? Dzwoniły 4 osoby ze swoich komórek. Od przyjęcia zgłoszenia minęło 1,5godziny do przyjazdu radiowozu. Masakra - niewiele brakowało żeby ten kierowca kogoś zabił bo w ciągu tych 1,5 godziny próbował jechać kilka razy. Będąc w stałym kontakcie z policją jechaliśmy z sąsiadem za nim i w końcu go dopadli. Miał około 2 promili i nie posiadał prawa jazdy. Na drugi dzień wezwano mojego sąsiada na komendę żeby złożył zeznanie bo chcieli go wypuścić. W momencie kiedy go zatrzymali stał na środku skrzyżowania, ale dla naszej szanownej policji nie było pewne czy on tam dojechał. Ponieważ nie zatrzymali go podczas jazdy tylko na skrzyżowaniu to nie było podstaw żeby twierdzić że jechał pod wpływem. K**wa przecież go tam nie zapchał.

 

Z policją trzeba uważać - albo się trafi na porządnych stróży prawa albo na bandę debili, którzy będą cię ciągać po komendach żeby zadawać pytania retoryczne i bronić przestępców.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gardol, wyczerpujący ten twój post. Skłania do refleksji and tym, na kogo można natknąć się na drodze. Idę sobie czasem ulicą i patrzę na ludzi. Różni się czasem trafiają... również tacy, co chce się ominąć ich szerokim łukiem, bo czujesz, że mogą ci spuścić manto za wygląd. A okazuje się, że tacy też jeżdżą po drogach.

 

No nie wiem... dla mnie jezdnia to miejsce, gdzie należy wykazywać się największą odpowiedzialnością, a często słyszy się o przypadkach, kiedy dla dowcipu albo z zawiści jeden robi drugiemu "kawał", który może kosztować życie. Tym bardziej jak się jest bezbronnym (tj nie ukrytym za warstwą blach) motocyklistą.

 

Kurde, nie wiem ale jakoś przed tym sezonem (drugim dopiero w moim życiu :icon_razz: ) mam jakieś czarne myśli. A pojutrze mamy z bratem plany otworzyć nasz sezon :icon_mrgreen:

 

szerokości wszystim życzę

 

Piotrek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I ja niestety spotkałem kilku debili (inaczej nie potrafię tych wybryków ewolucji nazwać) na swojej drodze.

 

Opiszę tylko jeden przypadek, może ktoś skorzysta z mojego pomysłu. Wyglądało to mnie więcej tak:

 

Wiedziałem że w owym dniu będę miał lekko zakrapianą impreze. Umówiłem się z kuzynem, że po mnie przyjedzie o konkretnej godzinie i odwiezie mnie i żonę do domu. Więc jedziemy we trójkę samochodem ok 22. Zbliżamy się do drogi głównej, przed nami Golf 3 z prędkością około 10 km/h, do skrzyżowania jeszcze około 100 m, odruchowo mruknąłem do młodszego kuzyna "nie wyprzedzaj przed skrzyżowaniem". Oba samochody wtoczyły się na drogę główną. Piękna prosta, ok 1 km i kuzyn rozpoczyna prawidłowo manewr wyprzedzania. Lewy kierunkowskaz włączony, z tyłu jak i z naprzeciwka nic nie jedzie, a Golf pędzi około 40 km/h. Gdy zrównaliśmy się z samochodem wyprzedzanym (oczywiście nadal wyprzedzając), kierowca Golfa nagle dostał olśnienia i depnął gaz do końca :clap: Już samo to jest zabronione!! Z takimi debilami to nie wiem co robić. Wróciliśmy na swój pas, oczywiście golfa nie wyprzedziliśmy, niech DEBIL sobie jedzie. Wtedy Golf po hamulcach, zwolnił do 30 km/h i tak jedzie. Po chwili stało to się nudne, kuzyn się zdrzaźnił i wyprzedził, może Golf miał za wysoki bieg bo nie dał rady pociągnąć już tak szybko do przodu. I kolejne wyprzedzenie, zajechanie nam drogi tuż przed zderzakiem i hamulce :wink: Z samochodu wyleciało 3 podlotków w wieku około 18 lat. Podbiegli do nas, zdążyłem zamknąć drzwi. Zaczęli biegać wokoło samochodu, uderzać rękoma w dach, maskę, szyby. Oczywiście wyzywając nas w środku ( nie będę cytował) kierowca biegał jak opętany, krzyczał WYSKOCZ JAK JESTEŚ TAKI TWARDY :) nie mam pojęcia do czego miało to się tyczyć. Wypbraźcie sobie przerażenie mojej żony. Pokazałem im przez szybę, że wykręcam 112, jakoś nie podziałało to na nich, nikt się nie zgłaszał.

 

Miałem też pod ręką aparat, odeszli już od samochodu i zrobiłem zdjęcie. W tym momencie cała trójka wskoczyła do Golfa i odjechali z dużą prędkością. Dodzwoniłem sie w końcu, przedstawiam całą sytuację. Opisuję wszystko dokładnie, podaję numery samochodu. Wg mnie wszyscy byli pijani, poprosiłem żeby ktoś podjechał i sprawdzili to. Wiedzieli przecież gdzie miało miejsce zdarzenie oraz oraz znaleźli by szybko właściciela po numerach. Ale zaczął się cyrk. Pytania typu czy "grożono panu lub żonie śmiercią?" "jakie są uszkodzenia samochodu?" "a czy ja aby na pewno chcę to zgłosić" :smile: Kurwica mnie już wzięła (spotęgował to dodatkowo wypity wcześniej alkohol - nie dużo) Pytam się czy zdanie "za*ebie was sku**iele" można uznać za grożenie śmiercią, to usłyszałem "no zależy jak to państwo odebraliście" Chyba z podobnym debi*** rozmawiałem. Powiedziałem, że chcę złożyć zeznanie i już, to podano mi adres we Wrocławiu gdzie mogę to zrobić, bo tak przez telefon nie można :smile:

 

Nie mogłem już wytrzymać, mało brakowało a sam miałbym problem bo juz chciałem wyzywać tego co odebrał telefon. Żona mnie uspokajała i poszliśmy spać.

 

A teraz opiszę jak załatwiłem całą sytuację. Na drugi dzień wykonałem 2 telefony, jeden do znajomego policjanta i 2 do znajomej z wydziału komunikacji. Jest to niedozwolone więc nie napiszę w jakim celu dzwoniłem. Mając dane właściciela, zadzwoniłem do niego. Spokojnym głosem powiedziałem że dzwonię w sprawie wczorajszego zajścia, do którego doszło na drodze nr.. o godz .. i czy mógłbym rozmawiać z właścicielem pojazdu. Dla ścisłości NIE MÓWIŁEM ŻE DZWONIĘ Z POLICJI (podszywanie się jest zabronione). Chłopak od razu zaczął kręcić że to nie on jechał i nie wie. Może ktoś pożyczył, a tak w ogóle to on jest bratem i nic nie wie. Że mogę sobie wydzwaniać a on powie że wczoraj był na drugim końcu Polski i będzie miał na to 20 świadków :wink: Przedstawiłem mu prawdziwe dane, czyli jakie przepisy złamał, co mu może za to grozić, jak i jego kompanom, że mogą się znaleźć świadkowie, którzy potwierdzą że pili wcześniej alkohol. Jak powiedziałem że posiadam zdjęcie z wspomnianego zajścia, nagle zmienił ton rozmowy, nagle zaczął się wypytywać "czy zabierzemy" mu prawko, bo już kilka punktów ma :icon_biggrin: Pięknie mi się przedstawił, podał obu kolegów z którymi jechał. Pytał tylko czy będzie miał sprawę w sądzie czy nie? I czy my do niego przyjedziemy czy mają sami przyjechać na komendę. Zaproponowałem, że jeśli się sami zgłoszą do najbliższego komisariatu i opiszą całą sytuację to będzie to mogło być potraktowane jako skrucha :icon_biggrin:

 

Dodatkowo zadzwoniłem pod numery sąsiadów i wypytywałem się o właściciela Golfa, mówiąc że szukamy go w związku z zajściem na drodze, że prawdopodobnie jechał "po kilku" i chciał pobić kobietę i 2 mężczyzn stwarzając zagrożenie na drodze. Gnojki dostały nauczkę do końca życia. Rodzice się dowiedzieli zapewne od sąsiadów o swoich pociechach :bigrazz: Nie wiem czy zgłosili się sami na policję, ale wiem że koledzy w radiowozie odwiedzili ich okolicę wypytując się tylko. Mam nadzieję, że tych 3 debili dostało nauczkę, a tego że się bali jak małe dzieci, nie będę żałował! Skoro ja się bałem, moja żona była przerażona to tym bardziej im się należało. Zdjęcie, dane właściciela sobie zostawiam tak na wszelki wypadek, gdybym jeszcze kiedyś spotkał tego Golfa.

 

Czasami można naprawdę dać takiemu kretynowi nauczkę do końca życia.

 

I powiem jeszcze raz NIE ŻAŁUJĘ TEGO JAK ICH POTRAKTOWAŁEM, i życzę wszystkim brak takich kierowców na drodze.

 

kiedys mialem bardzo podobna sytuacje z tym ze jechalem z dwoma kumplami i na wolanie zebysmy wyskoczyli wysiedlismy .... pizg.... byla ostra ale dalismy rade ....powiem tylko tyle ze od tamtego czasu woze tzw. "Batona" w aucie i juz dwa razy sie przydal .... koles przepraszal na kolanach i prosil zebym juz wiecej niemachal rekami bo on wie co zle zrobil ....

 

dodam tylko zebyscie po mnie zabardzo niejechali uzywam go naprawde w skrajnych przypadkach i w razie ostatecznosci .... niektorym tylko tak idzie wyjasnic ze cos zle robia ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dodam tylko zebyscie po mnie zabardzo niejechali uzywam go naprawde w skrajnych przypadkach i w razie ostatecznosci .... niektorym tylko tak idzie wyjasnic ze cos zle robia ....

 

Słyszałem, że baton to dobra rzecz, ale i tak lepiej nie trafić na silniejszego i ostro wkur***nego. A jakoś wydaje mi się, że na drodze emocje szybko są eskalowane; kierowcy często z byle powodu chętnie wyskoczyli by i rzucili się na twój samochód/motocykl.

 

Choć co innego sytuacje, gdzie następuje napaść...

 

Kiedyś widziałem w telewizji jakieś testy systemu obronnego w sytuacji napaści na samochód (był to jakiś mercedes). generalnie sprowadzało się to do miotaczy płomieni spod podwozia w rejonie przednich siedzeń. Skończyło się na tym, że manekin doszczętnie spłonął :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słyszałem, że baton to dobra rzecz, ale i tak lepiej nie trafić na silniejszego i ostro wkur***nego. A jakoś wydaje mi się, że na drodze emocje szybko są eskalowane; kierowcy często z byle powodu chętnie wyskoczyli by i rzucili się na twój samochód/motocykl.

 

Choć co innego sytuacje, gdzie następuje napaść...

 

Kiedyś widziałem w telewizji jakieś testy systemu obronnego w sytuacji napaści na samochód (był to jakiś mercedes). generalnie sprowadzało się to do miotaczy płomieni spod podwozia w rejonie przednich siedzeń. Skończyło się na tym, że manekin doszczętnie spłonął :)

 

powiem ci tylko tyle ze w przypadku uzycia batona rozmiar i waga przeciwnika male ma znaczenie ... kwestia tylko odpowiedniego uzycia w odpowiednim momencie .... bo wiadomo ze jak zaszybko kolesiowi pokazesz ze to masz to nawet moze ci to odebrac i wtedy masz przej**ne.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

skąd w was tyle agresji?? od razu jakieś batony :icon_mrgreen:

najpierw może uprzejmość i dystans do machających rękami.

 

zobaczymy jak tobie gościu będzie ostukiwał autko i/lub motorek rekami i próbował uszkodzić czy będziesz uprzejmy i miał do niego dystans ..... powtarzam raz jeszcze nie których inaczej nie nauczysz .... :icon_rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...