Skocz do zawartości

Przełęcze aplejskie - lipiec 2005


CosmoSquig
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Joł! Planuję od pewnego czasu wypadzik w Alpy na moto. Generalnie śmiganie po przełęczach (grossglockner hochalpenstrasse, brennerpass, itp) głównie w obszarze Austrii i Włoch (gdyby starczyło czasu i pieniążków możnaby nieco wgłąb Italii się skierować, ale nie dalej niż Cinqueterre. Ew. także bardziej na Zachód - Francja, Szwajcaria - zależnie od możliwości czasowych, kondycyjnych i finansowych).

 

Spanko - w Austrii pensjonaty wychodzą cenowo niemal identycznie jak campingi, we Włoszech już trochę gorzej. Gdyby zjechać nieco na południe, mogłyby być problemy ze znalezieniem spania, także chyba lepiej namioty zabrać ze sobą. Generalnie 7-10 EURo za noc od osoby trza liczyć. Na jedzenie wystarczy dość spokojnie 20 EURo na dzień.

Do pokonania ok. 3000 - 6000km, ale to jest do ugadania - dokładnych dystansów jeszcze nie liczyłem.

Szczegóły traski do ustalenia.

Prędkość przelotowa 80-120 km/h (nie licząc drogi do Austrii raczej chciałbym unikać hajwejów) - moje moto ma Vmax 140km/h, ale już przy 125km/h zaczyna się męczarnia (brak szyby) i wysokie zużycie paliwa).

Tankowania co 100-150km (mały mam ja bak!)

Dziennie 400-600km.

 

Terminy - raczej lipiec, bo wtedy pogoda w Alpach jest zwykle pewna. W sierpniu dość często występują chmury i opady (im później, tym większe). Dokładna data jest sprawą otwartą - jeśli o mnie chodzi, mam dużą swobodę w dobraniu terminu urlopu. Podobnie czas trwania imprezy - do ustalenia, w zakresie 7 - 14 dni.

 

Jeżdżę na Suzuki DRZ400S, ale w Alpach nie planuję wypadów w teren ;) Toteż zapraszam do udziału także czoperki, turystyczne enduracze, itp :)

 

Są chętni? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość BULLSON FOREVER

Pomysł świetny. Myslę o tym kierunku od kilku lat (zresztą myśłę o wielu kierunkach tylko kasy brak na wszystko), ale z tego co piszesz to trzeba liczyć minimum 100zł na dzień (żarcie plus spanie) plus jakieś 1000zł na paliwo, czyli koszt traski może wynieść jakieś 2000zł lub więcej - sporo!!! Nie lepiej spać w namiotach na dziko i nic nie płacić za nocleg? A umyć się można w rzeczce, jeziorze, na stacji benzynowej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spanie na dziko po stronie włoskiej to nie problem (przerabiałem to na objazdówce 4oo), po austriackiej trochę gorzej. Przy tamtejszym ordnungu może się to skończyć znacznie wyższym wydatkiem.

Natomiast te koszty, które podałem, są lekko zawyżone, zakładają spanie w niezłych gasthausach i jedzenie w knajpach (nie fastfoodach). Można bardzo dużo oszczędzić na jedzeniu, robiąc je samodzielnie (epigazik rządzi!). Na spaniu na campingach austriackich też można trochę zejść z kosztami np. poprzez rozbijanie kilku małych namiotów mając wykupione miejsce na 1 duży, czy sypiając w miarę możliwości na dziko. Słowem - jest duże pole do oszczędności. Podaję zawyżone stawki ze względu takiego, że nie lubię gdy np. po 12 godzinach jazdy dociera się na camping późnym wieczorem w kondycji bardzo kiepskiej, a tu okazuje się, że trzeba jechać 50km dalej, bo camping okazuje się być wysokiej klasy i wychodzi np. 11 EURo za osobę. Już taką akcję kiedyś przerabiałem i wierzcie mi - można wpaść w zły nastrój ;)

Zasadniczo jasne jest, że mnie również zależy na maksymalnym obcięciu kosztów i nie będę nikogo namawiał na spanie po hotelach iluśtam gwiazdkowych. Nie przeraża mnie brak ciepłego prysznica o poranku :)

Wjazd na niektóre przełęcze jest płatny - od motocykla 2-5 EURo zazwyczaj.

 

Jeszcze coś dla mniej wytrwałych czy tych z ograniczonym czasem urlopu - można z powodzeniem dotrzeć do Austrii samochodem czy samolotem, wypożyczyć stosunkowo niedrogo dobrego sprzęta (BMW F650, R1150 itp) i nim pośmigać po górach. Sprawa też jest fajna, choć ja zamierzam uderzyć w Alpy od początku do końca na 2oo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Cosmo, Twoj pomysl z minuty na minute podoba mi sie coraz bardziej. Za kilka godzin moze przebic nawet mysli o wyjezdzie do Toskanii, o ktorym tak marze :P.

Mam jednak pewne watpliwosci. Czy przelot 400-600 dziennie bedzie mozliwy w tych okolicach i na takim sprzecie? O to boje sie najbardziej, bo moja "Pszczółka" choc bzyczy ochoczo na plaskim, to w gorzystym terenie moze nie byc juz tak bojowa. Nie mowiac juz o jej "turystycznych" wlasciwosciach :banghead:.

 

Wynajem motocykla na miejscu chyba nie wchodzi w gre. Ceny sa moim zdaniem kosmiczne. Na polnocy Wloch najtanszy Transalp kosztowal 55EUR za dzien + 0,35 EUR za kazdy kilometr.

 

Tym niemniej pomysl jest doskonaly i zaczynam myslec o tym bardzo powaznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Toskanii byłem w zeszłe wakacje katamaranem. Do jazdy na moto tamtejsze tereny są doskonałe, a klimat wprost niesamowity. Aczkolwiek Toskania chodziła mi po głowie jako element wycieczki na Sycylię. Niemniej możnaby przez Alpy skoczyć właśnie do Toskanii, jeśli pozwoli czas i fundusze. Osobiście obawiam się trochę o turystyczne możliwości mojego sprzętu (XV535 przy moim maleństwie to ciężarówka :P ). Na wiosnę zamierzam wykonać kilka parodniowych wypadów moją DRZetką i określić, czy jestem w stanie na tym pojeździe w miarę komfortowo dotrzeć do Toskanii, tudzież dalej.

O moc silników raczej bym się nie obawiał - co prawda są tacy, którzy uważają, że na przełęcze nadają się tylko przecinaki o mocy powyżej 140KM, ale z moich doświadczeń wynika, że na słabszym sprzęcie też można przyjemnie spędzać czas i to całkiem dynamicznie (jeździłem po Grossglockner Hochalpenstrasse BMW F650GS z pasażerką - ten sprzęt ma 48KM mocy, a dawał radę i jechaliśmy duzo szybciej od większości turystów na obładowanych po brzegi pojazdach typu Varadero, FJR1300, K1200). Prędkość jazdy w tamtych warunkach bardziej określa prowadzenie sprzętu w zakrętach, aniżeli sama moc na krótkich prostych.

W razie czego niektóre podjazdy przejedzie się wolniej, niż by się chciało - dla mnie żaden dramat :P

Co do przebiegów 400-600 dziennie, to takie wartości nasuwają mi się po przejażdżkach z tego sezonu. Na moim DRZ, z pasażerką pokonaliśmy kilkakrotnie odległości 400-500km w pół dnia (np. od 14 do 20 z przerwami rzecz jasna), jeżdżąc głównie bocznymi drogami, no i przez góry. Drogami mniej krętymi 600km nie byłoby raczej problemem, choć trzeba wziąć pod uwagę bagaże (ale z drugiej strony można spokojnie wyjechać o 10 rano i jechać do 22).

Zasadniczo wierzę w swoją DRZetkę :banghead:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Czesc, ja planuje wyjazd na przelecze alpejskie juz od roku, kiedy to uslyszalem od znajomego jego relacje po powrocie z Garmish.Jest tam zajebiscie, ale trzeba jechac w okresie przelom lipca i sierpnia ze wzgledu na pogode azeby bylo sucho i zeby mozna wrocic z przyszlifowanymi podnozkami;)))

Jest to jeden z moich targetow na ten rok, ale nie mam jeszcze sprecyzowanej daty.Jak bedziecie miec jakies szczegoly swojego wyjazdu dajcie znac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czesc' date=' ja planuje wyjazd na przelecze alpejskie juz od roku... ...trzeba jechac w okresie przelom lipca i sierpnia [/quote']

 

Witajcie, jak kolega wyżej również planuję Alpy od jakiegoś czasu. Mam natomiast zamiar wybrać się trochę wcześniej (maj, czerwiec) i dlatego zapytuję od kiedy drogi takie jak grossglockner hochalpenstrasse są przejezdne? Wiem, że na długi majowy weekend raczej nie mam co liczyć. Co myślicie o przełomie maja i czerwca? Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o pogodę, to najlepszy jest podobno lipiec. W 2004 byłem pod koniec sierpnia (pojechałem katamaranem, na miejscu przeszlifowałem natomiast podnóżki nowiutkiego F650GS) i pogoda niekiedy się załamywała.

Inna rzecz, że tam jakiś przelotny deszczyk to nieduży problem, bo drogi są czyste i nawet jak jedzie się za jakimś autem w deszczu, to nie jest się po 10km kulką błota. No i przyczepność też dużo lepsza niż u nas. Ciuchy przeciwdeszczowe HG od 10 EURo za komplet :)

 

Co do Hochalpenstrasse, to czynna jest od początku maja do początku listopada.

http://www.grossglockner.at/

Ponieważ zima raczej będzie lekka, pewnie otworzą dość wcześnie w tym roku, bo niemałe pieniążki tam inkasują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzalem wczoraj na kalendarz i az mi sie geba usmiechnela :)) Prawda jest ze 1 maja wypada w niedziele ale juz 3 ciego mamy we wtorek .Wystarczyloby wziac 3 dni urlopu i prawie 10 dni jest wolne!Starngersi - klub z ktorymi sympatyzuje - organizuja otwarcie sezonu w Tokaju na 1 maja.Tak sobie pomyslalem ze jesli Bog by dal i pogoda byla laskawa mozna by sie wowczas pokusic o przedluzenie wyjazdu i smignac juz prosto do austrii i dalej z wegier.Wszystko zalezy od pogody bo jesli nagle dowali snieg i zasypie gory to nici z przeleczy na poczatku maja.Proponuje byc w kontakcie.A-propos - jezdzicie sami czy z plecakami ? Ja na ten wyjazd jade razem z malzonka - notabene tez jezdzi na motorkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...