Skocz do zawartości

Egzamin - próbować czy dać sobie spokój?


ecetera
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Major,

 

to pogratuluje, i golnij cosd dzisiaj, jaki i ja golne ! :icon_mrgreen:

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Andrzeju ;). Za bardzo bawić się nie mogę, bo robota na rano w tym tygodniu, ale odbiję sbie w weekend.

Swoją drogą, dzień egzaminu wyglądał dość ciekawie i tutaj pozwolę sobie na krótką historyjkę.

Miałem być w OSK na 8.45. Zajechałem na 9, ale jak się okazało - nawet gdybym się pojawił o czasie, i tak bym nie zdążył złapać instruktora, który już był w drodze do Rotherham z innym uczniem. Pytam się senior instruktora, jakie moto zabrali i dodaję, że mam nadzieję, że 'mojego' Bandita. Ten radośnie mi odpowiada, że nie, zabrali ER-6, ja mam sobie dojechać na miejsce na swojej Suzie i tam wskoczyć na Kawę. Po drodze czarne myśli, bo pomijając kilkudziesięciominutową sesję dwa dni wcześniej, ostatnio miałem Bandita pod dupą 6 tygodni temu, na Kawie nie jeździłem ponad dwa miesiące.

Zajechałem na miejsce i już trwał pierwszy egzamin, więc mówię swojemu instruktorowi, że chciałbym choć na kilka minut wyskoczyć na ulicę przed swoją jazdą. W odpowiedzi usłyszałem, że nie ma mowy, bo poprzedni egzamin zaczął się wcześniej, więc mój też może.

Po chwili moja Kawa wróciła, szybka wymiana zdań pomiędzy egzaminatorem i egzaminowanym i wypad z biura. Zaliczył ;).

Moja kolej i bardzo miłe zaskoczenie, bowiem egzaminował mnie ten sam pan, który miał ze mną moduł pierwszy. Egzamin jak to egzamin - podpisanie formularza, sprawdzenie dokumentów, szybkie omówienie co będzie się działo. Później test wzroku - musiałem przeczytać z 20 metrów tablicę rejestracyjną przyklejoną do ogrodzenia. Następnie pytania 'show me, tell me' - bezpieczeństwo i obsługa pojazdu. Ja musiałem pokazać, gdzie są zbiorniczki płynu hamulcowego i powiedzieć jak sprawdzić jego poziom, oraz jakie zmiany w konfiguracji moto wypadałoby zastosować w przypadku zabierania plecaka. Po tym wszystkim test radia, ostatnie ustawienie lusterek i jazda. Byłem dosłownie zesrany, bo w centrum jest jedno podłe rondo, którego bardzo nie lubię. Typowa spiralka z pasami, które dzielą się nawet na trzy inne każdy i oczywiście praktycznie niewidoczne znaki poziome. Ulżyło mi jednak, bo wyjechaliśmy z centrum w inną stronę :).

Wszystko toczyło się w dosyć luźnej atmosferze, nie spinałem się tak jak ostatnio, pogoda była bardzo przyjemna, ruch dość gęsty, ale znośny, nawet mi się podobało :D, a moto o dziwo prowadziło się tak samo, jak te kilka tygodni temu. Miałem kilka razy zatrzymać się w bezpiecznym miejscu, start 'pod kątem' - w sensie zza zaparkowanego innego auta, start pod górkę, drogi krajowe, strefy zamieszkania, w sumie chyba wszystko, co można było wcisnąć, było wciśnięte :). Wiedziałem, że nie zrobiłem żadnego błędu i byłem pewien 'wygranej' - do około 10 minut przed końcem jazdy. Dałem dupy na tym rondzie i ustawiłem się na złym pasie ruchu, na szczęście w porę się skapnąłem i pojechałem tak, jak ów pas mnie prowadził. Egzaminator niestety pojechał tak, jak ja miałem jechać, więc rodzieliliśmy się na około 5 minut. Słyszałem tylko w radiu, że jesteśmy 'separated' i mam się jak najszybciej zatrzymać. Stanąłem na podwójnej ciągłej (zgodnie z jego instrukcjami w takich wypadkach) i czekałem. I w tym momencie coś pękło, zacząłem się wkurzać, że oblałem i ogólnie byłem strasznie zniechęcony do dalszej jazdy. W końcu egzaminator się pojawił i kazał jechać dalej. Tak mnie wyprowadził, że wylądowaliśmy na tym samym rondzie po raz kolejny. Tym razem ustawiłem się dobrze i około trzy minuty później zajechaliśmy do centrum. Zlazłem z moto, pokiwałem przecząco instruktorowi i pytam się egzaminatora jak wypadłem. "Daj mi chwilę, zaraz do tego dojdziemy". Wchodzimy do biura całą trójką, coś tam pobazgrał i mówi "I'm pleased to tell you that you've passed" :D :D.

Z ciekawszych rzeczy podczas egzaminu

 

raz dostałem polecenie filtrowania, bo szkoda było czasu na stanie za autobusami

 

na drogach krajowych tempo było dość powolne, około 45 mph. Wychylałem się co chwilę, żeby zobaczyć czy mogę wyprzedzać, a nagle słyszę "daruj sobie wyprzedzanie, tu jest dużo górek i zakrętów"

już na parkingu po powrocie stanąłem za jakąś laseczką w samochodzie, która miała problem, żeby się wymieścić. Egzaminator mówi "już koniec, omiń ją jakkolwiek i zaparkuj moto"

podczas jazdy niezależnej miałem jechać na jakimś tam rondzie drugim zjazdem, na następnym to samo, a później pierwsza droga w prawo. Dojeżdżaliśmy właśnie do tej drogi, a egzaminator do mnie "to tylko wygląda jak droga, ale nią nie jest, jedź dalej" :D

Musiałem oczywiście zapytać, jak to wyglądało na tym rondzie. Okazało się, że mimo złego zjazdu całość była bezpiecznie wykonana i tutaj nie miał się do czego czepić.

Moja provisional license została mi zabrana i za około 2,3 tygodnie powinienem dostać pocztą pełne prawo jazdy kat A :D :D

Po wyjściu z pokoju zwierzeń instruktor oddał mi wysztkie moje papiery, tj wyniki egzaminów, certyfikat CBT itp, szybkie gratulacje i każdy miał jechać w swoją stronę. Ja wyjechałem z centrum i zatrzymałem się na papierocha i zakładałem akurat slajdery, kiedy mój egzaminator wyjeżdżał z następnym skazanym. Zobaczył co robię i pogroził mi palcem :).

Kilka minut jazdy i co ja pacze - na przystanku autobusowym stoi mój instrutkor z podopiecznym i coś tam dłubią przy Kawie. Jak się okazało, ktoś wjechał mu na rondzie w dupę. Na szczęście obrażeń zero, z uszkodzeń tylko lusterko, tablica i odblask. Zostawić ich nie mogłem, więc wróciliśmy razem do Chesterfield.

Po tym, jak się rozdzieliliśmy, pojechałem czym prędzej kupic podnóżki dla pasażera, po powrocie do domu zamontowałem je i zdjąłem tą cholerną L-kę :D. Nie obyło się też bez palenia gumy u mnie na wsi i późniejszej jazdy do szkółki z podziękowaniami dla wszystkich instruktorów. Wieczorkiem zabrałem też swoją pannę na jazdę po zadupiach i już usłyszałem, że ja nie kupię sobie skórzanej kurtki, dopóki ona nie będzie miała kompletu chiuchów na moto :D.

Czyli w końcu mogę powiedzieć, że jestem motocyklistą. Takim prawdziwym :D Nawet mogę jeździć po autostradach :D.

Załatwiłem sobie już następne szkolenie - Enhanced Rider Scheme. Potem IAM, ROSPA i chcę jeździć jako Blood Biker.

Edytowane przez Major87

"Suzuki maj motór maj lajf"
En-125 2a '05 | GPZ500S '89 | Bandit 600N '97 | ZX-6R '96 | En-125 2a '05

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Podsumowując mogę jedynie teraz poradzić żeby na szkole jazdy nie oszczędzać, ponieważ moja oszczędność 200 zł na szkole kosztowała mnie 3 nie zdane egzaminy

 

Ja wiem ? nie wiem jak teraz wygląda egzamin na A itp , ja zdawałem kiedy było fajnie ( trasa na pałę i YBR 250 na pełne A ) to brałem najtańszą autoszkołe , nawet godzin nie wyjeździłem i zdałem -zależało mi na czasie , ile można jeździć 8-emki :D ? Na teori byłem 3 razy :D i Zdałem za 1...

 

 

Swoją drogą, po mnie śmigała jedna panna i też oblała. Z tego, co mówił mi instruktor, to jeden z trudniejszych przypadków. Ponoć bardzo panikuje i denerwuje się do tego stopnia, że przestaje racjonalnie myśleć. Oblała, bo zobaczyła pomarańczowe, odkręciła manetkę i przeleciała na czerwonym przez dość ruchliwe skrzyżowanie. Później władowała się na parking pod prąd i całość zakończyła parkowaniem w poprzek, zajmując dwa miejsca. Podszedłem do niej i powiem Wam, że wyglądała jakby z wojny wróciła. Zostaliśmy "przyjaciółmi" na fejsbuniu :D :D :D

 

Stres normalna sprawa......

Ja parkując na A , kazała mi się laska zatrzymać pod latarnią a ja zatrzymałem się 100m wcześniej i musiałem powtarzać :D no tak kretyński błąd że trzeba być debilem żeby coś takiego zrobić a jednak :D

 

 

Kiedys towarzyszylem mojej malzonce, wowczas jeszcze dziewczynie, na egzaminie. Byla tam "zes*ana" panna, ktora z nerwow przy ruszaniu tak ruszyla, ze skosila wszystkie pacholki, a nastepnie zawisla na podjezdzie do ruszania z recznego, tj kola przednie jej wisialy w powietrzu. Pytanie - czy ona bedzie kiedys dobrym kierowca?

 

A od kiedy egzamin na prawo jazdy i ewentualne błędy świadczy o tym jakim kto będzie kierowcą w przyszłości ? Ja zdałem za 6 albo 8 razem ( nie pamiętam ) ani jednego punkta karnego , ani wypadku z mojej winy , fakt że robię może 10 tys km rocznie ale jednak a mam 4 czy 5 lat prawko B, a też oblewałem za buraki że idąc waszą logiką nie powinienem jeździć , raz np cały obsrany ze stresu nie zauważyłem świateł i prawie przejechałem na czerwonym świetle ( hamulce egzaminatora mnie powstrzymały ) :D

 

U mnie kumpel C+E zdał w sumie za chyba pincet którymś ( C za chyba 10 , C+E za chyba 7 ? ) obecnie ma najechane więcej km tirami niż całe forum motocyklistów razem motocyklami , i też nikogo nie zabił , punkty karne ma ( fotoradary -ostatnio mówi znowu w nocy jechał na końcu kagańca przez zabudowany i został gwiazdą flesza , mówi chyba zmieni robotę bo wymiana punktów na rower mu się zbliża :D ) a też np miał akcje na C+E że zapaliło się żółte była zima , on gaz i chciał przelecieć bo mówi lodowisko nie zatrzyma się a egzaminator hamulce i o mało ich nie zabił , mimo ABS zatrzymali się złożonym jak syzoryk zestawem na środku świateł :D

 

Major87 z tego co piszesz to A w Uk to horror , ja bym w życiu nie zdał, także kłaniam się nisko :D

Chociaż współczesne Polskie prawo jazdy to też podobno masakra , niedawno zawoziłem chłopaka z osiedla na teorię do B i trochę gadaliśmy to masakra jest , już sama teoria 74 pytania bez możliwości cofnięcia się , czasu średnio , dobrze że ja te lejce porobiłem przed zmianami bo latałbym dziś 80/50 ( a tu też problem z przeglądami ) i PKS-em..........

 

Ostatnio dumam na B+E albo C ale z tego co widzę to w PL może być studnia bez dna , u mnie kumpel pół życia ciąga terenówką przyczepy i praktykę BE oblał 6 razy chyba już i narazie dał sobie spokój a gdzie ja jak ja nie pamiętam kiedy ostatnio choćby niewiadówkę ciągnąłem :D

 

 

Druga sprawa to kontrolka abs-u paliła się cały czas ,oraz manetka gazu miała bardzo duży luz , ale nie przez to nie zdała.I na koniec pokłóciła się z egzaminatorem, walnęła focha i powiedziała, że już nie będzie zdawać :blink:

 

Nie da się jakoś odwołać w oparciu że egzamin nieważny bo sprzęt do egzaminu niesprawny ?

Daj jej czas ja jak B uwaliłem 6 razy to miałem 2 czy 3 lata przerwy w podchodzeniu do egzaminów ,śnieżna zima w siodle skutera i strach przed nowymi przepisami i utratą ważności kursu sprawił że znowu zacząłem walkę :D

"... i ujrzal Pan prace nasza i byl zadowolony a zapytawszy o zarobki nasze usiadl i zaplakal..." list Pawla apostola do koryntian

michoa-100% stylistów bez szyku

 

http://miszczua.cba.pl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podziękował :) :flesje:

Michał, teraz po egzaminie nie jestem pewien, czy było tak trudno, choć jeszcze raz bym nie podchodził :). Wiadomo, że stres potrafi załatwić wszystko, ale ważna jest też decyzja odnośnie wyboru OSK. Mój ośrodek zapunktował bardzo szkoleniem z zakresu bezpiecznej jazdy na długo, a nie z zakresu zdania egzaminu. Robiłem wszystko dokładnie tak, jak mnie nauczono i wyszło, że mam dobrych nauczycieli. Z kolei następna szkółka w pobliżu ma politykę 'train to fail', dzięki czemu mogą więcej zarabiać na powtórkach. W sumie to się nawet nie dziwię, bo ruchu nie mają zbytnio i jakoś sobie radzą skurczybyki...

Moja powtórka kosztowała w sumie ponad 200 funa. 120 za opłacenie egzaminu i wynajem motocykli + instruktora, oraz stracona dniówka w pracy.

Można się nauczyć jeździć na tyle pod dyktando egzaminu, żeby go zaliczyć. Tylko właśnie rozchodzi się o instruktorów. Panna od SV o której pisałem wcześniej zdała dzisiaj ;) - o ile mi wiadomo u tego samego egzaminatora, który nas oblał ostatnio.

Inna sprawa, że jednak niektóre rzeczy to kompletne bzdety i moim zdaniem można by je było pominąć. Np ruszam motocyklem "spod płota" i zapominam się odwrócić do tyłu, żeby sprawdzić, czy nic nie jedzie (??) - to oznacza z miejsca oblany test, nawet bez wyjazdu z parkingu. Można by było znaleźć więcej przykładów, ale nic się na to nie poradzi. W końcu chodzi o bezpieczeństwo (skarbu państwa?)... A na placu to już kompletna głupota.

"Suzuki maj motór maj lajf"
En-125 2a '05 | GPZ500S '89 | Bandit 600N '97 | ZX-6R '96 | En-125 2a '05

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrego szkolenia nie zastapi nic. Obecnie szkole na placu ktory mozna by z powodzeniem nazwac fabryka produkujaca motocyklistow lub uprawnienia bo potrafi byc tam z 10 - ciu motocyklistow. Koledzy klna, ze pluje im w zupe, bo co rusz przestawiam ( rozstawiam ) im üpacholki o 30 - 40 cm szerzej niz nna egzaminie i wdupiemamto, czy czy swieci slonce, czy jek z jak z cebra. Egekty widac na egzaminie, prawidlowa Technika.

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Dostałem dzisiaj pocztą dwa listy miłosne :).

Pierwszy, to mój wymarzony kawałek plastiku ważny do 2057 :D, a drugi to papierek z Derbyshire Road Safety Partnership. Zaraz po egzaminie wypełniłem formularz na udział w Enhanced Rider Scheme, a ów list zawiera numerek, który muszę podać przy umawianiu się na wspomniane szkolenie.

6 godzin winklowania i filtrowania :D :D :D .... a po zakończeniu i otrzymaniu papierka, nawet moje ubezpieczenie pójdzie nieco w dół. Żyć nie umierać :D

"Suzuki maj motór maj lajf"
En-125 2a '05 | GPZ500S '89 | Bandit 600N '97 | ZX-6R '96 | En-125 2a '05

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...