bols2 Opublikowano 16 Czerwca 2005 Udostępnij Opublikowano 16 Czerwca 2005 Eee na bank jak to chodzi o to miasto pod rzeszowem to nie bedziesz robił w sokołowie tylko w Rzeszowie.I w Rzeszowie raczej na mińsku nie bedziesz robił tylko pewnie na mz etz.Czemu krzychu mu wspułczujesz teraz ja robie kat B i nawet fajnie sie jeździ po Rzeszowie nic takiego jakiegoś trudnego albo cuś nie ma. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzychu-985 Opublikowano 16 Czerwca 2005 Udostępnij Opublikowano 16 Czerwca 2005 Wiesz ale jesli on caly kurs bedzie jezdzil po takim miasteczku jak sokolow. A zalozmy ze egzamin bedzie mial w rzeszowie. Miescie ktorego zalozmy niezna jako kierowca to wlasnie to jest przewalone. Wiem jak kumpel z sedziszowa robil kurs na B w sedziszowie a egzamin w rzeszwoie i wogule niedal sobie rady. Musial wykupic godziny w rzeszwoie zeby troszke poznac miasto :? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
swiruradom Opublikowano 16 Czerwca 2005 Udostępnij Opublikowano 16 Czerwca 2005 wiadomo - jak sie nie zna miasta, znajdzie sie kilka kruczków które w połączeniu ze stresem egzaminacyjnym dają FATALNE SKUTKI podobnie było jak zdawałem u siebie w RADOMIU(na szczeście mamy word-a nie tak jak w piasecznie-spotkałem osoby z piaseczna, zdające w mojej mieścinie) do rzeczy: było kilku "zagraniczniaków" z wiosek jeden z nich oblał - z prostego powodu NIBY TRASA wyznaczona-mówił ze zna ją. na 10 min przed tym jak dosiadł rumaka tak panikował bał sie ze trasy zapomni. jak wiemy szczekaczka egzaminacyjna jest straszna, albo usłyszysz albo nie ;) noi stało sie na kilka metrów przed skrzyżowaniem dostał polecenie skrętu w lewo i BYŁo troche komplikacji zajechał droge = ztworzył zagrożenie w rezultacie EGZAMIN NEGATYWNY :P Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Wróbel Opublikowano 16 Czerwca 2005 Autor Udostępnij Opublikowano 16 Czerwca 2005 Więc tak. Moje miasto to Sokołów, ale Sokołów Podlaski - 100km od Wawy na wschód. I będę zdawał egzamin w Łomży (bliżej mam do Siedlec, ale w Łomży krócej się czeka). Z mojego doświadczenia wynika, że jest kilka zelaznych zasad, wśród których najważniejsze to: czerwone światło (coraz częściej ignorowane) znak STOP podwójna ciągła zakaz wyprzedzania I nie pchać się na trzeciego. Zdecydowanie masz rację - ale powiem Wam, że już się zatrzymuję na STOPie. Ale naprawdę, możecie mi wierzyć na słowo, ze to nie jest niebezpieczne skrzyżowanie - tam STOP stoi tylko dlatego, że jest szkoła obok, ale nieważne. Zawsze zwalniałem do minimalnej prędkości, albo tak jak Kuba077 napisał - zatrzymywałem się, ale niekoniecznie stawiałem nogę.Do Berna. Jeżeli naprawdę jeździsz tak przepisowo, jak tu Kuba077 piszę to zwracam honor i przepraszam za ironię. Pozdrawiam, Marcin Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
vasiliy Opublikowano 18 Czerwca 2005 Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2005 w Rzeszowie raczej na mińsku nie bedziesz robił tylko pewnie na mz etzlub na Yamasze SR 125 - i tu trzeba uwazac - moim zdnaiem osemke trzeba robic na 2jce albo z bardzo duzym wyczuciem sprzegla i gazu bo na jedynce BARDZO szarpie.ale jak juz wiadomo Wróbel nie bedzie zdawal w Rzeszowie. co do kruczkow i znakow stop itp. to jest cos lepszego, za co oblewaja o czym powiedzial mi moj kursowy nauczyciel przed egzaminem. otoz chodzi o czerwone swiatlo i zielona strzalke. jesli chcemy skrecic w prawo na skrzyzowaniu, a mamy wlasnie czerwone swiatlo i zapalona strzalke to nalezy dojechac do lini zatrzymania sie (a jak jej nie ma to do pasow w pewnej odleglosci), zatrzymac sie (nogi na ziemii) - rozgladnac - wrzucic jedynke (pamietac ze ruszamy z noga na prawy podnozku!) i dopiero wjechac na skrzyzowaniu w celu skrecenia.. tak mi to zostalo wytlumaczone.. trzeba pamietac bo w zyciu codziennym nikt tak nie robi tylko zatrzymuje sie za pasami. PozdrawiamMaciek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tomek Kulik Opublikowano 18 Czerwca 2005 Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2005 Znowu jacyś posrani egzaminatorzy, z debilnymi wymaganiami, tak jak niektórzy w Warszawie - ruszanie z prawą nogą na podnóżku. Głupota niczym nie uzasadniona, przepraszam - uzasadniana przez tych ignorantów mozliwością uzycia tylnego hamulca przy ruszaniu. To ja się pytam: po jaką cholerę nam tylny hamulec przy ruszaniu po płaskim?Jeżeli w sprzęcie egzaminacyjnym wyskoczy jedynka, co czasem bywało w Wawie za czasów SR250, to co wtedy? Kursant przedłuża ruszenie z miejsca bo musi przełożyć nogi, wrzucić bieg, znów przełożyć nogi, dopiero wtedy ruszyć. Ruszamy z lewą nogą przy biegach, czyli normalnie na podnóżku. Wyjątki są dwa:- ruszamy na wzniesieniu użuwając hamulca tylnego,- ruszamy ze skręconą w lewo kierownicą, czyli logiczne jest podpieranie się nogą lewą. Cytuj kulikowisko.pl www.facebook.com/KULIKOWISKOUwaga!!! Nowa lokalizacja kursów prawa jazdy: teoria: Mokotów-Służewpraktyka: Ursus Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
vasiliy Opublikowano 19 Czerwca 2005 Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2005 Tomku ja tez tego nie rozumiem, dla mnie tez to mija sie z celem ale nawet na samym egzaminie egzaminator powiedzial: "no i pamietaj jak sie rusza" - a ja zapomnialem i ruszylem tak jak Ty mowisz (to naturalne :!: ). gosc mnie wrocil na miejsce startu i powiedzial ze mam jeszcze jedna probe (zle ruszylem)... skoro tak wymagaja na egz. lepiej tak NA NIM robic. przeciec nie kaze egzaminatorowi wyjasniac sensu takiego ruszania :evil: PozdrawiamMaciek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Smooke Opublikowano 20 Czerwca 2005 Udostępnij Opublikowano 20 Czerwca 2005 Najzabawniejsze, albo najbardziej katastrofalne jest to, ze na egzaminie musisz robic rzeczy w inny sposob niz nakazuje logika - mam na mysli opisany przez Tomka przyklad z ruszaniem...Na egzaminie tak trzeba robic, bo inaczej sie nie zda...Gdzie tu sens? Gdzie tu zdrowy rozsadek? Pojde dalej - gdzie tu nauka jazdy na kursie? - masz swiadomosc, ze niektore rzeczy musisz zrobic na egzaminie, czego z papierem w reku robic nie bedziesz... Czego nas w takim razie ucza? Placu manewrowego zamiast bezpiecznej jazdy po miescie czy tez na trasie... Ubolewam, ze czlowiek, ktory na kursie usiadl pierwszy raz na motorze(to samo dotyczy samochodow), przejechal kilkanascie godzin na najczesciej kiepskim sprzecie i w dodatku po placu, wsiada na "prawdziwy" motor i malo tego, ze nie umie jezdzic, to nawet nie bardzo wie czego ma sie od motorka spodziewac. Bo na kursach raczej nie ucza bezpiecznej i swiadomej jazdy w ruchu ulicznym. Jesli dolozymy do tego niezdrowe ambicje co niektorych- "przeciez nie kupie czegos takiego malego - ja to potrzebuje sprzet a la busa, czy moze r1, bo ja to taki kozak jestem i wszystko potrafie", to skutki moga byc nieprzewidywalne; najczesciej tragiczne. Nie mowie tu, ze kazdy kto zaczyna od "duzego" sprzeta na pewno sie rozwali, bo to nie motor dodaje sam gazu, ale prawdopodobienstwo nieszczescia jest duze...Podsumowujac moj wywod - po kursie na prawo jazdy, zakladajac, ze predzej sie nie jezdzilo - nadal sie tego nie potrafi. Potrafi sie tylko poruszac po drodze, co dalekie jest od umiejetnosci kierowania pojazdem - takie sa polskie realia. Potem pojawiaja sie pytania skad te wszystkie wypadki na drogach...I jeszcze jedno - wiem, ze sa juz szkoly nauki jazdy jak Twoja - Tomku, ale jest ich bardzo malo - tona i gina w morzu potrzeb.pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.