mirus12 Opublikowano 20 Sierpnia 2014 Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2014 Dama dworu, przeraźliwie szczęśliwa że spotkała jeźdźca na metalowym ogarze :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pablo2 Opublikowano 7 Września 2014 Udostępnij Opublikowano 7 Września 2014 (edytowane) cd dnia 12 :... tak jak wcześniej napisałem dotarliśmy do muzeum wojskowego .W przewodnikach czytałem , że kiedyś w okolicy było 30 mniejszych lub większych baz wojskowych . Dzisiaj pozostały w okolicznych lasach pojedyncze bunkry lub stanowiska artyleryjskie oraz wspomniane muzeum . Wstęp do muzeum jest płatny ( chyba 4 juraski ) Samo muzeum to raczej prywatna kolekcja pozostałości po znajdującej się tam byłej bazie sowieckiej. Położenie bazy genialne - na samym cypelku. Wokół budynków w których kiedyś mieściło się stanowisko dowodzenia , maszynownia i kwatery żołnierzy pozostało kilka fundamentów po mega wielkich działach niszczycielskich . Samych dział niestety nie ma ( nawet jakiś prowizorycznych replik ) ale zdjęcia i opisy ich wielkości dają do myślenia . W budynku sztabu w każdym pokoju wiele eksponatów podzielonych tematycznie . Żadnych ludzi , którzy to pilnują , kamer czy tp. Wszystkie eksponaty można wziąć w łapy , swobodnie pooglądąć czy zrobić sobie fotki . Ubaw mieliśmy niezły :-) Wszystkie zgromadzone tam eksponaty wystawione były w pokojach na parterze. Ale na końcu korytarza były schody na I piętro. Niby nie można tam wchodzić ale ... :D Otworzyliśmy drzwi a tam wejście do ... współczesnego pokoju dowodzenia :-) Gościu w pokoju zainstalował sobie lunetę i przez nią podgląda babeczki na oddalonej kilkaset metrów plaży :rolleyes: widać , że gościu miał coś z przeszłości :D . Mnie też coś się udzieliło , koordynaty ustalone więc :Krzych jednak coś pomylił albo radziecka myśl techniczna dała ciała i dalsze zwiedzanie zmuszony byłem kontynuować na 2oo.Z bazy pojechaliśmy dotknąć stopą najdalej leżących kamieni i piasku na Saaremie , oraz zobaczyć jedną z większych latarni w Estoniia dalej już się kończy Saarema : Dotknęliśmy najdalej położonego punktu Saaremy , jak i całej Estonii i ruszyliśmy w drogę powrotną . Plan był prosty , albo nocujemy w największym mieście na wyspie Kuressaare albo jedziemy dalej do samego Muhu i szukamy tam campingu , aby jutro z samego rana wsiąść na prom . Do Kurassare docieramy późnym popołudniem . Planujemy zwiedzić największą atrakcje miasta czyli zamek . Jak to zwykle z zamkami nam wychodzi po dotarciu na miejsce okazuje się że wejscie na głowny dziedziniec jest już zamknięte . Czemu mnie to nie dziwi ? :D U nas to standard :banghead: Ale nie jest najgorzej bo prócz tego dziedzińca można się dostać swobodnie za fosę i chodzić między murami i dziedzińcem . Zwiedzamy więc co możemy , strzelamy kilka fotek przy armatach i spadamy dalej . Kręcimy się trochę po mieście , stwierdzamy że chyba nic ciekawego nas tu nie zatrzyma . Mała starówka i jakiś taki spokojny klimat wygania nas w stronę promu . Jakieś 15-20 km przed portem zaczynamy szukać kempa. Zaczyna robić się szaro i zimno . Pierwszy camp fajny ale jest impreza i tylko namiot wchodzi w grę . Zamierzamy wcześnie rano wstać więc nie chce nam się rozkładać i jedziemy dalej . Kolejny camp nie pasuje coś Krzychowi więc jedziemy dowiedzieć się o której rano odpływa prom . Okazuje się że jeszcze o 23:00 wypływa do Tallina . Mamy więc jakieś 40 min . Podejmujemy decyzje że jedziemy zobaczyć jeszcze jeden pobliski camping a jak nie to zmykamy na drugą stronę lądu gdzie podobno będzie kilka campingów ( jakoś mnie się one nie rzuciły w oczy jadąc na wyspę ) Camping którego reklamy wisiały przy drodze okazuje się czynny tylko w teorii . Kiedyś coś tam było a teraz zostały jakieś stalowe budy chyba dla rybaków którzy trzymają nieopodal swoje łódki . Wracamy więc na prom .Czekamy kilka minut podczas których wymarzłem strasznie . Piździło jak w kieleckim :D Krótki rejs i o północy byliśmy już na "normalnej" Estonii . Edytowane 7 Września 2014 przez Pablo2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pablo2 Opublikowano 13 Września 2014 Udostępnij Opublikowano 13 Września 2014 dzień 13 : po zjeździe z promu zaczynamy intensywnie szukać jakiegokolwiek campingu. Ale tak jak mi się wydawało wcześniej w Virtsu takiego nie znaleźliśmy :-( Jedziemy więc dalej z nadzieją , że zaraz coś znajdziemy. Jest bardzo zimno i ciemno jak w ... Minęło ledwie kilka dni a noce stały się ... nocami :D W trakcie jazdy myślę o złośliwości losu : jak się spało w łóżku jeszcze kilka dni temu to nie można było zasnąć bo tak było widno , a teraz jest odwrotnie .Jedziemy po totalnych zadupiach , przez myśl przechodzi żeby się zatrzymać i założyć podpinkę ale twardo mam nadzieję że zaraz coś znajdziemy do spania . Zmarznięci dojeżdżamy aż do miasta Parnu . Jest już dobrze po 2:00 więc najwyższa pora gdzieś zanocować .Miasto jest duże i co chwila pojawiają się nowe hotele. W pewnym momencie widzimy znak na kempa więc banan na buzi i jedziemy . Niestety to jakiś kemp widmo bo nie możemy go znaleźć więc wjeżdżamy do najbliższego hotelu. Nie wiem czy byłem już tak przemarznięty , czy miałem tak odpychający wygląd ale kobietka w recepcji zaserwowała taką cenę za pokój , że mnie zaraz cofnęło za drzwi . Wracając do głównej drogi , widzę jak taksówka wyjeżdża z jakiegoś ogrodzonego a'la parku. Coś mnie tknęło i skręcam w to miejsce i ... camp widmo został odnaleziony :D Jest ok 2;30 i zaczyna się dobijanie do recepcji bo już obsługa śpi . Desperacja zostaje nagrodzona i zaspany gościu daje nam klucze do domku . Ufff :) Domek podobny do naszych wcześniejszych "apartamentów" znalezionych w Rumunii czy na Łotwie , ale na tą chwilę to dla nas wręcz Hilton :Dprzed spaniem na rozgrzewkę jaszcze po 2 browarki i kilka godzin snu się przyda. Rano mamy w planach muzeum motoryzacji w Rydze i wieczorne włóczęgi po starówce.Wstajemy nie tak wcześnie jak zamierzaliśmy, ustalamy konkretne namiary na muzeum , oraz na fajny camping 20 km za Rygą . Camp położony nad morzem + mały aquapark ma być dobrą bazą wypadową na RygęDo Rygi docieramy bez żadnych problemów w towarzystwie bardzo ładnej pogody . Nawigacja doprowadza nas pod samo muzeum motoryzacji . Ale na miejscu zastajemy ogrodzony parking a na nim jakieś roboty budowlane. W pierwszej chwili myślimy, że wjazd jest od innej strony , ale robotnik uświadamia nas że muzeum jest zamknięte , a dokładniej przeniesione na drugi koniec miasta do jakiejś hali expo. Dla nas żaden problem , ale ten sam gościu mówi , że żeby zwiedzić tam muzeum trzeba wcześniej uzgodnić wizytę bo inaczej będzie zamknięte :banghead: No nic, ryzykujemy . Przebijamy się na drugi koniec miasta jadąc wg wskazówek naszego informatora. O dziwo nowe miejsce muzeum znajdujemy bez problemów ( co u nas wcale nie jest normą :D ) i nawet okazuje się że jest otwarte :) Na dużej hali wystawione są wszelkiego rodzaju pojazdy : motocykle , samochody osobowe , wyścigówki , ciężarówki .Bilet wstępu to chyba 2 euro a naprawdę jest co oglądać .Tutaj zdjęcie oryginalnego RR w którym towarzysz Breżniew miał wypadek w drodze do Moskwy tutaj motocykl na zimę :)albo nowoczesna straż pożarna Z muzeum motoryzacji mieliśmy jechać do Jurmały gdzie mieliśmy zameldować się na campie i wieczorem ruszyć na podbój Rygi. Kilometrowe korki przy wyjeździe z miasta zmieniły nasze plany i postanowiliśmy atakować Rygę od razu. Motocykle wraz z ciuchami i kaskami zostawiliśmy na jednej z ulic nieopodal starówki . Trochę mieliśmy pietra co zastaniemy po powrocie , tym bardziej że jeden z "kolegów" co potrzebował na bilet do domu poinformował nas że lepiej tutaj nic nie zostawiać . Obawy jednak okazały się płonne bo wszystko zostało na miejscu :-) Ale przejdźmy do samej Rygi . Ogólnie miasto mnie mocno zaskoczyło . Kiedyś już tam byłem , ale to było z 18 lat temu i na chwilę , praktycznie nic z niej nie pamiętałem . Z 4 miast : Tallina, Helsinek, Rygi i Wilna to właśnie tam chciałbym pojechać na dłużej . Tak jak 2 lata temu Złote Piaski posłużyły nam jako baza wypadowo-imprezowa tak i tutaj myślę że można by było fajnie zorganizować czas. Noclegi oczywiście gdzieś nad morzem . Sama starówka mnie po prostu zauroczyła. Mnóstwo zabytków , gdziekolwiek nie spojrzeć znajdzie się coś interesującego. Pełno klimatycznych knajpek i restauracji , których niestety nie dane nam było sprawdzić :-( Ale już sam spacer po wąskich i krętych uliczkach powoduje że miasto zachęca do bliższego poznania .pałac kultury w łotewskim wydaniu cdn Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Dudinozor Opublikowano 14 Września 2014 Udostępnij Opublikowano 14 Września 2014 (edytowane) witam , gościnnie J-23 nadaje z konta Dudiego :notworthy: ponieważ limit na zdjęcia mi się skończył Kilka fotek jeszcze z Rygi :urocze uliczki Rygi Z Rygi udajemy się w kierunku Jurmały gdzie mamy upatrzony camping . Z racji że Jurmała to najbardziej znany kurort wypoczynkowy na Łotwie zamierzaliśmy tam spędzić cały dzień i trochę popływać w morzu . Po drodze mieliśmy jednak obawy o wolne miejsca noclegowe, ponieważ był to początek weekendu . Niestety okazały się słuszne i wolnych miejsc nie tu :-( Jakoś też mieliśmy lenia na rozbijanie namiotu więc pojechaliśmy dalej . W okolicy Jurmały niczego wolnego do spania nie znaleźliśmy więc pomału jechaliśmy w stronę Litwy . Za czym się ściemniło znaleźliśmy nocleg nad jakimś jeziorem . Tym razem spanie było w domku kanadyjskim .Przy kilku piwkach nakreślamy plan na jutro : pałac Rundale , a później już Litwa i góra krzyży w Szawle oraz Wilno . Edytowane 14 Września 2014 przez Dudinozor Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Dudinozor Opublikowano 17 Września 2014 Udostępnij Opublikowano 17 Września 2014 Dzień 14:do pałacu mamy niecałą godzinę . Sam pałac położony jest na totalnej wiosce ok 15 km od Bauski . Uważam , ze jest to obowiązkowy punkt do zwiedzenia dla tych którzy wybierają się w tamte rejony . Pałac nazywany jest łotewskim wersalem ze względu na przepych który tam panuje . Po prostu obłęd . Do zwiedzania mamy ponad 40 sal w których możemy podziwiać stiuki , przepięknie malowane sufity , rzeźby , obrazy , meble . Od bogactwa można dostać zawrotu głowy :rolleyes: Chciałem sprawdzić komfort książęcego łoża , ale gdy tylko dotknąłem go ledwie palcem zaczęły wyć alarmy więc na odpoczynek nie macie co liczyć :D Zawsze możecie ochłonąć od wrażeń wychodząc na spacer do parku francuskiego . Kilka godzin na zwiedzanie macie pałacu macie z głowy , ale warto. niestety nie dało się zdrzemnąć choć na chwilę Krzysiek chciał zagrać z Hrabią o pałac ale Hrabi wyzwania nie przyjął a ja szukałem innego sposobu na przejęcie pałacu jednak rodzina mnie nie zaakceptowała . Widocznie wolała kogoś na białym koniu a nie na czarnym motocyklu Krzychu też bezskutecznie próbował tak więc wyruszyliśmy dalej , a naszym celem była Góra Krzyży w Szawle na Litwie . Jadąc tam miałem mieszane uczucia . Pewnie na jakiejś górce będzie powbijanych kilka tysięcy krzyży i to wszystko. I na miejscu niby wszystko się zgadzało : Niewielka górka a na niej ponad 200 tys krzyży ( tyle podobno oszacowano w 2007 r a nowe ciągle przybywają ) Jednak prostota tego kultu chrześcijaństwa powoduje , że jest coś niezwykłego w tym wszystkim . Generalnie piękne Kościoły mnie nie wzruszają , ponieważ za kasę to wszystko może stać się piękne . Tutaj ludzie przynoszą tylko drewniane krzyże a miejsce wciąż budzi wiele emocji . Wielokrotnie próbowano je zniszczyć . Ostatnio w 1961 r za pomocą buldożerów spychano krzyże a sowieckie wojska je paliły. Miejsce jednak nie dość że przetrwało to jeszcze bardziej się rozrosło będąc jednym z najważniejszych ikon chrzescijaństwa na Litwie . Warto zajrzeć i poświęcić kilka minut na zwiedzenie tego miejsca . Dalej jedziemy prosto do Wilna . Planu na nocleg nie mamy , wszystko ma się wyjaśnić na miejscu. Pogoda nas rozleniwia i jakoś mamy problem z przejechaniem dłuższego odcinka. Jazda nam idzie opornie ale w końcu : Do centrum docieramy możliwie najkrótszą drogą , zostawiamy 2oo i idziemy poszwędać się po starym mieście i okolicach. Zwiedzamy obowiązkowe punkty każdej wycieczki "po łebkach " bo trochę już nas męczy to zwiedzanie Wracamy na komercyjną część starego miasta napić się w knajpie kwasu z nalewaka . Mamy bardzo fajne przewodniczki ;-) staramy się więc poprawić ostatnio niezbyt dobre stosunki polsko-litewskie Niestety w knajpie możemy liczyć tylko na towarzystwo ciekawego typka z Polski mieszkającego na stałe w Wilnie . Taki nasz Jasio Wędrowniczek . Lekko podchmielony gościu opowiada nam historie swojego życia , pobycie w Stanach , Kanadzie i innych częściach świata . Historie dosyć ciekawe , a do tego gościu sypie wierszami jak z rękawa . Zaprasza nas do siebie , za co jednak dziękujemy , ponieważ typek sprawia wrażenie "cwaniaka warszawiaka ". Postanawiamy noclegu poszukać gdzieś pod Wilnem albo w Trokach . Wyjeżdżając z Wilna pogoda się psuje . Zaczyna padać deszcz , który z każdym kilometrem staje się coraz większy . Do tego robi się ciemno , więc odpuszczamy zwiedzanie zamku w Trokach . Ja już tam byłem kilka razy a Krzych ma dosyć chodzenia . Jedziemy więc w stronę granicy , licząc albo na kemping na Litwie , albo że dojedziemy do granicy i na nocleg po naszej stronie . Deszcz jednak zaczyna tak lać , że jazda staje się coraz bardziej męcząca . Zjeżdżamy na stacje i Kris podejmuje decyzję że zjeżdżamy w pierwszą drogę do lasu i rozbijamy namiot póki jeszcze cokolwiek widać . Jak pomyślał tak zrobił tylko że nie była to droga , lecz dróżka a nawet jej marna namiastka :D Wjechaliśmy w takie "chęchy" że zawrócić już nie było można . Wydeptaliśmy kawałek placu na którym zielsko miało ponad metr wysokości i już w ciemnościach rozbiliśmy namiot . Nocleg był w iście spartańskich warunkach a na domiar złego nie było ani jednego browaru :banghead: Rano pogoda trochę się poprawiła ale w powietrzu ciągle wisiał deszcz . Pakujemy szybko nasz profesjonalny obóz i zmykamy do Polski .Po godzinie jemy ostatnie wspólne śniadanie w barze w Szypliszkach . Zgrywamy zdjęcia i filmy na lapka , ja profilaktycznie podpinam membrany do ubrania i kończymy nasz wspólny wypad . Kris jedzie na Mazury w swoje rodzinne strony a ja zmykam do Łodzi.Do Augustowa jadę w małym deszczu , ale kilka km dalej pojawiło się słoneczko , które już miałem do samego domu . Wrażenia z wycieczki niestety popsuł mi niedobry policjant z Łomży , który wystawił mi rachunek za coś i jeszcze dał kilka punktów za których nie można wymienić na nagrody :icon_evil: Ot , taki niegościnny kraj . I to już koniec naszej wycieczki . Ponownie obyło się bez żadnych zgrzytów , awarii czy nieprzewidzianych zdarzeń . Niedługo trzeba będzie zaplanować nową podróż :cool: . Pozdrawiam i miłego czytania moich wypocin życzę :flesje: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wajzer Opublikowano 17 Września 2014 Udostępnij Opublikowano 17 Września 2014 (edytowane) Kuźwa Paweł, było tyle fajnych zdjęć z damami dworu a Ty mnie z tymi czarownicami wstawiłeś :mad: Jakie to szczęście że te całkiem stare dworzanki nie dały rady nas dogonić by zrobić z nami foty :cool: Edytowane 17 Września 2014 przez wajzer Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Dudinozor Opublikowano 18 Września 2014 Udostępnij Opublikowano 18 Września 2014 (edytowane) W dniu 17.09.2014 o 14:31, wajzer napisał: Kuźwa Paweł, było tyle fajnych zdjęć z damami dworu a Ty mnie z tymi czarownicami wstawiłeś :mad: Jakie to szczęście że te całkiem stare dworzanki nie dały rady nas dogonić by zrobić z nami foty :cool: Nie chciałem prowokować Twojej drugiej połówki :D Ale jak coś to mogę powklejać . Sprawdzimy reakcje a poza tym mogłeś tak bardzo w dekolty nie patrzeć to by się nadawały do wklejania :D Edytowane 18 Września 2014 przez Dudinozor Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wajzer Opublikowano 18 Września 2014 Udostępnij Opublikowano 18 Września 2014 A niech stara widzi że stać mnie na lepsze :rolleyes: :biggrin: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
_Pablo_ Opublikowano 18 Września 2014 Autor Udostępnij Opublikowano 18 Września 2014 Pisz tak dalej a jak następnym razem wpadne na kawe to z ciupaszka w plecach wyjadę :D Cytuj Motocykle są jak wódka ... prawdziwa jazda zaczyna się od litra ... 2012r. - Rumunia/Bułgaria : 4500km (14 dni )2013r. - Albania/Grecja : 4700km (17 dni )2014r. - Estonia/Finlandia : 4000km (15 dni ) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ilek Opublikowano 20 Września 2014 Udostępnij Opublikowano 20 Września 2014 Chłopaki super wyjazd :) Cytuj Pozdrawiam Ilek Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.