Skocz do zawartości

Wielkanoc alternatywnie


Neno
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Gość robert73

Wiaduk w Millau- wydaliscie piataka na przejazd?Jest nawet wyzszy o kilkanascie metrow od wiezy Eifla w Paryzu, sama jezdnia znajduje sie 240m nad dolina.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiaduk w Millau- wydaliscie piataka na przejazd?Jest nawet wyzszy o kilkanascie metrow od wiezy Eifla w Paryzu, sama jezdnia znajduje sie 240m nad dolina.

Tak naprawdę wylądowaliśmy tam przypadkiem ;) W jedną stronę pojechaliśmy bokiem, by oszczędzić i zobaczyć go z boku, wracając zapłaciliśmy opłatę ale 7.30e ( jechaliśmy tam już busem) - niestety było to w nocy i... i wtedy też most na pewno lepiej wyglądał by z boku ;) jadąc nim w nocy - nic szczególnego, widząc go z boku - budzi respekt, przyciąga uwagę. Może nie tak jak wspomniana wieża ale jednak jest to jakieś tam przeżycie.

 

 

Świetna relacja! ...a te fotki :lalag:

Dzięki!

 

Sobota 26.04.2014

 

Wybijamy z campingu celem przemieszczenia się gdzieś bliżej auta, niekoniecznie w linii prostej...

 

WyFyOb9.jpg

 

Rzut oka w przewodnik i już wiemy, że śmigniemy się by zobaczyć budowle megalityczne. Takie małe, lokalne Stonehenge. Po cichu liczyliśmy, że uda się tam podjechać na moto, niestety fundujemy sobie krótki spacer. W Portugalii czujemy się jakoś pewnie, z motocykli zabieramy w sumie tylko kluczyki a i to nie zawsze...

Motocykle zostają na parkingu a my ruszamy ku kamiennym kręgom alejka wśród korkowców:

 

9d6dpNa.jpg

 

O1Eo378.jpg

 

 

Jakoś strasznie imponujące to nie było, na domiar złego baterii w aparacie wystarcza na jedno ujęcie, a zapas został w tankbagu... Posiłkujemy się więc telefonem:

 

sjq2ORG.jpg

 

 

Potem uciekając przed deszczem kręcimy się po lokalnych wąskich asfaltowych uliczkach wijących się między lasami, łąkami, pagórkami. Bardzo fajne tereny.

Tak docieramy do "zamku" . Zaczyna się fajnie :

 

XkSKu3S.jpg

 

Ufamy, że zamek położony jest w gęstym lesie i dlatego go jeszcze nie widać. Ruszamy więc dalej ledwo widoczną ścieżką. Tymczasem na wzgórzu ;) :

 

nNcANiR.jpg

 

 

Za to droga dojazdowa była fajna:

 

2Mp98ru.jpg

 

pu2DvfS.jpg

 

Zaczyna robić się późno. Dawno nad oceanem nie byliśmy...

Kierunek Lizbona.

 

xNSMcbr.jpg

 

92LWCK8.jpg

 

Po drodze zakupy w markecie i drugie śniadanie połączone z obiadem. Nie pod marketem, pod zamkiem wypatrzonym ze sklepowego parkingu.

 

5Rmpq8p.jpg

 

Ów twierdza pięknie górowała nad miastem.

 

8VQi07g.jpg

 

9znCEAj.jpg

 

Jeszcze gdzieś po drodze zostawiamy kolejne 20 euro i jest - upragnione wybrzeże!

(foty, z racji ich ilości zamieszczę w kolejnym odcinku, podobnie jak z zamku - raczej bez komentarza - uważam ,że będzie zbędny).

 

NE1OBGA.jpg

Edytowane przez Neno
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawaj,dawaj dalej.

2008Chorwacja 4530km 2009Chorwacja Czarnogóra 4480km 2010Czarnogóra Chorwacja 4550km 2010Czarnogóra Grecja 5100km

2012Macedonia Albania 4600km 2013Włochy Sycylia 6000km 2014Czarnogóra Albania 4490km 2015 Rumunia Bułgaria.4750km 2016Serbia Czarnogóra 4550km2017 Dagestan 8500km2018 Toskania 4500

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zachodnie wybrzeże, okolice Lizbony:

 

tApDMc2.jpg

 

iAMo0P6.jpg

 

qlRUDZO.jpg

 

XanEBHW.jpg

 

Ggp1Ce0.jpg

 

amGQgnW.jpg

 

796Q04O.jpg

 

7gV80xI.jpg

 

yj6EKyC.jpg

 

FdNdhbl.jpg

 

 

A tak się kończą wycieczki na skróty ;)

 

gASv3UJ.jpg

 

 

P3gvNDT.jpg

 

 

I na koniec jedno zdjęcie z Lizbony:

dtvQ7k3.jpg

 

Był zamiar przespać się poza granicami miasta i rano do niego wrócić ale z różnych względów, głównie czasowo-pogodowych misja ta nie udała się nam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uzupełniając ostatni dzień:
- most do Lizbony (stary) 1,65e za motocykl, autem trochę drożej ale tragedii jakiejś nie ma. Liczyliśmy, że będzie z niego widać drugi most - Vasco de Gama, najdłuższy ponoć most w Europie, liczący całe 17,2km! Niestety - pogoda była licha ;(


Niedziela 27.04.2014r.

Z tego dnia jedyne moje wspomnienia to:
gaz, hamulec, złożenie, gaz, wyjście z zakrętu na pełnym gazie, kawałek prostej (ładne widoki dokoła) i znów dohamowanie itd. itd.

Cały dzień takiej jazdy, w pięknych okolicznościach przyrody, na doskonałej jakości asfalcie, przy bardzo ale to bardzo małym ruchu. Tego dnia natrafiamy na mnóstwo nowych odcinków dróg ekspresowych, których nie było ani na mapie, ani na nawigacji.
Wieczorem Rafał miał dość. ja chciałem jeszcze ;)

553lHkN.jpg

05QE5QV.jpg

Czasem zjeżdżaliśmy z tych szybszych dróg w te stare, prawie już nieuczęszczane, można by rzec nawet nieuczęszczane bowiem nie spotkaliśmy na nich nawet jednego auta! Z tych z kolei czasem zbaczaliśmy na szutrowe odcinki. I te wiatraki... ;)

exmOc52.jpg

3oG6tQr.jpg

Jednak głównie były to drogi asfaltowe:

NTeLsbH.jpg

H6LeH3n.jpg


Choć czasem... ;)

uETJdne.jpg

pPIGHsL.jpg

YYYlafZ.jpg

W końcu wieczorem lądujemy w górach, Rafał zostaje na parkingu a ja ruszam w poszukiwaniu płaskiego terenu gdzie zmieszczą się nasze motocykle i dwa namioty. Warunek: musi się dać dojechać i wyjechać na szosowych oponach.
Mój nos mnie nie zawodzi. Pierwsza dróżka w jaką trafiam jest strzałem w 10kę. Znajduję 3 doborowe miejsca jednak by się zbytnio nie męczyć wybieram te położone najbliżej drogi i wracam po Rafała. Rozbijamy obóz, robimy pamiątkowe fotki i zmęczeni dzisiejsza szaloną jazdą zasypiamy.
Dziś 450km.
Nad ranem +5*C ;)

7OgsugW.jpg

Widoczki z naszego pola biwakowego:

o0YXWOR.jpg

gtM1BHA.jpg

nCy81Ah.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poniedziałek 28.04.2014.

Dzień jak co dzień, specjalnie nie odbiega od tych wcześniejszych. Pogoda dopisuje, noc minęła spokojnie. Zimna jak zawsze ale najważniejsze, że nie pada. Na słonko czekamy jedynie dość długo bowiem skrywają je wysokie szczyty.
Ja robię śniadanie, Rafał ogarnia sprzęt - naciąga łańcuch, smaruje. Rusza pierwszy. Ja muszę jeszcze pozmywać... ;) Tym razem to ja robię za żonę :D Taki live ale mi tam się podoba, nie narzekam. Byle by być w trasie, forma jest mi zupełnie obojętna.
Trasę oczywiście ustaliliśmy wcześniej, przed śniadaniem, po czym szybko przesłaliśmy ją z urządzenia do urządzenia. Porządek musi być, nie chcemy się przecież pogubić, a różne tempo jazdy zmusza nas do zachowań takich a nie innych. No i ja jeszcze marudzę ze zdjęciami więc na tym wyjeździe robię za konia pościgowego.
Ale nic to, gdzieś tam się spotkamy, a że atrakcji widokowych po drodze sporo więc nie nastąpi to pewnie zbyt szybko. Moje myśli były prorocze nie zdążyłem bowiem nawet wbić 4ki a już parkowałem na poboczu i w pośpiechu wyciągałem aparat z plecaka.

7vqjX9v.jpg

CVPgN0s.jpg

fXrBVAa.jpg

vbkas5O.jpg

XPF5g8C.jpg

kzKRJkz.jpg


Znajdujemy się po ponad godzinie, może nawet po dwóch i ruszamy dalej, coraz wyżej i wyżej.
Oczywiście obowiązkowy postój za niemal każdym zakrętem, jest pięknie, czujemy się jak w niebie. Do tego zatoczki umieszczone dosłownie co 400-800m zachęcają do pstrykania fotek jedna po drugiej. Ulegam...

EnRPqIB.jpg

QsxYsC9.jpg

n7D8GNZ.jpg

ThA5Y5K.jpg

OSLFGH8.jpg

e29tfBH.jpg

Tego dnia można powiedzieć, że został pobity rekord, bowiem do południa spotkaliśmy ze 3 motocykle! ;) Samochodów tez jakoś było sporo, z 10, może nawet 15. I autokar!
Raj!

c4DT9ZS.jpg

Wjeżdżamy na blisko 2000m n.pm. Widoki jak w alpach, nawet wyciąg krzesełkowy jest!
Temperatura tez iście alpejska, sporo poniżej 10*C. Na szczęście nie jeździmy zbyt szybko więc specjalnie nam to zimno nie doskwiera.

MrJS5U0.jpg

C8hpjNw.jpg

56sII5T.jpg

9NYsnUX.jpg

Oczywiście po chwili gubimy się znów. O tym w jakich okolicznościach opiszę przy kolejnej okazji - muszę "doprodukować" zdjęć.

VTTMXue.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki!

Nie da się ukryć, że trochę Photoshopa tu jest bowiem zdjęcia robię w RAW (negatyw cyfrowy) i potem dopiero w domu wywołuję z tego JPG-i.

Lecimy dalej:

 

 

Opuszczamy najwyższą drogę w tym kraju, kierujemy się zgodnie z tym co zaplanowaliśmy, co jakiś czas zatrzymując się na zdjęcia.

Po jednym z "plenerów fotograficznych" zostaję wysoko na skale, zanim zejdę i dojadę do skrzyżowania stracę Madrafiego z oczu.

g2xtG80.jpg

JNFcogO.jpg

To właśnie po tym zdjęciu gubimy się na cały dzień, odnajdziemy się już w objęciach nocy.
d2TTyLr.jpg

Dalej jadę sam. Dojeżdżam do skrzyżowania, skręcam zgodnie ze wskazaniami nawigacji ale coś wzbudza mój niepokój. Sprawdzam i widzę, że prowadzi jakieś 20-30km w drogę na której nie zaznaczyliśmy żadnego punktu. Ciągnie nas tam bez wyraźnej przyczyny! Ten Garmin... ;) Nie wiem co ten sprzęt sobie ubzdurał. W środku mam tylko nadzieje, że Rafał też się dopatrzył i pojechał właściwą drogą.
Wracam więc na właściwy szlak i cisnę ile dam radę. Po 15km już wiem, że pojechał jakoś inaczej, bo w tym tempie doszedł bym go już dawno. Wysyłam mu SMSa, że spotkamy się na skrzyżowaniu gdzie się rozstaliśmy i jadę dalej już spacerowym tempem. Jestem na trasie, która zatacza koło, więc po cichu jeszcze liczę, że może nadjedzie z drugiej strony. Niestety ;(
Tymczasem przemierzam ścieżki w samotności:

FqfaHpg.jpg

AvEdmOV.jpg

FlLg0Hg.jpg

Na skrzyżowaniu, w umówionym miejscu nikogo nie ma. Czekam jeszcze 20minut zerkając na telefon. Cisza.
Jad więc w kolejne zaplanowane miejsce z nadzieją, ze tam go zastanę. Po drodze, z dusza na ramieniu, z pustym zbiornikiem dojeżdżam do stacji. Pytam czy jakiś motocyklista tu tankował... niestety. Wynika z tego , że albo jest z tyłu, albo tankował dalej.
Tymczasem pod zamkiem:

Sk1B0lg.jpg

wnvjr0b.jpg

Siedząc tak sobie na murku wpadam na to, ze jestem po prostu debilem - nie miałem dodanego prefiksu i wszystkie SMSy szły w kosmos.
Dodaję prefiks do wiadomości (niestety nie dodałem go do książki) i udaje nam się ustalić kolejne spotkanie , w kolejnym zamku.
1km przed nim rozkładam się w słonku i czekam na kolegę.

yE46i6j.jpg

Po chwili SMS - "już jestem". Zbieram więc manatki i ruszam.
Dojeżdżam na zamek, motocykla nie widać.
Potem okazuje się, że Rafał wjechał do środka, na dziedziniec, a nim ja dojechałem, bramę główną zastawili samochodem pracownicy firmy przygotowującej jakiś festyn. Podjeżdżam więc od drugiej strony, wchodzę do środka i zaczynam szukać kolegi ;)
Nie udaje się, chyba pojechał.
Najczęściej uprawiam turystykę w stylu podjazd, fota, odjazd jednak tym razem wnętrza jakoś mnie wciągnęły. Raz , że poszedłem szukać w ich czeluściach Rafała, dwa, że jakoś przykuły moją uwagę. Włóczę się więc po uliczkach, ludzi brak - czuję się wiec trochę jak w średniowieczu. Tylko tyle, że zamiast zbroi mam na sobie kombinezon motocyklowy. Klimat mi się udziela.

memn0ks.jpg

ozJ0PbF.jpg

qahIWUb.jpg

hrI84Lm.jpg

HW8ISrw.jpg

IAuibyU.jpg

tsRyZ31.jpg

YBhrM4r.jpg

uwPHiYq.jpg

WR81RKK.jpg

OxjrW7f.jpg

Robi się późno, jednak już wiem, ze do ogrodów, pałacu, do którego zmierzamy dziś i tak już nie dojedziemy, bowiem bramy dla zwiedzających zamykane są dość wcześnie- jest jeszcze przed sezonem turystycznym a i dniu nieco krótsze niż latem.
Potem jeszcze z 5 SMSów bez odpowiedzi, aż udaje mi się ustalić, że znów szły w kosmos... Sprytny jestem, co... ?
Po tym doświadczeniu, zatrzymując się na obiad (oczywiście puszka z bagietką:) ) przeglądam moja książkę telefoniczną i uzupełniam prefiksy - nauka nie poszła w las ;)

 

cd jutro o tej samej porze lub po przerywniku ;)

Za duża ilość grafik...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...