Skocz do zawartości

"Simon - once a biker, always a biker"


Major87
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie.

Jakiś czas temu pewien motocyklista z moich okolic uległ dość poważnemu wypadkowi. Zdrowy chłop zmienił się w osobę wymagającą nieustannej pomocy, pozbawioną możliwości swobodnej komunikacji z innymi, przykutą do wózka.

Pomimo tak poważnych zmian, Simon nadal jest pogodnym chłopem, w pełni sprawnym umysłowo, nadal kochającym motocykle. Widziałem go jak bawił się manetą od jakiegoś Dukata, ledwo dał radę przegazować, ale sprawiło mu to wiele radości.

W związku z tytułem, z grupą kilku osób wpadliśmy na pomysł organizacji małego eventu dla niego. Najważniejszą część mamy za sobą - czyli zgodę opiekunów i chętnych do przyjazdu. Obecnie prezencję potwiedziło 47 osób, 24 nie jest pewne, co już przerosło oczekiwania pomysłodawcy.

Nie wiem dokładnie jak wygląda sytuacja z zapłatą za leczenie i materiały potrzebne do opieki - mogę się jedynie domyślać, że część pokrywa NHS, część natomiast jego ubezpieczenie. Udało się jednak zebrać kilka funtów na prezent w postaci telewizora z odtwarzaczem, na te momenty, kiedy nikt nie przychodzi i Simon jest sam. Obecnie zbieramy na jeszcze kilka dodatków, które mogą w jakiś sposób uprzyjemnić mu życie i całkiem nieźle nam idzie.

Nie działamy jako żadne zorganizowane stowarzyszenie, a jako zwykli cywile. Nikt z nas nie ma doświadczenia w organizowaniu "imprez" tego typu. Tutaj zwracam się z prośbą do Was - macie może jakieś pomysły, czym można wypełnić "program"?

Do tej pory mamy zaplanowane tzw wejście z pierdolnięciem. Simon o niczym nie wie :D, a jego opiekunowie są chętni do współpracy :D :D. Więc wjedziemy na miejsce jego pobytu jako zorganizowana grupa, kiedy on będzie zażywał przyjemnego świeżego powietrza :D. Potem parkowanie, przywitanie i parada po parkingu z Simonem w środku - znaleźliśmy chętnego do pchania wózka, kiedy cała reszta będzie uskuteczniała "very slow speed riding". Będzie też losowanie fantów wśród obecnych, darowanych przez innych motocyklistów. Cały event będzie fotografowany i filmowany, następnie wszystko będzie poskładane do kupy i podarowane Simonowi na płycie.

Co jeszcze można zrobić, żeby ten dzień był jak najbardziej udany i zapamiętany?

Będę wdzięczny za wszelkie sugestie.

Pozdrawiam
Tomek

"Suzuki maj motór maj lajf"
En-125 2a '05 | GPZ500S '89 | Bandit 600N '97 | ZX-6R '96 | En-125 2a '05

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślimy na tym, ale jeszcze nie wiadomo, czy nasza traja się pojawi. Jeżeli tak, to zapewne będzie to w programie.

Fajnej rzeczy się dowiedziałem wczoraj. To nie będzie impreza tylko dla jednej osoby, inni mieszkańcy wspomnianego ośrodka też są zaproszeni :). Więc na pewno będzie oglądanie sprzętów, pogaduchy i takie tam :).

"Suzuki maj motór maj lajf"
En-125 2a '05 | GPZ500S '89 | Bandit 600N '97 | ZX-6R '96 | En-125 2a '05

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też myślałem, ale problemem będą ubezpieczenia (część motocyklistów nie ma ubezpieczenia na pasażerów), kaski no i wewnętrzne przepisy samego ośrodka. Do tego znaczna część ludzi to osoby niepełnosprawne, choć pewnie kilku pasażerów udałoby się zabrać :). Dzięki za sugestię.

Nie wiemy jeszcze do końca, ale być może będziemy mieli pozwolenie na palenie gumy czy jakieś małe popisy. Jest kilku chętnych, a i moja Suza potrafi zjarać lacza :D. Dowiemy się już na miejscu jak to będzie wyglądać.

"Suzuki maj motór maj lajf"
En-125 2a '05 | GPZ500S '89 | Bandit 600N '97 | ZX-6R '96 | En-125 2a '05

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Jako, że impreza odbyła się kilka dni temu pomyślałem, że dorzucę jakiś opis.

Generalnie nastroje były bardzo fajne, na fejsbuniu ludzie pisali o przygotowaniach itp - jednym słowem wszystko pozytywnie, ja osobiście nie mogłem się doczekać. W końcu przyszedł ten dzień i tutaj zaczęły się jaja.

Na rano, przed spotkaniem miałem zaplanowaną sesję na placu w Rotherham, jeszcze przed egzaminem. Musiałem jechać, bo u mnie nie ma speed trapów, a poza tym chciałem się zaznajomić nieco z samą dziurą i oczywiście trochę poćwiczyć. Dane mi było śmigać na mokrym, bo od rana lało tak, że nie nadążyłem ręką szybki kasku wycierać. Dojechałem tam i pierwsza myśl to mniej więcej "w gaciach woda, w butach woda, w kieszeniach woda, ja chcę do domu, do mamy". Instruktor kazał mi spier**lać, bo miał kilku kolesi przede mną i też był przemoczony, ale ostatecznie pozwolił mi skubany wskoczyć na Bandita. Przejechałem rutynę egzaminową i powtórzyłem kilka razy hamowanie awaryjne i omijanie przeszkody. Tu było śmiesznie, bo blokowałem koła, ale instruktor powiedział, że skoro nie zaliczyłem gleby, to egzamin miałbym zdany. Zapakowałem dupę na swoją Suzię i pognaliśmy do domu, przyjechałem około 25 minut przed planowanym wyjazdem, oczywiście cały czas w deszczu.

Zapaliłem papierocha i jazda. Po drodze jakby przestawało padać, ale lało nadal ;). Dojechałem na miejsce spotkania i tutaj pierwsze zdziwienie - zamiast 54 osób, było tam 4 jeźdźców. Zaparkowałem, przywitałem się i pytam gdzie reszta, a w odpowiedzi usłyszałem, że to wszystko, reszta wymiękła przez deszcz. Wciągnąłem na szybko 3 hamburgery (byłem bez żadnego śniadania poza fajami :) ) i jazda. Ciekawe przeżycie, sceny jak z filmu - ZX-12R, jakaś armatura 1500, Z750, Ducati, a pomiędzy nimi.... ja :D :D :D. Kilka razy spaliłem gumę na światłach, koleś na armaturze chyba był zazdrosny i też próbował, ale jednak mu nie wyszło. Jakieś dwie mile przed punktem docelowym, na jednym skrzyżowaniu stało kilku motocyklistów. Pomachali coś rękami do Jonha (on nas prowadził) i dołączyli do nas. Wjechaliśmy więc w sile chyba 9 motocykli na parking, gdzie czekał komitet powitalny w postaci pracowników i mieszkańców placówki, a także ich rodzin i kilku postronnych gości. Było pałowanie do odciny, było palenie gumy, jednym słowem - wejście z pierdolnięciem.

Sam parking okazał się bardzo mały, więc nie było miejsca na żadne manewry niestety. Pracownicy zwęszyli okazję i zorganizowali "Motorbike fun day", była więc loteria, była pasza z grilla, były ciepłe i zimne napoje, jakieś atrakcje dla dzieci typu gry planszowe i kolorowanki w tematyce motocyklowej, choć oczywiście motocykle przykuły uwagę najbardziej.

Dzieciaki były wniebowzięte, kiedy mogły dosiąść sprzętów i nieco przegazować, były zdjęcia, były filmiki, przede wszystkim jednak - była ogromna ilość uśmiechów na dziecięcych buźkach.

Bardzo fajnie było spotkać samych mieszkańców. Część z nich uległa poważnym wypadkom na swoich maszynach, ale mimo wszystko impreza im się podobała. Rozmowom nie było końca.

Kilka razy dane nam było wysłuchać podziękowań - od pracownic i mieszkańców, dzieci i ich rodziców. Pod koniec było oczywiście losowanie nagród i główny punkt programu, czyli wręczenie Simonowi jego prezentu. Nieskromnie mogę stwierdzić, że spisaliśmy się jako grupa - zarówno przy obstawie, jak i przy zbieraniu pieniędzy.

Po kilku godzinach przyszedł czas na powrót do domu. Każdy z nas jechał w swoją stronę, ale odjechaliśmy razem. Po raz kolejny było głośno, śmierdziało spaloną gumą, odcinka goniła odcinkę :).

Powiem Wam, że byłem wcześniej wolontariuszem kilka razy. Od pokazów lotniczych, po zbiórki żywności, tłumaczenia itp, ale ten dzień był jakiś... inny. Nigdy wcześniej nie przeżyłem czegoś takiego, ciężko mi konkretnie opisać jak się czułem, więc może lepiej daruję sobie jakieś tam osobiste przemyślenia. Zrobiłem krótki filmik kamerką na kasku, więc kilka głównych punktów widać, choć do końca zadowolony nie jestem. Deszcz, wiatr, podły mikrofon i chu*owy kamerzysta skutecznie okroiły ilość materiału. Jeżeli ktoś chce zobaczyć, proszę bardzo




Poznałem kilka ciekawych osób, z którymi zapewne utrzymam kontakt, przeżyłem coś ciekawego. Mimo tak masakrycznej klapy z ilością motocykli, wszystko poszło gładko i bez problemów. Dla takiej atmosfery mogę jechać w każdych warunkach i zawsze będzie się opłacać!

Po powrocie do domu dowiedziałem się, że jeden z nas - a konkretniej ten od armatury - miał wypadek. Sprzątnął go jakiś pajac na skrzyżowaniu. Moto ciężko uszkodzone, ale jemu udało się wyjść z kolizji tylko z siniakami.

Tak, jak wydawało mi się wcześniej - nie mogliśmy wozić absolutnie nikogo, więc sprzęty były obsiadywane. Jedna dziewczynka powiedziała, że ona chce na "that little bike" - i pokazała na moją Suzę, mała zołza :). Pierwszy raz widziałem zamknięty na chama obrotomierz :P

"Suzuki maj motór maj lajf"
En-125 2a '05 | GPZ500S '89 | Bandit 600N '97 | ZX-6R '96 | En-125 2a '05

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, jak było daleko do wyjazdu, to ludzie gadali, że deszcz czy słońce, a i tak pojadą. Przyszedł dzień imprezy i nagle wszyscy wrócili z nocki czy mieli malowanie płotu, albo jeszcze coś innego. Inna sprawa, że z ponad 12k ludzi obecność zadeklarowała cząstka, więc miałem nadzieję na konkretne osoby.

je*ał ich pies, zrobiliśmy co było do zrobienia :). Szykuje się już kilka podobnych wypadów, na pewno będzie ciekawie :).

"Suzuki maj motór maj lajf"
En-125 2a '05 | GPZ500S '89 | Bandit 600N '97 | ZX-6R '96 | En-125 2a '05

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...